Daniel
Goleman
Medytujący
Umysł
MEDYTUJĄCY
UMYSŁ jest tym, czego wielu z nas szukało - pytanych o różne duchowe
dyscypliny. Jest książką rzetelną, dokładną, wyczerpującą i - co nie jest bez
znaczenia - daje się czytać.
-
Harvey Cox, autor Religion in the Secular City To naprawdę znakomita książka
dla duchowych poszukiwaczy. Pozwala sklasyfikować i zrozumieć wszystkie z
dostępnych dziś duchowych praktyk. Goleman pisze z wielką przejrzystością i
głębią rozumienia.
-
Jack Komfieid, nauczyciel medytacji wipassana Wspaniałe i przystępne w czytaniu
wprowadzenie, zarówno do starożytnych technik medytacyjnych, jak i ostatnich
naukowych badań nad medytacją.
-
Roger Walsh, profesor psychiatrii, nauk społecznych i filozofii na Uniwersytecie
Kalifornijskim w Irvine
Daniel
Goleman
MEDYTUJĄCY
UMYSŁ to stan najwyższego oświecenia, wolności, zjednoczenia z Wszechduchem.
Także nazwa, jaką nadaliśmy naszej serii książek. Będą to książki skłaniające
do refleksji i, jak pragnęlibyśmy tego, inspirujące duchowo. Mamy nadzieję, że
każda z nich stanie się chociaż małym krokiem na drodze Czytelnika do
zrozumienia.
tłumaczył
Krzysztof Chudziński
tytuł
oryginału The Meditative Mind
Dla
Neemkaroli Baby i Sajadaw U Pandita, oraz. Tary, Gowindów i Hanumana
Spis
treści
Przedmowa..................
9
Słowo
wstępne................. 17
Wprowadzenie.................
21
Część
pierwsza Yisuddhimagga:mapa wewnętrznej przestrzeni
1.
Przygotowanie do medytacji......... 31
2.
Ścieżka koncentracji............. 39
3.
Ścieżka wglądu............... 49
Część
druga Ścieżki medytacji:przegląd
4.
Hinduska bhakti............... 73
5.
Żydowska kabała.............. 81
6.
Chrześcijański hezychazm........... 87
7.
Sufizm.................. 95
8.
Medytacja Transcendentalna......... 103
9.
Joga Patańdźalego.............. 109
10.
Indyjska tantra i joga kundalini......... 115
121
127 133
11.
Buddyzm tybetański............
12.
Zen..................
13.
Czwarta droga Gurdżijewa.........
14.
Krishnamurti: świadomość, która nie dokonuje wyboru.................
Część
trzecia Ścieżki medytacji: ich podstawowa jedność
15.
Przygotowanie do medytacji......... 147
16.
Stawanie się uważnym............ 149
17.
Widzenie tego, w co wierzysz......... 153
18.
Odmienne stany w medytacji......... 157
Część
czwarta Psychologia medytacji
19.
Abhidhamma: psychologia Wschodu...... 165
20.
Psychologia Wschodu i Zachodu........ 191
21.
Medytacja: badania i praktyczne zastosowania.. 215
Bibliografia...................
245
Polecane
lektury................ 257
O
autorze................... 259
Przedmowa
Wezbrały
szybko i otoczyły mnie, pokój i radość, i wiedza, które wykraczają poza wszelką
sztukę i kwestie Ziemi. Wiem, że dłoń Boga jest starszą siostrą mojej dłoni, i
wiem, że Duch Boży jest najstarszym bratem mojego ducha...
-
Walt Whitman Źdźbła traw W niebie, co sporzej bożych iskier chłonie, Byłem;
widziałem, czego nie wyświęci Słowami człowiek, choć był w tamtej stronie. Bo,
przybliżony do celu swej chęci, Rozum nasz tak w nim przepaściście ginie, Że
nie pociągnie za sobą pamięci. Ile z widzianych w przeświętej krainie Cudów
zaskarbić zdołał umysł gruby, Obecnie treścią mych pieśni uczynię.*
-
Dante Raj Większość z nas nigdy nie miała tak jasnego i nieodpartego doznania,
jak Dante czy Whitman, jednak ty i ja mamy chwile, kiedy tracimy poczucie
przestrzeni i czasu, chwile, w których zdajemy się zamierać w drzwiach do
innego stanu istnienia, chwile, kiedy nasz osobisty punkt widzenia wydaje się
tracić znaczenie i kiedy intuicyjnie odczuwamy harmonię wszechświata. Być może
twoje doznanie nadeszło po tym, jak * W tłum. Edwarda Porębowicza.
Daniel
Goleman uległeś całkowitemu „pochłonięciu” w treść i formę filmu, książki,
sztuki teatralnej czy utworu muzycznego, gdy wypełniłeś religijny rytuał, a
może w chwili zadumy w pobliżu szemrzącego strumienia, górskiego szczytu czy
uderzających o kamienisty brzeg fal oceanu, może w rezultacie wysokiej
gorączki, w momencie traumatycznego przeżycia, poprzez narkotyki czy w wyniku
urodzenia dziecka, kiedy spoglądałeś w gwiazdy czy, gdy byłeś zakochany. Cóż
jest tak niezwykłego w tych chwilach, kiedy pozbawieni jesteśmy osobistej
kontroli nad tym stanem, a jednocześnie wszystko wydaje się mieć swoją harmonię
i swój porządek?
W
doznaniach tych dostrzegamy (chociaż zwykle nie potrafimy tego wyartykułować)
głębsze znaczenie naszego życia. Sine qua non tych przeżyć sprowadza się do
tego, że nie pośredniczy w nich nasz umysł. A jednak natychmiast po tym, jak
przemijają - gdy powracamy do naszych analitycznych schematów rozumowania -
próbujemy temu, co się wydarzyło, nadać odpowiednią nazwę. I tu napotykamy
problemy. Dyskusje co do nazw i klasyfikacji prowadzą do nieporozumień, z
których część kończy się nawet religijnymi wojnami. Kiedy już nadamy naszym
doznaniom odpowiednie określenia, zyskują one swoją własną moc. a poza tym dają
naszemu ego pewność, że wiemy czym są, w związku z czym wydaje nam się, że mamy
nad nimi kontrolę. Niektóre klasyfikacje traktują te doświadczenia jako
zjawiska psychologiczne: „wyjście poza swój umysł”, „halucynację”, „stan
odłączenia”, „wypłynięcia na powierzchnię nieświadomego umysłu”, „histerię” czy
„iluzję”. Inne klasyfikacje, ogniskując się głównie na treści doznań, zakładają
wydarzenia mistyczne czy duchowe: „przyszedł do mnie Bóg”, „zjednoczyłem się z
duchem”, „poczułem obecność Chrystusa” bądź „ducha przewodnika”, „pojąłem Tao”,
„dharmę” czy też „Boskie Prawo”.
Zostałem
wyciągnięty w ów spór w roku 1961. Zażyłem psylocybinę i miałem bardzo głębokie
doznanie odnoszące się do własnego życia. Jego kontekst był natury
religijno-mistycznej i taka etykietka wydawała mi się właściwa. A jednak, będąc
wówczas profesorem nauk społcznych na Harvardzie, musiałem dość poważnie
rozważyć teorie, które zakładały, że chemiczna substancja miała działanie psychotomimetyczne
- a więc, wywołując objawy zbliżone do psychozy, czyniła mnie szaleńcem. Nie
oszalałem jednak z powodu zażycia. psylocybiny, byłem natomiast bliski obłędu w
wyniku wewnętrznego konfliktu, powstającego wokół klasyfikacji doznania,
którego byłem uczestnikiem. Carl Jung opisuje podobny obłęd u Richarda
Wilhelma, tłumacza / Ching, który zrodził się w wyniku jego usiłowań pogodzenia
dwóch zasadniczo odmiennych kultur.
Pozornie
cała sprawa obracała się wokół małego grzybka, który zawierał psylocybinę.
Meksykańscy eumnderos nadali mu nazwę teonanecatl - „mięso Bogów” - odpowiednią
dla substancji wywołującej boskie i mistyczne doznania. Humphry Osmond określił
go w sposób bardziej przystępny dla umysłu zachodniego, tworząc słowo
psychodelik, co miało oznaczać środek poszerzający zakres świadomości lub też
dający „szerszą manifestację umysłu”. Społeczność psychiatryczna klasyfikując
ten sam grzybek nazwała go „psychotomimetyczną pochodną tryptofanu”, co wydaje
się ciekawe wyłącznie z punktu widzenia eksperymentalnego wywoływania stanów
pseudoschizofrenicznych.
Według
pierwszego z systemów klasyfikacji byliśmy badaczami mistycznych obszarów,
którzy podążają za Mojżeszem, Mahometem, Chrystusem i Buddą; według drugiego
byliśmy cholernymi głupcami, którzy zmierzają ku szaleństwu.
Istniała
intuicyjna konieczność stosowania duchowych metafor. Potwierdzenie dla tego
typu interpretacji nadeszło z oczywistych porównań między doznaniami, będącymi
bezpośrednią konsekwencją stosowania środków psychodelicznych a mistyczną
literaturą. Rozwiązałem ten, prawie nie do zniesienia rozdźwięk przez
przesunięcie całego problemu w kierunku interpretacji duchowej. Od pięciu lat
próbowaliśmy znaleźć klasyfikacje, które zoptymalizowałyby wartość tych doznań
dla ludzkości. Sprawa ta miała istotne implikacje dla polityki ludzkiej
świadomości. Stosowanie naukowej serii metafor nadawało każdemu nieciągłemu
stanowi umysłu z racjonalną świadomością czuwania cechy pewnego odchylenia - co
miało stanowić odbicie braku przystosowania. Duchowa seria metafor traktowała
odmienne stany świadomości jako niezwykłe i cenne okazje, z których ludzkość
mogła skorzystać, sięgając w większe obszary swojej własnej ukrytej
świadomości. Jako takie, doznania te nie powinny być tłumione, a raczej
kultywowane - nawet jeżeli stanowią faktyczną groźbę dla instytucji
społecznych. Podnosząc ową kwestię szliśmy po śladach Wiliama Jamesa, który w
roku 1902 pisał o odmiennych stanach świadomości w Yarieties of Religious
Experience:
Żadna
wizja wszechświata, która pomija inne formy świadomości, nie może być
ostateczna. Biorąc pod uwagę ich całkowitą odmienność musimy zadać sobie
pytanie, jak się do nich odnieść. Mogą one określać postawy, chociaż nie mogą
dostarczać wzorów; mogą otwierać obszar, chociaż nie dają map.
Pewne
jest to, że zakazują nam one przedwczesnego zamykania pełnego obrazu wizji
naszej rzeczywistości.
Pragnęliśmy
oceniać doświadczenie i wrażliwość wschodnich systemów klasyfikowania
odmiennych stanów świadomości. Okres 4000 lat wschodnich religii stworzył mapy
i wykresy dla eksploracji wewnętrznych obszarów. Byliśmy w stanie zrozumieć
niektóre z nich; inne opierały się na kulturowych perspektywach zbyt odległych
od naszych własnych, aby mogły być przydatne. W roku 1967, z powodu uroku owych
map pojechałem do Indii, aby odnaleźć drogę dzięki której mógłbym wykorzystać
je bardziej skutecznie. Miałem wówczas nadzieję, że będę w stanie utrwalić na
dłużej te odmienne stany świadomości i pogodzić je z codziennym życiem. Nikt z
nas nie potrafi dokonać tego za pomocą środków psychodelicznych.
W
Indiach spotkałem Neemkaroli Babę, który zaszedł dalej niż mogłem się tego
spodziewać. Żył on w stanie nazywanym sahaj samadhi, w którym odmienne stany
świadomości są integralną częścią życia.
W
jego obecności miało się poczucie bezgranicznej przestrzeni i utraty czasu, a
także ogromnej miłości i współczucia. Maharaji, jak go nazywaliśmy, zażył
kiedyś potężną dawkę środków psychodelicznych i ku mojemu całkowitemu
zdziwieniu nie przydarzyło mu się nic. Zrozumiałem jednak, że skoro jego
świadomość nie była ograniczona do jakiegokolwiek miejsca, nie musiała się
rozszerzać - był on zarówno tu, jak i we wszystkich innych wariantach
świadomości.
Widzenie
czegoś i bycie czymś, to dwie różne rzeczy. Ja wolałem raczej być, niż widzieć.
Pytanie brzmiało, jak dokonać transformacji z kogoś, kim jak sądzę jestem, w
kogoś lub coś, czym był czy też nie był Maharaji. Wszystko, co wychodziło z ust
mistrza, uznawałem za ścisłe wskazówki, chociaż nie zawsze byłem w stanie je
zrozumieć. Skomplikowało się to jeszcze bardziej, kiedy Maharaji zaczai mi
dawać instrukcje sprzeczne ze sobą. Uświadomiłem sobie wówczas, że stoję twarzą
w twarz z wiedzą, która niczym koan, jest nieużyteczna tak długo, dopóki nie
wyznaczy się granicy sferze racjonalnej. Z miejsca, gdzie tkwiłem - oparty na
swoim analitycznym umyśle - nie mogłem dostać się tam, gdzie, jak sądziłem,
zmierzam. Nie wiedziałem co robić.
W
obecności Maharaji doświadczyłem, jak moje serce się otwiera i poczułem nie
doznawane uprzednio fale odwiecznej miłości. Czy drogą było zatopienie się w
miłości? Mój umysł nie był spokojny. Naukowcy i sceptycy nie potrafią zatopić
się w czymś bez walki. Wykorzystując wszystkie swoje narzędzia, w tym
pragnienia i intelekt, a także poczucie winy i odpowiedzialności, nie uzyskałem
nic - moja struktura ego oparła się zmianie. W świątyniach, w których przebywał
Maharaji, było wiele posągów Hanumana, boga o wyglądzie małpy, który posiadał
ogromną moc z powodu swego całkowitego oddania boskiemu Ramie. Hanuman jest uwielbiany
i czczony przez zwolenników Maharaji.
Siadywałem
przed pomalowanym na czerwono posągiem małpy o wysokości ośmiu stóp i śpiewałem
mu medytując. Co pewien czas moje usta powtarzały: „O, siedzący bogu, czerwona
małpo. Ty przekroczyłeś granicę.” Była to prawdziwa wewnętrzna bitwa, dla
której metaforę stanowi Bhagawadgita.
Moi
buddyjscy przyjaciele powiedzieli mi, że problemem jest sprawa dyscypliny
umysłu, a sam Maharaji utrzymywał, że jeśli przeniosę swój umysł w jeden punkt,
poznam Boga. Może właśnie to miałem czynić. Zacząłem medytować z przekonaniem.
Pobożna ścieżka pozwalała na zbyt wielką grę umysłu, musiałem więc wiele
wytrzymać. W roku 1971 zacząłem poważnie praktykować medytację w Bodh Gaja,
miejscu gdzie Budda doznał oświecenia. W serii dziesięciodniowych kursów, razem
z około stu osobami z Zachodu, zostałem łagodnie wprowadzony w technikę
buddyjskiej medytacji therawadinów - zadziwiającej w swej prostocie praktyki.
W
czasie tego okresu spotkałem Anagarikę Munindrę, nauczyciela Therawady, który
swą troskliwą postawą wydawał się odbijać jasny spokój, do którego dążyła sama
metoda medytacji. Byłem zachwycony smakując po raz pierwszy głęboki spokój,
jaki stawał się moim udziałem. Prosiłem o dalszą naukę. Wprowadził mnie w
Yisuddhimaggę, która stanowiła część buddyjskiej tradycji nauczycielskiej. I w
końcu ja, psycholog Zachodu, zostałem w istocie umysłowo upokorzony, ponieważ
zobaczyłem o co rzeczywiście chodzi w psyche logos. To właśnie tu, w tej
starożytnej księdze, istniała znakomicie wyartykułowana klasyfikacja stanów
umysłu, a także zręby filozofii i metody wyzwolenia świadomości spod tyranii
własnego umysłu. Był to system, którego szukałem od roku 1961.
Całkowicie
wolny od osądów, służył do porównywania różnych tradycji odnoszących się do
odmiennych stanów świadomości. Rozkoszowałem się tą księgą niczym wyśmienitą
brandy.
Ale
chociaż mój umysł był zachwycony systemem leżącym u podstaw praktyki,
spostrzegłem, że staję się oporny wobec samej medytacji. Czy w sposobie, w jaki
praktykowałem tę metodę, był błąd, czy też była to wskazówka, że ta forma
duchowej praktyki nie jest moją drogą? Opuściłem Bodli Gaja, aby, spełniając
obietnicę, zająć się celebrowaniem bhakti, a także odnaleźć Maharaji, który był
moim guru.
Możecie
zapytać, dlaczego studiowałem medytację buddyjską, zamiast zostać z moim
mistrzem. No cóż, prawda jest taka, że on nie pozwolił mi zostać ze sobą i
stale powtarzał „Sub Ek” (wszystko jest jednym). Mówił mi szczegółowo o
Chrystusie i Buddzie, a następnie kazał mi odejść. Kiedy więc byłem daleko od
Maharaji, nie wydawało się, że postępuję niekonsekwentnie idąc śladem innych
tradycji.
Według
nauki mojego guru wszystkie inne metody zasilały jedynie proces oczyszczenia,
który miał pozwolić mi połączyć się z Maharaji. Taki miał być koniec mojej
podróży.
Kiedy
opuszczałem Bodh Gaja, postanowiłem, że spędzę lato z Munindrą w małej
himalajskiej wiosce Kąsani. W ostatniej chwili on jednak odwołał swoje
przybycie, tak więc Dań Goleman, ja i około dwadzieścia innych osób,
praktykowaliśmy tego lata zarówno buddyjskie i hinduskie, jak i chrześcijańskie
metody medytacji. W trakcie rozmowy z Danem odkryłem, że on i ja mamy wiele
wspólnego. Obaj byliśmy kształceni na psychologów, obaj mieliśmy związek z
Harvardem, obaj mieliśmy tego samego guru i obaj mieliśmy wielkie uznanie dla
buddyzmu - jego teorii i praktyki medytacji. Goleman, podobnie jak ja, miał
problemy ze zintegrowaniem tych zasadniczo odmiennych aspektów naszego życia.
Ale
istniały też różnice pomiędzy Danem a mną. Jego motywacją było przeniesienie
jak największej ilości doznań i praktyk na płaszczyznę nauki. Ja z kolei
opuściłem uczelnię już dość dawno. Dań mógł dokonać rozumowej integracji i
dostarczyć całościowego spojrzenia na duchowe ścieżki i stany świadomości, do
jakich one prowadzą.
Niniejsza
książka jest owocem tej syntezy. Jest początkiem tworzenia systematycznej
podstawy dla uznania powszechności duchowych podróży i przypomina filozoficzne
fundamenty kreślone przez Aldousa Huxley’a w jego Filozofii wieczystej. A co
najważniejsze, prowadzi do stanu, w którym uznając cechy wspólne, możemy też
honorować różnice.
Ram
Dass Barre, Massachusetts Słowo wstępne Pierwszą część tej książki napisałem w
małej himalajskiej wiosce w porze monsunowej roku 1971. W ciągu kilku
poprzednich miesięcy studiowałem u hinduskich joginów i swa-mich, tybetańskich
łamów i buddyjskich mnichów. Zaciekawiły mnie niezwykłe terminy i koncepcje,
używane przez nauczycieli dla wyjaśnienia ich duchowych ścieżek: „samadhi”,
„dżhana”, „turija”, „nirwana” i wiele innych. Każda ścieżka wydawała się być w
istocie taka sama jak każda inna, ale z drugiej strony każda miała swój własny
sposób, w jaki należało nią podróżować i informowała, jakich punktów
orientacyjnych oczekiwać.
Byłem
zakłopotany. Dopiero uwaga Josepha Goldsteina, nauczyciela medytacji wglądu w
Bodh Gaja, sprawiła że wszystko to zaczęło przybierać z wolna pewien kształt.
To bardzo prosta matematyka, powiedział, wszystkie systemy medytacji dążą albo
do Jedynego, albo do Zera - do zjednoczenia z Bogiem lub pustką. Ścieżka do
Jedynego biegnie poprzez koncentrację na Nim; droga do Zera jest wglądem w
pustkę umysłu. Było to moje pierwsze kryterium, w oparciu o które mogłem
klasyfikować techniki medytacji.
Miesiąc
później siedziałem w strugach deszczu w himalajskiej wiosce wysoko w górach.
Było nas pięcioro i zjawiliśmy się tam, aby studiować medytację pod kierunkiem
pewnego znanego nauczyciela.
On
jednak nie przybył, a zamiast tego pojawiła się dość duża grupa ludzi z
Zachodu, których zachęcił do tego mój guru, Neemkaroli Baba. Pod koniec pory
monsunowej zebrało się tam około trzydziestu pielgrzymów. Pośród nich byli
studenci każdej większej duchowej tradycji: różnych rodzajów jogi indyjskiej,
odmian buddyzmu tybetańskiego, sufizmu, kontemplacji chrześcijańskiej, zeń, a
także technik Gurdżijewa, Krishnamurtiego i niezliczonej liczby pomniejszych
swamich, guru i joginów. Każdy przywiózł swój własny mały skarb pod postacią
książek i własnych obserwacji. Z tych osobistych i literackich źródeł mogłem po
raz pierwszy wyłowić główne podobieństwa i podstawowe różnice pomiędzy
ścieżkami medytacji.
Teksty,
które stały się zaczątkiem niniejszej książki, były próbą wyjaśnień, jakich sam
potrzebowałem.
Poszukiwałem
map. a każda z tradycji miała do zaoferowania swoją własną. W różnych okresach
każda z tych map pomagała mi odnaleźć moją własną drogę w medytacji czy też
sprawić, że czułem się bezpieczny na obcym terenie. Jako sama w sobie żadna z
nich nie jest kompletna; wszystkie razem także nie wyjaśniają każdego aspektu
osobistego doznania, jakie ma medytujący. Każdy z nas ma swoją własną drogę,
którą zmierza, chociaż w pewnych okresach może odwoływać się do innych ścieżek,
którymi podróż wydaje się łatwiejsza. Przedstawione tu mapy należą do
najlepszych. Są dość popularne, ale żadna z nich nie przedstawia całego
obszaru, po jakim się poruszamy. Na przeważającej większości tego terytorium
umysłu istnieją białe plamy; badaczem jest każdy z nas.
Napisanie
tej książki zawdzięczam głównie Neemkaroli Babie. To właśnie on zainspirował
mnie, abym poważnie zabrał się za moją własną duchową ścieżkę. Moje zrozumienie
zawdzięczam wielu rozmowom i spotkaniom z następującymi osobami: Sajadaw U
Pandit, Ram Dass, Anagarika Munindra, Chogyam Trungpa, Bhagawan Das, Ananda
Mayee Ma, Kunu Rinpoche, Krishnamurti, S.
N.
Goenka, S wami Muktananda, Njanaponika Mahathera, Bhikku Njanajiwako, Joseph
Gold-stein, Herbert Guenther, K. K. Sah, Ojciec Theophane, Jogi Ramagjadas,
Charles Reeder i wielu innych, którzy czynnie podążają swoimi ścieżkami.
Wydawcy Journal of Transper-sonal Psychology zachęcili mnie, abym przedstawił
swoją Słowo wstępne pracę w formie artykułów, które odpowiednio przeredagowane
stanowią część tej książki. Moje podróże po Azji zawdzięczam Uniwersytetowi w
Harvardzie, a także Radzie Badawczej Nauk Społecznych.
Medytujący
umyśl pisałem w ciągu dziesięciu lat od mojego powrotu z Azji. Jej pierwszy
zarys wyłania się z serii artykułów, które pojawiły się po raz pierwszy w
Theories of Personality (Wiley), redagowanych przez Calvina Halla i Gar-dnera
Lindzey’a (ReYision), w Psychology Today, w American Journal of Psychotherapy,
a także w Journal ofTransper-sonal Psychology i w raporcie sporządzonym dla
Instytutu Nauk Noetycznych. Mój tok rozumowania, obecny w artykułach, był
wynikiem wielu dyskusji z innymi naukowcami, którzy mieli podobne
zainteresowania. Byli wśród nich:
Richard
Davidson, Gary Schwartz, David McClelland, David Shapiro, Herbert Benson,
Daniel Brown, Jack Engler, Mark Epstein, Joh Kabat-Zinn, Kathleen Speeth,
Mihalyi Csikzent-mihalyi, Gerald Fogel, Roger Walsh, a szczególnie moja żona
Tara Bennett-Goleman.
Wszystkim,
którzy okazali mi jakakolwiek pomoc, jestem głęboko wdzięczny.
Wprowadzenie
Przed
piętnastoma laty, kiedy pisałem The Yarieties of the Meditative Experience, co
tworzy pierwsze trzy części tej książki, medytacja była dla Zachodu czymś
nowym. Nauczyciele ze Wschodu, tacy jak Yogananda i D. T. Suzuki, którzy
przybyli do Ameryki dużo wcześniej, powoli zyskiwali swoich zwolenników. W
ciągu późnych lat sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych istniało już
wiec zainteresowanie medytacją, ale ograniczało się do pewnych grup
społecznych.
Pochwycony
w ten modny wówczas nurt zacząłem medytować jeszcze w college’u, a później,
jako absolwent psychologii, wyjechałem do Azji, aby studiować medytację w
oparciu o oryginalne tradycje.
Stanąłem
wówczas wobec ogromnej liczby i różnorodności technik, szkół i tradycji.
Usłyszałem o odmiennych stanach świadomości i dziwnych stanach istnienia - o
„samadhi” i „satori”, a także o bodhisattwach i tulku.
Był
to dla mnie obszar nowy i nieznany. Jako ludzie Zachodu potrzebowaliśmy
bedekera, przewodnika dla podróżujących na płaszczyźnie ducha. Napisałem
Yarieties jako tego rodzaju przewodnik; miał być ogólnym spojrzeniem na główne
tradycje medytacyjne, które były wtedy ośrodkiem zainteresowania tak wielu
pełnych entuzjazmu studentów. Moim celem było uczynić to, co egzotyczne,
bardziej znanym, a także ukazać leżące u podstaw wspólne cechy owych tradycji
przy jednoczesnym uwzględnieniu ich różnic.
Do
dnia dzisiejszego wiele rzeczy uległo zmianie. Medytacja wtopiła się w naszą
kulturę. Miliony Amerykanów próbują medytować, a wielu włącza tę technikę w
swoje życie. Medytacja jest obecnie standardowym narzędziem stosowanym w
medycynie, psychologii, edukacji i samorozwoju. Jest też wiele starszych osób,
których życie dzięki medytacji uległo zasadniczej zmianie.
Kiedy
osoby medytujące zajęły swoje miejsca pośród ludzi biznesu, fachowców i
uczonych, uczyniły medytację częścią swojej kultury. Ludzie medytują dziś w
pracy, aby podnieść swoją efektywność;
psychoterapeuci
i lekarze uczą tego swoich pacjentów, a studenci piszą o tym prace dyplomowe.
Medytujący
umysł jest poszerzeniem The Varieties ofthe Meditative Experience i chciałbym,
aby stała się jednym z czynników torujących drogę dalszemu rozwojowi medytacji
na Zachodzie.
Pamiętam,
jak tybetański nauczyciel Chogyam Trungpa, powiedział w roku 1974, iż buddyzm
dotrze na Zachód jako psychologia. Koncepcja, iż buddyzm - podobnie jak inne
wielkie duchowe tradycje świata - obejmuje psychologię, wcale nie była dla mnie
nowością. Przez lata rodzące się wzajemne stosunki między psychologiami Wschodu
i Zachodu stały się głównym tematem moich prac.
W
latach, które nastąpiły po napisaniu Yarieties, opublikowałem szereg artykułów
o kontaktach między kulturą Zachodu i medytacyjnymi tradycjami Wschodu. Prace
te zawierały opisy orientalnych psychologii, stosunek psychologów Zachodu do
wschodnich punktów widzenia, a także rolę medytacji w psychoterapii, medycynie
i badaniach świadomości.
Kilka
z tych artykułów włączonych zostało do Części Czwartej tej książki. Czytelnik
zauważy z pewnością różnice w tonie pomiędzy poszczególnymi rozdziałami - są
one wynikiem ogólnej linii przewodniej pism, w jakich ukazywały się po raz
pierwszy.
Rozdział
o Abhidhammie został pierwotnie napisany jako fragment podręcznika o teorii
osobowości. W swej oficjalnej Wprowadzenie 23
nauce
większość psychologów nie rozumiała nigdy, że praktyki medytacyjne Wschodu są
praktyczną stroną starożytnych teorii psychologicznych, z których część jest
tak misternie skonstruowana jak teorie czasów nam współczesnych. Rozdział ten
miał więc wypełnić ów deficyt.
Rozdział
o medytacji i stresie pochodzi z artykułu, jaki napisałem dla Psychology Today
i zawiera krótką instrukcję, jak medytować. Fragment o medytacji i
psychoterapii ukazał się pierwotnie w biuletynie dla psychoterapeutów. Moja
rozprawa o świadomości została przepisana z wykładu, jaki opublikował Journal
of Transpersonal Psychology, refleksje nad badaniami medytacji i świadomości
powstały pierwotnie jako pewien dokument.
Nowe
rozdziały nadają książce równowagę. Varieties przedstawiały wiele stanów
medytacyjnych w formie suchych faktów; dodany w tym wydaniu materiał rozpatruje
codzienne zastosowania medytacji i wypływające z tego implikacje - w jaki
sposób pomaga ona uporać się ze stresem i jak może udoskonalić ogólną jakość
życia.
A
ponadto, oprócz jej praktycznych zastosowań, prawdziwym efektem medytacji jest
duchowe życie.
W
swych punktach kulminacyjnych stany świadomości opisane w klasycznych źródłach
mogą wydźwignąć człowieka ponad płaszczyznę rodzaju ludzkiego, a także
przemienić jego świadomość.
Stany
transcendentne wydają się być ziarnami duchowego życia; doświadczali ich
założyciele oraz adepci niemal każdej religii. Mojżesz otrzymujący Dziesięcioro
Przykazań, czterdziestodniowy post Jezusa na pustyni, wizja Mahometa i
oświecenie Buddy pod drzewem bodhi - wszystko to świadczy o niezwykłych stanach
świadomości.
Zbyt
często zinstytucjonalizowane religie zapominają o przekazywaniu pierwotnych
transcendentnych stanów, w oparciu o które powstały. Bez takich żywych doznań
religie stają się płytkie, a ich teologie okazują się puste. Sądzę, że
współczesny kryzys wielkich religii świata spowodowany jest Daniel Goleman
zniekształceniem osobistego doznawania tych transcendentnych stanów, które
stanowią wspólnego żywego ducha wszystkich tradycji.
Ten
duch jednoczy także różnorodność medytacyjnych form. Jak mówi stare powiedzenie
zeń: „Nie istnieją dwie ścieżki. Ci, którzy tu przybyli, podążali wszyscy tą
samą drogą.”
II
MEDYTUJĄCY UMYSŁ
Część
pierwsza
Yisuddhimagga:
mapa wewnętrznej przestrzeni
Klasyczna
buddyjska Abhidhamma jest prawdopodobnie najszerszym i najbardziej drobiazgowym
tradycyjnym systemem psychologicznym stanów świadomości. W piątym wieku naszej
ery mnich Buddhaghosa streścił część Abhidhammy, która traktowała o medytacji,
w dziele pt. Yisuddhimagga, „Ścieżka Oczyszczenia” (Nanamoli, 1976)*. Buddhagosha
wyjaśnia, że ostateczne „oczyszczenie”
powinno
być rozumiane jako nibbana (w sanskrycie: nirwana), która jest w istocie
odmiennym stanem świadomości.
Przez
wiele wieków Yisuddhimagga stanowiła część przekazywanego ustnie podręcznika
buddyjskiej filozofii i psychologii; mnisi uczyli się jej dosłownie na pamięć.
Ponieważ jest ona tak szczegółowa i obejmuje temat niemal całkowicie, daje nam
wyczerpujący obraz buddyjskiego spojrzenia na medytację. A jako taka daje nam
również znakomite tło i podstawę do jej porównywania z innymi rodzajami
medytacji, co stanowi tematyczną treść Części drugiej niniejszej książki.
Yisuddhimagga rozpoczyna się radą o wybór odpowiedniego otoczenia i pozytywne
nastawienie do medytacji.
Następnie
określa sposoby, w jakie medytujący szkoli swoją uwagę oraz punkty
orientacyjne, jakie spotyka wspinając się po medytacyjnej ścieżce do stanu
nirwany. Kończy się opisem psychologicznych rezultatów, jakie są udziałem
medytującego i jakie wynikają z jego doznania.**
*
Adnotacje do tej i innych książek, wymienionych w teście, znaleźć można w
dziale Bibliografia.
**
Dodatkiem do wspaniałego tłumaczenia Yisuddhimaggi z oryginalnego języka pali
(którego dokonał Nanamoli Thera), są współczesne komentarze na temat tego dzieła.
Napisali je: Bhikku Soma (1949), E. Conze (1956), Kału Rimpoche (1974), Kashjap
(1954), Lama Gowinda (1969), Ledi Sajadaw (1965), Mahasi Sajadaw (1965, 1970),
Narada Thera (1956), Njanaponika Thera (1949, 1962, 1968), Njanatiloka (1952,
1972) i P. V. Mahathera (1962).
Daniel
Goleman Yisuddhimagga jest tradycyjną księgą recept służących medytacji, ale
nie mówi nam ona o określonych praktykach współczesnych buddystów-therawadinów.
Droga, jaką opisuje, stanowi idealny wzór i jako taka nie musi odpowiadać określonym
doznaniom danej osoby. Ci, którzy praktykują medytację, uznają jednak wytyczone
przez nią punkty orientacyjne.
Przygotowanie
do medytacji Praktyka rozpoczyna się od silą, cnoty czy też czystości moralnej.
To systematyczne kultywowanie cnotliwych myśli, słów i czynów pomaga ogniskować
wysiłki osoby praktykującej medytację na przemianie świadomości. „Zepsute
myśli”, na przykład seksualne fantazje czy gniew, prowadzą do roztargnienia.
Dla osoby poważnie medytującej są one stratą czasu i energii. Psychologiczne
oczyszczenie oznacza odcięcie się od rozpraszających myśli.
Proces
oczyszczenia to jeden z trzech głównych działów nauczania w buddyjskim
schemacie medytacji; dwoma pozostałymi są samadhi (koncentracja medytacyjna) i
punna (wgląd). Wgląd, to rozumiane w wyjątkowym znaczeniu „widzenie rzeczy
jakimi są”. Oczyszczenie, koncentracja i wgląd są blisko ze sobą związane.
Wysiłki, aby oczyścić umysł, ułatwiają początkową koncentrację, która z kolei
umożliwia trwały wgląd. Poprzez rozwijanie koncentracji albo wglądu, czystość,
zamiast aktem woli, staje się czymś nie wymagającym wysiłku i jak najbardziej
naturalnym dla medytującego. Wgląd wzmacnia czystość, podczas gdy jednocześnie
wspomaga koncentrację; silna koncentracja może być produktem ubocznym zarówno
wglądu, jak i czystości. Wzajemne oddziaływania nie są liniowe; rozwój
jakiegokolwiek jednego aspektu ułatwia rozwój dwóch pozostałych. W przebiegu
ścieżki medytacji nie istnieje żadna jednostkowa progresja, a raczej
jednoczesny spiralny ruch wszystkich trzech aspektów.
Chociaż
ich prezentacja jest tu z konieczności liniowa, rozwój medytującego
charakteryzuje całkowite wzajemne powiązanie czystości, koncentracji i wglądu.
To trzy aspekty jednego procesu.
Czynne
oczyszczenie w tradycji Yisuddhimaggi rozpoczyna się od przestrzegania
dyscypliny ustalonej dla laików, nowicjuszy i wyświęconych mnichów. Dla laików
istnieje zaledwie pięć nakazów: powstrzymywanie się od zabijania, od kradzieży,
od nieślubnego stosunku seksualnego, od kłamstwa i spożywania napojów alkoholowych.
Dla nowicjuszy lista ta rozszerza się do dziesięciu, z których pięć pierwszych
staje się bardziej rygorystycznymi. Dla mnichów jest 227 zakazów i przepisów
regulujących każdy szczegół codziennego życia zakonnego. Podczas gdy praktyka
czystości różni się w zależności od trybu życia, założenie jest zawsze takie
samo: to niezbędne przygotowanie do rozpoczęcia medytacji.
Na
podstawowym poziomie są to przepisy regulujące właściwe zachowania społeczne,
ale jest i drugi poziom, odnoszący się do motywacji, która zapowiada właściwe
postępowanie. Czystość jest tu rozumiana nie tylko w zwykłym sensie poprawnego
zachowania, ale także jako postawa umysłowa, z której wyłania się właściwa
mowa, działanie i myślenie. Kiedy medytującego opanowują zmysłowe myśli,
Yisuddhi-magga ponagla go, aby natychmiast się im sprzeciwił poprzez
kontemplowanie ciała w aspekcie jego brzydoty. Takie działanie ma uwolnić
medytującego nie tylko od żądzy ciała, ale i od wyrzutów sumienia, winy czy
wstydu. Zachowanie musi pozostać pod kontrolą, ponieważ ma bezpośredni wpływ na
umysł, a czystość moralna sprowadza się do czystości umysłu.
Ponieważ
opanowanie umysłu jest celem czystości, częścią oczyszczenia jest powstrzymanie
zmysłów. Środkiem do tego jest sati (uwaga). W stanie uwagi panowanie nad
zmysłami pojawia się w wyniku doskonalenia zwyczaju prostego zwracania uwagi na
postrzeganie zmysłowe, przy jednoczesnym hamowaniu umysłu przed zakuwaniem się
w kajdany jakiegokolwiek reagowania. Uwaga jest podstawą okazywania bodźcom
zmysłowym zaledwie najsłabszego zainteresowania. Kiedy stopniowo rozwija się w
praktykę wipassany (widzenia rzeczy jakimi są), staje się drogą do stanu
nirwany. W codziennej praktyce uwaga prowadzi do odłączenia się od własnego
postrzegania i myśli. Medytujący staje się wówczas obserwatorem własnego
strumienia świadomości, budząc siłę dla normalnej aktywności umysłu i
przygotowując drogę do odmiennych stanów.
W
początkowych etapach medytacji, zanim praktykujący nauczy się podstaw uwagi,
rozprasza go otoczenie. Wspominając o tym Yisuddhimagga daje instrukcje dla
osób zamierzających medytować, a także ukazuje najbardziej korzystny styl życia
i nastawienie do samej praktyki. Osoba taka musi utrzymywać się dzięki
poprawnym z punktu widzenia moralności środkom egzystencji, tak aby źródło
finansów nie było przyczyną obaw; w przypadku mnichów, zajęcia takie jak
astrologia, czytanie z dłoni czy interpretacja snów są kategorycznie zakazane,
podczas gdy polecane jest życie żebracze.
Majątek
osobisty powinien być sprowadzony do minimum; mnich ma posiadać tylko osiem
przyborów:
trzy
szaty, rzemień, miskę żebraczą, brzytwę, igłę do szycia i sandały. Powinien
przyjmować pożywienie z umiarem - tyle, by podtrzymać fizyczne zdrowie, ale nie
tyle, by wywołać senność.
Miejsce,
w którym mieszka, powinno być odosobnione; osoba, która nie potrafi żyć w
izolacji, powinna posiadać pomieszczenie do medytacji zlokalizowane na uboczu.
Należy unikać nadmiernego zainteresowania ciałem, ale w przypadku choroby
powinno się zażywać odpowiednie lekarstwo. W zdobywaniu czterech koniecznych
rzeczy, jakimi są przedmioty osobiste, pożywienie, mieszkanie i lekarstwa,
medytujący powinien zatrzymywać tylko to, co jest niezbędne dla jego
dobrostanu.
Osiągając
to, powinien on działać bez chciwości, tak aby jego materialne potrzeby nie
były skalane przez nieczystość.
Ponieważ
stan czyjegoś umysłu jest pod wpływem stanu umysłu towarzyszących mu osób,
medytujący powinien otaczać się ludźmi o podobnym nastawieniu. Zaleca się
kontakt z sanghą, co w ścisłym znaczeniu określa tych, którzy osiągnęli już
stan nirwany, a w znaczeniu szerszym wspólnotę podążającą ścieżką duchowego
rozwoju. Medytacji pomaga towarzystwo osób uważnych i skupionych, a szkodzi
kontakt z tymi, którzy są podnieceni, roztargnieni i zanurzeni w sprawy tego
świata. Pobudzeni, przywiązani do świata doczesnego ludzie mogą wypowiadać się
w sposób, który nie sprzyja izolowaniu się, bierności czy spokojowi, a więc
jakościom, jakie medytujący pragnie kultywować. Rodzaj tematów typowych dla
doczesnej, jałowej rozmowy został sporządzony przez Buddę (Njanaponika Thera,
1962, str. 172), a są to rozmowy o królach, złodziejach, ministrach, armiach,
głodzie i wojnie, o jedzeniu, piciu, ubieraniu się i mieszkaniu, o palmach
zwycięstwa, perfumach, krewnych, pojazdach, miastach i krajach, o kobietach i
winie, o plotkach ulicznych, o przodkach, o początku świata, o różnych
błahostkach, o rzeczach takich czy innych i tym podobnych sprawach.
W
późniejszym okresie medytujący może odkryć, że przeszkodą jest coś, co kiedyś było
mu pomocą.
Yisuddhimagga
wymienia dziesięć potencjalnych przywiązań, z których wszystkie stanowią
przeszkodę we wzrastaniu w medytacji: (1) jakiekolwiek stałe miejsce
zamieszkania, jeżeli tylko jego utrzymanie jest przyczyną zmartwienia, (2)
rodzina, jeżeli jej dobro powoduje niepokój, (3) podarki lub sława, co pociąga
za sobą spędzanie czasu z wielbicielami, (4) obecność uczniów, co prowadzi do
zajmowania się nauczaniem, (5) planowanie, „coś do zrobienia”, (6) związane z
tym podróżowanie, (7)
ludzie
drodzy dla medytującego, których potrzeby przykuwają jego uwagę, (8) choroba
wymagająca leczenia, (9) teoretyczne studia, którym nie towarzyszy praktyka i
(10) nadnaturalne siły duchowe, praktykowanie których staje się bardziej
interesujące niż medytacja. Wyzwolenie się z tych „nałogów” sprawia, że umysł
medytującego dąży jedynie do praktykowania medytacji: Oto jest „oczyszczenie” w
sensie uwolnienia umysłu od dokuczliwych spraw. Życie mnicha przeznaczone jest
dla tego rodzaju wolności; laikowi krótkie odsunięcia się od tych rzeczy
pozwalają na czasowe wytchnienie.
Te
ascetyczne praktyki nie obowiązują na buddyjskiej „ścieżce środka”. Mnich może
je praktykować, ale powinien zrobić ich przegląd i zadecydować, które z nich są
dla niego przydatne. Musi być jednak ostrożny i wykonywać je tak, aby nie
przyciągały jego zbytniej uwagi. Praktyki te obejmują ubieranie się wyłącznie w
szaty wykonane ze skrawków materiału, spożywanie zawartości tylko jednej miski
i tylko raz dziennie, życie w lesie pod drzewem, zamieszkiwanie na cmentarzu
lub w terenie otwartym, przyjmowanie w nocy prostej postawy siedzącej. Chociaż
nie są to praktyki obowiązujące, Budda pochwala tych, którzy podążają za takim
sposobem życia „przez wzgląd na ich umiarkowanie, zadowolenie, prostotę i oderwanie”,
potępiając z kolei tych, którzy szczycą się praktykowaniem prostoty i sami
karcą innych - tych którzy tego nie robią. We wszystkich aspektach szkolenia
duchowa zarozumiałość niszczy czystość. Jakikolwiek zysk z ascezy zostaje
zagubiony w dumie. Celem oczyszczenia jest umysł nie zaangażowany w aspekty
zewnętrzne, a także spokój i dojrzałość do medytacji.
Wchodzenie
na ścieżkę koncentracji Czystość jest psychologiczną podstawą koncentracji, zaś
istotą koncentracji jest nieobecność roztargnienia. Oczyszczenie, to
systematyczne odcinanie źródła roztargnienia. Dokonując tego, medytujący
powinien osiągnąć zjednoczenie umysłu, a więc skupienie go w jednym punkcie.
Strumień myśli jest zwykle przypadkowy i rozproszony. Celem koncentracji jest
zogniskowanie przepływu myśli, co zachodzi poprzez skupienie umysłu na
pojedynczym obiekcie, przedmiocie medytacji. W kolejnych etapach medytacji
koncentracyjnej umysł nie jest wyłącznie nakierowany na przedmiot, ale
ostatecznie go przenika; całkowicie w nim pochłonięty, staje się z przedmiotem
jednością. Kiedy to się wydarza, obiekt jest wyłącznie rzeczą w świadomości
medytującego.
Każdy
przedmiot uwagi może być obiektem medytacji koncentracyjnej, która jest po
prostu doświadczaniem pojedynczego punktu. Ale określonym rezultatom medytacji
służy charakterystyczna cecha danego przedmiotu. Yisuddhimagga poleca 40
obiektów medytacji:
O
dziesięć kasina, kolorowych kół o obwodach długości stopy, reprezentujących:
ziemię, wodę, ogień, powietrze, ciemny błękit, żółć, krwistą czerwień, biel,
światło i ograniczoną przestrzeń;
O
dziesięć asubha, przedstawiających gnijące zwłoki człowieka: dla przykładu
zwłoki nadęte, zarobaczone itd., w tym szkielet;
O
dziesięć refleksji nad: przymiotami Buddy, Doktryną, sangha, pokojem,
czystością, hojnością, posiadaniem boskich cech czy też nieuchronnością
śmierci; kontemplowanie trzydziestu dwóch części ciała lub wdechu i wydechu;
O
cztery wzniosłe stany: czułe przywiązanie, współczucie, radość z radości innych
i spokój;
O
cztery kontemplacje nad „rzeczami bez kształtu”: nieskończoną przestrzenią,
nieskończoną świadomością, obszarem nicości i obszarem „ani postrzegania, ani
niespostrzegania”; rozpatrywanie obrzydliwości pożywienia;
O
cztery elementy materialne: ziemia, powietrze, ogień i woda jako siły
abstrakcyjne (rozciągnięcie, ruch, żar, spoistość).
Każdy
z tych obiektów ma określony wpływ na naturę, głębokość i skutki uboczne
koncentracji;
medytacja
nad zwłokami jest dla przykładu bardzo odmienna od kontemplowania czułego
przywiązania. Każdy z tych obiektów jest odpowiedni dla rozwijania koncentracji
do głębokości niezbędnej dla osiągnięcia stanu nirwany. Koncentracja tworzona
przez obiekty o skomplikowanej naturze - na przykład przymioty Buddy - jest
mniej jednolita niż powstała przy udziale pojedynczego przedmiotu - na przykład
jednego z dziesięciu kasina - ziemi, koła o kolorze gliny. Poza głębokością
koncentracji, wytworzoną przez dany obiekt medytacji, każdy z nich daje
odmienne psychologiczne skutki uboczne. Medytacja nad czułym przywiązaniem daje
dla przykładu kilka rezultatów: medytujący śpi i budzi się w stanie dobrego
samopoczucia, nie ma żadnych sennych koszmarów, jest kochany przez wszystkie
istoty, jego umysł łatwo osiąga stan skupienia, jego ekspresja jest jasna, a on
sam umiera w spokoju.
Budda
wiedział, że osoby o pewnym usposobieniu są bardziej związane z określonymi
przedmiotami medytacji niż inne. Jego wskazówki dotyczące kojarzenia ludzi z
najlepszym dla nich obiektem medytacji oparte są na głównych typach osobowości:
(1) skłonny do nienawiści, (2) pożądliwy, (3) skłonny do wiary i (4) rozumny.
Przedmioty
odpowiednie dla osoby skłonnej do nienawiści, to cztery wzniosłe stany i cztery
kolorowe kasina, dla pożądliwych jest dziesięć rodzajów rozkładających się
zwłok, części ciała i oddech, dla skłonnych do wiary sześć pierwszych
refleksji, a dla rozumnych kontemplacja śmierci, obrzydliwości pożywienia i
elementów materialnych. Pozostałe obiekty są odpowiednie dla każdego.
Yisuddhimagga wymienia też właściwe materialne otoczenie dla każdego z tych
typów osobowości. Osoba pożądliwa powinna dla przykładu medytować w małej,
pozbawionej okien chacie na pozbawionym piękna terenie w sąsiedztwie
nieprzyjaznych ludzi, podczas gdy osoba skłonna do nienawiści powinna mieć
wygodny i umeblowany dom w przepięknej okolicy i w pobliżu życzliwych sąsiadów.
Nauczyciel
Idealnym nauczycielem medytacji był Budda, który miał moc poznawania umysłów i
serc innych.
Doskonale
kojarzył on każdą osobę z odpowiednim dla niej przedmiotem i warunkami dla
koncentracji.
Yisuddhimagga
radzi, aby osoba medytująca wybrała swojego nauczyciela zgodnie z poziomem,
jaki osiągnęła w medytacji. Poparcie i rady nauczyciela pomagają medytującemu
wytyczać swoją własną drogę poprzez nieznane rejony umysłu. Uczeń ma w swoim
nauczycielu „schronienie” i wchodząc w ten układ oddaje mu się.
Uczeń
rezygnuje także z egoizmu, źródła przeszkód, które uniemożliwiają mu
praktykowanie medytacji, aż do punktu, w którym egoizm zostaje przekroczony.
Odpowiedzialność za zbawienie złożona jest na barkach studenta, a nie
nauczyciela; nauczyciel jest jedynie „dobrym przyjacielem” na duchowej ścieżce.
Nauczyciel wskazuje drogę, a student podąża za nim. Rola nauczyciela ukazana
jest najpełniej w wersach z japońskiego Zenrin:
Jeśli
chcesz poznać drogę, która prowadzi na szczyt, zapytaj człowieka, który stamtąd
wraca.
Ścieżka
koncentracji
Ukazując
ścieżkę koncentracji mapa Yisuddhimaggi wykazuje dużą niedokładność. Rozpoczyna
się opisem zaawansowanego odmiennego stanu świadomości, którego większość
medytujących może nigdy nie doświadczyć, pomija natomiast dużo bardziej
powszechne etapy wstępne. Tę lukę mogłyby wypełnić inne buddyjskie źródła,
które swój opis zaczynają raczej od normalnego stanu umysłu medytującego niż od
wysublimowanych poziomów, jakie w szczegółach przedstawia Yisuddhimagga.
W
początkowych etapach praktyki zogniskowana uwaga medytującego dość często
oddala się od przedmiotu medytacji. Kiedy postrzega on, że oderwał się od
wybranego obiektu, stara się powracać do niego swoją świadomością. To skupianie
uwagi w jednym punkcie może pojawiać się i znikać.
Umysł
praktykanta stale oscyluje pomiędzy przedmiotem medytacji a oderwanymi myślami,
uczuciami i wrażeniami. Pierwszym punktem orientacyjnym koncentracji jest
chwila, kiedy umysł medytującego nie jest dotknięty ani przez zewnętrzne bodźce
rozpraszające, takie jak pobliskie dźwięki, ani też przez niepokój jego
własnych myśli i uczuć. Chociaż dźwięki są z reguły odbierane, a myśli i
uczucia postrzegane, nie mają one wpływu na praktykanta.
W
następnym etapie umysł potrafi już znacznie dłużej ogniskować się na
przedmiocie. Medytujący odczuwa większe zadowolenie, kiedy jego wędrująca uwaga
coraz łatwiej powraca do wybranego obiektu medytacji. Ta zdolność do
wielokrotnego skupiania uwagi stopniowo wzrasta, kiedy tylko medytujący widzi,
że wszelkie rozproszenia (takie jak niepokój) nie przynoszą żadnych rezultatów,
zaś skupianie umysłu w jednym punkcie daje niewymierne korzyści. Kiedy to się
wydarza, medytujący jest w stanie przezwyciężyć umysłowe przyzwyczajenia,
wrogie spokojnemu opanowaniu, takie jak nuda, która pojawia się zwykle z powodu
braku zmian. Na tym poziomie umysł medytującego może pozostawać z
nie-rozproszoną uwagą przez dłuższy czas.
Na
skraju pochłonięcia We wczesnych etapach praktyki medytacji istnieje ogromne
napięcie pomiędzy koncentracją na obiekcie medytacji i oderwanymi myślami.
Rozproszenie uwagi bierze się głównie ze zmysłowych pragnień, złej woli,
rozpaczy, gniewu, lenistwa, apatii, niepokoju, zmartwienia, niepewności i
sceptycyzmu. Wraz z praktyką nadchodzi chwila, kiedy przeszkody te zostają
całkowicie pokonane.
Widoczne
staje się wówczas ożywienie koncentracji. W tym momencie atrybuty umysłu, takie
jak skupienie w jednym punkcie i poczucie szczęścia, dojrzewające do tego, aby
ostatecznie całkowicie pochłonąć praktykanta, zaczynają wykazywać przewagę.
Poprzednio były już one obecne w różnym stopniu, ale kiedy występują łącznie,
mają od razu wyjątkową moc. Jest to pierwsze godne uwagi osiągnięcie w
medytacji koncentracyjnej, a ponieważ jest to stan zbliżający się do pełnego
pochłonięcia, nazywa się go etapem „dostępu”.
Taki
stan przypomina sytuację dziecka, które nie potrafi jeszcze stać w miejscu, ale
cały czas próbuje to robić. Cechy umysłu, charakteryzujące pełne pochłonięcie,
na poziomie dostępu nie są sile; ich status jest nietrwały, a umysł waha się
Ścieżka koncentracji 41
między
nimi, a ich wewnętrzną wymową, myśleniem nad czymś konkretnym a myślami
wędrującymi.
Medytujący
jest nadal otwarty na swoje zmysły i pozostaje świadomy otaczających go
dźwięków oraz odczuć własnego ciała. Przedmiot medytacji stanowi myśl
dominującą, ale jeszcze nie w pełni zajmuje ona umysł praktykanta. Na poziomie
dostępu wyłaniają się silne uczucia zapału lub zachwytu oraz szczęścia,
przyjemności i spokoju. Istnieje albo krótkotrwała uwaga skierowana na
przedmiot medytacji, kiedy uderza w niego myśl, albo też bardziej trwałe
zogniskowanie się na nirrj, wielokrotne branie go pod uwagę. Mogą pojawić się
świecące kształty czy błyski jasnego światła, szczególnie jeśli przedmiotem
medytacji jest kasina lub oddychanie. Może też wystąpić wrażenie lekkości, jak
gdyby ciało płynęło w powietrzu. Etap dostępu jest osiągnięciem nietrwałym.
Jeżeli nie przekształci się w pełniejsze pochłonięcie w ciągu tej samej sesji medytacji,
musi być chroniony aż do następnej, poprzez unikanie rozpraszających działań i
spotkań.
Wizje
U
progu tego poziomu, kiedy dojrzewają cechy takie jak zachwyt, a myśli nadal
przeskakują z tematu na temat, zaś nieprzerwane zogniskowanie się na przedmiocie
koncentracji jest jeszcze słabe, mogą pojawić się wizjonerskie doznania.
Podtrzymując koncentrację w celu ogniskowania uwagi na wybranym przedmiocie,
medytujący może zatrzymać procesy umysłowe, które są przyczyną wizji.
Etap
dostępu i głębsze poziomy pochłonięcia są w związku z tym antytezą wizji; wizje
są najbardziej prawdopodobne w chwili zbliżania się do poziomu dostępu lub
wyłaniania z głębszego stanu pochłonięcia. Wizje mogą być przerażające, na
przykład wyobrażenie siebie jako zwłok czy spotkanie z potworną bestią, bądź
też całkiem łagodne, jak postać łaskawego bóstwa czy Buddy. Mogą być bardzo
żywe; Yisuddhimagga mówi, że są tak realistyczne, jak rozmowa z gościem, który
przychodzi nas odwiedzić. Osoby lękliwe i chwiejne emocjonalnie - to ostrzeżenie!
- mając przerażającą wizję mogą popaść w szaleństwo. Innym niebezpieczeństwem
dla medytującego jest oczarowanie uszczęśliwiającymi wizjami i w związku z tym
powstrzymanie dalszego postępu - uczynienie wizji celem medytacji i zaniechanie
dalszej wzmożonej koncentracji. Cel medytującego powinien wykraczać poza wizje.
Adepci zeń mówią: „Jeśli spotkasz Buddę, zabij go.”
Pełne
pochłonięcie lub dihana Poprzez nieustanne skupianie się na przedmiocie
medytacji nadchodzi pierwszy moment, oznaczający całkowity przełom w normalnej
świadomości człowieka. Jest to pełne pochłonięcie czy też dihana. Umysł wydaje
się nagle zagłębiać w przedmiot i pozostaje w nim. Rozpraszające myśli ustają
całkowicie. Nie ma ani postrzegania, ani zwykłej świadomości ciała; cielesny ból
nie jest odczuwany. Oprócz początkowej i trwałej uwagi skierowanej na wybrany
przedmiot, świadomość zdominowana jest przez zachwyt, szczęście i skupienie w
jednym punkcie. Są to cechy umysłu, których przewaga tworzy dżhanę.
Istnieje
ledwo uchwytna różnica pomiędzy zachwytem a szczęściem. Zachwyt na poziomie
pierwszej dżhany jest przyrównany do przyjemności i podniecenia, wynikających z
otrzymania długo poszukiwanego przedmiotu; szczęście jest posiadaniem tego
przedmiotu. Zachwyt może być doświadczany jako unoszenie się włosów na skórze,
jako chwilowa radość, która pojawia się i niknie niczym błyskawica, jako
przebiegające przez ciało fale, jako poczucie lewitacji czy też pogrążenie się
w porywającej błogości. Szczęście, to łagodniejszy stan trwałej ekstazy.
Skupienie w jednym punkcie (jednopunktowość) jest natomiast właściwością
umysłu, charakterystyczną dla stanu dżhanicznego. Pierwszy smak dżhany trwa
zaledwie krótką chwilę, ale intensyfikując wysiłki można go podtrzymać przez
dłuższy czas. Dopóki dżhana nie będzie opanowana, jest nietrwała i może dość
łatwo zniknąć. Pełna kontrola nadchodzi wtedy, gdy medytujący osiąga dżhanę
kiedykolwiek, gdziekolwiek i na jak długo chce.
Głębsze
dżhany
W
trakcie medytacji jednopunktowość ulega pogłębieniu przez stopniową eliminację
czynników dżhanicznych. Na każdym z kolejnych poziomów dżhany jednopunktowość
pochłania energię ulokowaną w innych czynnikach (Ilustracja 1). Bardziej
doskonałe ogniskowanie się na jednym punkcie po opanowaniu pierwszej dżhany
wiąże się z eliminacją stałego powracania umysłu do przedmiotu medytacji. Po
wyłonieniu się ze stanu dżhanicznego, procesy skupiania uwagi wydają się dość
prostackie w porównaniu z innymi, bardziej subtelnymi umysłowymi czynnikami
dżhany. Kiedy przezwyciężone zostały przeszkody na drodze do poziomu dostępu i
kiedy uspokojone zostały myśli w osiąganiu pierwszej dżhany, powtarzalne
kierowanie uwagi na wybrany obiekt u progu drugiej dżhany zostaje zaniechane.
Aby iść poza te rodzaje uwagi, medytujący wchodzi w pierwszą dżhanę przez
ogniskowanie się na wybranym przedmiocie. Następnie jednak uwalnia umysł od
jakiejkolwiek myśli o przedmiocie, kierując go w zamian ku zachwytowi,
szczęściu i jednopunktowości. Ten poziom pochłonięcia jest bardziej subtelny i trwały
niż poprzedni. Umysł medytującego jest teraz całkowicie wolny od jakichkolwiek
werbalnych myśli, nawet tych o wybranym przedmiocie. Jedynie odbite wyobrażenie
przedmiotu pozostaje jako ognisko jednopunktowości.
WYSOKI
NISKI S dzbana Ani postrzeganie, ani niepostrzeganie. Spokój i jednopunktowość.
7
dzbana Świadomość nicości Spokój i jednopunktowość.
STANY
BEZKSZTAŁ 6 dzbana Bezprzedmiotowa i nieskończona świadomość. Spokój i
jednopunktowość.
5
dzbana Świadomość nieskończonej przestrzeni. Spokój i jednopunktowość 4 dzbana
Spokój i jednopunktowość Wszystkie odczucia materialnych przyjemności ustają.
3
dzbana Odczucie szczęścia, jednopunktowości i spokoju. Zachwyt zanika 2 dzbana
Odczucie zachwytu, szczęścia i jednopunktowości. Nie istnieje żadna myśl o przedmiocie
koncentracji l dzbana Rozpraszające myśli, postrzeganie zmysłowe i świadomość
przykrych stanów ciała ustają.
Istnieje
trwała uwaga, skierowana na przedmiot koncentracji.
Uczucia
zachwytu, szczęścia i jednopunktowości STA MATER Stan dostępu Rozpraszające
myśli są opanowane, inne myśli pozostają.
Świadomość
„sensorycznych wejść” i stanów ciała.
Przedmiot
koncentracji opanowuje myśli Odczucia zachwytu, szczęścia i spokoju
Podtrzymywanie myśli o przedmiocie medytacji.
Rozbłyski
światła lub lekkość ciała.
Ilustracja
1. Punkty orientacyjne na ścieżce koncentracji.
Ścieżka
koncentracji 45
Trzecia
dżhana Aby podążyć głębiej, medytujący opanowuje drugą dżhanę, podobnie jak
zrobił to z pierwszą.
Następnie,
kiedy opuszcza drugą dżhanę, widzi, że zachwyt - forma podniecenia - jest cechą
dość prymitywną w porównaniu ze szczęściem i jedno-punktowością. Osiąga poziom
trzeciej dżhany poprzez ponowne kontemplowanie wybranego przedmiotu oraz
porzucenie początkowych myśli o przedmiocie i o zachwycie. Na trzecim poziomie
pochłonięcia istnieje poczucie spokoju, bliskiego nawet najwyższemu uniesieniu.
Skłonność ta pojawia się wraz ze znikaniem zachwytu. Ta dżhana jest w
najwyższym stopniu subtelna; bez wyłaniającego się spokoju umysł medytującego
byłby kierowany z powrotem w stronę zachwytu. Jeśli medytujący pozostaje w
trzeciej dżhanie, wypełnia go niezmiernie słodkie szczęście, a następnie zalewa
ono całe jego ciało. Ponieważ szczęściu tego poziomu towarzyszy spokój, w tych
subtelnych wymiarach umysł medytującego utrzymywany jest w jednym punkcie,
opierając się sile prymitywnego zachwytu. Jeżeli medytujący opanowawszy trzecią
dżhanę widzi, że szczęście wstrząsa nim bardziej, niż jednopunktowość i spokój,
może podążać dalej.
Czwarta
dżhana Aby iść jeszcze głębiej, medytujący musi porzucić wszelkie formy
umysłowych przyjemności. Musi on zrezygnować ze wszystkich tych stanów umysłu,
które mogłyby przeciwstawić się całkowitej ciszy, a nawet szczęściu czy
zachwytowi. Z całkowitym zawieszeniem szczęścia, spokój i jednopunktowość
zyskują swoją pełną siłę. W czwartej dżhanie uczucia cielesnej przyjemności są
w pełni zarzucone;
uczucia
bólu ustały już w pierwszej dżhanie. Nie ma pojedynczego doznania czy myśli.
Umysł medytującego na tym niezmiernie subtelnym poziomie spoczywa w jednopunktowości
i spokoju. A kiedy umysł medytującego na każdym z poziomów pochłonięcia staje
się coraz bardziej nieruchomy, jego oddech jest spokojniejszy. Na czwartym
poziomie oddech medytującego jest tak bezgłośny, że nie może on odczuć
najmniejszego ruchu; postrzega on swój oddech jako całkowicie zanikający.
Bezkształtne
dthany Następny stopień koncentracji osiąga swój szczyt w czterech stanach,
nazywanych „bezkształtnymi”.
Pierwsze
cztery dżhany są osiągane przez koncentrację na formie materialnej czy też
jakimś pojęciu z niej wyprowadzonym. Stany bezkształtne osiąga się natomiast
przez przechodzenie poza wszelkie postrzeganie formy. Aby wejść w pierwsze
cztery dżhany, medytujący musiał opróżnić swój umysł z czynników mentalnych.
Aby wejść w każdą z kolejnych bezkształtnych dżhan, stopniowo zastępuje je
bardziej subtelnymi obiektami koncentracji. Wszystkie bezkształtne dżhany
posiadają mentalne czynniki jednopunktowości i spokoju, ale na każdym z
poziomów czynniki te są coraz bardziej subtelne. Koncentracja zbliża się do
niewzruszoności. Medytujący, zanim wejdzie w ten stan, sam określa czas, po
jakim powróci.
Piąta
dżhana Medytujący dociera do pierwszego bezkształtnego pochłonięcia i piątej
dżhany przez wchodzenie w czwartą dżhanę dzięki kasina. Mentalnie rozciągnąwszy
granice kasina do najszerszego zasięgu, jaki jest wyobrażalny, medytujący
odwraca następnie swoją uwagę od kolorowego światła kasina i kieruje ją ku
zajmowanej przez nie nieskończonej przestrzeni. Umysł medytującego przebywa
teraz w sferze, w której zanika wszelkie postrzeganie formy. Z pełną
dojrzałością spokoju i jednopunktowości jego umysł jest tak silnie umieszczony
w tej majestatycznej świadomości, że nic nie może jej przerwać. A jednak
istnieje w piątej dzbanie najbardziej szczątkowy ślad zmysłów, chociaż są one
zignorowane.
Chcąc
przerwać pochłonięcie, medytujący powinien zwrócić na nie swoją uwagę.
Kiedy
opanowana zostaje piąta dzbana, medytujący idzie jeszcze głębiej, najpierw
osiągając świadomość nieskończonej przestrzeni, a następnie zwracając swoją
uwagę ku nieskończonej świadomości. W ten sposób myśl o nieskończonej
przestrzeni jest zaniechana, a bezprzedmiotowa nieskończona świadomość
pozostaje. To oznacza szóstą dżhanę. Opanowawszy ją medytujący dostępuje dżhany
siódmej, najpierw wchodząc w szóstą, a następnie zwracając swoją świadomość ku
nieistnieniu nieskończonej świadomości. Siódma dzbana jest więc pochłonięciem w
nicość, próżnię, jak jej przedmiot. Umysł medytującego ma więc świadomość
nieobecności jakiegokolwiek obiektu.
Opanowując
siódmą dżhanę medytujący może ją następnie zrewidować i nie odkryć w ogóle
żadnego postrzegania; jego nieobecność jest bardziej wzniosła. Tak umotywowany
osiąga dżhanę ósmą.
Najpierw
wchodzi w siódmą, a następnie zwraca swoją uwagę na aspekt spokoju i odchodzi
od postrzegania próżni. Subtelność tego wymiaru określa warunek, iż nie może
istnieć żadne pragnienie osiągnięcia tego spokoju czy też uniknięcia
postrzegania nicości. Towarzysząc spokojowi, dociera on do skrajnie subtelnego
stanu, w którym są tylko szczątkowe procesy umysłu. Nie istnieje tu wcale żadne
postrzeganie, jest więc to stan „niepostrzegania”. A jednak spostrzeganie
„niepostrzegania” jest ultrasubtelnym postrzeganiem, dlatego też ósma dzbana
nazywana jest „sferą ani postrzegania, ani niepostrzegania”. Żadne ze stanów
umysłu nie są tu jednoznacznie obecne; ich fragmenty istnieją, chociaż w
zasadzie są one prawie nieobecne. Ten stan bliski jest ostatecznym granicom
postrzegania.
Jak
z umysłem, tak i z ciałem. Poprzez bezkształtne dżhany metabolizm medytującego
stopniowo staje się coraz bardziej nieruchomy. Ósma dżhana, jak mówi jeden z
komentatorów, jest stanem tak niezmiernie subtelnym, że nie można nawet
jednoznacznie stwierdzić, czy istnieje, czy też nie.
Każda
kolejna dzbana opiera się na tej, która jest poniżej. Wchodząc w jakąkolwiek
dżhanę umysł medytującego przechodzi wszystkie z leżących niżej poziomów
poprzez eliminowanie prostych elementów każdego z nich, jeden po drugim. Wraz z
praktyką przechodzenia dżhanicznych poziomów staje się to niemal
natychmiastowe, a świadomość medytującego przystaje na każdym poziomie zaledwie
na kilka chwil. W miarę jak prostsze czynniki umysłu są eliminowane, pogłębia
się koncentracja. Pospolitość przedmiotu medytacji określa głębokość dżhany,
jaką medytujący może osiągnąć. Im prostszy jest przedmiot, tym głębsza dżhana
(Tablica 1).
Tablica
l Poziom dżhany osiągalny zależnie od przedmiotu medytacji Przedmiot medytacji
Najwyższy osiągalny poziom dżhany Refleksje, elementy, obrzydliwość pożywienia
Części ciała, zwłoki Czułe przywiązanie, bezinteresowna radość, współczucie
Spokój Nieskończona przestrzeń Nieskończona świadomość Nicość Kasina, uwaga
skierowana na oddech, ani postrzeganie, ani niepostrzeganie Dostęp Pierwszy
Trzeci Czwarty Piąty Szósty Siódmy Ósmy Ścieżka wglądu Opanowanie dżhan i
smakowanie ich wspaniałego szczęścia w porównaniu ze zdobyciem punna,
wyjątkowej wiedzy, jest dla Yisuddhimaggi sprawą drugorzędną. Osiąganie
poszczególnych dżhan to część praktyki, a wynikające z niej korzyści sprowadzają
się do uczynienia umysłu medytującego bardziej poręcznym i podatnym - tak więc
przyspieszają jego szkolenie w punna. Głębsze dżhany są niekiedy określane w
pali, języku Yisuddhimaggi, jako „gry koncentracji”, zabawa dla zaawansowanych.
Ale sedno szkolenia to ścieżka, która nie potrzebuje dżhan. Zaczyna się ona
praktykowaniem uwagi (satipatthana), zmierza poprzez wgląd (wipassana) i kończy
w nirwanie.
Uwaga
Pierwsza faza, jaką jest uwaga, wymaga przełamania stereotypowej percepcji.
Naszą naturalną tendencją jest przyzwyczajanie się do świata wokół nas i
zaprzestanie zwracania uwagi na elementy znane. Dość często zastępujemy też
oczywisty dowód naszych zmysłów abstrakcyjnymi nazwami czy z góry wyrobionym
osądem. W praktykowaniu uwagi medytujący staje wobec nagich faktów swojego
doznania, postrzegając każde wydarzenie tak, jak gdyby przydarzyło mu się po
raz pierwszy. Robi to poprzez zwracanie stałej uwagi na pierwszą fazę
postrzegania, kiedy jego umysł jest raczej Daniel Goleman chłonny niż reaktywny.
Ogranicza on swoją uwagę do samego obserwowania swoich zmysłów i myśli.
Zajmuje
się nimi, kiedy narastają w pięciu narządach zmysłów czy też w umyśle, który
dla Yisuddhimaggi jest szóstym zmysłem. Ale podczas gdy obserwuje bodźce
czuciowe, jednocześnie wstrzymuje wszelkie swoje reakcje, notując po prostu to,
co postrzega. Jeśli powstają w jego umyśle jakieś komentarze, osądy czy
refleksje, są one uczynione z samego ogniska uwagi. Nie są ani odrzucane, ani
się za nimi nie podąża; są po prostu odsuwane na bok po tym, jak zostały
zauważone.
Istotą
uwagi jest, według słów Njanaponiki Thery, współczesnego mnicha buddyjskiego,
„czysta i zwykła świadomość tego, co się faktycznie wydarza nam i w nas, w
kolejnych chwilach postrzegania”.
Jakąkolwiek
moc koncentracji rozwinął uprzednio medytujący, pomoże mu ona w sumiennym
dążeniu do osiągnięcia uwagi. W przyswojeniu sobie nawyku zwykłego postrzegania
niezbędna jest jednopunktowość, a najlepszym poziomem dżhany do praktykowania
uwagi jest poziom najniższy - dostępu. Jest tak dlatego, ponieważ uwaga ma
zastosowanie do normalnej świadomości, a od pierwszej dżhany w górę normalne
procesy ustają. Poziom koncentracji niższy od poziomu dostępu może być z kolei
łatwo zaciemniony przez wędrujące myśli, które stają się przedmiotem uwagi. Na
poziomie dostępu istnieje pożądana równowaga: postrzeganie i myśl zachowują
swoje własne wzory, ale koncentracja jest na tyle silna, aby utrzymywać
świadomość medytującego oderwaną od zauważania tych wzorów. Momenty wchodzenia
w dżhanę czy też wychodzenia z niej są szczególnie wskazane dla praktykowania
wglądu. Praca umysłu jest wówczas jasna, czyniąc te chwile bardziej podatnymi
na jasny wgląd praktykującego uwagę.
Preferowaną
metodą rozwijania uwagi jest jej poprzedzenie szkoleniem w osiąganiu dżhan.
Istnieje również metoda nazywana „nagim wglądem”, w której medytujący
rozpoczyna praktykowanie uwagi bez jakiegokolwiek uprzedniego postępu w
koncentracji. W nagim wglądzie koncentracja wzmaga się poprzez praktykę samej
uwagi. Podczas pierwszych etapów nagiego wglądu umysł medytującego jest
sporadycznie zarzucany wędrującymi myślami, co przeplata się z chwilami
uważnego postrzegania. Niekiedy medytujący zauważa owe myśli, niekiedy nie.
Chwilowa koncentracja ulega stopniowemu wzmocnieniu, kiedy postrzeganych
zostaje coraz więcej zabłąkanych myśli. Opadają one tak szybko, jak są
zauważone, a medytujący bezzwłocznie odzyskuje swoją uwagę. W końcu osiąga
punkt, w którym jego umysł nie napotyka już żadnych przeszkód ze strony
wędrujących myśli. Kiedy bez żadnych przerw zauważa on każdy ruch umysłu, stan
ów jest tym samym, co koncentracja dostępu.
Rodzaje
uwagi
Są
cztery rodzaje uwagi, identyczne w przebiegu, ale odmienne w swym ognisku.
Uwaga może skupiać się na ciele, na wrażeniach, na umyśle czy na przedmiotach
umysłu. Wszystkie one służą jako niezmienny punkt dla nagiej uwagi skierowanej
na strumień świadomości. Praktykując uwagę ciała medytujący zajmuje się każdą
chwilą swej cielesnej aktywności, takiej jak na przykład postawa i ruchy
kończyn. Zauważa ruch swojego ciała i jego pozycję bez względu na to, co robi.
Cel tych czynności jest pomijany; ognisko uwagi jest w samym działaniu.
Praktykując uwagę wrażeń medytujący ogniskuje się na swoich wewnętrznych
doznaniach, nie wnikając w to, czy są one przyjemne, czy me. Zauważa po prostu
swoje wewnętrzne wrażenia, kiedy wchodzą one w zakres jego uwagi. Niektóre z
nich są pierwszą reakcją na informacje płynące ze zmysłów, inne są fizycznymi
odczuciami towarzyszącymi stanom psychicznym, jeszcze inne są produktami
ubocznymi procesów biologicznych. Bez względu na swoje źródło, każde z tych
uczuć jest zauważane.
W
praktykowaniu uwagi stanów umysłu medytujący ogniskuje się na każdym stanie,
który pojawia się w świadomości. Czy jest to nastrój, sposób myślenia czy stan
psychiczny, medytujący po prostu go zauważa. Jeżeli na przykład w okresie
trwania niepokojącego hałasu pojawia się gniew, medytujący natychmiast go
obserwuje. Czwarta technika, związana z praktykowaniem uwagi przedmiotów umysłu
jest faktycznie tym samym, co opisana powyżej uwaga stanów umysłu, ale zamiast
postrzegać jakość tych stanów, kiedy się pojawiają, medytujący zauważa
„przedmioty”, które wypełniają te stany, na przykład „niepokojący hałas”. Kiedy
narasta jakakolwiek myśl, medytujący postrzega ją w kategoriach jej
przydatności dla umysłowego zadowolenia. Najbardziej skrajne podziały
klasyfikują wszystkie myśli albo jako przeszkodę, albo jako pomoc w osiąganiu
oświecenia.
Techniki
uwagi przełamują iluzje ciągłości i sensu, które podtrzymują nasze umysłowe
życie.
Praktykując
uwagę medytujący jest świadkiem istnienia wyrywkowych jednostek sieci umysłu, z
których budowana jest jego rzeczywistość. Z obserwacji tych wyłania się
uświadomienie odnoszące się do istoty umysłu. A wraz z uświadomieniem uwaga
dojrzewa do wglądu.
Początek
wglądu Praktyka wglądu zaczyna się w punkcie, kiedy uwaga trwa już pewien czas.
W medytacji wglądu świadomość skupia się na przedmiocie tak, że kontemplujący -
umysł i przedmiot jego kontemplacji „wzrastają” razem. Ta chwila wyznacza
początek łańcucha wglądów (umysł poznaje siebie)
kończącego
się w stanie nirwanicznym (Ilustracja 2).
Pierwszym
uświadomieniem wglądu jest to, że kontemplowane zjawiska są różne od umysłu,
który je kontempluje: zdolność, dzięki której umysł jest świadkiem swoich
własnych działań, jest wewnątrz samego umysłu różna od działań, jaŚcieżka
wglądu WYSOKI NIRODH Całkowite zawieszenie świadomości.
NIRWANA
Świadomość ustaje.
WGLĄD
NIE WYMAGAJĄCY WYSIŁKU Kontemplacja jest szybka, nie wymaga wysiłku, jest
niestrudzona. Natychmiastowa wiedza anatta, anicca, dukkha. Zaprzestanie bólu,
przenikliwy spokój.
UŚWIADOMIENIE
Uświadomienie przeraźliwej, niezadowalającej i męczącej natury zjawisk
fizycznych i umysłowych.
Fizyczny
ból, narastanie pragnienia ucieczki od tych zjawisk.
Postrzeganie
zanikania przedmiotów umysłu. Postrzeganie szybkie i bez skazy. Zanik świateł,
zachwytu itd.
PSEUDONIRWANA
Jasne postrzeganie narastania i przemijania każdej kolejnej chwili umysłu,
któremu towarzyszą różne zjawiska, takie jak błyszczące światło, uczucia
zachwytu, spokoju i poświecenia, energia, szczęście, silna uwaga, spokój wobec
przedmiotów kontemplacji, szybkie i jasne postrzeganie oraz przywiązanie do
tych nowo powstałych stanów.
ETAP
REFLEKSJI Procesy widziane jako ani przyjemne, ani pewne - doznanie dukkha,
niedostateczności. Procesy widziane jako powstające i zanikające w każdej
chwili kontemplacji - doznanie anicca, nietrwałości. Dwoiste procesy widziane
jako wolne od jaźni - doznanie anatta, bezjaźniowości. Świadomość i jej przedmioty
są postrzegane w każdej chwili jako odmienne i oddzielone od siebie procesy.
UWAGA
Uwaga skierowana na czynności ciała, wrażenia fizyczne, stany umysłowe czy
przedmioty umysłu.
KONCENTRACJA
DOSTĘPU Uprzednie osiągniecie koncentracji dostępu na ścieżce koncentracji.
NAGI
WGLĄD Osiągnięcie zdolności zauważania wszystkich zjawisk umysłu, gdzie
nakładające się na to myśli nie przeszkadzają w praktyce.
NISKI
Ilustracja 2. Punkty orientacyjne na ścieżce wglądu.
Daniel
Goleman kich jest świadkiem. Medytujący wie, że świadomość jest różna od
przedmiotów, jakimi się zajmuje, ale wiedza ta nie występuje na poziomie
werbalnym tak, jak jest tu wyrażona. Medytujący zna raczej to i każde następne
uświadomienie w swym bezpośrednim doświadczeniu. Może on nie mieć słów dla
swojego uświadomienia; rozumie, ale nie jest w stanie tego wyrazić.
Kontynuując
praktykę po tym, jak uświadomił sobie różną naturę świadomości i jej
przedmiotów, medytujący może zdobyć czyste zrozumienie, że te dwoiste procesy
są wolne od jaźni. Widzi on, że powstają one jako rezultaty złożonych przyczyn,
a nie jako wynik działania jakiegoś pojedynczego czynnika. Każda chwila
świadomości bez względu na „czyjąś wole” jest w zgodzie ze swoją własną naturą.
Dla medytującego pewne staje się to, że nigdzie w umyśle nie może zostać
odkryta jakakolwiek realnie istniejąca trwała rzecz. Jest to proste doznanie
buddyjskiej doktryny anatta, co dosłownie oznacza „bezjaźniowość”, a sprowadza
się do tego, że zjawiska nie posiadają żadnej zamieszkującej je indywidualności.
Obejmuje to nawet „czyjąś jaźń”. Medytujący widzi swoje przeszłe i przyszłe
życie jako uwarunkowane procesem przyczyny i skutku. Już dłużej nie zastanawia
się nad tym, czy „ja” rzeczywiście istnieje; on wie, że „jestem” to pojęcie
błędne. A wówczas uświadamia sobie prawdę, zawartą w słowach Buddy, a
przekazaną w kanonie palijskim:
Tak,
jak kiedy części złożone są razem, Powstaje słowo „rydwan”, Tak pojawia się
pojęcie istoty Kiedy obecne są jej części.
Kontynuując
praktykę wglądu medytujący odkrywa, że jego będący świadkiem umysł oraz
przedmioty umysłu nadchodzą i odchodzą z częstotliwością, która jest poza jego
wiedzą. Medytujący widzi całe swoje pole świadomości w ciągłym Ścieżka wglądu
strumieniu. Uświadamia sobie, że świat jego rzeczywistości jest odnawiany w
każdej chwili umysłu, w nie kończącym się łańcuchu. Wraz z tym uświadomieniem
nadchodzi prawda o nietrwałości (w pali:
anicca).
Odkrywając,
że te zjawiska powstają i przemijają w każdej chwili, medytujący zaczyna
widzieć je jako ani przejemne, ani pewne. Pojawia się rozczarowanie: to, co się
stale zmienia, nie może być podstawą dla jakiejkolwiek trwałej przyjemności.
Kiedy medytujący zdaje sobie sprawę z tego, że jego osobista rzeczywistość jest
pozbawiona jaźni i podlega stałej zmianie, odczuwa rozczarowanie światem
doznań. Z tej obiektywnej perspektywy nietrwałe i bezosobowe cechy jego umysłu
prowadzą go do stanu, w którym widzi on umysł jako źródło swojego cierpienia (w
pali: dukkha).
Pseudonirwana:
„Dziesięć fałszywych znaków”
Kontynuując
swoją drogę bez jakichkolwiek refleksji, jakie odnosiłyby się do uświadomienia,
które stało się jego udziałem, medytujący zaczyna jasno dostrzegać początek i
koniec każdej kolejnej chwili świadomości. Wraz z tą jasnością postrzegania
mogą pojawić się:
O
wizja lśniącego światła czy świecącej formy;
O
uczucie zachwytu, które jest przyczyną pojawienia się gęsiej skórki, drżenia
kończyn, wrażenia lewitacji i innych cech ekstazy;
O
spokój w umyśle i ciele, który czyni je lekkimi, giętkimi i podatnymi;
O
nabożne uczucia wobec nauczyciela medytacji - Buddy, i wiara w niego oraz jego
nauki (włączając w to metodę samego wglądu), a także wobec sanghi, czemu
towarzyszy radosna ufność w zalety medytacji oraz pragnienie nakłonienia
krewnych i przyjaciół, aby ją praktykowali;
O
moc w chwili medytowania - silna energia, która ani nie rozluźnia, ani nie
napina;
Daniel
Goleman O najwyższe szczęście zalewające ciało medytującego, niesłychana
błogość, która wydaje się stanem bez końca i skłonność do mówienia innym o tym
nadzwyczajnym doznaniu;
O
szybkie i jasne postrzeganie każdej chwili świadomości - żywe, silne i
klarowne. Natychmiastowe jasne rozumienie cech nietrwałości, bezjaźniowości i
niedostateczności;
O
silna uwaga, taka że medytujący bez wysiłku obserwuje każdą kolejną chwilę
świadomości; uwaga zyskuje swój własny napęd;
O
spokój wobec wszystkiego, co wnika w świadomość - bez względu na to, co pojawia
się w jego umyśle, medytujący jest wobec tego bezstronny;
O
niewielkie przywiązanie do świateł i innych czynników tu wymienionych oraz
przyjemność w ich kontemplowaniu.
Osoba
praktykująca medytację jest często podniecona pojawieniem się tych dziesięciu
znaków i może sądzić, że osiągnęła już oświecenie i zakończyła swoje zadanie. A
nawet jeżeli tak nie myśli, może przerwać medytację i rozkoszować się ich
posiadaniem. Z tej przyczyny etap ten, nazywany „wiedzą, która pojawia się i
znika”, określany jest przez Yissudhimaggę jako „dziesięć fałszywych znaków
wglądu”. Oto pseudonirwana. Dla osoby, która praktykuje medytację wielkim niebezpieczeństwem
jest „mylenie ze Ścieżką tego, co Ścieżką nie jest” czy też chwiejność w
dalszym dążeniu do wglądu z powodu przywiązania się do tych zjawisk. W końcu
jednak medytujący, czy to sam od siebie, czy też za radą swego nauczyciela,
uświadamia sobie, że znaki te są raczej punktem orientacyjnym na drodze, niż
jej kresem. Na tym etapie ogniskuje on swój wgląd na zjawiskach i na swoim
własnym do nich przywiązaniu.
Wyższe
uświadomienia W miarę jak pseudonirwana stopniowo zanika, postrzeganie przez medytującego
każdej chwili świadomości staje się coraz Ścieżka wglądu 57
jaśniejsze.
Może on teraz subtelniej rozróżniać kolejne chwile, aż jego postrzeganie będzie
bez skazy.
Gdy
postrzeganie staje się coraz żywsze, koniec każdej chwili świadomości jest postrzegany
jaśniej, niż jej początek. Ostatecznie medytujący obserwuje każdą chwilę tylko
w momencie jej zanikania.
Doświadcza
kontemplującego umysłu i przedmiotów jego kontemplacji jako znikających parami
w każdej chwili. Świat rzeczywistości osoby medytującej jest w stałym stanie
rozpadu. Płynące z tego uświadomienie jest przerażające, a umysł wypełnia
potworny strach. Każda myśl wydaje się straszna.
Każda
rodząca się myśl jest źródłem przerażenia. Dla medytującego wszystko, co wnika
w jego świadomość - nawet to, co kiedyś mogło być przyjemne - teraz wydaje się
dręczące. W swej bezradności nie potrafi on tego uniknąć; jest to częścią
każdej chwili.
W
tym punkcie medytujący uświadamia sobie niedostateczną jakość wszystkich
zjawisk. Najmniejszą świadomość widzi on jako całkowicie pozbawioną
jakiejkolwiek przyjemności. Nie ma tam nic prócz niebezpieczeństwa. Medytujący
dochodzi do przekonania, że we wszystkich rodzajach stawania się nie ma ani
jednej rzeczy, w której mógłby umieścić on swoje nadzieje. Cała jego świadomość,
każda myśl, każde uczucie, stają się bezbarwne. Dotyczy to jakiegokolwiek stanu
umysłu, jaki może mieć medytujący. We wszystkich zjawiskach, jakie postrzega,
widzi tylko nieszczęście i cierpienie.
Odczuwanie
nieszczęścia we wszystkich zjawiskach napawa medytującego rozgoryczeniem.
Chociaż kontynnuje on praktykowanie wglądu, jego umysł opanowany jest przez
uczucia niezadowolenia i obojętności wobec wszystkiego, co jest treścią
umysłowych procesów. Nawet myśl o najszczęśliwszym życiu czy najbardziej
pożądanych przedmiotach wydaje się niemiła i nudna.
Medytujący
staje się bezwzględnie obojętny i odnosi się z niechęcią do całej treści
swojego umysłu - wobec jakiegokolwiek stawania się, przeznaczenia czy stanu
świadomości.
Daniel
Goleman Wgląd nie wymagający wysiłku Pomiędzy chwilami zauważania medytujący
postrzega, że tylko ustanie wszelkich umysłowych procesów może mu przynieść
ulgę. Teraz jego umysł nie przywiązuje się już dłużej do swoich treści, a
medytujący pragnie uciec od cierpienia spowodowanego tymi zjawiskami. Jego
ciało mogą zalewać bolesne uczucia; nie jest on już w stanie dłużej wytrwać w
jednej pozycji. Niewygodna natura materii umysłu staje się teraz bardziej
oczywista niż kiedykolwiek, pojawia się chęć uwolnienia.
Wraz
z silnym pragnieniem zaprzestania mentalnych procesów medytujący pogłębia swoje
wysiłki, aby zauważyć te procesy w celu ucieczki od nich. Ich natura -
nietrwałość, element cierpienia i próżnia jaźni - stają się oczywiste. Ciało
medytującego trawi niekiedy ostry ból o rosnącym natężeniu. Jego całe ciało i
umysł mogą wydawać się jedną wielką masą cierpienia; niepokój może zalać jego
wgląd. A jednak systematyczne zauważanie tych bólów sprawia, że zaczynają one
ustawać. W tym punkcie zdolność medytującego do bezpośredniego zauważania staje
się klarowna i silna. W każdej chwili wie on całkiem jasno, czym są trzy cechy
zjawisk umysłowych - anatta, anicca i dukkha.
Teraz
postęp w kontemplacji medytującego odbywa się już automatycznie, bez
specjalnego wysiłku, jak gdyby powstawał sam z siebie. Uczucia strachu,
rozpaczy i nieszczęścia ustają. Bóle ciała są nieobecne. Umysł medytującego
porzucił zarówno strach, jak i radość. Wyłania się nadzwyczajnie majestatyczna
jasność umysłu i przenikliwy spokój. Medytujący nie musi czynić jakiegokolwiek
wysiłku, aby kontynuować swoją drogę; zauważanie jest cały czas obecne i nie
sprawia mu to żadnego wysiłku. Jego medytacja ma swój własny napęd, a wgląd
staje się szczególnie szybki.
Wgląd
jest teraz u progu swej kulminacji; zauważanie przez medytującego każdej chwili
świadomości jest żywe, silne Ścieżka wglądu 59
i
klarowne. Medytujący nagle wie, że każda chwila - w momencie gdy postrzega on
jej rozpad - jest pełna bólu, nietrwała i bez jaźni. Widzi on wszystkie
umysłowe zjawiska jako ograniczone i określone, wolne od zalet bądź obce. Jego
oderwanie się od nich osiąga swój szczyt. Uwaga nie wnika już w zjawiska i nie
osiada na nich. W chwili tej świadomość wzrasta i obiera za swój przedmiot coś,
co jest „niesubstan-cjalnym nie-zjawiskiem bez kształtu” - nirwanę. Świadomość
wszystkich fizycznych i umysłowych zjawisk całkowicie ustaje.
Ten
moment zanurzenia się w nirwanie nie trwa w chwili jego pierwszego osiągnięcia
nawet sekundy.
Natychmiast
po tym wydarza się chwila „zadowolenia z posiadania”, kiedy umysł medytującego
odbija doświadczenie minionej nirwany. To doznanie jest percepcyjnym wstrząsem
o najgłębszej z możliwych posychologicznej konsekwencji. Ponieważ dotyczy
obszaru poza tym co jest zdroworozsądkową rzeczywistością, z której utworzony jest
nasz język, nirwana jest „rzeczywistością superkosmiczną”, możliwą do opisania
tylko w kategoriach tego, czym nie jest. Nirwana nie ma żadnej fenomenologii,
ani żadnej doświadczalnej charakterystyki. Jest to stan nie uwarunkowany.
Nirwana:
wynikające z niej zmiany Słowo „nirwana” wywodzi się z przeczącego przedrostka
„nir” i korzenia „wana”, oznaczającego spalanie, co metaforycznie wyraża
zniesienie pobudek do stawania się. W nirwanie pragnienie, przywiązanie i
korzyść własna są wypalone. Z takiego stanu świadomości wynikają rozstrzygające
zmiany zachowania, a pełne urzeczywistnienie nirwany pobudza per se trwałą
przemianę świadomości medytującego. Wraz z uświadomieniem sobie nirwany aspekty
ego i normalnej świadomości medytującego są zaniechane i już nigdy ponownie nie
wzrastają.
Daniel
Goleman Ścieżka wglądu różni się dość znacznie od ścieżki koncentracji w tym
właśnie punkcie: Nirwana niszczy „kalające” aspekty umysłowych stanów, takie
jak nienawiść, chciwość czy oszustwo, podczas gdy dżhana jedynie je tłumi.
Owocem nirwany jest nie wymagająca wysiłku duchowa czystość; staje się ona
faktycznie jedynym możliwym zachowaniem adepta. Dżhana z kolei jedynie tłumi
„nieczystości” - ich ziarna pozostają utajone jako możliwości. W chwili
wynurzenia się ze stanu dżhanicznego nieczyste aspekty umysłu znowu stają się
możliwe, kiedy tylko pojawiają się odpowiednie sytuacje spustowe. Aby
medytujący mógł osiągnąć nie wymagającą wysiłku czystość, jego egoizm musi
„umrzeć”. Oznacza to, że wszystkie jego pragnienia, zapoczątkowane korzyścią
własną, muszą ustać, aby panował on nad swoim zachowaniem - wydarza się to
poprzez osiąganie nirwany.
Po
tym, jak wgląd kończy się w stanie nirwanicznym, umysł medytującego pozostaje
wolny od pewnych pobudek i stanów psychologicznych, które się już nie
pojawiają. Na etapie pełnej dojrzałości wglądu czystość jest doskonała.
Uprzednio całkowicie zaniechane zostały nieczyste działania i potrzebny do nich
potencjał. To, co we wczesnych etapach sprawiało medytującemu wysiłek, obecnie
staje się samopod-trzymującym się stanem, w którym czystość nie wymaga wysiłku
i jest produktem ubocznym samego stanu.
Częstotliwość,
z jaką medytujący wchodzi w stan nirwani-czny, określa poziom jego władania, to
jest zdolność osiągania nirwany kiedykolwiek, gdziekolwiek i na tak długo, jak
chce. Ale poziom władania nie jest równoważny ze stopniem zmian postawy, jakie
powoduje nirwana. Medytujący może bowiem osiągać nirwanę z określonym stopniem
wglądu niezliczoną ilość razy, podczas gdy jego dalszy byt nie podlega zmianie.
Im głębszy rozwija on wgląd przed wchodzeniem w nirwanę, tym większe będą
wynikające z niej zmiany. Natura samej nirwany jest identyczna na każdym z
poziomów. Ponieważ nirwana stanowi całkowite wygaszenie świadomości, jest
zaŚcieżka wglądu wsze taka sama, chociaż znajduje się poza wszelkim
doświadczeniem. Różnice wynikają z późniejszej utraty ego i przemiany normalnej
świadomości medytującego, kiedy wynurzył się już ze stanu nirwany. Wchodzenie w
stan nirwaniczny to „przebudzenie”, zaś następujące później zmiany są
„uwolnieniem”.
Pierwszym
poziomem uwolnienia jest sotapanna, „wejście w nurt”. Prowadzi on do całkowitej
utraty ego oraz zaprzestania wszelkich prób stawania się. Medytujący jest
„wchodzącym w nurt” w chwili refleksji po swoim pierwszym zanurzeniu się w
nirwanie. Pozostaje nim, aż jego wgląd pogłębia się do stopnia koniecznego do
przejścia w następny poziom. O człowieku, który osiągnął takie uwolnienie mówi
się, że „odrodzi się on na tej Ziemi już tylko siedem razy”. „Wchodzący w nurt”
traci następujące cechy swojej postawy: pragnienie posiadania materialnych
przedmiotów, podatność na silne urazy, które mogłyby go poruszyć, dążenie do
pomnażania majątku osobistego i chwały, niezdolność do dzielenia się z innymi,
zaniechanie postrzegania względnej i złudnej natury czegokolwiek, co sprawia
wrażenie przyjemnego czy pięknego, uznawanie za trwałe tego, co jest nietrwałe
(anicca), postrzeganie jaźni w tym, co jest wolne od jaźni (anatta),
przywiązanie do obrzędów i rytuału oraz przekonanie, że to lub tamto jest
„prawdą”, a także wątpienie w użyteczność ścieżki medytacji wglądu.
„Wchodzący
w nurt” może już z samej swojej natury nie angażować się w kłamstwo, kradzież,
cudzołóstwo, fizyczne krzywdzenie drugiej osoby czy zarabianie na życie kosztem
innych.
Kiedy
wgląd medytującego zwiększa się tak, że wiedza o stanach dukkha, anatta i
anicca przenika w jego świadomość, wgląd osiąga głębszy poziom. Na etapie tym
zarówno pragnienie odczuwania, jak i chora wola nikną dalej. Oprócz tego, czego
zaniechał on wraz z „wejściem w nurt”, medytujący pozwala na oddalenie sią
prostackich pragnień odczuwania przedmiotów oraz silnego oburzenia. Jest on
teraz sakadDaniel Goleman gami, „jedynym powrotem”, gdyż będzie w pełni
uwolniony „w tym życiu lub w następnym”.
Intensywność
jego uczuć przyciągania i niechęci maleje; nie można go już dłużej ani do
niczego zmusić, ani od niczego odwieść. Na przykład pociąg seksualny
zdecydowanie się zmniejsza; osoba taka może mieć stosunek, którego celem jest
prokreacja, ale nie będzie miała żadnych seksualnych potrzeb. Rodzajem reakcji
wobec wszystkich bodźców jest bezstronność.
W
następnej fazie pogłębiania wglądu medytujący porzuca całkowicie zarówno
pragnienie odczuwania, jak i chorą wolę. To, co było zaledwie pomniejszone,
kiedy osiągnął on poziom „jedynego powrotu”, jest obecnie wygaszone. Medytujący
staje się anagami, „tym, który nie wraca” i zostaje całkowicie uwolniony z koła
stawania się w obecnym czasie swojego życia. Oprócz tego, czego on już
zaniechał, jego ostatnie szczątkowe skłonności do przejawiania chciwości czy
oburzenia ustają. Cała niechęć do stanów doczesnych, takich jak strata, brak
łaski, ból czy wina, ustaje. Złośliwość obecna w motywacji, woli czy mowie
staje się niemożliwa dla praktykanta na etapie „bez powrotu”. Nie powstaje w
nim już żadna myśl o wyrządzeniu zła drugiej osobie, a kategoria „wróg”
zupełnie znika z jego sposobu myślenia, razem z odczuwaniem niechęci. Podobnie
zanikają nawet najsubtelniejsze pragnienia odczuwania przedmiotów. Jakakolwiek
aktywność seksualna jest dla „tego, który nie wraca” mało prawdopodobna,
ponieważ pragnienie zmysłowych przyjemności jest czymś nieobecnym.
Nad
wszystkimi zewnętrznymi przedmiotami panuje spokój; ich wartość dla osoby na
etapie „bez powrotu” jest absolutnie neutralna.
Kiedy
wgląd medytującego staje się w pełni dojrzały, zrywa on wszystkie pozostałe
kajdany, co daje mu uwolnienie. Jest on teraz arhatem, „przebudzonym bytem” lub
świętym; słowo arhat oznacza „osobę godną głębokiego szacunku”. Arhat jest
wolny od swej poprzedniej, społecznie uwarunkowanej tożsamości; widzi on zgodne
koncepcje rzeczywistości Ścieżka wglądu 63
jako
iluzje. Jest absolutnie wolny od cierpienia i od działania w sposób, który
sprzyjałby jego karmie.
Nie
mając żadnych odczuć „jaźni”, działa wyłącznie czynnościowo, czy to dla
utrzymania swojego ciała, czy dla dobra innych. Arhat robi wszystko z fizycznym
wdziękiem. Nic z jego przeszłości nie może sprowokować myśli, które obracałyby
się wokół chciwości, nienawiści i tym podobnych stanów umysłu. Jego przeszłe
czyny jako czynniki determinujące zachowanie, zostały wymazane; jest on też
wolny od swoich przeszłych uwarunkowanych przyzwyczajeń. Żyje pełnią chwili;
wszystkie jego działania świadczą o spontaniczności. Ostatnie ślady egoizmu,
jakich medytujący wyrzeka się na tym etapie, obejmują: pragnienie szukania
doczesnego zysku, sławy, przyjemności czy chwały, pragnienie szczęścia
materialnego czy nawet bezkształtnych dżhan, umysłowa sztywność bądź niepokój,
pożądanie czegokolwiek. Dla arhata najmniejsza skłonność do przywołania
zepsutej myśli lub złego czynu jest absolutnie nieprawdopodobna.
Wraz
z pełnym wygaszeniem „niezdrowych” korzeni - żądzy, agresji i pychy - jako
bodźców wpływających na zachowanie medytującego, wyłaniają się cechy takie, jak
czułe przywiązanie, altruistyczna radość, współczucie i spokój, jako podstawa
dla działań. Zachowanie wynikające z niezdrowych pobudek widziane jest jako
„niewykwalifikowane”; działania arhata są w tym znaczeniu „wykwalifikowane”.
Jego pobudki są całkowicie czyste. Treść snów także zmienia się u arhata; nie
ma on żadnych snów spowodowanych stanami ciała (na przykład o byciu ściganym, o
cieple czy zimnie), ani będących powtórnym przeżywaniem tego, co wydarzyło się
w ciągu dnia, ale może on mieć sny ostrzegawcze, które zapowiadają przyszłe
zdarzenia. Chociaż arhat może doświadczać cielesnego bólu, znosi go ze
spokojem. Ważną cechą arhata jest bezinteresowność, porównana w kanonie
palijskim do macierzyńskiej miłości:
Daniel
Goleman Tak jak matka dba o swoje nowo narodzone dziecko, tak serce jego
(arhata) i umyśl przepełnione są bezgraniczną miłością do wszystkich stworzeń,
dużych i małych, tak ma on życzliwość wobec całego świata, tego co ponad,
poniżej i poprzez, bez wyjątku, i tak samo całkowicie uwalnia się od złej woli
i wrogości.;
Ten,
kto „przebudził się” w taki sposób, jest zdolny do podwójnej percepcji:
„Poznania tego, jakie wszystko faktycznie jest i jak się pojawia”. Dla arhata
normalna rzeczywistość dostrzegana jest równocześnie z doniosłością „wzniosłych
prawd” nietrwałości, cierpienia i nieosobowości. Oba te poziomy percepcji są
oczywiste w każdej chwili. Dla przykładu, nawet doczesne przyjemności są formą
cierpienia. Wei Wu Wei (1968, str. 61) pisze o znaczeniu cierpienia na poziomie
świadomości arhata:
Kiedy
Budda zaznał Przebudzenia (...) zauważył, że to, co dotąd uważał za szczęście,
nie było już tym samym w porównaniu z cierpieniem. Odtąd jego jedynym kryterium
była ananda czy też to, o czym próbujemy myśleć jako o szczęściu. Cierpienie
widział on jako negatywną formę szczęścia, a szczęście jako pozytywną formę
cierpienia - był więc to odpowiednio negatywny i pozytywny aspekt tego samego
doznania. Ale odnosząc się do rzeczy samej w sobie, stanu, który teraz sam
znał, mógł go również opisać (...) jako dukkha (cierpienie). Dukkha jest
odpowiednikiem sukha, co oznacza „ulgę i dobrostan” (...) ale dla Buddy nic nie
mogło być tak niezwykłe, aby było sukha, chociaż mogło takie być w kontraście
do dukkha.
Sposób
w jaki arhat mógłby zrozumieć prawdę o niejaź-niowości jest prostszy. Jak pisze
D. T. Suzuki (1958: str. 293), arhat odkrywa „przez natychmiastową wiedzę, że
kiedy czyjeś serce zostało oczyszczone z plam zorientowanych na ego impulsów i
pragnień, nie pozostało tam nic, co przypisywałoby sobie resztki ego”. A mówiąc
jeszcze prościej, kiedy l Ścieżka wglądu 65
medytujący
pozwolił odejść swemu samolubnemu ego, aby stać się arhatem, odkrywa, że nie
pozostawił wewnątrz żadnej „jaźni”.
Postrzeganie
w medytacji wglądu jest dla arhata udoskonalone: Jest on świadkiem większości
chwilowych fragmentów pracy jego umysłu, łańcucha chwil umysłu. Według tej
tradycji Budda był świadkiem 17x1021 chwil umysłu w „mgnieniu oka”, z których
każda jest odmienna od tej, która ją poprzedza i tej, która następuje po niej.
Podobnie arhat widzi, że najmniejsze cząstki mozaiki świadomości zmieniają się
w każdej chwili. Nic we wszechświecie jego umysłu nie jest stałe.
Ponieważ
jego zewnętrzna rzeczywistość płynie z jego wewnętrznego wszechświata, nigdzie
nie może on znaleźć stałości czy trwałości.
Całkowite
zawieszenie Istnieje stan podobny do nirwany (mało znany na Zachodzie), a
nazywany nirodh (zawieszenie). W nirwanie jest zawieszenie świadomości; w
nirodh nieruchome stają się procesy ciała. To całkowite zawieszenie jest
niezmiernie trudne do osiągnięcia. Nirodh jest dostępny tylko dla „tego, który
nie wraca” i dla arhata i tylko wtedy, gdy opanował on już wszystkie osiem
dżhan. Ani „wchodzący w nurt”, ani ten, który jest na etapie „jedynego powrotu”
nie odcięli się dość od przywią-zań ograniczonego ego, aby osiągnąć
superkoncentrację wymaganą dla stanu nirodh. W zdobywaniu dostępu do tego stanu
całkowitego niezdarzania się, nawet najmniejsze pragnienie jest przeszkodą.
Na
ścieżce prowadzącej do nirodh medytujący praktykuje wgląd używając jako
podstawy każdej kolejnej dżhany od pierwszej aż do ósmej - stanu „ani
postrzegania, ani niepo-strzegania”. Wraz z zawieszeniem tego ostatniego stanu
ultra-subtelnej świadomości praktykant wchodzi w nirodh. O etapie nirodh mówi
się, że jest „odmiennie rzeczywisty”, ponieważ Daniel Goleman wszystkie cechy
naszego doświadczania rzeczywistości, nawet te najsubtelniejsze stany, są w nim
nieobecne.
Chociaż
nirodh może trwać nawet do siedmiu dni, licząc podług miary naszego czasu, w
samym stanie czas nie istnieje; chwila bezpośrednio go poprzedzająca i ta,
która po nim następuje, wydają się istnieć jedna po drugiej. Okres siedmiu dni
trwania nirodh wynika z fizjologii ludzkiego organizmu.
Zarówno
uderzenia serca, jak i prawidłowy metabolizm ustają razem ze świadomością
(bardziej prawdopodobne jest to, że procesy te trwają dalej, ale dzieje się to
poniżej progu postrzegania).
Procesy
metaboliczne przebiegają na szczątkowym poziomie, zaś ciało medytującego nie
rozkłada się, jak zwłoki. Medytujący musi z góry ustalić czas pozostawania w
tym stanie, zanim w niego wejdzie. Kiedy wyłania się ze stanu nirodh, idzie
poprzez dżhany w odwrotnym kierunku, powracając do normalnej świadomości. W
ósmej dżhanie odzyskiwana jest świadomość, w trzeciej normalne funkcje ciała, w
pierwszej myśli i postrzeganie.
W
swych najwyższych ostatecznych granicach ścieżka koncentracji poprzez dżhany i
ścieżka wglądu, prowadząca do nirwany, spotykają się. Pozostają jednak
niezmiernie subtelne, ale podstawowe, różnice pomiędzy tymi stanami świadomości.
W siódmej dżhanie „nicości”, jest poczucie bezprzedmiotowej świadomości. W
ósmej dżhanie nawet nicość nie jest obecna. A jednak spostrzeżenie jej
nieobecności stanowi subtelne „coś”, tak więc o nicości nie można powiedzieć,
że nie istniej - jest to supersubtelny obszar „ani postrzegania, ani
niepostrzegania”. W nirwanie świadomość jest na krawędzi wygaśnięcia z
poczuciem nieistnienia w ogóle żadnej świadomości.
Zawieszenie
świadomości osiąga swój szczyt w nirodh, w którym nie ma już żadnego poczucia.
Osiąganie
nawet najwyższych dżhan nie zmienia trwale postawy medytującego, natomiast
nirwana czyni to nieodwracalnie.
Te
różne ścieżki wyznaczają dwie skrajności w badaniu i kontrolowaniu umysłu.
Medytujący, który opanował na tyle Ścieżka wglądu 67
jednopunktowość,
aby osiągnąć bezkształtne dżhany, mógłby łatwo wejść w stan nirwaniczny, ale
powinien on zwrócić swoją potężną koncentrację na oglądanie własnego umysłu. Z
kolei medytujący, który już wszedł w stan nirwaniczny i jest obojętny na
wszelkie przeszkody, powinien wybrać ogniskowanie się na pojedynczym
przedmiocie świadomości, przez co z łatwością mógłby wejść w poziomy
dżhaniczne. Ci, którzy przechodzą przez te wyraźnie odmienne ścieżki, aż do ich
celu, mogą już dłużej nie kroczyć wyłącznie jedną z nich, ale obiema. Z pełnym
opanowaniem czy to koncentracji, czy wglądu, druga ścieżka jest dość łatwo
osiągalna. U ich końca różnice pomiędzy drogami medytacji zanikają.
Część
druga Ścieżki medytacji: przegląd
l
Każdą duchową naukę poprzedza doznanie. Jest ono przeważnie takie samo, ale z
reguły wyrażone zostaje odmiennie. W każdej z wielu tradycji mapa stanów
medytacyjnych jest w pewnym stopniu arbitralna. Mapa nie stanowi obszaru: teren
rozpatrywany w medytacji wydaje się tak mglisty, że trudno od niego zacząć.
Zdumiewające jest to, że mapy są tak bardzo odmienne. Lao-tsy dostrzega ten
dylemat w Tao-te-king:
Droga,
o której można mówić Nie jest drogą niezmienną; Imię, które może być wyrażone
Nie jest imieniem stałym.
Tybetańczycy
uznają dwa poziomy religii: „nauczanie praktyczne” i „nauczanie ostateczne”.
Nauczanie
praktyczne przeznaczone jest dla ogółu ludzi żyjących w danej kulturze;
ukształtowane jest przez ludzi i obejmuje tych, którzy stosują się do jego
praw. Część różnic między mapami medytacji wywodzi się właśnie z tego poziomu.
Prezentowany w tym rozdziale przegląd poszczególnych map wycelowany jest w
obszar nauczania ostatecznego, na którym doktrynalne różnice zanikają. Tu
sednem jest jedność praktyki. Religie mogą się różnić w zależności od parametrów
czasu i miejsca, ale doznania, które są zwiastunami wiary, są przeważnie takie
same. Pewien wspólny mianownik w nauczaniu ostatecznym nie podlega dyskusji:
wszystkie ludzkie istoty mają identyczny układ nerwowy, a to właśnie na tym
poziomie działają prawa rządzące nauczaniem ostatecznym.
Mapa
Yisuddhimaggi niweluje pozorne różnice między duchowymi ścieżkami w
medytacyjnych technikach i stanach.
Daniel
Goleman Te różnice wywodzą się faktycznie z odmiennych ideologii. Droga
Yisuddhimaggi daje nam typologię dla sklasyfikowania poszczególnych technik
według kryteriów ich mechaniki oraz podstawowych pojęć religii. Przegląd ten
nie wyczerpuje tematu; ma przede wszystkim inspirować do dalszych poszukiwań.
W
większości przypadków omawiam zaledwie jedną technikę z wielu dyscyplin
należących do określonej duchowej ścieżki. To zestawienie jest bardziej
porównaniem określonych praktyk i stanów, niż taksonomią duchowych ścieżek.
Opierałem
się raczej na streszczeniach opublikowanych źródeł, niż na moich własnych badaniach.
Dla osób praktykujących określone ścieżki ich opis może wydawać się
niedoskonały. Każda droga jest żywą tradycją, która może prezentować się na
wiele różnych sposobów, a zależy to od inydwidualnych potrzeb i okoliczności.
Streszczenia
są dydaktyczne, ale nie definitywne. Moim zadaniem jest dać tym, którzy nie są
praktycznie zaangażowani w techniki medytacji, zarys tego, czym one są. Omawiam
każdą ścieżkę dość szczegółowo, aby ukazać jej wyjątkowy smak, a jednocześnie
zademonstrować jej podobieństwa do innych.
Hinduska
bhakti Sri Ramakrishna, wielki bengalski mistyk, żyjący na przełomie XIX i XX
wieku, wybrał się kiedyś do teatru na spektakl o życiu Śri Czajtanji,
siedemnastowiecznego bhakty, znanego ze swoich pieśni i tańców pełnych miłości
dla Pana Kryszny. Kilkakrotnie w czasie trwania sztuki, wczuwając się w wielkie
nabożeństwo Czajtanji dla Kryszny, Ramakrishna wchodził w samadhi, głęboki stan
medytacyjny.
Samadhi
Ramakrishny określa go jako bhaktę par excellen-ce. Bhakti, co oznacza
absolutne poświęcenie się boskiej istocie, jest najpopularniejszą formą
uwielbienia we współczesnych religiach świata. Chrześcijanie mówiący o „chwale
i uwielbieniu”, chysydzcy żydzi tańczący i śpiewający przy Ścianie Płaczu, sufi
recytujący „El Allah Hu”, hindusi intonujący „Hare Kryszna” i japońscy buddyści
powtarzający „Namu Amida Butsu” - wszyscy zaangażowani są w ten sam nabożny
proces, chociaż skierowany - jak się wydaje - ku różnym boskim istotom.
Kult
bhakti jest najsilniejszą ze szkół praktykowania religii w hinuizmie; jego
korzenie sięgają starożytności. W klasycznym dziele Srimad Bhagawatam
podtrzymywanie w pamięci lub stałe intonowanie imienia Kryszny stawiane jest
ponad wszelkimi innymi praktykami i uznawane za najlepszą ścieżkę. Upaniszada
Kalisantaram wychwala Brahmę jako najwyższego, a maha - mantra głosi: „Hare
Rama, Hare Kryszna” - gdzie Hare, Rama i Kryszna są manifestacjami Wisznu.
Daniel
Goleman Istotą bhakti jest uczynienie z przedmiotu oddania myśli centralnej. Za
swój przedmiot nabożeństwa, isztę, wielbiciel może obrać jakieś bóstwo czy
boską istotę. Siła jego praktyki powinna utrzymywać myśl o iszcie w jego umyśle
po wsze czasy i czynić z niej centrum życia. Oprócz kirtanu (intonowania czy
też śpiewania) są trzy poziomy japy, która jest powtarzaniem imienia: na głos,
szeptem i w umyśle. Niektórzy uważają każdą kolejną formę japy o „dziesięć
razy” skuteczniejszą, niż poprzednia (Poddar, 1965).
Poddar
zaleca, aby neofita praktykował minimum sześć godzin japy dziennie. Od samego
początku należy także starać się utrzymać japę w centrum codziennych czynności.
Ma/a, czy też różaniec, stanowi techniczną pomoc dla japy; powtarzając modlitwę
i przesuwając dłonie po kolejnych paciorkach różańca praktykant recytuje
równocześnie imię boskiej istoty. Inne poradniki proponują włączanie recytacji
w każdy oddech czy też każde uderzenie pulsu. Środek, poprzez który
podtrzymywana jest myśl, nie jest istotny - ważna jest zasada, która zawsze
jest taka sama: kiedy tylko umysł praktykanta angażuje się w coś innego, zwraca
on natychmiast swoją uwagę na isztę.
Celem
tego etapu praktyki jest nauczenie się zwyczaju powtarzania imienia bóstwa,
który to zwyczaj staje się silniejszy niż wszystkie inne umysłowe
przyzwyczajenia. Stopniowo umysł praktykanta staje się zajęty wyłącznie myślą o
bóstwie lub też skupiony jest na nim, podczas gdy inne nadchodzące myśli
odpływają na peryferie świadomości. W ten sposób osoba praktykująca bhakti
osiąga jednopunk-towość, której ogniskiem jest jej iszta.
Pewną
radę dla zwolennika tej ścieżki daje też Yisud-dhimagga. Ponieważ
podtrzymywanie stałego uwielbienia dla bóstwa jest z początku słabe w
porównaniu z innymi przyzwyczajeniami, praktykant powinien utrzymywać satsang,
a więc obracać się w towarzystwie osób podążających tą samą ścieżką. Pozostawanie
w satsangu zwiększa siłę innych zwyczajów, takich jak darszan, odwiedziny
świętych. Zwolennik l Hinduska bhakti 75
jest
następnie nakłaniany do unikania rozmów o „kobietach, bogactwie, niewiernych i
wrogach”.
Powodzenie
praktykanta zależy od cnoty. „Czystość - jak mówi Vivekananda (1964) jest
absolutną podstawą, skalnym podłożem, na którym spoczywa cały gmach bhakti”.
Dając radę swoim własnym uczniom Ananda Mayee Ma, święta indyjska kobieta,
powtarzając za Yisuddhimaggą, kieruje do buddyjskich mnichów takie oto słowa
(1972, str. 126-129):
Lenistwo
i żądza - te dwie cechy są największymi przeszkodami na twojej ścieżce (...)
Wybieraj ostrożnie i trwaj ściśle przy takich zajęciach, jak przebudzone
pobożne myśli i uczucia (...) Angażuj się w nie, nawet jeśli nie ma żadnego
pragnienia, aby tak czynić - tak jakbyś zażywał lek (...) Pożywianiu się,
spaniu, ubieraniu, toalecie i podobnym czynnościom należy okazywać tylko tyle
uwagi, ile jej potrzeba dla podtrzymania zdrowia (...) Gniew, chciwość i podobne
uczucia muszą być całkowicie zaniechane. Nie powinna cię również poruszać
pochwała czy prestiż.
Pomoc
guru ma ważne znaczenie dla postępu zwolennika w kwestiach czystości. Ananda
Mayee Ma (1972) porównała rolę guru do roli eksperta w określonej wyspecjalizowanej
dziedzinie, do którego należy się zwrócić, aby stać się biegłym w temacie. Ale
funkcja guru przekracza funkcję świeckiego eksperta. Aby ukierunkować ucznia,
guru jest także pośrednikiem dla boskiej łaski, jakiej potrzebuje uczeń, aby
jego wysiłki dały owoc. Nieważne jak pracowity jest uczeń, bez błogosławieństwa
guru jego wysiłki są bezużyteczne.
Ramana
Maharishi (1962) mówi o „Guru-kripa”, poddaniu się mistrzowi, którego łaska
spływa na praktykanta: „Jeżeli czyjeś poddanie jest całkowite, wszelkie
poczucie jaźni zostaje zagubione”. Kiedy zwolennik oddaje się czystemu bytowi
guru, jego umysł staje się oczyszczony. Oczyszczony umysł łatwo się uspokaja,
pozwalając zwolennikowi zwrócić się w medytacji do wewnątrz i odnaleźć jaźń.
Oto
„łaska”
Daniel
Goleman guru. która jest faktycznie obecna w zwolenniku. Nie ma żadnej różnicy
pomiędzy Bogiem, guru i jaźnią, mówi Rama-na Maharishi, zewnętrzny guru pomaga
zwolennikowi odnaleźć w medytacji wewnętrzną jaźń. Zewnętrzny doradca prowadzi
zwolennika z powrotem do jego wnętrza.
Podobnie
jak na wszystkich ścieżkach, cnota - u początku aktu woli - staje się produktem
ubocznym samej praktyki. Kiedy umysł zwolennika ogniskuje się na swoim nabożnym
przedmiocie, wycofuje się z przedmiotów doczesnych. Poprzez miłość Boga, mówi
Vivekananda, miłość przyjemności zmysłów i umysłu jest osłabiona. Kiedy
świadomość praktykanta zostaje bardzo dokładnie nasycona myślą o jego isz-cie,
odkrywa on, że doczesne zachwyty są odrażające. „Na tym etapie - zauważa Poddar
(1965) - wszystkie inne przyjemności świata w porównaniu z radością powtarzania
‘Rama nama’ (to jest - mantry), są bez smaku.”
Bhakti
zaczyna się od rozdwojenia, gdzie zwolennik oddzielony jest od swojej iszty,
jak od jakiegokolwiek obiektu miłości. Bhaktisutry odnoszą się do Boskiej
Miłości, która jest faktycznie kochaniem iszty jak przyjaciela, małżonka czy
dziecka. Prabhavananda i Isherwood (1969) sugerują, że „wszystkie wzajemne
ludzkie związki mogą być oczyszczone przez praktykowanie bhaktijogi”.
Chociaż
miłość ta może zaczynać się różnymi formami międzyosobowej miłości i energiami,
które ją otaczają, kończy się we wspólnocie ze stanem miłości, wywołanym przez
obiekt miłości. „Tu - jak mówi Vivekananda - Miłość, Kochanek i Ukochany są
Jednym”. Wraz z tą jednością bhakti zlewa się ze ścieżką dżhany. Owoc japy jest
stałym wspomnieniem każdej chwili przebudzenia ukochanego. To rodzi „upojenie
miłością”, a jego oznakami są ekstaza i pochłonięcie. Uczucie szczęścia,
zachwytu i radości z tego upojenia charakteryzują koncentracyjny stan dostępu.
A jednak zachowanie praktykanta upojonego miłością jest czasami tak dziwaczne,
jak zachowanie szaleńca. Śrimad Bhagawatam (XI, ii) opisuje ten etap
następująco:
Hinduska
bhakti Zwolennik traci wszelkie poczucie form towarzyskich i porusza się w
świecie całkowicie niezależny (...)
Jego
serce topnieje poprzez miłość, kiedy bez przerwy intonuje on Imię swego
ukochanego Pana i zanosi się od salw śmiechu, krzyczy, śpiewa na głos i tańczy.
Oczarowany
praktykant jest na progu samadhi czy też dzbany. Jego ekstaza wskazuje na
poziom dostępu; zbliża się on do pierwszej dzbany. Powinien teraz intensywnie
koncentrować się na swojej iszcie, aby wejść w samadhi. Kiedy samadhi jest już
osiągnięte, nie ma - według Śwami Muk-tanandy (1971) - żadnej dalszej potrzeby
intonowania bądź japy: jest to już wstęp do głębokiej medytacji samadhi.
Utalentowany bhakta może osiągnąć samadhi w oparciu o znikome cechy, które
sugerują jego oddanie - tak uczynił Śri Ramakrishna.
Początkową
siłą bhakti jest element międzyosobowej miłości odczuwanej przez praktykanta do
jego bóstwa. Kiedy postępuje on na tej ścieżce, miłość ta zmienia się z
międzyosobowej w transcendentalną czy też transpersonalną. Aby odczuwać
szczęście, zwolennik nie jest dłużej zależny od przedmiotu oddania. Raczej
odkrywa on, że transcendentne stany, których szczęście jest jednym z aspektów,
istnieją w jego wnętrzu. Nie musi on już dłużej trzymać się kurczowo
zewnętrznych form swego przedmiotu oddania; stany raz wywołane przez formę jego
ukochanego przynależą już do własnej świadomości bhakty. Śankaraczarja, twórca
hinduistycznej adwajty, zauważył że bhakti kończy się na poszukiwaniu jaźni -
oto główna różnica pomiędzy buddyzmem, który szuka roztopienia sensu jaźni, a
ścieżkami hinduskimi, które celują w łączeniu poszukiwacza z „wyższą” jaźnią.
Bhakti, która zaczyna się jako zewnętrzne przywołanie miłości, staje się w
końcu wewnętrznym pochłonięciem, w którym praktykant w stanie samadhi raduje
się nieprzerwanie „czystą jaźnią”.
Daniel
Goleman Zwolennik przenosi swój umysł w jeden punkt poprzez stałe przypominanie
sobie iszty i w taki sposób dociera w końcu do samadhi na poziomie pierwszej
dzbany. Ale jeśli ma on iść poza ten poziom, musi przekroczyć swój własny
przedmiot nabożeństwa. Jakakolwiek myśl o imieniu lub formie, nawet ta o
bóstwie, przywiązuje zwolennika do pierwszej dżhany. Sri Ramakrishna, od wielu
lat gorliwy zwolennik Bogini Matki, doświadczył wielu wizji i stanów szczęścia.
Później jednak dostąpił inicjacji od nagiego ascety (Swami Saradanan-da, 1963,
str. 255):
Po
wprowadzeniu mnie (...) Nagi poprosił, abym uczynił swój umysł wolnym od
funkcji pod każdym względem i pochłonął się w medytacji Jaźni. Ale kiedy
zacząłem medytować, żadnymi środkami nie mogłem sprawić, aby mój umysł wyszedł
poza granice imienia i formy, i przerwał swoje działanie.
Umysł
wycofał się ze wszystkich innych rzeczy, ale skoro tylko tak uczynił, pojawiła
się serdeczna forma uniwersalnej Matki (...) Gromadząc całą siłę swojej woli,
rozbiłem mieczem wnikliwości formę Matki na kawałki (...) Nie pozostała w
umyśle żadna funkcja, przekroczyłem więc szybko obszar imion i form, i
zatopiłem się w samadhi.
Yisuddhimagga
mówi, że na progu wejścia w nowy plan medytacyjnej świadomości praktykant musi
zerwać swoje więzy z poprzednim planem. Każdy plan ma swoje szczególne punkty
uciekania się, niektóre niezmiernie podniosłe. Wstępnym warunkiem osiągania
następnego wyższego poziomu jest oderwanie się od niższego planu, jak zrobił to
Ramakrishna, aby świadomość nie była do niego odciągana. Dla zwolennika oznacza
to, że jego forma iszty musi być ostatecznie opuszczona na rzecz stawania się
sobą w smadhi, stawania się manifestacją czystej istoty, dla której czczona
jest sama iszta.
Poza
dotarciem do samadhi istnieje stan, w którym świadomość podobna do samadhi
rozprzestrzenia się poprzez wszystkie działania zwolennika. Japa, jeśli trwa aż
do tego miejsca, Hinduska bhakti powtarza się jak gdyby sama z siebie każdej
chwili, dniem i nocą. Ten stan to sahaj samadhi i oznacza on punkt końcowy w duchowej
ewolucji praktykanta. W sahaj samadhi nie ma żadnej różnicy pomiędzy
praktykantem, światem i isztą; jego postrzeganie jaźni i świata zmienia się
gruntowanie. Jak wykłada to Vivekananda (1964, str. 90), „Kiedy osoba ta kocha
Pana, cały wszechświat staje się dla niej drogi (...) jej cała natura jest
oczyszczona i całkowicie zmieniona”. Wyrzeczenie staje się łatwe - wszystkie
więzy poza związkiem z ukochaną isztą opadają.
Z
tej silnej i wszystko pochłaniającej miłości pochodzi wiara i samooddanie,
przekonanie, że nic co się wydarza, nie jest przeciwne stwierdzeniu: „Nie moja,
lecz Twoja wola niech się stanie”. Ta bezinteresowność jest widoczna w słowach
Anandy Mayee Ma, kiedy mówi ona o sobie (1972, str.
37):
„To ciało należy faktycznie do wszystkich; z tej przyczyny zachowuje się i
mówi, tak daleko jak to możliwe, aby spełnić potrzeby ludzi, z którymi zadaje
się w określonym czasie.” Ktoś, kto jest w tym ostatecznym punkcie na ścieżce
bhakti, postrzega sacrum wszędzie - wszystko jest święte, ponieważ świadczy o
ukochanym. Zwolennik nie potrzebuje już dłużej przestrzegać jakichkolwiek
wyjątkowych form czy symboli, niezbędnych dla czci. Ma on uwielbienie w swoim
sercu, a świat staje się jego ołtarzem. Kabir (1970, str. 48-49) wymownie
podsumowuje swoje własne doznanie tego stanu:
O
Sadhu! prosty związek jest najlepszy. Od dnia, kiedy spotkałem mojego Pana, nie
ma końca zabawie naszej miłości. Zamknąłem nie moje oczy, zatkałem nie moje
uszy, nie umartwiam mojego ciała; Widzę oczyma otwartymi i uśmiecham się, i
postrzegam Jego piękno wszędzie; Wypowiadam Jego Imię i cokolwiek widzę,
przypomina mi to o Nim;
cokolwiek
robię, staje się to Jego uwielbieniem.
Daniel
Goleman Wzrastanie i pozostawanie są dla mnie jednym;
wszystkie
sprzeczności są rozwiązane. Dokądkolwiek idę, obracam się wokół Niego,
Wszystko, czego dokonuję, jest służbą dla Niego: Kiedy leżę, korzę się u Jego
stóp. Jest On jedynym godnym dla mnie podziwu, nie mam nikogo innego. Mój język
odrzucił nieczyste słowa, wyśpiewuje Jego chwalę dniem i nocą; Czy podnoszę
się, czy siadam, nigdy nie mogę o Nim zapomnieć; albowiem rytm jego muzyki bije
w moich uszach. Kabir mówi, zanurzony jestem w jednym wielkim szczęściu, które
przekracza wszelkie przyjemności i cały ból.
Żydowska
kabała „\V każdej religii - pisze współczesny kabalista Z’ev ben Szimon Halewi
(1976) - są zawsze dwa aspekty: widzialny i ukryty.” Widzialne manifestuje się
jako rytuał, święte księgi i służba; ukryte niesie światło, które powinno te
formy rozświetlać. W judaizmie ukryte nauki to kabała. Uważa się, że bierze ona
swój początek od aniołów, które z kolei otrzymały tę wiedzę od Boga. Wszystkie
wielkie postacie czasów biblijnych - Abrahama, Dawida i proroków, a także
esseńczyków i inne mistyczne grupy, jakich wiele w historii Izraela, kaba-liści
uznają za zwiastunów tej tradycji. Halewi mówi, że Joszua ben Miriam, znany
jako Jezus, był także orędownikiem kabały. Ta ukryta żydowska tradycja pojawiła
się w Europie po raz pierwszy dopiero w Wiekach Średnich, a jej przewijający
się przez judaizm nurt trwa do dnia dzisiejszego.
Kosmologia
kabały zakłada wielopoziomową rzeczywistość, gdzie każdy poziom stanowi w sobie
kompletny świat. Plany te uporządkowane są hierarchicznie: wyższa część każdego
z nich koresponduje z niższym aspektem tego, który jest powyżej. Najwyższą
sferę stanowi Metatron, naczelny archanioł, który uczy ludzkie istoty. Każdy
poziom uosabia stan świadomości; większość ludzi egzystuje na poziomach
najniższych - mineralnym, roślinnym i zwierzęcym. W widzeniu kabalistów zwykły
człowiek jest niedoskonały, ograniczony do niższych planów. Jego życie jest
mechaniczne, hamują go rytmy ciała oraz codzienne reakcje i spostrzeżenia;
szuka Daniel Goleman przyjemności na ślepo i na ślepo unika bólu. Może mieć
krótkotrwałe wizje wyższych możliwości, nie ma jednak żadnego pragnienia, aby
wejść na wyższy poziom świadomości. Kabała usiłuje przebudzić praktykanta na
jego własne ograniczenia i nauczyć go, aby wchodził w stan świadomości, na
którym dostroi się do świadomości wyższej, gdzie nie będzie już dłużej
niewolnikiem swojego ciała i jego uwarunkowań. Aby stać się wolnym, kandydat
musi najpierw rozczarować się mechanicznymi grami życia. Następnie buduje on
podstawę dla wejścia w wyższą świadomość, wewnętrzny Raj. Właśnie takie, jak
mówi Halewi, jest alegoryczne znaczenie egipskiej niewoli i eksodusu:
niewolnicza praca ograniczonego ego, oczyszczenie poszukiwacza na pustyni oraz
jego wejście do krainy mlekiem i miodem płynącej.
Aby
spełnić to zadanie, kabalista musi obserwować prace Jesod, swojego zwykłego
umysłu czy też ego; pozwoli mu to spojrzeć poprzez własne słabości i
okłamywanie samego siebie, i wnieść do świadomości siły nieświadome, które
ukształtują jego myśli i działania. Aby tego dokonać, musi on najpierw
dosięgnąć poziomu świadomości nazywanego Tiferet - stanu czystości, który jest
świadkiem czy też „obserwatorem” Jesod. Z tego stanu podwyższonej
samoświadomości pochodzi to, co postrzegane jest czasami jako anioł stróż,
który z łatwością i wprawą przeprowadza człowieka przez trudne sytuacje.
Tiferet jest poza zwykłym umysłem odnoszącym się do codziennych spraw; tu ego
zostaje przekroczone. Jest to królestwo ducha, most pomiędzy człowiekiem i tym,
co boskie, brama Raju, dusza. W stanie Jesod rządzi więc ego, zaś kiedy
dominuje Tiferet, pojawia się wyższy stan, w którym spogląda się na siebie z
góry. W codziennym życiu człowieka ten stan przebudzonej świadomości jest
zazwyczaj postrzegany w przelocie, jedynie przez chwilę. Kabalista usiłuje
osiągnąć stan trwałego wchodzenia w ów poziom i wznoszenia się na poziomy
jeszcze wyższe.
Żydowska
kabała Specyfika praktyki kabalisty - co umożliwia osiąganie wyższych stanów -
jest zmienna w zależności od szkoły, chociaż jej podstawa jest wręcz stała.
Kiedy aspirant kontaktuje się z magidem, nauczycielem, zaczyna, się jego
prawdziwa praktyka. Magid nakłania go do szczerej samoobserwacji, używając
życia studenta, jako materiału do nauczania. Istnieje wiele systemów, które
pomagają poszukującemu w poznawaniu siebie; jednym z nich jest zawiła
numerologia, która przemienia hebrajskie litery i słowa w liczbowy kod z
mistycznymi interpretacjami. Innym, bardzo rozpowszechnionym systemem
kabalistycznym jest Drzewo Życia, mapa hierarchi i cech wielu planów, które
oddziałują wzajemnie w świecie i w człowieku. Drzewo służy jako forma, poprzez
którą aspirant spostrzega swoją własną naturę i klucz do otwarcia ukrytych
wymiarów, kierujących jego życiem. Zwykłe umysłowe zrozumienie Drzewa może się
dokonać jedynie poprzez Jesod, ego. Nieważne jednak, jak poszukujący pojmie
zawiłości Drzewa - jego studia będą niczym, jeżeli zaniedba on swój duchowy
rozwój. Warunkiem wstępnym jest szkolenie woli, zdolności niezachwianej uwagi.
Dlatego też kaba-lista zwraca się w stronę medytacji. Jak pisze Halewi (1976,
str. 126):
Przygotowanie
oznacza zdolność do otrzymywania i przekazywania (...) stopień przyjmowania
określa jakość Wiedzy. Wymiana jest precyzyjna i zależy od świadomej uwagi w
złożonej sytuacji. Gdzie jest uwaga, tam jest moc.
Instrukcje
dla medytacji są częścią tajemnego nauczania kabalistów i poza pewnymi regułami
nie udostępniono ich ogółowi. Każdy uczeń poznaje wiedzę z ust swojego magida.
Medytacja w kabale jest zazwyczaj odgałęzieniem codziennych modlitw pobożnego
żyda. Medytacyjna koncentracja pozwala kabaliście dotrzeć do głębin określonego
przedmiotu - słowa w modlitwie czy aspektu Drzewa - a także zatrzymać Daniel
Goleman myśl, aby pozostawała skupiona w jednym punkcie - na przedmiocie. To
czyste ognisko koncentracji nazywa się ka-wana i jest przylgnięciem myśli do
przedmiotu. W jednym z rodzajów kawany medytujący z pełną uwagą koncentruje się
na każdym słowie zwyczajowej modlitwy, aż jego umysł przekracza proste
znaczenie słów, dzięki czemu może on ich użyć jako wehikułu, którym dostaje się
do wyższego stanu. Azriel z Gerony, średniowieczny kabalista, opisywał kawanę
jako proces, w którym „myśl rozprzestrzenia się i wznosi do swego źródła, zaś
kiedy je osiąga, nie może już wznosić się dalej”. W rezultacie tego stanu słowa
modlitwy są przemienione, pełne boskiego przypływu pochodzącego z nicości
myśli.
Zgodnie
z kabalistyczną wiedzą wejście w wewnętrzny Raj kogoś, kto nie przygotował
właściwej podstawy przez samo-oczyszczenie, może być niebezpieczne. Talmud
opowiada historię czterech rabinów, którzy weszli do Raju. Jeden oszalał, drugi
zmarł, a trzeci stracił wiarę; tylko ostatni, rabin Akiba, powrócił w pokoju.
Wśród najbardziej szczegółowych opracowań kabalistycznej medytacji są pisma
Abrahama Abu-lafii, które ukazują bezpieczny dostęp do wewnętrznego Raju.
Medytacja Abulafii łączy różne litery hebrajskiego alfabetu w koncentrowaniu
się na świętych imionach Boga. Ta metoda jest odmienna od modlitwy; aspirant
poświęca się jej raczej w odosobnieniu niż w synagodze, w określonych godzinach
i pod kierownictwem swojego magida. Halewi opisuje ścieżkę przebytą przez
ucznia, który praktykuje taką medytację. Kiedy powtarza on imię Boga, kieuje
swoją uwagę powyżej Jesod, ograniczonego umysłu, w Tiferet, świadomość poza
ego. Oznacza to, że ogniskując się na imieniu kieruje on swoją myśl daleko od
wszelkich form tego świata. Jeśli jego wysiłki spotkają się z łaską Boga, jaźń
nagle wzniesie się poza Tiferet do ekstatycznego stanu, nazywanego Daat,
wiedza. Tu jego poczucie oddzielenia od Boga znika, chociaż dzieje się tak
tylko przez chwilę. Jest on przepełniony wielką radością Żydowska kabała i
ogarnięty słodkim uniesieniem. Kiedy powracając wyłoni się z tego stanu, znowu
stanie się świadomy wewnętrznego powtarzania imienia, które przekroczył dla tej
chwili w stanie, jaki adepci therawady mogliby nazwać dżhaną.
Końcem
ścieżki kabalisty jest dewekut, w którym dusza poszukującego trzyma się Boga.
Kiedy kabalista stabilizuje swoją świadomość na tym poziomie, nie jest on
dłużej zwykłym człowiekiem, ale człowiekiem nadnaturalnym, cadykiem czyli
świętym, który porzucił łańcuchy ego. Cechy człowieka, który osiągnął ten
poziom, obejmują spokój, obojętność na pochwały i zarzuty, poczucie bycia z
Bogiem i prorokowanie. Wola ego jest zatopiona w boskiej woli, tak więc działania
adepta służą raczej Bogu niż ograniczonej jaźni. Nie musi on już dłużej
studiować Tory, ponieważ sam stal się Torą.
Pewien
klasyczny komentator definiuje dewekut jako stan umysłu, w którym (Scholem,
1974, str.
175)...
...stale
pamiętasz Boga i jego miłość, i nie możesz oderwać od Niego swojej myśli (...)
kiedy z kimś rozmawiasz, twoje serce nie jest wcale z nim, ale nadal znajduje
się przed Bogiem. Istotnie, dla tych, którzy osiągają ten etap, prawdą może być
to, że ich duszom przyznane jest nieśmiertelne życie, nawet w tym ich życiu,
ponieważ sami są mieszkaniem dla Ducha Świętego.
Chrześcijański
hezychazm Pierwsi mnisi chrześcijańscy byli pustelnikami; w czwartym wieku po
Chrystusie żyli oni w najbardziej odosobnionych częściach jałowej egipskiej
pustyni. Historia z tymtych czasów (Waddell, 1957, str. 57)
opowiada
o tym, jak „pewien mnich przyniósł kiść winogron świętemu Makariuszowi”,
jednemu ze swoich braci. Ale pustelnik ów...
...który
w imię miłości myślał nie o własnych sprawach, ale o sprawach bliźnich, zaniósł
ją innemu zakonnikowi, który był chory. Człowiek ten podziękował Bogu za dobroć
swego brata, ale również myśląc bardziej o swoim sąsiedzie niż o sobie, zaniósł
mu ją, tamten zaś jeszcze innemu i w ten sposób ta sama kiść winogron przechodziła
z rąk do rąk przez wszystkie miejsca odosobnienia, jakie znajdowały się na
pustyni, i nikt już nie wiedział, skąd się wzięła, aż trafiła w końcu do tego,
który ją przyniósł.
Ojcowie
Pustyni, podobnie jak dzisiejsi indyjscy jogini, uznali, że odosobnienie jest
najlepszym miejscem do obcowania z Bogiem, gdyż w pustelni człowiek jest wolny
od doczesnych rozrywek.
Praktyka
medytacji i reguły życia tych wczesnych chrześcijańskich mnichów są bardzo
zbliżone do wyrzeczeń ascetów hinduskich i buddyjskich. Podczas gdy
natchnieniem był dla nich Jezus i jego nauki, techniki medytaDaniel Goleman i
cyjne, jakie przyjęli dla szukania swojego Boga, sugerują albo zapożyczenie ze
Wschodu, albo też spontaniczne odkrycie. Drogi Ojców Pustyni wpływają na
chrześcijański monasty-cyzm, aż do dnia dzisiejszego; ich bezinteresowna miłość
pozostaje przewodnim przykładem.
Stałe
podtrzymywanie myśli o Bogu - dużo większe, niż u bhakta i kabalisty - było
ostoją chrześcijańskiej wiary od samych początków jej istnienia; dzisiejsze
odmawianie różańca jest nikłą pozostałością o wiele bardziej szczerego oddania
się Bogu. Thomas Merton (1960) uważa, że to, co dzisiaj praktykowane jest w
kościołach chrześcijańskich jako „modlitwa”, jest jedyną przetrwałą formą
kontemplacji z całego szeregu bardziej zaawansowanych praktyk. Ojcowie Pustyni
medytowali powtarzając na głos lub szeptem określony zwrot z Pisma Świętego, co
było chrześcijańskim ekwiwalentem mantry. Najpopularniejsza była tzw. Modlitwa
Jezusa: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną”. W swej skróconej
formie Kyrie eleison była ona powtarzana cicho w ciągu dnia „aż stawała się tak
odruchowa i instynktowna, jak oddychanie”.
Ojcowie
Pustyni kładli nacisk na czystość; ich ascetyczne czyny zostały okryte sławą.
Św. Szymon Słupnik, jeden z najbardziej znanych, przez trzydzieści lat żył na
wierzchołku słupa. Oczyszczenie było niezbędnym warunkiem dla koncentracji
(podobnie mówi Yisuddhimagga); według słów jednego z Ojców, „dusza zanim nie
zostanie oczyszczona z obcych myśli, nie może modlić się do Boga w
kontemplacji”. Sentencja końcowa jest więc taka, że życie w świecie odgrywa
rolę jedynie o tyle, gdy odbija wewnętrzne życie kontemplacyjnej praktyki. Duch
tej tradycji, zachowany we współczesnych regułach zakonnych, takich jak u benedyktynów
trapisów, podsumowany został przez Abbę Doroteusza, jednego z wczesnych Ojców
Pustyni, kiedy określał on kierunki duchowego treningu (Kadloubovsky and
Palmer, 1969, str. 161):
Chrześcijański
hezychazm Ponad wszystko, co musisz czynić, nawet jeśli jest to bardzo pilne i
wymaga wielkiej troski, ważniejsze jest, abyś nie został wyrwany ze swojego
stanu. Bądź pewny, że wszystko, co robisz, czy jest to duże czy małe, jest
zaledwie jedną ósmą problemu, podczas gdy utrzymywanie swojego stanu
niezakłóconym, nawet jeśli skutkiem tego nie wypełniasz swojego zadania, to
pozostałe siedem ósmych. Tak więc skoro jesteś czymś zajęty i pragniesz to
zrobić dokładnie, spróbuj tak uczynić - co, jak powiedziałem, będzie jedną ósmą
problemu, a jednocześnie zachowaj swój stan nienaruszonym - co stanowi siedem
ósmych. A jednak, jeśli wykonując swoje zadanie spierałbyś się, uważaj, abyś
nie stracił siedmiu ósmych przez wzgląd na zachowanie jednej ósmej.
Tradycja
praktykowania Modlitwy Jezusa, wywodząca się od Ojców Pustyni, chociaż
zagubiona w chrześcijaństwie zachodnim, we wschodniej ortodoksji ulegała pewnym
przemianom od czasów pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa. Powtarzanie
Modlitwy jest spełnieniem nakazu Pawła, aby „modlić się zawsze”. Wcześni
Ojcowie nazywali to „sztuką sztuk i nauką nauk”, gdyż prowadzi to poszukującego
ku najwyższej ludzkiej doskonałości. Ta tradycja zachowana jest w zbiorze
wczesnych pism chrześcijańskich, znanych jako Filokalia (Kadloubovsky and
Palmer, 1971). Ich tłumaczenie z greki na rosyjski, co miało miejsce na
przełomie wieków XVIII i XIX, wywarło znaczny wpływ na odrodzenie się tych
praktyk w Rosji (French, 1970).
Praktykowanie
Modlitwy rozwija siłę koncentracji. Podobnie jak w hinduskiej bhakti, wstępnym
warunkiem jest tu „prawdziwa pokora, szczerość, cierpliwość i czystość”.
Hezy-chiusz z Jerozolimy, kaznodzieja z piątego wieku, zalecający stosowanie
Modlitwy Jezusa (nieprzerwana modlitwa duszy zagłębionej w kontemplacji znana
jest dziś w Kościele Wschodnim jako hezychazm), opisuje ją jako duchową sztukę,
która całkowicie uwalnia mnicha od porywczych myśli, stów i złych czynów i daje
„nieomylną wiedzę Boga NiepojęDaniel Goleman tego”. Praktyka modlitwy przynosi
czystość serca, która jest „tym samym, co ochrona umysłu, utrzymywanie go doskonale
wolnym od wszelkich fantazji” i wszystkich myśli. Drogą do tej czystości jest
bezustanne wołanie Chrystusa z doskonałą uwagą oraz jednoczesne opieranie się
wszystkim innym myślom. Hezychiusz opisał myśli jako „wrogów, którzy są
bez-cieleśni i niewidzialni, złośliwi i sprytni w zadawaniu szkód, zręczni,
szybcy i wyćwiczeni w działaniach wojennych” - wchodzą one poprzez pięć
zmysłów. Umysł pochwycony w zmysły czy opanowany doczesną myślą jest daleki od
Jezusa. Aby przezwyciężyć świadomość wrażeń i osiągnąć uspokojenie umysłu,
trzeba być z Nim.
Pośród
„Reguł dla hezychastów” jest też instrukcja, aby znaleźć nauczyciela, który
zachowuje w sobie ducha. Poszukiwacz, kiedy już odnajdzie mistrza, poświęca mu
siebie, spełniając wszystkie jego nakazy. Inne przepisy obejmują odizolowanie
się w cichej i przyciemnionej celi, spożywanie tylko tyle, ile potrzeba, aby
pozostać przy życiu, spokój, wypełnianie religijnych rytuałów, czuwanie i rzecz
najważniejszą - praktykowanie Modlitwy.
Filokalia
cytują św. Nila: „Kto chciałby widzieć, czym naprawdę jest jego umysł, musi
uwolnić siebie od wszelkich myśli, a wtedy ujrzy go jako szafir czy odcień
nieba.” Instrukcje dla uspokojenia umysłu zalecają siedzenie na niskim stołku w
odosobnieniu swojej celi przez godzinę po przebudzeniu (lub dłużej, jeśli adept
jest do tego zdolny), a w czasie tym powinien on „powstrzymywać swój umysł od
wędrowania na zewnątrz i prowadzić go w ciszy do serca drogą powtarzania
modlitwy: ‘Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną!’, połączonej z
kontrolą oddechu.” Kiedy wraz z praktyką możliwa staje się modlitwa z doskonałą
jednopunktowością, „wtedy rezygnując z wielości i różnorodności, jednoczymy się
z Jedynym i Jednością bezpośrednio we wspólnocie, która przekracza wszelkie
zrozumienie”. Stan ten jest przypuszczalnie czymś na kształt dżhany.
Chrześcijański
hezychazm Modlitwa nie powinna być ograniczona do określonych sesji, ale
praktykowana bez rozpraszania uwagi podczas każdej czynności. Tak odprawiana
modlitwa przynosi czystość doczesnej działalności.
Mnich,
który opanował tę zdolność, ma postawę Chrystusa, ponieważ cieszy się doskonałą
czystością serca. Celem wysiłków Ojców Pustyni było to, co Merton nazywa
„nigdziością i nie-umysłowością” - stan znany jako spokojność, „spoczynek”,
gdzie mnich traci całe zaabsorbowanie, które wiąże się z jego ograniczoną
jaźnią. Połączone z ascetycznym życiem na pustyni praktykowanie modlitwy
umożliwiało, według słów Mertona, „usunięcie powierzchownej jaźni i stopniowe
wyłonienie się prawdy o tajemnej jaźni, w której wierzący i Chrystus są ‘jednym
duchem’ „. Św. Izaak mówi, że ten, kto osiągnął bezwysiłkowy stan stałej
modlitwy (Kodloubovsky and Palmer, 1971, str. 213)...
...dosięgną}
szczytu wszystkich cnót i stal się mieszkaniem dla Ducha Św. (...) kiedy Duch
Św.
przychodzi,
aby zamieszkać w człowieku, człowiek nigdy nie przestaje się modlić, gdyż Duch
Św. stale modli się w nim (...) W jedzeniu czy piciu, spaniu czy robieniu
czegokolwiek, nawet w głębokim śnie, jego serce bez wysiłku przesyła modlitwę.
Akty
oczyszczenia, głęboka medytacja i ostateczna realizacja w samoistnej czystości
oraz stałe podtrzymywanie w pamięci Boga nie są ograniczone do wschodniej
ortodoksji hezychastów. Wątki te są dość powszechne w katolickich tradycjach
kontemplacyjnych. Zwolennikiem tych samych podstawowych praktyk był na przykład
św. Augustyn; podobieństwo wejścia w dżhanę i zjednoczenia się z Jedynym w
mistyce chrześcijańskiej jest dość wyraźne w jego Wyznaniach. Augustyn był
orędownikiem długiego procesu wyrzeczenia się, samopodboju i praktykowania
cnoty jako przygotowania do „wchodzenia w kontemplację Boga”. Tylko taka
ascetyczna dyscyplina wewnętrzna może spowodować Daniel Goleman ponowne
uporządkowanie podstawy dla wejścia w wyższe etapy duchowego życia. Augustyn
jest dość stanowczy w tym, że dopóki mnich nie stanie się „oczyszczony i
uzdrowiony”, nie może zacząć właściwej praktyki tego, co nazywa on
„kontemplacją”. Sama kontemplacja wymaga „pamięci” i „introwersji”. Pamięć jest
koncentrowaniem umysłu, odpędzaniem wszystkich wyobrażeń, myśli i sensorycznego
postrzegania. Dopiero po oczyszczeniu umysłu ze wszstkich jego rozproszeń może
rozpocząć się intro wersja. Koncentruje ona umysł na jego własnej najgłębszej
części, która widziana jest jako ostatni krok, zanim dusza odnajdzie Boga:
„Umysł wydobywa siebie z wszelkich czczych rzeczy tego świata, które go
oplatają, a czyni to, aby widzieć siebie w sobie”. Mając takie widzenie, dusza
dochodzi do Boga „w sobie i ponad sobą”. Augustyn opisuje fizyczną stronę stanu
wywołanego przez to doznanie, stosując określenia, jakich używa również
Yisuddhimagga przy opisie czwartej dżhany (Butler, 1966, str. 50):
Kiedy
uwaga umysłu jest w całości odwrócona i wycofana ze zmysłów ciała, nazywane to
jest ekstazą.
A
wtedy nie jest widziany jakikolwiek z obecnych przedmiotów; nie są słyszane
również żadne głosy.
Jest
to stan istniejący w połowie drogi pomiędzy snem a śmiercią. Dusza porwana jest
w taki sposób, że odsuwa się od materialnych zmysłów bardziej niż podczas snu,
ale mniej niż w chwili śmierci.
Reguła
św. Benedykta przedstawia tę drogę jako stopnie „pokory” bądź czystości. Na
dwunastym stopniu (i wyższych) mnich nie tylko sprawia wrażenie pokornego, ale
ma autentyczną wewnętrzną pokorę. Jego pokora wywodzi się ze stałej myśli,
bardzo podobnej do Modlitwy Jezusa: „Panie, jestem grzesznikiem i nie jestem
godzien wznieść swoich oczu ku niebu”. W tym punkcie wymagająca przedtem dużego
wysiłku wewnętrzna dyscyplina staje się łatwa (Doyle, 1948, str. 28-29):
Chrześcijański
hezychazm Zatem wspiąwszy się na wszystkie stopnie pokory mnich dojdzie wkrótce
do tej doskonałej miłości Boga, która wykorzenia strach. I wszystkie te nakazy,
których przestrzegał on przedtem ze strachu, zacznie teraz wypełniać z powodu
tej miłości, bez żadnego wysiłku, jak gdyby naturalnie i przez przyzwyczajenie.
Jego bodźcem nie będzie już dłużej strach przed piekłem, ale raczej miłość
Chrystusa, dobre przyzwyczajenie i zachwyt z cnót, które Pan raczy umieścić
przez Ducha Św. w jego słudze, oczyszczonym teraz z wad i grzechu.
l
I,! |
Sufizm
Dla sufich podstawową ludzką słabością jest bycie ograniczonym przez niższą
jaźń. Świętym jest ten, kto przezwyciężył już swą niższą naturę; nowicjusz
dopiero usiłuje od niej uciec. W wysiłkach nowicjusza, które prowadzą do
oczyszczenia jego serca, istotna jest medytacja. „Medytacja przez godzinę -
powiedział dawny mistrz sufi - jest lepsza niż rytualne uwielbienie przez cały
rok.”
Podstawową
medytacją wśród sufich jest zikr; oznacza ona podtrzymywanie w pamięci”. Zikr
par excellence to La ildha illd’llah, czyli „Nie ma żadnego boga poza Bogiem”.
Biszi al-Hafi, wczesny sufi z Bagdadu, powiedział: „Sufi to ten, kto utrzymuje
swoje Serce w czystości”. Sufi dąży do czystości, ponieważ jest ona całkowita i
trwała. Drogą do tej czystości jest stałe pamiętanie o Bogu. Sam Prorok Mahomet
powiedział kiedyś: „Polerowanie daje połysk, który usuwa rdzę; polerowanie
Serca jest wzywaniem Allaha”. Pamiętanie o Bogu poprzez powtarzanie jego
imienia oczyszcza umysł poszukującego i otwiera na Boga jego serce. Zikr
kojarzy się często z tańcem sufich; wzmaga efekt tańca podtrzymując pamięć o
Bogu przez cały ten czas. „Taniec otwiera drzwi w duszy na boskie wpływy -
napisał Sułtan Walad, syn Ru-miego. - Taniec jest dobry, kiedy wyrasta z
pamięci o Ukochanym.”
Zikr
jest także medytacją odosobnienia. Jest powtarzaniem na głos, a następnie w
ciszy.
Czternastowieczny
rękopis móDaniel Goleman wi: „Kiedy zaczyna recytować serce, język powinien
zamilknąć.” Celem zikr, podobnie jak wszystkich innych systemów medytacji, jest
przezwyciężenie naturalnego stanu umysłu - zaniedbania i braku uwagi. Kiedy
umysł zostaje już pokonany, sufi może osiągnąć jednopunktowość, skupiając się
na Bogu. Jak uważają sufi, w stanie normalnej świadomości ludzie „śpią w
koszmarze niespełnionych pragnień”; pragnienia te odchodzą wraz z
transcendencją, jaką przynosi umysłowa dyscyplina.
Normalny
stan uwagi - rozproszony i wyrywkowy, nierozważny i niedbały - należy do świata
profanum.
Pamięć,
która zakorzenia umysł sufich w Bogu, ogniskuje ich uwagę i pozwala im odwrócić
się od wpływów świata. Pewien egipski sufi z IX wieku wygłosił komentarz na
temat wysiłków, jakie czyni poszukujący: „Żal za wieloma bierze się z grzechów,
podczas gdy żal za wybranym bierze się z braku skupienia”. Po intensywnej
praktyce medytacji czy grupowym intonowaniu określonych zwrotów występujące
potem odprężenie może spowodować napływ starych przyzwyczajeń umysłu. Stopień
takiego nawrotu służy jako miara duchowego postępu. Nie można mówić o żadnej
cnocie, jeżeli uwarunkowane przyzwyczajenia i reakcje przejmują kontrolę, kiedy
tylko zmniejszają się wysiłki poszukującego.
Istnieje
na ścieżce sufich wzajemne oddziaływanie pomiędzy wysiłkiem i łaską.
Jedenastowieczny plan podróży ścieżką sufi, stworzony przez al-Kuszajriego,
wymienia duchowe stacje (magam), powstałe na drodze osobistych wysiłków. Te
oczyszczające działania przygotowują praktykanta na osiąganie stanów (hal),
które są niezależne od jego własnego wysiłku. Te, nie wymagające wysiłku stany,
są darem Boga. Pierwszą stacją jest „przemiana”, w której sufi skłania się do
zaniechania materialnego życia i poświęca się duchowemu poszukiwaniu. Następnie
niezbędnych jest szereg wysiłków, które prowadzą do samooczyszczenia. Obejmują
one między innymi bezpośrednią walkę przeciw własnej przyziemnej naSufizm
turze, czemu pomaga wycofanie się do samotni dla uwolnienia się od złych
przyzwyczajeń. Na tym etapie sufi może zredukować do minimum swoje
zainteresowanie przyziemnymi działaniami i wyrzec się nawet niektórych
dozwolonych mu przyjemności. Może on dobrowolnie stać się ubogim, przyjmując
swoje cierpienia jako test czystości i zadowalając się czymkolwiek, co staje na
jego drodze. Ostatnia stacja zlewa się z pierwszym stanem danym od Boga,
zadowoleniem z rzeczy, jak gdyby były one zarządzone od Boga.
Ta
główna przesłanka, podtrzymująca wyrzeczenie się, przenika całą myśl sufich.
Abu Sajd z Mineh mówi o tym w następujący sposób (Rice, 1964, str. 34): „Kiedy
zajmuje cię jaźń, oddzielony jesteś od Boga. Drogą do Niego jest zaledwie jeden
krok - poza siebie”. Al-Gazali, sufi z XII w., tak wypowiedział się na temat
istoty drogi sufich (Nicholson, 1929, str. 39):
Dar
doktryny leży w przezwyciężeniu żądz ciała i uwolnieniu się od złych skłonności
oraz nikczemnych cech, aby serce mogło być oczyszczone ze wszystkiego oprócz
Boga. A środkiem do oczyszczenia jest dhikr Allah - uczczenie Boga i
skoncentrowanie na Nim każdej myśli.
Wzdłuż
swojej drogi pozbywania się pragnień i pożądań sufi przechodzi stany typowe dla
wielu innych rodzajów medytacji. Qurb jest poczuciem stałej bliskości Boga,
wywołanym przez koncentrację na Nim. W stanie mahabba sufi traci siebie samego
w świadomości swojego ukochanego. Owocem mahabby są wizje i „miejsce jedności”,
gdzie zikr (pamiętanie), zakir (ten kto pamięta) i mazkur (ten, o którym się
pamięta) stają się jednym. Buddysta therawady widziałby te doznania jako
wejście w pierwszą dżhanę. Sufi przykładają wielką wagę do stanu, w którym
uwaga zakira koncentruje się na zikr bez wysiłku, wypędzając z jego umysłu inne
myśli. Widzą oni ten stan, nazywany fana, jako czysty dar łaski, Daniel Goleman
w której zakir jest „zagubiony w Prawdzie”. Fana oznacza „zejście w Boga” i
jest osiągana, jak zauważa Arberry (1972), kiedy „jaźń, podobnie jak świat,
została już odrzucona”. Zawieszenie zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej
świadomości w jednopunktowym ogniskowaniu się na zikr wyznacza pochłonięcie
adepta przez fanę, co porównywalne jest do buddyjskiej dżhany.
Praktyka
na drodze sufich rozciąga się na każdą chwile dnia, jak widoczne jest to w
instrukcjach jednej z technik porządku proto-sufich (Bennett, 1973, str. 34):
„Bądź obecny w każdym swoich oddechu. Nie pozwalaj swojej uwadze wędrować ani
przez chwilę w czasie trwania pojedynczego oddechu. Pamiętaj siebie zawsze i we
wszystkich sytuacjach”. Rozciągnięcie praktyki na wszystkie sytuacje osiąga
swój szczyt na etapie baqa, trwania w pewnym stopniu świadomości fany podczas
zwykłych czynności. Żyjący w X wieku sufi al-Dżunajd z Bagdadu podaje klasyczną
definicję fany jako „umierania-dla-jaźni”, która przekształca się w stan baqa -
„życie-w-Nim”. W tradycji tej, sufi nie przestaje funkcjonować jako jednostka;
raczej jego natura staje się udoskonalona. Sufi Idris Shah (1971) mówi o tej
przemianie w kategoriach „extra wymiaru istnienia” operując porównaniem do
zwykłej percepcji i nazywa ją „obiektywną świadomością”. Inni mówią o
wewnętrznej transformacji, w której sufi nabywa „odblasków, które dostrajają
się do duchowej rzeczywistości”.
Sufi
utrzymują, że ich nauczanie nigdy nie jest dogmatyczne, ale raczej elastyczne,
tak aby mogło dopasować się do porzeb określonych osób, czasu i miejsca. Jak
wykłada to współczesny nauczyciel sufich Abdul-Hamid (Shah, 1972: str. 60):
„Praca wykonana zostaje przez nauczyciela zgodnie z jego postrzeganiem
sytuacji, w której odnajduje on siebie. Oznacza to, że nie istnieje żaden
podręcznik, żaden system, żadna metoda, a jedynie to, co należy do szkoły
chwili.” Istnieje wiele przewodników napisanych dla poszukującego Sufizm 99
sufi,
a powstałych w różnych czasach i miejscach. Jednym z nich jest Abu al-Nadżiba
Reguła Sufich dla nowicjuszy, dwunastowieczny klasyczny podręcznik ścieżki
sufich. Ponieważ reguła ta jest nieco podobna do współczesnej praktyki, pozwala
nam na przelotne spojrzenie na specyfikę metody sufich i pouczające porównanie
z innymi duchowymi ścieżkami.
Ibn
al-Nadżib (1097-1168) ustalił swe reguły dla początkujących według porządku
Suhrawardi, do którego należał; jego założenia są porównywalne do tych z
Yisuddhimaggi. Chociaż odnoszą się do pewnej grupy w określonym czasie i
miejscu, stosowane były w całym świecie muzułmańskim; same zaś są podstawą dla
późniejszych sufickich prac instruktażowych. Wiele reguł odpowiada poradom dla
poszukiwaczy buddyjskich, hinduskich, kabalistycznych i
wczesnochrześcijańskich. Tak jak w bhakti powiedziane jest, aby utrzymywać
satsang, al-Muridin doradza: „Sufi powinien obcować z ludźmi swojego pokroju i
z tymi, od których może ort doświadczyć dobrodziejstwa.” Nowicjusz powinien
przywiązać się do kompetentnego nauczyciela czyli szajcha, stale podążając za
nim i całkowicie go słuchając. Jest on nakłaniany do służenia swojemu szajchowi
i jego towarzyszom. Służba jest czymś podniosłym i jako taka stanowi najlepsze
powołanie dla aspiranta; o służącym mówi się, że zajmuje miejsce drugie po
symym szajchu. Reguły dla nowicjuszy są zbliżone do tego, co głosi tekst
Yisuddhimaggi oraz Kazanie na Górze Chrystusa: „Nie powinno się być
zainteresowanym korzyściami płynącymi z zarobku, ani nie powino się być zajętym
ich poszukiwaniem, zbieraniem i gromadzeniem.”
Sam
Prorok również „nie gromadził niczego na następny dzień”. Pragnienie posiadania
pożywienia, ubrań czy schronienia przeszkadza czystości sufich, ponieważ Bóg
objawił, że „serca, które są ograniczone do swych pragnień, są od Niego
odgrodzone”. Chociaż celibat nie jest wymagany dla sufich, dwunastowieczne
reguły zalecają: „W naszych czasach lepiej Daniel Goleman jest unikać
małżeństwa i tłumić pożądanie przez dyscyplinę, głodówkę, czuwanie i podróżowanie”.
Ostatecznie
sufi musi być par excellence muzułmaninem, szczegółowo przestrzegającym
wszystkich reguł wiary, gdyż „im bardziej święty jest człowiek, tym dokładniej
będzie on sądzony”.
Każdy
mistrz, porządek i grupa sufich mają swoje własne metody i kombinację technik
nauczania.
Sposoby
różnią się, ale cel jest zawsze ten sam. Mahmud Szabastri, mistrz i autor
Tajemnego Ogrodu, wykłada to w sposób następujący:
Ten
osiąga sekret jedności, Kto nie jest zatrzymywany na swej drodze.
Poza
cierniem i chwastem twój byt jest zerem.
Odrzuć
je od siebie i oczyść się, Wymień komnatę swego serca, Uczyń ją gotową, aby
stalą się miejscem zamieszkania dla Ukochanego. Kiedy odejdziesz, wejdzie On, W
tobie, próżni twojej, ukaże On swe piękno.
Doktryna
sufich mówi, że ludzie są ograniczeni przez swoje uwarunkowania - ciernie i
chwasty, które trzymają ich z dala od Boga. Zwykły człowiek pochwycony jest w
pułapkę cierpienia przez swoje uwarunkowania. Silne przyzwyczajenia myśli,
uczuć i postrzegania dyktują ludzkie reakcje wobec świata; człowiek jest
niewolnikiem swoich przyzwyczajeń. Ludzie śpią, ale nie wiedzą o tym. Aby
uświadomić sobie ten stan - co jest pierwszym krokiem do ucieczki od niego -
ludzie potrzebują wstrząsu. Jedną z funkcji bardzo pouczających opowieści sufich,
takich jak ta o ślepcach i słoniu, jest zainicjowanie takiego wstrząsu.
Historie te mają wiele warstw. Niektóre z nich są ukryte dla większości
słuchaczy, inne wydają się całkiem jasne. Nie każdy otrzymuje z tych opowieści
taką samą lekcję, gdyż to, co słyszy, zależne jest od etapu ścieżki sufich, na
którym się znajduje. Wprawny Sufizm 101
nauczyciel,
aby przekazać zrozumienie, do którego student jest gotowy, używa właściwej
opowieści we właściwym momencie.
Al-Muridin
w swoich regułach zauważa, że „wytrawny sufi jest w swej pozycji stały i wolny
od efektów nietrwałych stanów umysłu czy przykrych wydarzeń.” Ten spokój
pozwala mu być w świecie, ale nie zależeć od świata. Spokojna powierzchowność
może jednak nie odbijać prawdziwej wewnętrznej ekstazy bliskiej komunii z
Bogiem. Pewien współczesny szajch opisuje najwyższy stan sufich jako
„wewnętrzne upojenie a zewnętrzną trzeźwość”.
Pewien
stary mistrz włącza do swojej listy cech prawdziwego sufi: poczucie bycia
poddanym całkowicie Bogu, a nie własnej woli, pragnienie nieposiadania żadnego
osobistego pragnienia, „łaskę”
-
to jest spełniania działań w służbie Bogu, prawdomówność w myślach i czynach,
przedkładanie interesów innych nad swoje własne, służbę z całkowitym
ignorowaniem siebie, stałe pamiętanie o Bogu, hojność, nie-ustraszoność i
zdolność do szlachetnej śmierci. Sufi mogą jednak unikać tak określonych formuł
dla mierzenia duchowego postępu czy też - co wydaje się gorsze - próbować
mierzyć tymi kryteriami osiągnięcia innych.
Ci,
którzy chcieliby osądzać innych, powinni zwrócić uwagę na morał wynikający z
opowieści sufich, przytoczonej przez Idrisa Shaha (1971, str. 75):
Jakub
syn Sędziego, zadał któregoś dnia Bahaudinowi Na-wszbandowi następujące
pytanie:
Kiedy
przebywałem w towarzystwie Murzhida z Tabriz, on bez przerwy czynił znaki, abym
nie zwracał się do niego w chwili, gdy jest w stanie szczególnej refleksji. Ty
zaś jesteś przystępny dla nas przez cały czas. Wnioskuję więc, że różnica ta
bierze się z twojej niewątpliwie większej zdolności do oderwania się,
zdolności, którą zdołałeś opanować, ponieważ dla ciebie nie jest ona - jak u
Murzhida - czymś ulotnym i krótkotrwałym.
Daniel
Goleman Bahaudin odpowiedział:
Szukasz
zawsze porównań między ludźmi i stanami. Szukasz podobieństw i różnic. Ale nie
masz racji.
Różne
sposoby zachowania mogą uchodzić za spowodowane różnicami w indywidualności, a
nie jakości.
Medytacja
Transcendentalna Medytacja Transcendentalna (TM) jest najlepiej znaną na
Zachodzie techniką medytacji, a Maharishi Mahesh Yogi, jej twórca,
najsłynniejszym joginem. TM, to klasyczna hinduska medytacja mantry we
współczesnym zachodnim opakowaniu. Maharishi znalazł sposób na uniknięcie
sanskryckich terminów i zaszczepił medytacje na sceptycznym amerykańskim
gruncie dzięki zastosowaniu naukowych określeń. Dzięki temu, że Maharishi
zrewidował ortodoksyjną naturę swoich przekonań, przeciętni Amerykanie mogą
dziś czuć się włączeni w praktykę rozwiniętą przez Hindusa dla Hindusów. Teoria
stojąca za TM, zwana „nauką twórczej inteligencji”, jest uwspółcześnioną wersją
nauki Śankaraczarji, wywodzącej się ze szkoły adwajty, powstałej w VIII wieku
na bazie filozofii Wedanty.
Śankaraczarja
pisał w okresie, gdy w Indiach przeważał buddyzm. Jego dość udana religijna
krucjata natchnęła hinduizm nowym życiem, oferując poszukującemu ostateczny
stan niedwoistości zamiast nirwany. Celem adwajty jest zjednoczenie umysłu
aspiranta z pozbawionym formy Brahmą czy też nieskończoną świadomością; posuwa
się więc ona o krok dalej niż bhakti, której cel stanowi zjednoczenie się z
Bogiem posiadającym formę. Środkiem prowadzącym do tej bezkształtnej jedności
jest samadhi. Również taki jest cel TM, ale Maharishi nie używa już tych
terminów. Chociaż TM swoimi korzeniami sięga Śankaraczarji, jest to ponowne
uformowaDaniel Goleman nie myśli adwajty w celu jej dostosowania dla
zachodniego umysłu.
Maharishiego
technika TM jest w zasadzie praktykowaniem osiągania dżhany, chociaż z reguły
określana jest jako wyjątkowa. Podobnie jak wszyscy jogini adwajty, Maharishi
widzi, że „dwoistość jest podstawową przyczyną cierpienia”. Jego technika dla
przekraczania tej dwoistości rozpoczyna się od powtarzania mantry,
sanskryckiego słowa lub dźwięku. Podobnie jak Yisuddhimagga przypisuje odmienne
przedmioty medytacji ludziom o odmiennym usposobieniu, również Maharishi uważa,
że wybór właściwej mantry dla określonej jednostki jest w TM czynnikiem
istotnym. I jak Yisuddhimagga przedstawia subtelmejsze poziomy jednopunktowości
jako coraz bardziej wspaniałe, Maharishi opisuje coraz większy „czar”, kiedy
umysłowi pozwala się podążać za swoją naturalną skłonnością do wchodzenia na
„poziom większego szczęścia” dzięki zagłębianiu się w subtelniejsze stany myśli
poprzez mantrę.
Istnieje
mistyka związana z wyjątkowością mantry dla każdej osoby, a nauczyciele
przestrzegają nowicjuszy, aby nigdy nie ujawniali swojej mantry nikomu, ani
nawet nie wypowiadali jej na głos.
Niekiedy
jednak ludziom, którzy są w podobnym wieku, mają podobne wykształcenie i
jeszcze kilka innych cech wspólnych, dawana jest mantra identyczna. Treść mantr
nie ogranicza się wyłącznie do TM; pochodzą one ze standardowych sanskryckich
źródeł i używane są dziś przez wielu hinduistów.
Podobnie
jak miliony współczesnych indyjskich bhaktów, medytujący techniką TM w Des
Moines mogą cicho intonować „Szjam” (imię Pana Kryszny) lub „Ajng” (dźwięk
poświęcony Bogini Matce).
Przekonanie,
że określony dźwięk mantry obdarza pewnymi łaskami czy też jest właściwy dla
określonych osób, jest dość powszechne w hinduizmie. Starożytne Upaniszady
Sajwa zawierają rozprawę o pięćdziesięciu literach sanskryckiego alfabetu,
traktując każdą z nich jako mantrę samą w sobie i opisuMedytacja
Transcendentalna jąć ich wyjątkowe właściwości. Litera umkara (U) daje siłę,
kumkam (ka) to antidotum na trucizny, ghamkara (gna) obdarza pomyślnością,
afamkara (fa) przyznaje duchowe moce.
W
TM medytujący uczą się unikać pełnej wysiłku koncentracji. Studentowi mówi się,
aby przenosił swój umysł łagodnie z powrotem na mantrę, kiedy zaczyna on
wędrować. W efekcie proces ten jest uzyskiwaniem jednopunktowości, chociaż
koncentracja jest raczej bierna niż wymuszona.
Następujący,
często cytowany opis natury TM, dokonany przez Maharis-hiego (1969, str. 470),
dość dobrze przedstawia ogniskowe zawężenie uwagi na przedmiocie medytacji i
następne przekraczanie przedmiotu podczas wspinania się poprzez stan dostępu do
drugiej dżhany. Medytacja Transcendentalna, jak mówi on, pociąga za sobą „(...)
kierowanie uwagi do wewnątrz ku subtelniejszym poziomom myśli, aż umysł
przekroczy doznanie najsubtelniejszego stanu myśli i dotrze do źródła myśli
(...)”
Tak
jak w dżhanach, szczęście przybywa wraz ze spokojem umysłu. Celem mantry jest
to, co Maharishi nazywa „transcendentną świadomością”; kiedy umysł „przebywa w
prostym doznawaniu szczęścia, traci wszelki kontakt z zewnętrzem i jest w
stanie transcendentnego szczęścia - świadomości”. W języku Yisuddhimaggi jest
to koncentracja dostępu bądź dżhana. Kolejnym etapem programu Maharishiego jest
włączenie dżhany czy też transcendentnej świadomości do stanów czuwania,
śnienia i spania poprzez zamienianie zwykłych czynności w okresy medytacji.
Stan w ten sposób osiągnięty nazywa on „kosmiczną świadomością”, w której
„żadne działanie, jakkolwiek rygorystyczne, nie może oderwać osoby od Bycia”.
Maharishi zaprzecza potrzebie narzucania na siebie wyrzeczeń. Widzi on
oczyszczenie jako integralną część kosmicznej świadomości. Jest to efekt
transcendencji, a nie jej warunek wstępny. Według Maharishiego, „biegłość w
cnotach może być osiągnięta przez powtarzane doświadczanie samadhi”.
Daniel
Goleman Zanim medytujący zyskuje kosmiczną świadomość, efekty jego codziennej
medytacji w miarę upływającego czasu stopniowo zanikają; w kosmicznej
świadomości efekty te trwają zawsze.
Maharishi
podaje szczegóły przejścia od świadomości transcendentnej do kosmicznej (1966,
str. 53):
Od
tego stanu czystego Bycia umysł powraca znów do doświadczania myśli we
względnym świecie.
(...)
Wraz z coraz większą praktyką zdolność umysłu do podtrzymywania jego
podstawowej natury w stanie zwykłego doświadczania przedmiotów wzrasta. Kiedy
to się wydarza, umysł i jego podstawowa natura, stan transcendentnego Bycia,
stają się jednym. Umysł jest wtedy w stanie zachować świadomość Bycia,
angażując się jednocześnie w myślenie, mówienie lub działanie.
Maharishi
widzi kosmiczną świadomość jako stan, w którym w układzie nerwowym funkcjonują
dwa odmienne poziomy organizacji. Zwykle poziomy te działają na siebie
hamująco, ale tu współpracują ze sobą podtrzymując jednocześnie swoje wyjątkowe
cechy: transcendentna świadomość współistnieje dla przykładu ze stanem
czuwania. „Cisza - mówi Maharishi - doznawana jest razem z działaniem, a
jednocześnie oddzielona jest od niego.” W kosmicznej świadomości medytujący
odkrywa, że ten wewnętrzny pokój trwa razem z działaniem we wszystkich
okolicznościach jako „czysta świadomość”.
Chociaż
efekty transcendencji obecne w czasie medytacji mogą przeminąć po zakończeniu
danej sesji, kosmiczna świadomość pozostaje. Osoba będąca w kosmicznej
świadomości doznaje w transcendencji stanu dżhanicznego, w którym sensoryczna
percepcja ustaje. W czasie czuwania praktykant pozostaje względnie oderwany od
percepcji, chociaż jest on bardziej czuły na zarówno swoje własne procesy
myślowe, jak i wydarzenia zewnętrzne.
W
miarę, jak kosmiczna świadomość się pogłębia, medytujący odnajduje szczęście
transcendentnej świadomości trwająMedytacja Transcendentalna cej teraz w innych
stanach. Kiedy to szczęście przenika wszystkie obszary jego życia, odkrywa on,
że sensoryczne przyjemności nie są już tak czarujące jak przedtem. Podczas gdy
nadal ma on pragnienia, jego działania nie są już nimi dłużej sterowane. Jego
stan jest stanem spokoju; niepokój i podniecenie silnych emocji - strachu,
żalu, gniewu, przygnębienia czy tęsknoty - są osłabione przez trwały stan „spokojnej
czujności”, aż w końcu zanikają. Spokój wpływa także na bardziej skuteczne
opieranie się napięciu, jakie wywołuje codzienne stresy. Odkrywa on, że w
miejsce chwiejno-ści pojawia się nowa wewnętrzna stałość. Manifestuje się w nim
również skłonność do kochania innych i jednakowego obdarowywania miłością
wszystkich. Słabną dotychczasowe przywiązania; odkrywa on również, że łatwiej
zadowala się czymkolwiek i jest wolny od pragnień lub niechęci. Według
Maharishiego, życie w kosmicznej świadomości jest pozbawione napięcia (1969,
str. 287):
Oświecony
człowiek żyje życiem całkowitego spełnienia. Jego działania, będące wolnymi od
pragnienia, służą wyłącznie potrzebie chwili. Nie ma on już żadnych osobistych
interesów do osiągnięcia. Jest zaangażowany w spełnianie kosmicznego celu i
dlatego jego działania sterowane są przez naturę. Oto dlaczego nie musi on już
martwić się swoimi potrzebami. Jego potrzeby są potrzebami natury, która
troszczy się o ich spełnienie; jest on instrumentem Boskości.
Następnym
krokiem w postępie obiecanym przez Maharishiego jest świadomość Boga. Ten stan
jest rezultatem oddania się, które ma miejsce podczas trwania w świadomości
kosmicznej. W „świadomości Boga” medytujący postrzega wszystkie rzeczy jako
uświęcone; „wszystko jest z natury doznawane w świadomości Boga”. Po pierwsze,
mówi Maha-rishi, to doznanie jedności w różnorodności może być nieprzeparte, a
medytujący może się w nim głęboko zagubić. Stopniowo jednak świadomość Boga
miesza się z innymi Daniel Goleman działaniami, tak jak na wcześniejszym etapie
transcendentna świadomość stapiała się ze stanami normalnymi, aby stworzyć
świadomość kosmiczną.
W
świadomości Boga medytujący wyrzeka się swojej indywidualności. Jest to „stan
najbardziej oczyszczony”, w którym medytujący pokonuje każdą, nawet najmniejszą
plamę nieczystości w myśleniu czy działaniu. Zamieszkuje on teraz w doskonałej
harmonii z naturą i tym, co boskie.
Dotarcie
do świadomości Boga wymaga według Maharishiego przemienienia, mocą którego jest
się świadomym Boga we wszystkich aspektach stworzenia. Poza świadomością Boga
zwolennik TM może rozwinąć się do stanu nazywanego „jednością”. Tu jego
świadomość jest tak wyrafinowana, że postrzega on wszystkie rzeczy, jako wolne
od jakiejkolwiek pojęciowej iluzji.
Środkami
do tych wyższych stanów TM są zaawansowane techniki, przekazywane medytującym w
czasie kilkuletniego kursu praktyki i służby dla organizacji. Kurs dla
zaawansowanych (TM siddhi) ma na celu rozszerzenie zakresu działania
medytującego przez rozwinięcie niezwykłych mocy, takich jak zdolność do
„lewitowania”. Klasyczne podstawy dla używania medytacji do doskonalenia
„nadnaturalnych” zdolności omówione są w rozdziale następnym.
Joga
Patańdżalego Podręcznikiem dla medytujących, najbardziej zbliżonym do
Yisuddhimaggi, są w hinduizmie Jogasutry Patańdżalego, dziś nadal najbardziej
autorytatywne źródło na temat jogi (Prab-havananda, Isherwood, 1969;
Vivekananda, 1970). Większość współczesnych indyjskich systemów medytacji,
wliczając w to TM, uznaje Jogasutry za jedyne źródło ich własnych metod.
Istnieją liczne duchowe szkoły nazywane „jogą”: bhakti joga jest ścieżką
poświęcenia, karmajoga stosuje bezinteresowną służbę, a dźnianajoga jako
wehikułu używa intelektu. Ścieżka nakreślona w Jogasutrach odnosi się do nich
wszystkich.
Chociaż
ich metody mogą się różnić, wszystkie systemy jogiczne usiłują przekroczyć
dwoistość.
Wszystkie
postrzegają dwoistość jako stan istniejący wewnątrz umysłu, a będący podziałem
na mechanizmy świadomości i ich przedmioty. Aby przekroczyć dwoistość,
poszukiwacz musi wejść w stan, w którym ten podział zanika, gdzie
doświadczający podmiot i doświadczany przedmiot łączą się.
To
samadhi, stan w którym świadomość medytującego stapia się z jej treścią.
Aforyzmy
jogi są mapą dla tego stanu. Umysł wypełniony jest falami myśli tworzącymi
przepaść, przez którą joga usiłuje przerzucić most. Uciszając fale myśli i
uspokajając swój umysł jogin odnajduje jedność. Fale myśli są źródłem silnych
emocji i ślepych przyzwyczajeń, które przywiązują człowieka do fałszywej jaźni.
Kiedy umysł staje się czysty i spokojny, Daniel Goleman aspirant może poznać
siebie takim, jakim jest w rzeczywistości. W tej ciszy może on poznać Boga.
Jego
błędne przekonanie o sobie jako oddzielonej od Boga jednostce, będzie
przezwyciężone. Kiedy fale myśli jogina są ujarzmione, jego ego wycofuje się.
Ostatecznie, jako uwolniony człowiek, jest on w stanie „wdziewać” swoje ego lub
je zrzucać, jak ubranie. Wdziewając ego funkcjonuje on w świecie;
zrzucając
je poprzez uspokajanie swojego umysłu, łączy się z Bogiem.
Początkiem
tego procesu jest jednak narzucenie sobie ciężkiej dyscypliny umysłu i ciała.
Transformacja
zaczyna się od koncentracji, która przenosi umysł jogina w jeden punkt. W
systemie Patańdżalego jednopunktowość jest podstawową metodą, wokół której
obracają się wszystkie inne.
Niektóre
źródła datują aforyzmy na okres przed 500 rokiem naszej ery; sięgają one mniej
więcej tego samego okresu, co Yisuddhi-magga. Duchowy Zeitgeist tego obszaru
odbija się w obu źródłach;
ścieżki,
jakie przedstawiają, są w rozległej części identyczne. Podstawową różnicą
pomiędzy tymi dwoma poradnikami medytacji jest stanowisko Patańdżalego, że to
sa-madhi, a nie nirwana jest drogą prowadzącą do wyzwolenia.
Nakreślona
przez Patańdżalego joga królewska, zwana ra-diajogą, wymaga wędrówki poprzez
osiem kluczowych stadiów. Dwa pierwsze, jama i nijama, są duchowym szkoleniem
czystości. Następne dwa to asana, rozwój poprzez ćwiczenia fizyczne i pozycje
ciała oraz pranajama, ćwiczenia kontroli i uspokajania oddechu. Zarówno trzecie
jak i czwarte stadium radżajogi zyskało niebywały rozwój;
niektóre
szkoły używają tych praktyk jako podstawowej techniki (prawie wszyscy
Amerykanie kojarzą „jogę” wyłącznie z tymi dwoma etapami).
Większość
podręczników traktujących o hatha i pranajamie wskazuje, że kontrola oddechu to
tylko droga do osiągnięcia samadhi, a nie cel sam w sobie. Niektóre jednak
ogniskują się wyłącznie na surowych fizycznych oczyszczeniach jako środkach do
osiągnięcia odmiennej świadomości. Vyas Dev (1970)
Joga
Patańdżalego na przykład wyszczególnia 250 pozycji (asana), szczegółowo opisuje
50 różnych ćwiczeń pranajamy oraz 25 szatkarm i mudr - metod dla oczyszczania
organów wewnętrznych. Zanim jogin na długi czas zasiądzie do głębokiej
medytacji, powinien - jak radzi Vyas Dev - całkowicie oczyścić jelito grube
przez wpuszczenie sobie w odbyt wody i wydalenie jej, oczyścić swój pęcherz
przez wpuszczenie do niego wody za pomocą cewnika i następne jej wydalenie, a
także oczyścić system trawienny przez połknięcie i usunięcie długiej na około 2
metry taśmy utkanej z cienkiego włókna. Powinien on także wypić od 5 do 7
szklanek letniej słonej wody, aby zmusić się do wymiotów, a także połknąć i
wydalić szeroką na 7,5 cm i długą na 6,5 metra taśmę materiału. Kiedy wykona
już wszystkie te czynności, jest gotowy do poważnej medytacji.
Opisując
cztery pierwsze etapy jogi Patańdżali podkreśla, że jogin powinien wykonywać je
do chwili, aż jego ciało i umysł zostają uspokojone. Są to podstawowe warunki
wstępne dla medytacji, użyteczne w przezwyciężaniu przeszkód koncentracji,
takich jak wątpliwość, lenistwo, rozpacz i tęsknota za sensorycznymi
przyjemnościami. Faktyczna medytacja rozpoczyna się wraz z drugą grupą stadiów.
Obejmuje ona wszystkie kroki prowadzące do uzyskania jednopunktowości. Na
piątym etapie, którym jest pratjahara, jogin wycofuje swój umysł z materialnego
świata, ogniskując uwagę wyłącznie na przedmiocie medytacji. Na szóstym,
dharanie, utrzymuje on swój umysł na przedmiocie.
Na
etapie siódmym, zwanym dhjana, pogłębia swoją koncentrację osiągając
„nieprzerwany przepływ myśli ku przedmiotowi koncentracji”. Szósty i siódmy
etap korespondują z podtrzymywaniem uwagi z systemu Yisuddhimaggi. Ostateczny
etap to samadhi.
Kombinacją
dharany, dhjany i samadhi jest stan nazywany samjama. Ten wysoce skoncentrowany
stan zawiera klucz do nadnaturalnych sił, takich jak jasnowidzenie i telepatia.
Sutry dają szczegółowy opis tego, jak użyć samjamy do zdobycia Daniel Goleman
jogicznych mocy. Poprzez zogniskowanie samjamy na swoich wspomnieniach jogin
może wskrzesić wiedzę z poprzednich żywotów. Samjama na ciele innej osoby
ujawnia stan jej umysłu, samjama na własnym gardle jogina uspokaja jego głód i
pragnienie. Podobnie jak Yisuddhimagga, Sutry widzą te siły jako subtelne
pułapki, zastawione na poszukiwacza. Jogin jest nakłaniany do rezygnacji z
kuszących mocy, które stanowią ostatnie pokusy dla ego.
Aforyzmy
mówią, że samjama na „kolejnych, następujących po sobie chwilach” daje
szczególną wiedzę, czy też pradżnię, która „wyzwala z niewoli ignorancji”. Ale
ten wjazd na ścieżkę wglądu wydaje się być fałszywie tłumaczony przez większość
współczesnych komentatorów Patańdżale-go.
Sercem
jogi jest samadhi; Vivekananda (1970) mówi: „Samadhi to Joga właściwa; to są
najwyższe środki”. Patań-dżali wymienia wiele odpowiednich przedmiotów dla
koncentracji: sylaba Om czy też inna mantra, serce, bóstwo, „o-świecona dusza”
lub boski symbol. Jogin łącząc świadomość z pierwotnym obiektem osiągnie
najpierw sawiczara samadhi - koncentrację dostępu. Na tym poziomie samadhi
obecna jest tożsamość z pierwotnym przedmiotem, „zmieszana ze świadomością
imienia, jakości i wiedzy”. Po niej nadchodzi nir-wiczara samadhi - pierwsza
dżhana, w której jest tożsamość bez innej świadomości. Kiedy osiągnięty jest
poziom nirwi-czary, jogin powinien wymazać nawet myśl o pierwotnym przedmiocie,
aby w taki sposób zdobyć nirwikalpa samadhi (jak na przykładzie Śri
Ramakrishny), w której zanika wszelkie poczucie dwoistości.
Nirwikalpa
jest najgłębszym samadhi; to w niej umysł osiąga największe uspokojenie.
Utrzymując głęboką medytację jogin może pozostawać w tym stanie nawet rży
miesiące; jego oddech i inne metaboliczne funkcje przez cały ten czas znajdują
się faktycznie w zawieszeniu. „W tym samadhi - mówi pewien komentator - lawina
nieopisanego szczęścia wymiata wszelkie względne idee bólu i winy (...)
Wszystkie wątpliwoJoga Patańdżalego ści i obawy są na zawsze stłumione, wahania
umysłu są zatrzymane, siła rozpędu minionych działań jest wyczerpana.” Ale
jednym z ograniczeń nirwikalpa samadhi jest to, że można się nią cieszyć tylko
w czasie pozostawania w głębokiej medytacji. Ostatecznym krokiem na ścieżce
jogi jest rozciągnięcie głębokiego spokoju samadhi na stan czuwania. Kiedy
samadhi rozprzestrzenia się na inne stany świadomości tak, że żadne działanie
nie jest w stanie ruszyć go z umysłu jogina, staje się on dżiwanmukti,
człowiekiem uwolnionym. W swym wprowadzeniu do biografii Śri Ramakrishny
anonimowy kronikarz nadaje wymowne znaczenie stanowi, którym cieszył się ten
święty (M., 1952, str. 27). W chwili wynurzenia się z nirwikalpa samadhi...
...jest
on wolny od idei „Ja” i „mnie”, i patrzy na ciało jak na zwykły cień,
zewnętrzną osłonę pokrywającą duszę. Nie sięga w przeszłość, nie podejmuje
żadnych myśli o przyszłości, a na teraźniejszość spogląda z obojętnością.
Patrzy na wszystko jednakowo i nie porusza go już dłużej nieskończona
rozmaitość zjawisk. Nie reaguje ani na przyjemność, ani na ból. Pozostaje
niewzruszony, kiedy doświadcza dobra lub zła; gdyż uświadamia sobie, że jest jeden
tylko Brahman, który manifestuje się poprzez wszystko.
Indyjski
święty Ramana Maharishi (1962) zaproponował prostą definicję rozróżniającą
pomiędzy joginem w nirwikalpa samadhi, a joginem w sahaj samadhi: Jeżeli jest
różnica między samadhi i stanem czuwania, mamy do czynienia z nirwikalpa
samadhi, jeżeli nie ma takiej różnicy, jogin osiągnął swój cel w sahaj samadhi.
Jogin
pozostający w sahaj rezyduje częściowo w stanie samadhi, gdyż nie utożsami się
już ze swoimi myślami czy zmysłami. Jego byt oparty jest w świadomości
przekraczającej zmysłowy świat, tak więc pozostaje on oderwany od tego świata,
a jednocześnie w nim funkcjonuje. Ten „ideał jogi, stan dżiwan-mukti - pisze
Eliade (1970) - jest życiem w ‘wieDaniel Goleman cznej teraźniejszości’, w
której nie posiada się już dłużej osobistej świadomości - to jest świadomości
odżywianej swą własną historią - ale ma się świadomość świadka, która jest
czystą jasnością i spontanicznością”.
W
sahaj samadhi medytacja jest samopodtrzymującym się odruchowym faktem
egzystencji jogina.
Wyraża
on swój spokój umysłu w swoich działaniach. Jest wolny od wszelkich przywiązań
i interesów ego, jego działania nie są już dłużej ograniczane depozytami
przeszłości. Meher Baba (1967) opisuje to jako „stan pełnej czujności, w którym
nie ma żadnego odpływu ani przypływu, przybywania i ubywania, a tylko pewność
prawdziwej percepcji”. Dżiwan-mukti przekroczył swoją świadomość ciała razem z
pojęciowym wszechświatem, nie widzi on już świata jako różnego od siebie. Dla
tego, kto zamieszkuje w sahaj nie istnieje żadne ego, nie istnieją też żadni
„inni”.
Indyjska
tantra i joga kundalini Tantra, tkwiąca korzeniami głęboko w tradycji i
kulturze Indii, stanowi według niektórych źródeł odbicie starożytnych
szamańskich praktyk, które w taki sposób utorowały sobie drogę zarówno do
hinduskich, jak i buddyjskich systemów medytacji (Eliade, 1970). Indyjska
tantra zmienia świadomość przez pobudzanie energii, które pozostają zwykle w
stanie utajenia. Niektóre systemy medytacji, wprowadzone do kultury Zachodu,
mają swoje korzenie w tzw. jodze „kundalini”. Kundalini, jak mówi fizjologia
tantry, to olbrzymi zapas duchowej energii, zlokalizowanej u podstawy
kręgosłupa. Kiedy energia ta zostaje pobudzona, płynie w górę kręgosłupa poprzez
sześć ośrodków, zwanych czakrami, aż osiągnie czak-rę siódmą na szczycie głowy.
Istnieją pewne korelacje pomiędzy kundalini, a zachodnią wiedzą o fizjologii
człowieka. Same czakry natomiast odnoszą się do wzorów energii, zlokalizowanych
w określonych centrach, które nie mają swoich anatomicznych odpowiedników.
Kiedy
kundalini ogniskuje się w czakrach, aktywuje charakterystyczne energie tych
ośrodków. Każda czakra ma symboliczny zbiór postaw, motywów i stanów umysłu,
które przeważają w umyśle osoby, kiedy wypełnia je kundalini. Pierwsza czakra,
zlokalizowana pomiędzy odbytem i genitaliami skupia się na walce o przetrwanie.
Terytorialność, posiadanie, zwierzęca siła, nadmierna troska o ciało i zdrowie,
strach o bezpieczeństwo - wszystko to odbija umysłowy stan Daniel Goleman
pierwszej czakry. Druga czakra uosabia seksualizm i zmysłowość. Jest w
genitaliach. Kiedy staje się aktywna, pożądanie, chciwość i tęsknota za
zmysłowymi rozkoszami są dominującymi stanami umysłu. Pociąg do bycia silnym i
wpływania na inne osoby związany jest z trzecią czakra, umiejscowioną blisko
pępka. Przekonywanie innych czy też manipulacja nimi, aby służyli czyimś
własnym celom, to cechy trzeciej czakry.
Przeważająca
większość ludzi czasów obecnych jest motywowana przez umysłowe stany, w których
aktywne są pierwsze trzy czakry. Joga kundalini zmierza do tego, aby przenieść
tę energię do wyższych czakr, podobnie jak kabała usiłuje wznieść świadomość do
wyższych planów. Czwarta czakra, zlokalizowana w centrum klatki piersiowej obok
serca, reprezentuje bezinteresowną miłość i troskę o innych. Czysta miłość
matki do dziecka jest typowym przykładem pobudzenia czwartej czakry. Ale miłość
czwartej czakry nie jest romantyczna; łączy się ona raczej ze współczuciem.
Kiedy kundalini aktywuje trzy najwyższe czakry, jogin doświadcza
transcendentnych stanów. Te trzy ośrodki, to czakra piąta w gardle, szósta w
środku czoła i siódma na szczycie głowy. Medytujący usiłuje uwolnić kundalini
ze swoich niższych czakr, w których zazwyczaj jest ona pochwycona w pułapkę, i
wznieść ją do wyższych ośrodków. Kiedy dociera ona do czakry siódmej i
stabilizuje się tam, odczuwa on stan silnej ekstazy i jedności z Bogiem. Jest
uważany za wyzwolonego z niewoli tych przyzwyczajeń i działań, pochodzących z
niższych czakr, które ograniczają większość ludzi.
Istotą
tantrycznej praktyki jest użycie zmysłów do przekroczenia świadomości zmysłów w
celu osiągnięcia samadhi. Chociaż zmysły są środkami do transcendencji w niemal
wszystkich technikach prowadzących do jednopunktowości, tantryzm wydaje się
wyjątkowy w różnorodności metod, jakie oferują przekroczenie świadomości
zmysłów. Jest wśród nich użycie mantry, jestjantra, gdzie przedmiotem ćwiczeć
wizuaIndyjska tantra i joga kundalini lizacyjnych może być np. mandala, jest koncentracja
na szabd, supersubtelnym wewnętrznym dźwięku, są pranajamy i asany, jest
koncentracja na grze sił w czakrach i jest majthuna, przebudzenie siakti -
energii kundalini - poprzez kontrolowane rytualne stosunki seksualne.
Majthuna
jest techniką tantry, która najbardziej fascynuje ludzi Zachodu, ale bardzo
często mylą ją oni raczej z zaspokajaniem seksualnych żądz, niż ze środkami do
ich opanowania. Rytualny stosunek płciowy jest potężnym środkiem do pobudzenia
energii kundalini, co pozwala zdyscyplinowanemu joginowi wznieść energię do
swoich wyższych czakr. Majthuna jest jednym z pięciu działań powszechnie
zakazanych dla joginów hinduskich, ale używanych przez tantrystów z Bon Marg
czy też adeptów „ścieżki lewej ręki”. Pozostałymi czterema zakazami są: spożywanie
ryb, mięsa, napojów alkoholowych i stosowanie pewnych mudr, z których tantra
używa wszystkich w ściśle określony sposób jako wstępu do majthuny. W rytualny
sposób tantrysta stosuje japę, powtarzając cicho swoją własną mantrę, którą
otrzymał od guru, a następnie recytuje inne mantry. Podczas majthuny jogin
uważnie wykonuje nakreślone rytualne działania, obejmujące również to, gdzie i
jak dotykać ciała swojej partnerki.
W
majthunie mężczyzna jest bierny, a kobieta aktywna; ponieważ celem jest raczej
pobudzenie energii, niż orgazm, mężczyzna wykonuje niewielkie ruchy. W czasie
stosunku tantrysta mentalnie recytuje mantry, takie jak: „Om, ty jasna bogini
(...) w ogniu jaźni, używając umysłu jako ofiarnego czerpaka, ja, który jestem
zaangażowany w zaprzęganie narządów zmysłów, składam ci tę ofiarę.” W momencie
ejaku-lacji powinien on powtarzać mantrę, która poświęca samo jego nasienie i
czyni je wotum ofiarnym (Bharati, 1970). Kluczem do majthuny, podobnie jak
celem wszystkich innych tantrycznych praktyk, jest oderwanie zrodzone z
samadhi. To oderwanie zamienia energię pożądań w wyższe jej formy. Teksty
tantryc/ne często powtarzają (Eliade, 1970, str. 263):
Daniel
Goleman „Poprzez te same czyny, które powodują, że niektórzy ludzie płoną w
piekle przez tysiące lat, jogin zyskuje swoje wieczne zbawienie.”
Język
tantry jest zamaskowany, jest więc otwarty na wiele poziomów interpretacji.
Działania, które z zewnątrz wydają się niestosowne, mogą mieć w tantrze
specjalne głębokie znaczenie. Przykładem tego podwójnego znaczenia jest
tybetańska kapala, kielich wykonany z ludzkiej czaszki, osadzony na srebrnym
stojaku. Oto jego opis:
Naczynie
służy do przechowywania amrytu, a używane jest do spełniania ezoterycznych
rytuałów. Ci, którzy obracają się w tak dualistycznych pojęciach, jak czyste i
nieczyste, nie potrafią myśleć o używaniu ludzkiej czaszki jako pucharu. Ale
tantryści, którzy osiągnęli Transcendentną Mądrość, nie mają żadnych przesądów
- dla nich złote kielichy i ludzkie czaszki są tym samym. Czaszki są używane do
symbolizowania tej postawy umysłu.
Jedną
ze współczesnych wersji jogi kundalini jest siddha-joga, nauczana przez Śwami
Muktanandę (Amma, 1969; Mu-ktananda, 1969). System ten zaczyna się od
tradycyjnych praktyk, takich jak asana, pranajama, intonowanie i japa.
Muktananda naucza początkującego, aby medytował z mantrą „Guru Om” czy też z
każdym oddechem powtarzał „so-ham”. Kładzie nacisk na wzajemny związek guru i
ucznia. Sednem praktyki siddhajogi jest tradycja, w której guru udziela
aspirantowi bezpośredniego, natychmiastowego transcendentalnego doświadczenia.
Ten proces, nazywany siaktipat diksza, jest inicjacją przez spojrzenie, dotyk
bądź słowo. Zwolennik, który zbliża się do guru z miłością, oddaniem i wiarą,
otrzymuje w tym przekazie natychmiastowe przebudzenie siakti - swojej energii
kundalini.
Kiedy
to się wydarza, wszystkie inne praktyki nie są już istotne. Wewnętrzne
działanie kundalini tworzy samorzutną medytację, pranajamy, asany i mudry bez
wcześniejszych Indyjska tantra i joga kundalini 119
praktyk
czy woli. O procesie oczyszczenia poprzez siaktipat mówi się, że zabiera od
trzech do dwunastu lat. W okresie tym przekształcona zostaje cała postawa
adepta, a jego „ograniczone ja”
zostaje
porzucone. Zwolennik osiąga poczucie „jedności z przenikającym wszystko
Kosmicznym Umysłem”. Obrazowość i terminologia, z jakimi Muktananda opisuje ten
proces, dotyczą kundalini (1970, str. 54):
Kundalini,
która spoczywa w muladharze [pierwsza czakra] stopniowo wznosi się, wnikając w
czakry na swojej drodze, aż osiąga sahasrarę [siódma czakra], lotos o tysiącu
płatków na szczycie głowy (...)
a
duchowy wysiłek aspiranta zostaje spełniony.
Podczas
siaktipat medytujący może doznawać wielu mimowolnych reakcji. Obejmują one
silne nastroje radości, przygnębienia bądź niepokoju, dziwne pozycje ciała,
drgawki lub taniec, uczucia zdumienia bądź strachu, ból we wszystkich częściach
ciała, uczucie wewnętrznego ruchu, drżenia mięśni, dreszcze, samorzutną głęboką
medytację, wizje światła, bóstw i niebiańskich miejsc, czemu towarzyszy wielka
radość i szczęście - a ostatecznie jest i „boskie światło nieopisanego blasku”
czy też subtelny wewnętrzny dźwięk podczas medytacji (Muktananda, 1970).
Te
zjawiska służą temu, aby oczyścić medytującego tak, aby mógł on doznać stanu
turija - pokrewnego dżhanie - podczas gdy jednocześnie funkcjonował będzie w
trzech zwykłych stanach - czuwania, śnienia i spania. Następnie, kiedy jego
kundalini stabilizuje się na najwyższej czakrze, zwanej sahasrarą, osiąga on
kolejny stan - turijatita. Osoba w tym zaawansowanym stanie zapomina o
świadomości ciała, ciesząc się nadzwyczajnym szczęściem i głębokim spokojem
oraz zdobywa „owoc jogi”, pozostając „na zawsze pochłonięta w Najwyższym
Stanie” - cokolwiek robi. Uczestniczy we wszystkich działaniach ze spokojem.
Uczeń Muktanandy, Daniel Goleman Amma (1969, str. 11) mówi o człowieku w takim
stanie: „Nie ma on nic do zrobienia i nic do osiągnięcia, a jednak podejmuje
działania w doczesnym życiu, pozostając świadkiem ich wszystkich.”
W
stanie turijatita medytujący staje się siddhą, co oznacza dysponowanie
nadnaturalnymi duchowymi mocami, pośród których jest m.in. zdolność wzbudzania
kundalini w innych.
Tantra
joga jest jednym z kilku tradycyjnych systemów medytacji, które w siddhi czy
też nadnormalnych duchowych mocach widzą osiągnięcie jogina, wyznaczające
koniec jego ścieżki. Mówi pewien tantryczny tekst: „Gdyż wszystkie sad-hany
ustają, kiedy zrodziły swój owoc w siddhi”. Pewne tantryczne praktyki są
przeznaczone do uzyskania określonych siddhi, takich jak czytanie umysłu.
Jednym
z powodów, dla których siddhi mogą kojarzyć się z uwolnieniem, są stany
oznaczające posiadanie mocy. Zauważmy jednak, że osią wszystkich tantrycznych
praktyk jest medytacja, gdzie wznoszenie się kundalini jest środkiem, a samadhi
celem.
Buddyzm
tybetański Techniki tybetańskiej mahajany wywodzą się z klasycznej buddyjskiej
tradycji, którą wyraża Yisuddhimagga. Łączą one jednak w sobie również tantrę
oraz elementy czysto tybetańskie. W stworzonym przez Dalaj Lamę (1965) szkicu
teorii i praktyki medytacji, technika ta przedstawiona jest jako wywodząca się
z therawady (Szkoły Starszych) czy też - jak ma-hajaniści nazywają therawadę -
z tradycji „hinajany” czyli „małego wozu” (w przeciwieństwie do ich „wielkiego
wozu”). Podstawową różnicą pomiędzy tymi dwiema głównymi buddyjskimi tradycjami
jest to, że bodhisattwa mahajany ślubuje osiągnąć oświecenie nie dla siebie,
ale dla zbawienia wszystkich odczuwających istot. Ta różnica w motywacji, mówi
Dalaj Lama, jest rozstrzygająca, dotyczy bowiem zarówno ścieżki, jak i celu.
Widzi on nirwanę hinajany jako etap wcześniejszy w stosunku do ideału mahajany,
jakim jest stanie się bodhisattwa. Ponadto jego koncepcja stanu nirwanicz-nego
zgadza się z Yisuddhimaggą:
jest
to „uwolnienie się z niewoli” kołowrotu sansary przez zawieszenie, w którym
„wyrwane są całkowicie korzenie ułudy”, a ego („ja myślę”) nie istnieje. Ale
dla mahajanistów celem poza nirwaną jest powracanie do świata i pomaganie innym
w zbawieniu.
Motywacja
determinuje rezultat wglądu w pustkę. Jeżeli adept rozwinął wgląd wyłącznie po
to, aby uwolnić siebie, będzie tym, kogo Yisuddhimagga nazywa arhatem. Jeżeli
jednak jego postępowanie było motywowane przez „BodhiDaniel Goleman - czitta
miłości i współczucia”, osiąga on „wyższe uwolnienie” bodhisattwy, w którym
jego stan świadomości czyni go doskonalszym narzędziem współczucia, tak że może
on prowadzić innych ku wyzwoleniu. W obydwu przypadkach, mówi Dalaj Lama,
bodhisattwa „oczyszcza swój umysł z wszelkich nieczystości i usuwa motywy oraz
skłonności, które do nich prowadzą”. Zrywa też więzi ze światem nazw i form -
miejscem zwykłej świadomości.
Ścieżka
mahajany zaczyna się podobnie jak nauczanie Vi-suddhimaggi. Istnieją trzy
„moralne nakazy”
dla
medytującego, aby mógł uświadomić sobie „Potrójne Schronienie”
-
Buddę, Dharmę i Sanghę, jako wewnętrzne rzeczywistości. Pierwszym nakazem
tybetańskiego buddysty jest silą, śluby uczciwego zachowania. Drugim jest
samadhi (po tybetańsku szinej), skupienie umysłu na określonym przedmiocie w
celu rozwinięcia w sobie jednopunktowości. Zalecane warunki, w których
praktykuje się samadhi są podobne do tych, jakie opisuje Yisuddhimagga.
Medytujący
powinien udać się w odosobnione miejsce oraz zerwać swoje związki z doczesnymi
działaniami. Obiekty medytacji są również tymi, które wymienia Yisuddhimagga;
jest wśród nich także koncentrowanie uwagi na oddechu. Niektóre z obiektów,
głównie w późniejszych etapach procesu, przypominają bóstwa indyjskiej tantry.
Obiekty bardziej zaawansowane są przedmiotami wizualizacji.
Wchodzą
one w niezliczone aspekty, tak że „odpowiadają fizycznym, umysłowym i
sensorycznym postawom różnych jednostek” wzmacniając siłę wiary i oddania.
Przedmioty wizualizacji uosabiają różne aspekty umysłu. Medytujący utożsamia
się z tymi umysłowymi stanami, kiedy wizualizuje kształt. Chogyam Trungpa
(1975, str. 47) opisuje jeden z takich kształtów:
Na
tarczy jesiennego księżyca, jasnej i czystej, umieszczasz ziarno sylaby.
Chłodne błękitne promienie z ziarna emanują potężnym współczuciem, które
promieniuje poza granice nieba, w przestrzeń. Spełnia ono potrzeby i pragnienia
odczuwaBuddyzm tybetański jących istot, przynosząc ciepło, w którym zanika
wszelki zamęt. Następnie z ziarna sylaby tworzysz Buddę Mahawaj-rokanę,
białego, z rysami arystokraty - ośmioletnie dziecko z pięknym, niewinnym,
czystym, silnym, królewskim spojrzeniem. Jest on ubrany w strój
średniowiecznego indyjskiego króla.
On
ma na głowie błyszczącą złotą koronę, inkrustowaną żywymi klejnotami. Część
jego długich czarnych włosów spływa na jego ramiona i plecy; reszta upięta jest
w kok zwieńczony błyszczącym niebieskim diamentem. Siedzi on ze skrzyżowanymi
nogami na tarczy księżyca z dłońmi w medytacyjnej mudrze, trzymając wadżrę,
wyrzeźbioną z czystego białego kryształu.
Dalaj
Lama wymienia cztery kroki w osiąganiu samadhi. Pierwszym jest początkowe
skupienie umysłu medytującego na pierwotnym przedmiocie i próba wydłużenia
okresu koncentracji. Następnym jest etap, na którym koncentracja ulega pewnemu
rozproszeniu; pojawiają się obce myśli, które występują na przemian ze
skupianiem uwagi na przedmiocie medytacji. Na etapie tym medytujący może
doświadczać radości i ekstazy, biorących się z jednopunktowości; odczucia te
wzmocnią jego koncentrację. Poziom ten, podobnie jak etap dostępu dżhany, osiąga
swoją pełnię, kiedy umysł adepta ostatecznie przezwycięża wszystkie przeszkody,
umożliwiając mu nieprzerwaną koncentrację na przedmiocie w doskonałej
jednopunktowości dżhan. Ostatecznym stanem jest „umysłowy bezruch”, w którym
całkowita koncentracja przychodzi z minimalnym wysiłkiem - oto jest opanowanie
dżhany.
Medytujący
może teraz koncentrować się na jakimkolwiek przedmiocie z łatwością nie
wymagającą żadnego wysiłku; duchowe moce stają się dostępne.
Ale
opanowanie dżhany ma w mahajanie znaczenie nie z powodu osiągania niezwykłych
mocy, lecz wskutek jej przydatności w uświadomieniu sobie śunjaty, podstawowej
pustki świata zjawisk, włączając w to świat wewnątrz własnego umysłu
medytującego. Środkiem do tego przełomu jest Daniel Goleman trzeci nakaz, praktyka
wipassany (po tybetańska: thagthong). Adept używa mocy samadhi jako odskoczni
do wejścia w stan medytowania o śunjacie. Dalaj Lama (1965) nie wymienia
szczegółów techniki wipassany w praktyce tybetańskiej. Nadmienia jednak, że
przepływ niezdyscyplinowanego umysłu medytującego może być powstrzymany, „a
wędrowanie umysłu zamienione w spoczynek poprzez koncentrację na fizycznej
strukturze własnego ciała i psychologicznej strukturze własnego umysłu” - są to
dwie techniki wipassany, o których pisze też Yisuddhimagga. Za pomocą
wipassany, z śunjatą jako ogniskiem, medytujący odrzuca swoje przekonania ego,
osiągając ostatecznie „cel, który prowadzi do zniszczenia wszystkich moralnych
i umysłowych plam”.
Ten
cel nie reprezentuje jednak kulminacji duchowego rozwoju adepta w buddyzmie
tybetańskim, a jedynie pewien etap wzdłuż drogi w jego dalszej praktyce i
ewolucji. Kontrola umysłowych procesów, jakie osiąga on poprzez koncentrację i
wgląd, przygotowuje go na dalsze ćwiczenia w technikach takich, jak wizualizacje
oraz ułatwia doskonalenie wartości takiej, jak współczucie. Wiele szkól
tybetańskiego buddyzmu ma swój szczególny i wyjątkowy program dla dalszej
zaawansowanej nauki, w którym podstawowe medytacyjne techniki koncentracji i
wglądu są wstępnymi warunkami dla bardziej złożonych i zaawansowanych metod
ćwiczenia umysłu medytującego.
Chogyam
Trungpa (1976), podsumowując ścieżkę tybetańskiego buddyzmu uważa, że zanim
medytujący rozpocznie jakiekolwiek zaawansowane techniki tybetańskie, powinien
rozwinąć „transcendentalny zdrowy rozsądek widzenia rzeczy jakimi są”. Z tej
przyczyny medytacja wipassany stanowi dla medytującego podstawę. Wraz z jasnym
widzeniem rzeczy medytujący rozluźnia swoje umocnienia w sytuacjach
codziennych. To otwiera go na śunjatą, „proste doznanie bez jakichkolwiek
rekwizytów”, co z kolei inspiruje do osiągania ideału bodhisattwy. Ale nie jest
to jeszcze koniec ścieżki:
Buddyzm
tybetański Poza doznaniem bodhisattwy jest doznanie „jogina”, poza doznaniem
jogina jest „siddha”, a poza siddhą leży „Budda”. Na każdym z tych poziomów
poszukujący ma wyjątkowe odczucie siebie i świata - bodhisattwa na przykład
doświadcza śunjaty. Na jeszcze wyższym poziomie jest psychologiczna przestrzeń
mahamudry. Tu, jak mówi Trungpa (Guenther and Trungpa, 1975, str. 36), „symbole
nie istnieją jako takie; sens doznania także przestaje istnieć. Jest tu energia
bezpośrednio odnosząca się do gry sytuacji, rozwijana poprzez spontaniczność,
która nigdy nie staje się powierzchowna.” To prowadzi do „zniszczenia wszystkiego,
co ma być zniszczone i podsycenia wszystkiego, co ma być podsycone.” Dla tego,
kto dotarł do mahamudry, nie istnieje już dalsza droga.
Dość
trudno jest oszacować prawdziwą naturę jakiejkolwiek duchowej ścieżki bez
pełnego uczestnictwa w jej praktykach. Odnosi się to również do systemów
takich, jak bud-dyzm tybetański, w których serce instrukcji należy do
ezotery-ki. Wadżrajana, tantryczna wersja buddyzmu tybetańskiego, jest w
zasadzie tradycją wewnętrzną; legendarny Milarepa ostrzegał (Chang, 1970): „Nauki
tantry powinny być praktykowane w tajemnicy; będą bowiem zagubione, jeśli
demonstrować się je będzie na placu targowym.” Nawet jeśli mówi się o nich
publicznie, wiele tybetańskich metod należy do „tajemnicy”; aby je praktykować
i doświadczać ich owoców, należy je najpierw zrozumieć.
Opracowania
takie jak to, które stworzył Evans-Wentz (1968, 1969), dają czytelnikowi żywy
smak tybetańskich ćwiczeń. Aby jednak iść tą zawiłą ścieżką, powinno się mieć
za przewodnika lamę (guru), gdyż nawet dziś określone nauki buddyzmu
tybetańskiego, znane od stuleci, są przekazywane tylko na drodze od nauczyciela
do ucznia.
Zeń
Słowo „zeń” jest pokrewne słowu dżhana, pochodzącemu z języka pali, zaś obydwa
wywodzą się z sanskryckiego słowa dhjana (medytacja). Wymiana międzykulturowa,
która osiągnęła swój szczyt w japońskim zeń, łączy się z tradycją
Visud-dhimaggi poprzez chińską szkołę medytacji Ch’an. Zmiany powstałe w
podróży poprzez czas i przestrzeń od Indii piątego wieku do Japonii czasów
obecnych są bardziej widoczne w doktrynie, niż w specyfice praktyki.
Doktrynalne różnice - bardzo podobne do tych pomiędzy buddyzmem therawady i
mahajany - uwydatniły te zmiany i przysłoniły podobieństwa.
Niektóre
wersje medytacji zeń, czyli zazenu, pozostają identyczne jak praktykowanie
uwagi czy wglądu. Podobnie jak z uwagą, wszystkie odmiany zazenu poszerzają
swoje ognisko z praktykowanej na siedząco medytacji na cały szereg sytuacji
życiowych.
Znaczenie
ma przede wszystkim zazen; obszerne studiowanie świętych tekstów jest raczej
odradzane. Dawny mistrz soto Dogen (1971, str. 62) radzi:
Nieważne,
jak dobrze znasz (...) ezoteryczne i egzoteryczne doktryny; tak długo jak
posiadasz umysł, który trzyma się kurczowo ciała, będziesz liczył skarby
innych, bez zyskania czegokolwiek dla siebie.
Zazen
rozpoczyna się podobnie jak wipassana, z silnym oparciem na koncentracji;
stosowana jest szeroka różnorodDaniel Goleman ność jej technik. Samadhi czy
dzbana jest w terminologii zeń „wielkim utrwaleniem” czy też „stanem jedności”,
w którym różnice pomiędzy rzeczami roztapiają się tak, że ukazują się one
medytującemu w aspekcie identyczności. Jest to przejściowy etap na ścieżce ku
ostatecznemu urzeczywistnieniu zeń.
Suzuki
ostrzega (1958, str. 135): „Kiedy stan wielkiego utrwalenia podtrzymywany jest
jako ostateczny, nie ma żadnego przewrotu ani wybuchu satori, żadnej
wnikliwości, żadnego wglądu w Rzeczywistość, żadnego zrywania kajdanów narodzin
i śmierci.” Głębokie pochłonięcie nie wystarcza.
Jest
ono koniecznym, ale nie jedynym krokiem ku oświeceniu. Jest jeszcze mądrość
wglądu, która płynie z samadhi.
Wśród
technik zeń istnieją pewne wyjątkowe metody dla zdobywania dżhany. Jedną z nich
jest koan (używany głównie przez sektę rinzai), który jest zagadką, jakiej nie
potrafi rozwikłać logiczny umysł.
Jej
„rozwiązanie” leży w przekroczeniu myśli poprzez uwolnienie umysłu medytującego
od sideł języka (Miura and Sasaki, 1965). Otrzymawszy koan w rodzaju „Jak
wyglądała twoja twarz, zanim zostałeś poczęty?” czy też „Co to jest ‘mu’?”,
aspirant utrzymuje go w umyśle. Nieważne czym się aktualnie zajmuje, kiedy inne
sprawy wdzierają się w jego umysł, natychmiast nakazuje im odejść i powraca do
swojego koanu. Kiedy odkrywa, że jego racjonalny umysł jest niezdolny do
rozwiązania tej zagadki, osiąga gorączkowy stopień koncentracji, z której
wyłania się frustracja. Kiedy to się wydarza, to co kiedyś było pełnym koanem,
sprowadza się do symbolicznego fragmentu zdania - na przykład sylaby „mu”.
Kiedy dyskursywna zdolność wyczerpuje się ostatecznie, nadchodzi moment „urzeczywistnienia”.
Myśli medytującego ustają, a on sam wchodzi w stan daigi czy też „utrwalenia”.
Wówczas
koan „oddaje wszystkie swoje sekrety”, podczas gdy adept osiąga samadhi
(Suzuki, 1958).
Yasutani,
współczesny roszi, który przybył do Ameryki, aby nauczać, wykorzystywał koan
dla swoich bardziej zaawansowanych studentów. Początkującym zalecał
koncentrowanie Zeń się na czynności oddychania. Widział on cel zazenu nie jako
czynienie umysłu bezczynnym w dzbanie, ale „uspokajanie go i ujednolicanie w
centrom działania”. Jego studenci praktykując technikę koncentracji odkrywali
joriki, umysłową siłę pochodzącą z jednopunktowości umysłu. Dla studenta
praktykującego kensho-godo - przebudzenie salon do „spoglądania w prawdziwą
naturę” - owocami joriki są spokój, zdecydowanie i ukryta dojrzałość. Kiedy
student używa przykładowego koanu, jego samadhi urzeczywistnia się, gdy
występuje „całkowita jedność z mu, pochłonięcie się w mu - oto jest
dojrzałość”. W tym punkcie „to, co na zewnątrz i to, co wewnątrz, stają się jednym”.
Wraz z tym doznaniem samadhi ma miejsce kensho-godo, gdzie adept „widzi rzeczy
jakimi są”. Doznanie konsho może przydarzyć się gdziekolwiek w szerokim
zakresie głębokości, stopnia i czystości.
Joriki
wzmacnia satori medytującego. Pozwala mu poszerzyć jego przebudzenie poza sesję
zazenu per se. Joriki, jaką rozwija on w zazen, udoskonala efekt satori,
ostatecznie nadając kształt całej reszcie jego codziennego życia. Kiedy student
zdobywa pewną kontrolę nad swoim umysłem poprzez ćwiczenia jednopunktowości,
takie jak liczenie oddechu, czy też gdy wyjałowił już swój racjonalny umysł
koanem, roszi Yasu-tani często zaleca mu bardziej zaawansowaną metodę, nazywaną
shikantaza, „siedzenie”. W tym typie medytacji zeń student ma podwyższony stan
skoncentrowanej świadomości bez żadnego początkowego obiektu. On po prostu
siedzi, świadomy tego, co dzieje się w nim i wokół niego. Siedzi czujny i
uważny, wolny od punktów widzenia czy wnikliwych myśli, po prostu czuwając.
Technika ta jest zupełnie podobna do wipassany. Pokrewną praktyką jest „zazen w
ruchu”, w którym praktykant przystępuje do każdego działania z całkowitą uwagą
i jasną świadomością.
Odpowiada
to „nagiej uwadze”, jaką opisuje Yisuddhimagga. Kapleau (1967), który zauważył
te bliskie analogie, cytuje kluczową sutrę palijską o uwadze, uznając ją za
„receptę” na zazen:
Daniel
Goleman W tym, co jest widziane, musi być tylko widzenie;
W
tym, co jest odczuwane, musi być tylko odczuwanie;
W
tym, co jest pomyślane, musi być tylko myślenie.
Jest
wiele rodzajów „satori” w praktyce zazen; niektóre z nich mogą być doznaniami
dżhany, określonymi etapami na ścieżce wglądu. Yasutani ostrzega swoich
studentów, aby ignorowali makyo, wizje i silne doznania. Mówi, że mogą one
pojawiać się w chwili, kiedy koncentracja studenta osiąga punkt bliski kensho,
tak jak podobne zjawiska mogą pojawiać się, kiedy medytujący zbliża się do
poziomu koncentracji dostępu. Kapleau opisuje etap „fałszywego satori”, czasami
nazywanego „jaskinią szatana”, w którym praktykant doznaje głębokiego spokoju i
wierzy, że osiągnął już swoje ostateczne uświadomienie. Podobnie jak
pseudonirwana na ścieżce wi-passany, również to pseudowyzwolenie musi być
przekroczone. Końcowy etap ścieżki wiodącej ku oświeceniu, tak jak opisuje go
Kapleau (1967, str. 13), również odpowiada etapom wcześniejszym od nirwany na
ścieżce wipassany: wysiłki medytującego są „wzmocnione z jednej strony przez
boleśnie odczuwaną wewnętrzną niewolę - życiową frustrację i strach przed
śmiercią - a z drugiej przez przeświadczenie, że poprzez satori można osiągnąć
uwolnienie.” Yasutani zauważa, że satori zwykle podąża za samadhi. W eseju o
swoich własnych doświadczeniach z zeń D. T. Suzuki pisze o swoim pierwszym
dojściu do samadhi w oparciu o koan „mu” (1970, str. 10):
Samadhi
nie jest końcem. Musisz wyjść poza ten stan, musisz się z niego przebudzić, a
przebudzenie to - to pradżnia. Chwila wynurzenia się z samadhi i widzenia,
jakiemu celowi ono służy, jest czymś, co nazywam satori.
Nauczyciele
zeń kładą nacisk na potrzebę przyspieszenia dojrzewania początkowego satori
poprzez dalszą medytację, Zeń aż ostatecznie przeniknie ono całe życie
medytującego. Takie pełne urzeczywistnienie oznacza stan umysłu uspokojonego
bez jakiejkolwiek potrzeby dalszej praktyki. Suzuki (1949) opisuje ten ostateczny
stan umysłu jako etap w którym fakty codziennych doświadczeń są brane takimi,
jakimi są;
wydarzenia
wchodzą w świadomość medytującego i przyjmowane są bez żadnej reakcji. Ten brak
reakcji, wyjaśnia Blofeld (1962), „nie oznacza otępienia podobnego do transu,
ale jasny stan umysłu, w którym szczegóły każdego zjawiska są postrzegane, a
jednak pozostają bez oceny czy przywiązania.” Hui Hai, stary mistrz zeń,
wyjaśnia to następująco: „Kiedy rzeczy się wydarzają, nie dawaj żadnej
odpowiedzi. Utrzymuj swój umysł z dala od zamieszkiwania w czymkolwiek.”
Czternastowieczny
mistrz zeń Bassui powiadał, że zazen jest „niczym więcej, jak patrzeniem w swój
własny umysł - ani lekceważącym, ani też pielęgnującym myśli, które powstają.”
Ta neutralna pozycja jest zarówno środkiem, jak i końcem w technice zeń.
Powinna rozciągnąć się poza zazen, na resztę dnia medytującego. Ruth Sasaki
(Miura and Sasaki, 1965, str. xi) podaje szczegóły tego stanu:
Doświadczony
praktyk zazen nie jest zależny od spokojnego siedzenia na swojej poduszce.
Stany świadomości osiągnięte po raz pierwszy wyłącznie w komnacie medytacji,
stopniowo stają się stałe, bez względu na to, w jakie inne działania może on
być zaangażowany.
Na
ostatecznym etapie zeń, który można by nazwać „stanem-bez-umysłu”, samorzutna
czystość satori manifestuje się we wszystkich działaniach. Tu środki i cele
jednoczą się; podstawa uwagi wbudowana jst w świadomość medytującego, a pełna
świadomość wolna jest od samoświadomości.
Doświadczywszy
nietrwałości wszystkich rzeczy - tego że „życie jest bólem i że wszystkie formy
są ku, puste lub próżne”, medytujący przestaje kurczowo trzymać się świata
zjawisk.
Daniel
Goleman W dowód uznania głębokości tej transformacji postawy istnieje w
metodzie zeń bardzo mały nacisk na nakazy moralne. Raczej zamiast nakazów z
zewnątrz, ich poszanowanie wyłania się od wewnątrz, jako produkt uboczny zmiany
w świadomości, jaką może przynieść zazen. Thomas Merton (1965)
wskazuje,
że nauki zeń otrzymały w spadku duchową myśl taoisty Czuang-tsy który napisał
(str. 61):
Umysły
wolne, myśli odeszły, Brwi jasne, twarze spokojne. Wszystko, co z nich
przyszło, Nadeszło w pokoju, jak cztery pory roku.
Czwarta
droga Gurdżijewa System duchowy, którego podstawy Jurij Iwanowicz Gur-dżijew
(1877-1948) przywiózł na Zachód po swoich długich podróżach po Azji, gdzie
spotkał wielu „niezwykłych ludzi”, jest - według słów jego ucznia Orage -
religijną szkołą Wschodu, ubraną w „terminologię, która nie odstrecza umysłów
zachodnich myślicieli.” Uspieński (1971), inny student Gurdżijewa, nazywa ten
system „szkołą ezoteryczną”, niezbyt odpowiednią dla mas, która naucza, jak
dokonać tego, co zalecają niemal wszystkie religie - jak przemienić świadomość.
Sam Gurdżijew nazywał to „Czwartą Drogą”; nie była to tradycyjna ścieżka
fakira, mnicha czy jogina, ale droga „człowieka przebiegłego”, który nie
porzuca świata dla medytacji w odosobnieniu, ale pracuje nad swoją świadomością
w odbiciu swoich wzajemnych związków z ludźmi, zwierzętami, mieniem osobistym i
ideami. Na zaawansowanym etapie student Gurdżijewa, aby posunąć się dalej, musi
podzielić się swoją nabytą wiedzą z innymi, tak więc liczne wielopokoleniowe
grupy uczniów Gurdżijewa rozwinęły się, każda w swoim własnym stylu i tradycji.
Ponieważ pierwotna szkoła Gurdżijewa robiła użytek z wielu technik, określona
grupa Czwartej Drogi działająca dzisiaj może lub nie stosować metody tu
omawiane, które są w większości metodami Uspień-skiego.
Gurdżijew
mówi, że życie większości ludzi to „sen”, automatyczne odpowiadanie na bodźce.
„Współczesny
człowiek Daniel Goleman - pisze Gurdżijew (1971) - stopniowo oddala się od
naturalnego kierunku, jaki powinien reprezentować (...) postrzegania i
manifestacje dzisiejszego człowieka (...) są wyłącznie rezultatami
automatycznych odpowiedzi z tej lub innej części jego całości.” Podobnie jak
Budda, Gurdżijew rozumie, że normalnym stanem człowieka jest stan cierpienia.
Ludzkie istoty, ponieważ nie są w stanie postrzegać stuacji taką, jaką jest ona
w rzeczywistości, pozostają owładnięte egoizmem i zwierzęcymi namiętnościami,
takimi jak strach, podniecenie i gniew, a także pogonią za przyjemnościami. A
jednak cierpienie może dać nam impuls do wolności. Droga uwolnienia nie wiedzie
przez klasyczne wyobrażenia cnotliwego życia, ale przez zamierzony program
samoprzemienienia. Środek, jaki oferuje Gurdżijew, jest procesem, który
rozpoczyna się od samoobserwacji. Kenneth Walker (1969, str. 206), który
studiował z Uspieńskim i Gurdżijewem, pisze o tym w następujący sposób:
Jesteśmy
uwięzieni wewnątrz naszych własnych umysłów; nieważne, jak daleko je
rozciągniemy czy jak bardzo je upiększymy - nadal pozostaniemy wewnątrz ich
ścian. Jeżeli mamy kiedykolwiek uciec z naszego więzienia, pierwszym krokiem
musi być uświadomienie sobie naszej prawdziwej sytuacji i jednoczesne ujrzenie
siebie takimi, jakimi w rzeczywistości jesteśmy, a nie takimi, jakimi
wyobrażamy sobie, że jesteśmy. Możemy tego dokonać przez utrzymywanie siebie w
stanie biernej świadomości (...)
Walker
opisuje tu „podtrzymywanie siebie w pamięci”, technikę rozmyślnie dzielącą
czyjąś uwagę tak, aby skierować jej część z powrotem na siebie. Wewnątrz
czyichś złożonych, wahających się jaźni ustala się świadomość, która wyłącznie
obserwuje całą resztę - oto „postrzegające ja” czy też „świadek”. Istnieje z
początku wielka trudność w dochodzeniu do trwałego „postrzegającego ja”;
praktykant
stale zapomina o podtrzymywaniu siebie w pamięci, a samoobserwacja przeCzwarta
droga Gurdżijewa chodzi stopniowo w zwykłą pełną identyfikację z którymkolwiek
„ja”, które zapanowało nad jego umysłem w danym momencie. Ale wraz z
wytrwałością i doświadczeniem podtrzymywanie w pamięci siebie wzmaga się, gdyż
- według słów Uspieńskiego - „im bardziej uznajemy wartość naszego obecnego
psychologicznego stanu ‘snu’, tym bardziej doceniamy pilną potrzebę, aby go
zmienić.”
Podtrzymywanie
w pamięci siebie jest jak uwaga. Psychologicznym stanem, kierowanym na siebie i
wymaganym w tej metodzie, jest oderwanie, jak gdyby czyjeś własne myśli i
działania były myślami i działaniami innej osoby, z którą jest się tylko
nieznacznie związanym. Uspieński (Walker, 1969, str.
40)
instruuje:
Obserwuj
siebie bardzo uważnie, a ujrzysz, że nie ty, ale to coś mówi, porusza, czuje,
śmieje się i płacze w tobie, tak jak to coś sprowadza deszcz, przejaśnienie i
ponowny deszcz na zewnątrz ciebie.
Wszystko
zdarza się w tobie, a twoim pierwszym zadaniem jest obserwować to i czuwać nad
tym, co się dzieje.
Kiedy
student uświadamia sobie, że w jego samoobserwacji był błąd, zawraca on swój
wędrujący umysł i zleca mu ponowne obserwowanie siebie. Chociaż różne szkoły
Gur-dżijewa używają szeregu różnych technik, wszystkie są pomocą do
podtrzymywania w pamięci siebie. Poszukiwaną zręcznością jest zdolność do
kierowania uwagi na samoobserwację. Zarówno stan transu samadhi, jak i normalny
stan utożsamiania się, który „więzi człowieka w jakiejś małej jego cząstce”,
Uspieński (1971) nazywa antytezą celu. Podobnie jak w medytacji wglądu, również
w podtrzymywaniu siebie w pamięci „wypaczające szkła postawy” są odrzucane, tak
aby student mógł jasno ujrzeć siebie.
Podtrzymując
w pamięci siebie, podobnie jak w praktykowaniu uwagi i zazen, człowiek uznaje
siebie w całości bez komentarza i bez nazywania tego, co jest widziane.
Daniel
Goleman Innym przykładem ćwiczeń Gurdżijewa podtrzymywania siebie w pamięci
jest ogniskowanie się na jednym aspekcie codziennego zachowania - na przykład
ruchach rąk lub gestach twarzy - i bycie świadkiem tego przez cały dzień.
Jeszcze inna instrukcja głosi: „Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz,
pamiętaj własną postawę i zwracaj uwagę zawsze na to, co robisz.” Polecenie to
jest analogiczne do zaleceń przekazywanych studentom praktykującym uwagę.
Podobieństwo między systemami jest nieprzypadkowe. Zarówno Gur-dżijew, jak i
Uspieński, podróżowali przez obszary, gdzie podstawową techniką medytacji była
wipassana, zaś sam Gur-dżijew był mistrzem, który zapożyczał wiele od nauk
Wschodu, przerabiał je i przekazywał innym.
W
przebiegu techniki podtrzymywania siebie w pamięci student uświadamia sobie (podobnie
jak na ścieżce wglądu), że jego wewnętrzne stany są w stałym przepływie i że
nie istnieją żadne takie rzeczy, jak niezmienne wewnętrzne „ja”. Zamiast tego
widzi on układ cech czy też „podstawowych właściwości”. Każda z nich panuje nad
daną chwilą i dodaje swoją szczególną charakterystykę do kształtu postawy
studenta. Wraz z samoobserwacją różnorodność tych jaźni staje się widoczna.
Obserwowane
tracą swój punkt uchwytu, jak tylko student zaprzestaje się z nimi utożsamiać.
Kiedy wzmacnia on swoje „obserwujące ja” i pozostaje oderwany od wszystkich
innych ja - „budzi się”. W przebudzeniu tym poświęca on swoje codzienne jaźnie.
Walker opisuje ten stan jako „poczucie bycia obecnym, bycia tam, myślenia,
postrzegania, odczuwania i poruszania się z pewnym stopniem kontroli, a nie
automatycznie.” W tym stanie bycia świadkiem, krystalizuje się jako stała
umysłowa funkcja. Student może widzieć siebie z pełnym obiektywizmem.
Ten
porządek samopoznania jest wstępem do stanu najwyższego, „świadomości
obiektywnej”. W tym stanie student z pełnym obiektywizmem widzi nie tylko
siebie, ale i wszystko inne. Obiektywna świadomość jest kulminacją
podtrzymyCzwarta droga Gurdżijewa wania siebie w pamięci. Zwykła świadomość nie
jest tu usunięta, ale nałożony jest na nią obiektywizm.
To
nadaje stałemu dudnieniu umysłu „wewnętrzną ciszę” i uwalniające poczucie
dystansu. Doznanie światła w obiektywnej świadomości jest całkowicie zmienione;
Walker (1969, str. 47-48) opisuje ten końcowy stan ćwiczeń Gurdżijewa
następująco:
Mała
ograniczona „jaźń” codziennego życia, jaźń, która domaga się swoich osobistych
racji i podziałów, już dłużej nie istnieje, aby izolować osobę od wszystkiego;
w jej nieobecności osoba otrzymuje dużo szerszy porządek egzystencji (...)
kiedy wrzawa myśli niknie w wewnętrznej ciszy, jej miejsce zajmuje zalewające
poczucie „istnienia” (...) Takie ograniczone pojęcia, jak „twoje” czy „moje”,
„jego” czy „jej”, są bez znaczenia (...) nawet stare podziały czasu na
„przedtem” i „potem” utopione zostają w bezdennej głębinie zawsze obecnego
„teraz”. Znika więc (...) podział między podmiotem, a przedmiotem, poznającym i
rzeczą poznawaną.
Bennett
(1973) opisuje siedem poziomów człowieka w systemie Gurdżijewa, z których trzy
ostatnie są „uwolnione” - są one stopniami obiektywnej świadomości. Częścią
przemiany w obiektywną świadomość jest osiągnięcie wyzwolenia z arbitralnych,
nieracjonalnych wpływów zewnętrznych i wewnętrznych źródeł. Wyzwolona osoba na
szóstym poziomie jest tym samym bytem, co „bodhisattwa buddyzmu mahajany, chrześcijański
święty oraz muzułmański wadi. Nie jest ona już dłużej zainteresowana swoim
własnym dobrobytem, ale angażuje się w zbawienie wszystkich stworzeń.”
Krishnamurti:
świadomość, która nie dokonuje wyboru Jiddu Krishnamurti, urodzony w
Południowych Indiach w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i
zaadoptowany przez Annie Besant, przewodniczącą Towarzystwa Teozoficz-nego,
kształcił się w Anglii. Jego widzenie ludzkości jest bliskie widzeniu Buddy.
„Umysł i świat - mówi Krishnamurti - są w nieustannym przepływie. Istnieje
tylko jeden fakt: nietrwałość”. W obliczu niepewności tego przepływu ludzki
umysł kurczowo trzyma się czegoś, co nazywamy „jaźnią”. Ale „ja” istnieje,
„tylko poprzez utożsamienie się z tym, kim - jak sobie wyobraża - było, jest i
kim chce być. ‘Ja’ to nagromadzenie przeszłości, pragnień, dążeń, spełnień,
frustracji i smutku, jakie pokrywają wszelką radość.” Jednym ze źródeł smutku
jest stały umysłowy konflikt pomiędzy tym, „co jest”, a tym „co powinno być”.
Uwarunkowany umysł, jak analizuje go Krishnamurti, ucieka od faktu swojej
nietrwałości, pustki i swojego smutku. Buduje ściany przyzwyczajenia i zmierza
śladem swoich marzeń o przyszłości, albo też trzyma się kurczowo tego, co było.
Taka obrona nas paraliżuje i utrzymuje nas z dala od życia w chwili obecnej.
Krishnamurti
sprzeciwia się technikom medytacji - rozwiązaniu, jakie zaleca wielu innych.
Uważa, że podczas gdy umysł będzie próbował poprzez medytację uciec od
warunkowania, stworzy sobie po prostu inne kajdany metod, które będzie
kultywował i celów, jakie będzie pragnął osiągnąć.
Daniel
Goleman Przeciwstawia się on wszystkim technikom i zaleca odrzucenie wszelkiego
autorytetu i wszelkiej tradycji, gdyż oparcie się na nich może dać jedynie
wiedzę, podczas gdy człowiekowi potrzebne jest zrozumienie. Według
Krishnamurtie-go żadna technika nie jest w stanie uwolnić umysłu, ponieważ
jakikolwiek wysiłek umysłu tka jedynie następną sieć. Dlatego też zdecydowanie
przeciwstawia się on na przykład metodom koncentracji (cytowane za Colemanem,
1971, str. 114):
Poprzez
powtarzanie słów Amen, Om czy chociażby „Coca-Cola”, niezależnie od tego, co
mówisz, masz określone doznanie, ponieważ poprzez powtarzanie czegokolwiek
umysł staje się cichy (...) jest to jeden z ulubionych gambitów niektórych
nauczycieli medytacji, domaganie się, aby ich studenci uczyli się koncentracji,
a więc fiksowali umysł na jednej myśli i wypędzali wszystkie inne. To
najgłupsza i najprostsza rzecz, jakiej może dokonać każde szkolne dziecko,
kiedy się tego od niego wymaga.
„Medytacja”,
jaką zaleca Krishnamurti, nie jest żadnym systemem i w najmniejszym stopniu nie
sprowadza się do żadnego „powtarzania i naśladowania”. Zarówno jako drogę, jak
i cel, proponuje on „świadomość nie dokonującą wyboru”, to znaczy „doświadczanie
tego, co jest, bez próby wybierania tego, co chcielibyśmy z danej chwili sobie
uświadomić”. Ten stan jest poza myślą; wszelka myśl, jak mówi Krishnamurti,
należy do przeszłości, a medytacja jest zawsze w teraźniejszości. Aby być w
teraźniejszości, umysł musi zrezygnować z przyzwyczajeń nabytych w drodze
pogoni za bezpieczeństwem; „bogowie i wszelkie wartości muszą być zwrócone
społeczności, która je spłodziła”.
Powinno
się zezwolić na odejście wszelkim myślom i wyobrażeniom. Krishnamurti radzi
(1962, str. 810):
Niech
umysł będzie pusty i niech nie wypełniają go żadne przedmioty. Wówczas istnieć
będzie tylko medytacja, a nie Krishnamurti: świadomość...
osoba,
która medytuje (...) umysł pochwycony w wyobrażenia może zrodzić jedynie
złudzenia. Umysł musi być czysty i pozostawać w bezruchu; w świetle tej
czystości objawia się to, co jest nieskończone.
Krishnamurti
wydaje się zalecać wyłącznie stan końcowy, metodę bez metody. Ale przy bliższym
rozpatrzeniu, tym którzy mogliby słyszeć, mówi wprost „jak”, podczas gdy
jednocześnie upiera się, że „nie ma żadnego ‘jak’, nie ma żadnej metody”.
Poucza nas, abyśmy „byli świadomi wszystkich (...)
naszych
własnych przyzwyczajeń i odpowiedzi”. Środkiem jest stałe obserwowanie własnej
świadomości. Krish-namurtiego „technika-bez-techniki” wydaje się jaśniejsza,
jeśli przyjrzymy się instrukcjom, jakie przekazywał szkolnym dzieciom. Najpierw
mówił im, aby siedziały nieruchomo z zamkniętymi oczami, a następnie, aby
uważały na postęp swoich własnych myśli. Zalecał, aby kontynuowały ćwiczenie
przy innych okazjach - podczas spaceru czy leżenia w łóżku:
Musicie
obserwować, tak jak obserwujecie jaszczurkę idącą po ścianie; widzicie
wszystkie jej cztery kończyny, które przywierają do ściany, obserwujecie ich
subtelny ruch. W taki sam sposób obserwujcie swoje myślenie, nie poprawiajcie
go, nie tłumcie go - nie mówcie, że jest to zbyt trudne - po prostu
obserwujcie, teraz, dziś.
Tę
ostrożną uwagę nazywa on „samopoznaniem”. Jego istotą jest „postrzeganie dróg
swojego własnego umysłu” tak, że umysł „jest na tyle wolny, aby być
nieruchomy”. Kiedy umysł jest nieruchomy, rozumiesz. Kluczem do zrozumienia
jest „uwaga bez słowa i bez nazwy”. On instruuje:
„Patrz
i bądź jedyny”: Gdzie istnieje uwaga bez reagującej myśli, tam jest
rzeczywistość.
Proces,
jaki Krishnamurti proponuje dla samopoznania, jest w istocie kopią
praktykowania uwagi. Sam Krishnamurti najprawdopodobniej nie wybaczyłby takiego
porównania z poDaniel Goleman wodu niebezpieczeństw, jakie widzi on w
poszukiwaniu jakiegokolwiek celu poprzez jakąkolwiek technikę. Proces, jaki
proponuje on dla unieruchomienia umysłu, wynika samorzutnie z uświadomienia
sobie swojego położenia, gdyż „wiedza o tym, że spałeś, jest już stanem
przebudzenia”. Ta prawda działa na umysł, dając mu wolność. Krishnamurti (1962,
str. 60) zapewnia nas:
Kiedy
umysł uświadamia sobie całość swojego własnego warunkowania (...) wtedy
wszystkie jego ruchy osiągają swój koniec. Jest on całkowicie nieruchomy, bez
jakiegokolwiek pragnienia, bez jakiegokolwiek przymusu, bez jakiegokolwiek
motywu.
To
przebudzenie jest dla Krishnamurtiego procesem automatycznym. Umysł odnajduje
odpowiedź „poprzez samo natężenie pytania”. To urzeczywistnienie nie może być
poszukiwane - „nadchodzi ono bez zaproszenia”. Doświadczenie urzeczywistnienia,
jak mówi Krishnamurti, wyłoni się samo. W tym stanie jest się uwolnionym od
uwarunkowanych przyzwyczajeń percepcji i poznania, jest się pozbawionym jaźni.
Być w tym stanie, mówi Krishnamurti, to kochać: „Gdzie jest jaźń, tam nie ma
miłości”. Stan ów przynosi „samotność poza osamotnieniem”, w której nie
istnieje żaden ruch wewnątrz umysłu, a raczej czyste doznawanie, „uwaga bez
motywu”. Jest się wolnym od zawiści, ambicji i pragnienia siły, i kocha się ze
współczuciem. Tu odczuwanie jest poznawaniem w stanie całkowitej uwagi, bez
obserwatora. Żyjąc w wiecznej teraźniejszości wstrzymuje się gromadzenie wrażeń
czy doświadczeń; w każdej chwili umiera przeszłość. Wraz ze świadomością nie
dokonującą wyboru, jest się wolnym, aby być jedynym. Jak naucza Krishnamurti
(Coleman, 1971, str. 95):
Bądź
z dala, z dala od świata chaosu i nieszczęścia, żyj w nim, nietknięty (...)
Umysł medytacyjny nie jest związany ani z przeszłością, ani z przyszłością, a
ponadto zdolny jest do życia w czystości i rozsądku.
Część
trzecia Ścieżki medytacji: ich podstawowa jedność
Każda
technika medytacji jest pod pewnymi względami podobna do wszystkich
pozostałych; według innych kryteriów ma wspólną płaszczyznę jedynie z niektórymi;
rozpatrywana w oparciu o jeszcze inne kryteria jest niepodobna do żadnej.
Poziom pierwszy jest etapem najbardziej powszechnych cech, pomija natomiast
szczegółowe odmiany techniki, nacisk na określone wartości czy wierzenia
związane z danym systemem. Na tym najbardziej uniwersalnym poziomie wszystkie
systemy medytacji są odmianami tego samego procesu przemieniania świadomości.
Identyczne elementy rdzeniowe obecne są w każdym systemie, co niweluje pozorne
różnice między szkołami.
Przygotowanie
do medytacji Istnieje bardzo krucha wspólna podstawa łącząca systemy medytacji
w kwestii przygotowania, jakiego wymaga medytujący. Przedstawione tu systemy
reprezentują pełne spektrum postaw wobec potrzeby przygotowania się przez
pewien rodzaj oczyszczenia. Uszeregowują się one od stanowczego nakazu
dokonania oczyszczenia, jako wstępu do medytacji, który wyrażony jest w
tradycjach bhakti, kabalistycznej, chrześcijańskiej i sufickiej, aż do
spojrzenia Gurdżijewa i Krishna-murtiego, którzy sugerują, że wysiłki te mijają
się z celem, jeżeli prowadzą do unikania codziennych sytuacji życiowych.
Jest
też myśl, zawarta w nauczaniu szkół TM i zeń, że prawdziwa czystość powstaje
samorzutnie, jako produkt uboczny samej medytacji. Tantryści z Bon Marg
reprezentują z kolei radykalną postawę wobec czystości, zalecając intensywne
życie seksualne jako część duchowej praktyki.
Koncepcje
wyboru najlepszego miejsca do medytowania również wypełniają pełne spektrum.
Ojcowie Pustyni wycofali się na najbardziej jałowe obszary pustynne, aby
uniknąć gwarnych tłumów i doczesnego towarzystwa; hermetyczna samotność była
istotna dla ich programu surowej dyscypliny wewnętrznej. Współcześni indyjscy
jogini szukają górskich szczytów i zacisza dżungli z tych samych powodów. A
jednak zachodnie wersje indyjskiej jogi, takie jak TM, sprzeciwiają się
jakiejkolwiek wymuszonej zmianie w życiu medytującego; medytacja jest tam po
prostu wpasowana w normalny poDaniel Goleman rządek dnia. Intensywny zeń
praktykowany jest doskonale w otoczeniu klasztornym, ale podobnie jak TM, może
być integralną częścią codziennego życia. Zarówno Gurdżijew, jak i
Krishnamurti, są zgodni co do tego, że towarzystwo rodziny, miejsca pracy i
targowiska są najlepszym kontekstem dla wewnętrznej dyscypliny, ponieważ
dostarczają surowego materiału dla medytacji.
A
jednak w większości klasycznych systemów klasztor i aśram są optymalnym
miejscem do medytowania, mnisi i jogini idealnymi towarzyszami, wyrzeczenie się
najwyższym powołaniem, a święte teksty najlepszą lekturą. Współczesne systemy,
takie jak TM, ukierunkowują studenta na zorganizowane więzi i działania,
podczas gdy jednocześnie prowadzi on swój normalny tryb życia bez potrzeby
dokonywania jakiejś wielkiej zmiany. Krishnamurti stoi samotnie wśród duchowych
rzeczników na stanowisku, że aspirant nie powinien szukać towarzystwa innych
osób zmierzających tą samą ścieżką ani też nauczyciela czy mistrza - co z kolei
stanowi podstawowy element każdego innego systemu.
Nie
propagując żadnej wyraźnej doktryny Krishnamurti jest znowu wyjątkowy. Chociaż
inne szkoły, takie jak zeń, nie kładą nacisku na studia intelektualne,
wszystkie one mają zestaw zarówno formalnych, jak i nieformalnych ćwiczeń,
które studenci powinni przyswajać. W niektórych tradycjach zaleca się z kolei
właśnie studia formalne: mnich benedyktyński ma na przykład spędzać jedną
trzecią swojego dnia na nauce, a pozostałe dwie trzecie na modlitwie
(medytacji) i pracy fizycznej.
Stawanie
się uważnym Największa zgoda pośród szkół medytacji panuje w kwestii ćwiczeń, w
czasie których człowiek staje się uważny. Wszystkie systemy mogą być
najogólniej klasyfikowane według technik pogłębiających stan, w którym człowiek
staje się uważny, a które to techniki Yisuddhimagga nazywa praktykowaniem
koncentracji lub uwagi. Używając mapy Visud-dhimaggi jako szablonu, możemy
dojrzeć podobieństwa, które zakryły język i ideologia.
Jest
wiele nazw używanych dla opisania jednej i tej samej drogi oraz miejsca
przeznaczenia. W innych przypadkach te same terminy stosowane są niekiedy przez
różne szkoły dla określenia bardzo różnych rzeczy. To, co tłumaczy się jako
„pustka”, jest przez indyjskich joginów używane w odniesieniu do stanów dżhany,
a przez buddystów mahajany do oznaczenia uświadomionej sobie podstawowej pustki
wszystkich zjawisk. Pierwsze zastosowanie oznacza stan umysłu wolny od treści
(np. bezkształtne dżhany); drugie odnosi się do pustki zjawiska. Inny przykład:
Phillip Kapleau (1967)
rozgranicza
wyraźnie zazen i medytację, podkreślając że „nie należy mylić jednej z drugą”,
zaś Krishnamurti (1962) mówi, że tylko „świadomość nie dokonująca wyboru”
stanowi rzeczywistą medytację. Mówiąc „medytacja” Kapleau ma na myśli
koncentrację, podczas gdy Krishnamurti zaprzecza, że praktyki koncentracji
wchodzą w ogóle w zakres medytacji.
Daniel
Goleman Tablica 2 klasyfikuje technikę każdego systemu medytacji według
typologii Yisuddhimaggi. Kryterium stanowi sama mechanika techniki: (a)
koncentracja, w której umysł ogniskuje się na nieruchomym obiekcie mentalnym;
(b) uwaga, w której umysł obserwuje siebie lub (c) połączona kombinacja obu
tych procesów.
Drugim
wstępnym warunkiem do prawidłowej klasyfikacji jest wewnętrzna zgodność
określeń. Jeżeli jest to technika koncentracji, obecne muszą być również inne
charakterystyczne cechy ścieżki dżhany - na przykład: rosnące subtelne
szczęście, któremu towarzyszy pogłębiona koncentracja czy utrata świadomości
czucia. Jeżeli jest to technika wglądu, musi obejmować także inne cechy
praktykowania wglądu, na przykład: uświadomienie sobie bezosobowości umysłowych
procesów. Jeżeli jest to technika łączona, będąca kombinacją koncentracji i
wglądu, cechy obu metod muszą być wymieszane i połączone, jak w wipassanie
therawadinów.
W
koncentracji uwaga medytującego ma być skupiona na pojedynczym przedmiocie; ma
on stale zawracać swój wędrujący umysł do początkowego ogniska. Niektóre
instrukcje kładą nacisk na czynne zapewnienie o woli medytującego trzymania się
przedmiotu i opierania się jakiemukolwiek wędrowaniu. Inne sugerują bierny
sposób prostego odnawiania przedmiotu, kiedy gubi się on w przepływie
świadomości. Starożytny tekst therawady nawołuje medytującego, aby zacisnął
zęby i pięści, i pracował w pocie czoła, walcząc o utrzymanie swojego umysłu
zogniskowanego na ruchach oddechu; praktykującemu TM mówi się z kolei, by
„swobodnie rozpoczynał mantrę” za każdym razem, kiedy zauważa, że jego umysł
wędruje. Chociaż te stanowiska są odmienne na tle kontinuum czynności -
bierności, są one równoważnymi środkami do ponownego zauważania przedmiotu
koncentracji i rozwijania jednopunktowości. We wszystkich metodach
praktykowania uwagi - „podtrzymywania siebie w pamięci” Gur-dżijewa,
„samopoznania” Krishnamurtiego czy „shikan-taza”
Stawanie
się uważnym Tablica 2 Typologia technik medytacji System Technika Typ bhakti
japa koncentracja kabała kawana koncentracja hezychazm Modlitwa Jezusa
koncentracja sufizm zikr koncentracja radżąjoga samadhi koncentracja TM
Medytacja koncentracja Transcendentalna joga kundalini siddhajoga koncentracja
buddyzm tybetański wipassana kombinacja zeń zazen kombinacja Gurdżijew
„podtrzymywanie uwaga siebie w pamięci”
Krishnamurti
samopoznanie uwaga therawada wipassana kombinacja zazenu - podstawy są
identyczne. Wszystkie one prowadzą do stałej i pełnej czujności wobec łańcucha
świadomości medytującego, w każdej kolejnej chwili.
Istnieje
może kilka czystych typów szkół medytacji, zachowanych w systemach skupionych
wokół pojedynczej techniki, na przykład TM czy Krishnamurtiego. Większość szkół
ma jednak podejście eklektyczne i używa obu technik. Uwzględniają one indywidualne
potrzeby, dostosowując metodę do postępu studenta. Sufi dla przykładu stosują
głównie zikr, praktykę koncentracji, ale używają też techniki wglądu, nazywanej
muragaba, która jest techniką podtrzymywania uwagi skierowanej na przepływ
czyjejś własnej świadomości. (Dla większej przejrzystości w poprzednich
rozdziałach uwydatniona została przede wszystkim główna technika określonej
szkoły.)
Daniel
Goleman Różne systemy medytacji mogą eksponować całkowicie sprzeczne poglądy na
konieczność działań przygotowawczych, bycie w określonym środowisku, potrzebę
posiadania nauczyciela czy też dysponowania wstępną wiedzą, czego oczekiwać od
medytacji. Ale dla medytującego, który praktykuje czy to koncentrację, czy
uwagę, istnieje w każdym systemie medytacji w procesie przemiany świadomości
jeden niezmienny składnik - stawanie się uważnym.
Widzenie
tego, w co wierzysz Przekonania medytującego determinują to, jak interpretuje
on doznania medytacyjne. Kiedy sufi wchodzi w stan, w którym nie jest już
dłużej świadomy swoich zmysłów, a jego jedyną myślą jest myśl o Allahu, on wie,
że jest to fana; kiedy jogin przestaje być świadomy swoich zmysłów, a jego
umysł jest całkowicie zogniskowany na określonym bóstwie, wie że wszedł w
samadhi. Wiele różnych nazw użytych zostało do opisania tego samego doznania:
dżhana, samjama czy samadhi, fana, Daat, turija, wielkie utrwalenie i
transcendentna świadomość. Wszystkie wydają się odwoływać do jednego stanu,
który pochodzi kolejno z buddyzmu therawadinów, radżajogi, sufizmu, kabały, jogi,
kundalini, zeń i TM.
Historia
religii obfituje w przykłady transcendentnego doznania, interpretowanego według
terminologii określonego czasu, miejsca i przekonań. Indyjski święty Rama
Maharishi tłumaczył swoje własne transcendentne stany w oparciu o filozofię
adwajty. Jak się przypuszcza, Szaweł, kiedy powrócił już do normalnej
świadomości po swoim wielkim doznaniu, jakiego doświadczył na drodze do
Damaszku, interpretował je w kategoriach rodzącej się religii Chrystusa i gmin
chrześcijańskich, ponieważ tym właśnie się zajmował (Chadwick, 1966). Zależność
osobnika od grupy daje mu objaśnienie jego wewnętrznych rzeczywistości; Berger
i Luckmann (1967) wskazują, że podczas gdy „Szaweł mógł stać się Pawłem w
samotności religijnej ekstazy (...) mógł Pawłem pozostać Daniel Goleman,
wyłącznie w kontekście chrześcijańskiej społeczności, która uznała go za
takiego i potwierdziła jego ‘nowe istnienie’, w którym umieścił on teraz swoją
tożsamość.”
Wzajemne
oddziaływanie pomiędzy przekonaniami medytującego, jego wewnętrznym stanem i
tym, jak określa on siebie, wydaje się jasne na przykładzie jogi kundalini. W
tradycji tej rozstrzygające słowo ma zawsze guru, zarówno pomagając
medytującemu osiągnąć poszukiwane stany świadomości, jak i interpretując oraz
potwierdzając znaczenie samych doznań.
Śwami
Rudrananda, nauczyciel jogi kundalini, opisuje incydent, który poprzedził dzień
jego powołania do poziomu śwamiego. W czasie medytacji jego mistrz nagle
dotknął go w ramię, a wtedy (Rudi, 1973, str. 85):
Natychmiast
poczułem wewnętrzną falę wielkiej duchowej siły, która cisnęła mnie na kamienną
ścianę i spowodowała wielki elektryczny wstrząs, który wykrzywił całe moje
ciało. Drgawki podobne do epileptycznych rzucały moim ciałem przez godzinę.
Pojawiło się wiele strasznych wizji i poczułem otwierające się we mnie pokłady,
które nigdy dotąd nie były otwierane.
Rudrananda
uznał to doznanie za potwierdzenie swoich praw do tytułu „śwamiego” i łączącego
się z tym zaszczytnego stanowiska. Podczas gdy określone przekonania o
odmiennych stanach w medytacji mogą je uprawomocnić, medytujący nie potrzebuje
uprzedniej znajomości tych stanów, aby je doświadczać. Śwami Muktananda (1972)
w swojej autobiografii mówi, jak jego guru nakazał mu praktykę medytacji, ale
poza najprostszymi instrukcjami nie dał żanych dalszych wskazówek. Kiedy więc
Muktananda wchodził w niezwykłe stany, nie wiedział, czego oczekiwać. Dopiero
później natknął się na książki, które pozwoliły mu zinterpretować i zrozumieć
to, co się wydarzyło. Biograf Śri Aurobindo, Satprem (1970, Widzenie tego, w co
wierzysz 155
str.
256), również opisuje niezwykłe stany, jakich Aurobindo doznawał w przebiegu
swojego duchowego rozwoju, ale jednocześnie zauważa, że:
Śri
Aurobindo był mocno zawiedziony swoim pierwszym doznaniem (...) i zrozumienie
tego, co się właśnie zdarzyło, zajęło mi kilka lat. Opisaliśmy (...) doznanie
(...) jak gdyby kolejne jego etapy połączone były ściśle, każdy ze swoim
określeniem, ale wyjaśnienia nadeszły znacznie później, W danej chwili nie miał
on żadnych punktów orientacyjnych.
Odmienne
stany w medytacji Technika medytacji jest ziarnem celu; cechy stanu, jaki
osiąga medytujący, zależą od tego, skąd przybył. Ścieżka koncentracji prowadzi
adepta do połączenia się z przedmiotem swojej medytacji w dzbanie, a następnie
pozwala mu go przekroczyć. W miarę, jak osiąga on głębsze poziomy, szczęście
staje się zniewalające, a zarazem bardziej subtelne. Na drodze praktykowania
uwagi umysł medytującego jest świadkiem swojego własnego działania; zaczyna
wówczas postrzegać coraz bardziej subtelne elementy własnego strumienia myśli.
Kiedy percepcja się wyostrza, adept stopniowo odrywa się od tego, czego jest
świadkiem, odwracając się ostatecznie od całej świadomości w stanie
nirwamcznym. Na etapie tym nie ma już żadnego doznania.
Każdy
system, który używa koncentracji, opisuje w zasadzie tę samą podróż w dżhanę,
chociaż opisy poszczególnych szkół mogą różnić się terminologią. Kluczowe cechy
tego stanu są identyczne: utrata poczucia świadomości, uwaga skupiona w jednym
punkcie z wyłączeniem wszystkich innych myśli oraz wspaniałe entuzjastyczne
odczucia. Systemy, które stosują praktykowanie uwagi, opisują ścieżkę wglądu,
która cechuje się coraz subtelniejszą percepcją umysłu medytującego, oderwaniem
od wydarzeń i nieodpartym skupieniem się na obecnej chwili. Sam stan
nirwaniczny nie zawsze uznawany jest za końcowy etap drogi.
Te
dwa odmienne stany są prototypowymi stanami w medytacji. Nie wyczerpują jednak
wszystkich możliwych zmian Daniel Goleman l w świadomości, jakie przynosi
medytacja. Uwaga jest niezmiernie giętka i może zmieniać świadomość na wiele
więcej sposobów. Ćwiczenie stawania się uważnym może być także składnikiem
innych systemów; można je na przykład skojarzyć z tańcem sufich. Dodatkowe
praktyki, takie jak kontrolowanie oddechu, post czy wizualizacje, a także
przyswajanie obcych przekonań, przyczyniają się do ostatecznego kształtu
odmiennego stanu, który jest ponad i poza doraźnymi efektami ćwiczeń stawania
się uważnym.
Bycie
uważnym, to klucz do odmiennych stanów medytacyjnych; na ostateczny kształt
powstałych w świadomości zmian mają jednak wpływ dodatkowe praktyki. Jednym z
przykładów bardziej złożonego odmiennego stanu jest stan stworzony przez
technikę jogi kundalini - siaktipat - diksza - bezpośredni przekaz odmiennego stanu
medytacyjnego od nauczyciela do ucznia poprzez spojrzenie lub dotyk.
Aktywność
osiągnięta w tym stanie może być wywołana przez ćwiczenie kontroli oddechu, ale
i przez oczekiwania wynikające z silnego wzajemnego związku pomiędzy guru a
studentem; po części również przez modelowanie całego stanu podstawowymi
efektami koncentracji. Im więcej środków użytych zostaje do przemiany
świadomości, tym bardziej zawik-łana jest topografia powstałego stanu.
Literatura
każdego systemu medytacji opisuje odmienne stany świadomości. Dżhana jest
przykładem jednego z typów, gdzie odmienny stan jest konkretną enklawą
świadomości, wyodrębnioną z innych stanów; stany dżhaniczne są więc wyłączone
ze stanów, takich jak czuwanie, spanie i śnienie. A jednak z tych podstawowych
stanów świadomości wyłonić się może inny typ odmiennych stanów, gdzie stany
normalne wzbogacone są nowymi cechami, przez co zmienia się ich charakter.
Odpowiada
to kryterium, według którego Tart (1971) dzieli stany świadomości na: (1)
czuwanie, spanie i śnienie, w których dostępne są wszystkie funkcje „niższych”
stanów i (2) te same stany, w których obecne są również Odmienne stany w
medytacji pewne nowe aspekty, będące pochodnymi stanu odmiennego. Ten rodzaj
przemiany świadomości jest odmienną cechą świadomości, trwałą zmianą
przemieniającą każdą chwilę medytującego. Stan „przebudzony” jest idealnym
typem odmiennej cechy. W istocie każdy system medytacji uznaje stan przebudzony
za swój ostateczny cel (Tablica 3).
W
TM dla przykładu „transcendentna świadomość” jest odmiennym stanem, który
oddziałuje na stany normalne. Etapy następujące po „transcendentnej
świadomości” na drodze dalszej ewolucji to „świadomość kosmiczna”, „świadomość
Boga” i ostatecznie „jedność”. Każdy z nich reprezentuje głębszy „wlew” medytacyjnej
świadomości w stany normalne. Większość systemów zgadza się z tym, że takie
odmienne cechy pojawiają się stopniowo i z różną intensywnością. Yisuddhimagga
na przykład opisuje podobną progresję na (czterech kolejnych poziomach
oczyszczenia, powstającą z coraz głębszego przenikania stanu nirwanicznego w
normalne stany świadomości.
Celem
wszystkich ścieżek medytacji, niezależnie od ich ideologii, źródła czy metody,
jest przemiana świadomości praktykanta. W procesie tym medytujący umiera dla
swojej byłej jaźni i odradza się na nowy poziom doznania. Czy poprzez
koncentrację w dżhanie, czy też wgląd w nirwanie, odmienne stany, jakie osiąga
praktykant, są niezwykle wstrząsające z powodu braku ciągłości z jego
normalnymi stanami. Ostateczna przemiana jest dla medytującego jeszcze innym
stanem - stanem przebudzenia, który odtwarza jego normalną świadomość i się z
nią łączy.
Każda
ścieżka określa ten końcowy stan inaczej. Nieważne jest jednak to, jak odmienne
są nazwy - wszystkie te drogi proponują tę samą podstawową formułę, odnoszącą
się do alchemii jaźni; szerzenie się efektów medytacji na stany czuwania,
śnienia i snu. Początkowo niezbędny jest wysiłek, ale w miarę, jak proces
postępuje, coraz łatwiejszym staje się podtrzymywanie przedłużonej medytacyjnej
świadomości weDaniel Goleman Tablica 3 Nazwy stanów przebudzenia System Nazwa
stanu przebudzenia bhakti kabała hezychazm sufizm radżajoga TM joga kundalini
buddyzm tybetański zeń Gurdżijew Krishnamurti buddyzm therawady sahaj samadhi
dewekut czystość serca baqa sahaj samadhi; dżiwan-mukti kosmiczna świadomość,
świadomość Boga, jedność turijatita; siddha boddhisattwa mujodo no taigeu
(„bez-umysł”) obiektywna świadomość świadomość nie dokonująca wyboru stan
arhata wnątrz innych działań. Kiedy stany stworzone przez medytację zaczynają
stapiać się ze stanem czuwania, stan przebudzony dojrzewa. Kiedy osiąga już
pełną dojrzałość, trwale zmienia świadomość medytującego, przemieniając jego
doznawanie siebie i doznawanie jego wszechświata.
Chociaż
źródła takie, jak Yisuddhimagga, podkreślają różnice w zależności od sposobu
wejścia w te przemianę (koncentracja lub wgląd), prawdopodobne jest, że w tym
punkcie wszystkie ścieżki łączą się. Może być jednak i tak, że spoglądanie na
ów stan z naszej perspektywy sprawia, iż podobieństwa wydają nam się dużo
większe niż różnice. Przebudzona istota przemienia swoje własne pochodzenie,
dlatego też osoby o określonej wierze mogą uznawać ją za nadzwyczajną i
doskonałą czy też - jeśli mają takie zapotrzebowanie - czcić ją jako świętą.
Część
czwarta Psychologia medytacji
Wschodnie
systemy medytacji są odbiciem wschodnich psychologii i jako takie posiadają
ogromny potencjał, który ma wiele wspólnego z psychologią Zachodu. Potencjał
ten jest obecnie przedmiotem szerokich badań.
Abhidhamma:
psychologia Wschodu Próby stworzenia modelu postawy człowieka i umysłowego
zdrowia nie wywodzą się z zachodniej psychologii. Współczesna psychologia
Zachodu, mająca około stu lat, jest jedynie ostatnią wersją nauki
prawdopodobnie tak starej, jak cywilizacja. Nasze modele zdrowia i
„normalności” są produktami kultury europejskiej i amerykańskiej, i stanowią
zaledwie jeden z wielu ideałów i norm, które stworzyli ludzie w określonych
czasach i miejscach.
Jednymi
z najbogatszych alternatywnych źródeł dobrze sformułowanych psychologii i wizji
ludzkich możliwości są wschodnie religie. Większość głównych religii
azjatyckich posiada w swoim jądrze psychologię mało znaną szerokim rzeszom
wierzących oraz całkowicie oddzieloną od fantastycznych kosmologii i dogmatycznych
wierzeń, ale dobrze znaną „profesjonalistom”, takim jak jogini, mnisi czy
kapłani. Oto psychologia praktyczna, przeznaczona do ćwiczenia swoich własnych
umysłów i serc oraz osiągania idealnego stanu istnienia.
Tak
jak w cywilizacji Zachodu istnieje mnóstwo teorii osobowości, na Wschodzie są
liczne psychologie. Ale podczas gdy w kwestii przekonań i poglądów istnieją
między religiami podstawowe różnice, są one o wiele mniejsze pomiędzy
zawierającymi się w nich psychologiami. Główną cechą tych Daniel Goleman
psychologii jest to, że krytykują one ludzkie istoty za to, kim są, zakładając
idealny tryb istnienia, jaki ktoś, kto pilnie szuka, jest w stanie osiągnąć.
Ścieżką do tej postawy jest doniosła przemiana, w której te idealne wartości
stają się cechami trwałymi. Wschodnie psychologie zgadzają się również co do
tego, że głównym środkiem do tej przemiany jaźni jest medytacja.
Jedną
z najbardziej systematycznych, a jednocześnie najbardziej zawiłych psychologii
jest psychologia klasycznego buddyzmu. W języku pali nazywana Abhidhammą (czy
też Abhidharmą w sanskrycie), co oznacza „doktrynę ostateczną”, psychologia ta
szczegółowo opisuje oryginalny wgląd Gautamy Buddy w ludzką naturę. Ponieważ
wywodzi się z klasycznego nauczania Buddy, Abhidhammą, czy też psychologia
bardzo do niej zbliżona, znajduje się w sercu wszystkich gałęzi buddyzmu. Od
swojego najpełniejszego rozkwitu w okresie tysiąca lat od śmierci Buddy
zachowała się w prawie niezmienionej formie w buddyzmie therawadinów jako część
świętych tekstów, zwanych kanonem palijskim.
Chociaż
Abhidhammą rozwinęła i utrwaliła się w Indiach ponad piętnaście stuleci temu,
buddyści dnia dzisiejszego dalej stosują ją w różnych formach jako przewodnik
służący do odczytywania działań umysłu. Wgląd Buddy, jaki miał miejsce w piątym
wieku przed Chrystusem i psychologia, która powstała na tej podstawie,
rozwinęły się w różne szkoły buddyzmu w procesie ewolucji podobnym do tego,
przez który w różne szkoły psychoanalizy rozwinęła się myśl Freuda.*
Wiele
zasad Abhidhammy reprezentuje naukę psychologii wspólną raczej dla wszystkich
wschodnich religii, niż ograni* Doskonały opis podstaw Abhidhammy znajduje się
w The Psycho-logical Attitude of Early Buddhist Philosophy (1969) Lamy Govmdy
Dla bardziej szczegółowych informacji zajrzyj do Guenthera (1976), Narady
(1968) i Nyanapomki (1971).
Abhidhamma:
psychologia Wschodu 167
czoną
wyłącznie do buddyzmu. Jako prototyp azjatyckiej psychologii Abhidhamma
przedstawia nam szereg koncepcji dla zrozumienia funkcjonowania umysłu i
stworzenia ideału zdrowia umysłowego, który znacznie różni się od koncepcji
psychologii Zachodu. Podobnie jak inne wschodnie psychologie, Abhidhamma
zawiera ideał udoskonalonej osobowości, na którą orientowana jest analiza
działania umysłu. Jak wyjaśnia to Njanaponika Thera, współczesny buddyjski
uczo-ny-mnich, „w doktrynie buddyzmu umysł jest punktem początku, punktem
ogniskowym, a także, jako uwolniony i oczyszczony umysł świętego, punktem
kulminacyjnym” (1962: str. 12).
Osobowość
w buddyjskiej psychologii Pewna starożytna opowieść symbolizuje niezmiernie
analityczną postawę wobec ludzkiej osoby.
Piękna
młoda kobieta posprzeczała się kiedyś z mężem i uciekła do swojej rodziny.
Biegnąc minęła mnicha, który szedł drogą i jak co dzień prosił o jałmużnę; w
swym zamyśleniu ujrzał on istotę „odzianą jak niebiańska nimfa”. Mnich, który
zastanawiał się akurat nad naturą ludzkiego szkieletu, uniósł wzrok i zauważył
biel zębów mijającej go istoty. Nieco później przechodził obok mąż owej
kobiety. Przystanął i zapytał: „Czcigodny panie, czy przypadkiem nie widziałeś
kobiety?” Mnich odpowiedział (Buddhaghosa, 1976, str. 22):
Czy
był to mężczyzna, czy kobieta, Ta istota przechodząca obok - tego nie
zauważyłem;
Ujrzałem
jedynie, że drogą idzie worek kości.
Ponieważ
obiektem medytacji starego mnicha z tej historii była jedna z 32 części ciała -
szkielet - ten aspekt pięknej kobiety budził w nim największe zainteresowanie.
Poprzez Daniel Goleman głęboką obserwację w medytacji mnich był w stanie
osiągnąć takie oderwanie od wszystkich składników ciała i umysłu, że żadnego z
nich nie stawiał wyżej niż inne. Z tej perspektywy, kości ludzkiej osoby są tak
samo godne uwagi jak jej myśli. Ten stopień całkowitego oderwania odbija ducha
Abhidham-my, kiedy dokonuje ona przeglądu i poddaje drobiazgowej analizie
ludzką osobowość.
To,
co oznaczamy słowem „osobowość”, jest w Abhidham-mie najbliższe koncepcji atty
czy też jaźni.
Ale
główną przesłanką Abhidhammy jest to, że nie istnieje w ogóle żadna stała jaźń,
a jedynie bezosobowa suma procesów, które przychodzą i odchodzą; z ich
mieszaniny wypływa pozór osobowości. To, co pojawia się, aby być „jaźnią”, jest
całkowitą sumą części ciała, myśli, uczuć, pragnień, wspomnień i wielu innych
składników. Jedyną ciągłą nicią w umyśle osoby jest bhawa, ponadczasowa
ciągłość świadomości. Każda kolejna chwila naszej świadomości jest kształtowana
przez chwilę, która ją poprzedza, sama zaś determinuje tę, która następuje po
niej. To bhawa łączy chwile świadomości. Możemy utożsamiać „jaźń” z
psychologicznymi działaniami, takimi jak nasze myśli, wspomnienia czy
postrzeganie, a jednak wszystkie te zjawiska są częścią nieprzerwanego
przepływu. Ludzka osobowość, mówi Abhidhamma, jest jak rzeka, która utrzymuje
stałe koryto i ma pozornie jedną tożsamość, a jednak przepływająca kropla wody
nie jest tą samą, jaka płynęła tu chwilę przedtem. W tej wizji „nie ma żadnego
aktora poza graniem, żadnego postrzegającego poza postrzeganiem, żadnego
przedmiotu świadomości poza świadomością” (Van Aung, 1972, str. 7).
Według
słów Buddy (Samyutta-Nikaya, 1972, I, str. 35):
Tak
jak kiedy części złożone są razem, Powstaje słowo „rydwan”, Tak pojawia się
pojęcie istoty Kiedy obecne są jej części.
Abhidhamma:
psychologia Wschodu Buddyjskie studia nad osobowością nie zajmują się naturą
jednostki, takiej jak „ego” czy „nieświadomość”, ale serią wydarzeń.
Podstawowym wydarzeniem jest trwanie wzajemnego związku stanów umysłu i
obiektów odczuwania - na przykład uczucie pożądania (stan umysłu) do pięknej
kobiety (obiekt odczuwania). Stany umysłu osoby są w stałym przepływie od
jednej chwili do drugiej;
ich
tempo zmian liczone jest w mikrosekundach. Podstawową metodą, jaką Abhidham-ma
oferuje dla studiowania wielości zmian, jest introspekcja - zamknięta i
systematyczna obserwacja czyjegoś własnego doznania.
Bez
uważnej introspekcji można by myśleć, że stan taki jak pożądanie trwa bez
przerwy przez długą chwilę, ale Abhid-hamma mówi, że tak nie jest. Jeżeli ktoś
jest na przykład w trakcie namiętnego stosunku, gdzie pożądanie wydaje się być
zniewalające, Abhidhamma uważa, że gdyby jego kolejne umysłowe stany były
monitorowane, ujrzelibyśmy, że pożądanie jest faktycznie przeplecione z
wielością innych odczuć, które przychodzą i odchodzą. Ale nie tylko stany
umysłu osoby różnią się z chwili na chwilę; dzieje się tak również z obiektami
odczuwania. Podczas gdy dana osoba mogłaby myśleć, że w czasie stosunku zwraca
uwagę wyłącznie na swojego kochanka, bliższe rozpatrzenie jej strumienia
świadomości objawiłoby, że jej umysł i zmysły zajmuje mnóstwo innych obiektów.
Mogłyby one obejmować rozmaitość przyjemnych doznań, różne dźwięki od bardzo
bliskich do dalekich oraz serię zapachów, smaków i obrazów. Z obiektami zmysłów
mieszałyby się również wyrywkowe wspomnienia, plany na przyszłość i inne myśli.
Czynniki
mentalne W Abhidhammie dodatkiem do obiektów pięciu zmysłów są myśli; oznacza
to, że sam myślący umysł uznawany jest za zmysł „szósty”. Tym sposobem,
podobnie jak dźwięk czy Daniel Goleman obraz mogą być obiektami stanu umysłu,
tak myśl - na przykład: „powinienem wyrzucić śmieci” - może być obiektem
umysłowego stanu niechęci. Każdy stan umysłu złożony jest z serii właściwości,
nazywanych czynnikami mentalnymi, które tworzą posmak i określają ów stan.
Omawiany
tu system Abhidhammy wylicza 53 kategorie takich mentalnych czynników; w innych
odgałęzieniach bud-dyzmu ich liczba rozrasta się aż do 175. W określonym stanie
umysłu obecne są tylko niektóre czynniki; wyjątkowe właściwości każdego stanu
determinują czynniki, które łączy on w sobie. Chwila niechęci wobec czynności
wyrzucania śmieci miałaby na przykład bardziej złożoną kombinację, niż zwykła
awersja; z awersją połączyłoby się bowiem kilkanaście innych mentalnych
czynników, takich jak niewłaściwa percepcja tego, czym rzeczywiście jest
wyrzucanie śmieci.
Umysłowe
stany przychodzą i odchodzą w sposób uporządkowany. Tak jak w zachodniej
psychologii, teoretycy Abhidhammy wierzą, że każdy umysłowy stan wywodzi się z
czynników biologicznych i sytuacyjnych, a uzupełniony jest tym, co niesie
poprzedzająca go chwila. Każdy stan determinuje z kolei szczególną kombinację
czynników w następnym stanie umysłu.
Czynniki
mentalne są kluczem do tego, co my na Zachodzie znamy jako „karma” (w języku
pali kamma). W Abhidham-mie kamma jest fachowym określeniem zasady, według
której każdy czyn motywowany jest przez leżące u jego podstaw stany umysłu. W
Abhidhammie, jak w wielu wschodnich psychologiach, określone zachowanie jest w
swej treści etycznie neutralne. Jego moralna natura nie może być określona bez
wzięcia pod uwagę leżących u podstaw pobudek, z jakich osoba tego dokonała.
Postępowanie kogoś, kto ma negatywną mieszaninę czynników mentalnych - kto
działa na przykład ze złej woli i chciwości - jest złe, nawet chociaż sama
czynność może być dla obserwatora ani zła, ani dobra. Dhammapada, Abhidhamma:
psychologia Wschodu 171
zbiór
wersów będących wypowiedziami Buddy, rozpoczyna się doktryną Abhidhammy
dotyczącą karmy (Babbitt, 1965: str. 3):
Wszystko,
czym jesteśmy, jest wynikiem tego, co pomyśleliśmy: jest oparte na naszych
myślach, uczynione jest z naszych myśli. Jeżeli człowiek mówi lub działa ze złą
myślą, podąża za nim ból, podobnie jak koło podąża za kopytem wołu, który
ciągnie wóz (...) Jeżeli człowiek mówi lub działa z czystą myślą, podąża za nim
szczęście, podobnie jak cień, który go nigdy nie opuszcza.
Rozpatrując
czynniki mentalne Abhidhamma dzieli je na kusula - czyste i zdrowe oraz akusula
- nieczyste i niezdrowe. Większość czynników mentalnych dotyczących
postrzegania, poznawania i odczuwania pasuje albo do jednej, albo do drugiej
kategorii. Podział na „zdrowe” i „niezdrowe” pojawił się empirycznie w oparciu
o zbiorowe doświadczenie wielkiej liczby medytujących buddystów.
Określali
je oni według kryterium, czy dany czynnik mentalny ułatwia im unieruchomienie
umysłu w medytacji, czy też koliduje z tym zamiarem. Te czynniki, które stawały
na przeszkodzie medytacji, nazywane były „niezdrowymi”; te, które pomagały,
uznawano za „zdrowe”.
Oprócz
zdrowych i niezdrowych czynników jest też siedem właściwości neutralnych,
obecnych w każdym stanie umysłu. Percepcja (fassa) jest zwykłą świadomością
przedmiotu; postrzeganie (sanna), pierwszym rozpoznaniem przynależności do
takiego czy innego zmysłu; wola (cetana), uwarunkowaną reakcją, która
towarzyszy pierwszemu postrzeganiu przedmiotu; odczuwanie (vedana), odczuciem
wzbudzonym przez przedmiot; jednopunktowość (ekaggata), zogniskowaniem
świadomości;
samoistna
uwaga (manasikara), mimowolnym nakierowaniem uwagi, spowodowanym przyciąganiem
przez przedmiot; energia psychiczna (dżiwitindrija), elementem łączącym
pozostałe części czynników i użyczającym im żywotDaniel Goleman ności.
Właściwości neutralne dostarczają podstawowej struktury, w której osadzone są
czynniki zdrowe i niezdrowe. Określona kombinacja czynników, które obecne są w
tym szkielecie różni się z chwili na chwilę.
Niezdrowe
czynniki mentalne. Główny niezdrowy czynnik, jakim jest złudzenie, należy do
sfery postrzegania: złudzenie (moha) definiowane jest jako zmętnienie umysłu,
które prowadzi do błędnego postrzegania obiektu świadomości. Złudzenie widziane
jest w Abhidhammie jako podstawowa ignorancja, pierwotne ziarno ludzkiego
cierpienia. To błędne postrzeganie prawdziwej natury rzeczy - zwykły defekt
jasnego widzenia bez jakichkolwiek odchyleń czy uprzedzeń - jest jądrem wszystkich
niezdrowych stanów umysłu. Złudzenie prowadzi na przykład do „fałszywego
obrazu” czy też błędnej orientacji (ditthi). Fałszywy obraz wpływa na
zaliczenie czegoś do złej kategorii, a co za tym idzie, jest powodem błędnego
osądu. Działanie tych czynników jest jasne w przypadku paranoika, który błędnie
postrzega jako zagrożenie kogoś, kto wcale nie życzy mu źle i w ten sposób
umieszcza tę osobę w wymyślonym, przeciwnym mu świecie. Warto zacytować tu
słowa Buddy, który mówi, że kiedy umysł osoby jest zdominowany przez fałszywy
obraz, cokolwiek mogłaby ona zrobić czy dokądkolwiek zmierzać, doprowadzi to
wyłącznie do „niepożądanego, nieprzyjemnego i niemiłego stanu cierpienia i
nieszczęścia” (Anguttara nikaya, 1975, I, str. 23). Wśród szkodliwych
fałszywych obrazów, jakie Budda wyraźnie krytykował, jest założenie wielu
zachodnich teorii osobowości, postulujące istnienie niezmiennej „jaźni”, „ego”.
W Abhidhammie nie ma jaźni jako takiej, a jedynie „samo-trawiący się proces
fizycznych i umysłowych zjawisk, które stale powstają i natychmiast zanikają”
(Nyanatiloka, 1972: str. 25).
Zakłopotanie
(vicikiccha) oznacza niezdolność do decydowania czy też stawiania poprawnego
osądu.
Kiedy
czynnik ten Abrudhamma: psychologia Wschodu 173
panuje
nad umysłem danej osoby, ogarnia ją zwątpienie i w końcu może czuć się jak
sparaliżowana.
Innymi
niezdrowymi czynnikami poznawczymi są bezwstyd (ahirika) i lekkomyślność
(anottappa);
postawy
te pozwalają lekceważyć opinie innych i własne uwewnętrznione standardy. Kiedy
te czynniki wywierają swój wpływ, osoba przygląda się złym działaniom bez
skruchy, tak więc ma skłonność do złego zachowania. W istocie, czynniki te są
wstępnymi warunkami dla mentalnych stanów, które leżą u podstaw jakiegokolwiek
działania wynikłego ze złej woli. Innym niezdrowym czynnikiem, który mógłby
prowadzić do czynienia zła, jest egoizm (mana). Ta postawa korzyści własnej
sprawia, że ludzie widzą przedmioty wyłącznie w kategoriach spełniania swoich
własnych pragnień i potrzeb.
Powiązanie
tych trzech mentalnych czynników - bezwstydu, nieskruszoności i egoizmu - w
jednej chwili, jest niewątpliwie podstawą dla większości rodzącego się
ludzkiego zła.
Reszta
niezdrowych czynników mentalnych należy do sfery odczuć. Niepokój (uddhacca) i
zmartwienie (kukkucca) są przyczynami roztargnienia, wyrzutów sumienia i
przemyśleń. Czynniki te tworzą stany lękowe, które stanowią główną cechę
większości umysłowych zaburzeń. Inna seria niezdrowych czynników odnosi się do
kurczowego trzymania się czegoś i obejmuje: chciwość (lobha), skąpstwo
(maccharija) i zawiść (issa), oznaczające różne rodzaje nawiązywania więzi z
przedmiotem;
negatywną
stroną tych więzi jest niechęć (dosa). Chciwość i niechęć obecne są we
wszystkich negatywnych stanach mentalnych i zawsze idą w parze ze złudzeniem. Dwa
ostatnie niezdrowe czynniki to ściągnięcie (thina) i odrętwienie (middha),
które użyczają sztywności mentalnym stanom.
Kiedy
negatywne czynniki przeważają, umysł osoby, podobnie jak ciało, jest skłonny do
lenistwa.
Zdrowe
czynniki mentalne. Przeciwieństwem każdego z czynników niezdrowych jest czynnik
zdrowy.
Ogólnie
rzecz Daniel Goleman biorąc, wszystkie czynniki są albo zdrowe, albo niezdrowe;
nie istnieją formy pośrednie. W Abhidhammie środkiem dla osiągnięcia zdrowego
stanu umysłu jest zastąpienie niezdrowych czynników ich przeciwieństwami.
Zasada, dzięki której zachodzi ta wymiana, jest pokrewna „wzajemnemu
hamowaniu”, a jej przykładem może być stosowane w medycynie znieczulanie, w
którym relaksacja mięśni hamuje swoje fizjologiczne przeciwieństwo, jakim jest
ich napięcie. Każdemu negatywnemu czynnikowi mentalnemu odpowiada czynnik
pozytywny. Kiedy obecny jest określony czynnik zdrowy, tłumi on swoje
przeciwieństwo, dlatego też nie ma w tym stanie czynnika niezdrowego.
Głównym
czynnikiem zdrowym jest wgląd (panna), przeciwieństwo złudzenia. Wgląd w sensie
„czystej percepcji przedmiotu, jakim jest on w rzeczywistości”, tłumi
złudzenie, podstawowy czynnik niezdrowy.
Oba
te czynniki nie mogą współistnieć w jednym mentalnym stanie: tam gdzie w jakimkolwiek
stopniu istnieje złudzenie, nie może być wglądu. Uwaga (sati) jest stałym
czystym pojmowaniem przedmiotu;
ten
podstawowy partner wglądu zapewnia równowagę i utrzymuje czystość umysłu. Wgląd
i uwaga to główne czynniki zdrowe; kiedy są one obecne w danym stanie umysłu,
istnieje tendencja do pojawiania się również innych czynników zdrowych.
Obecność dwóch podstawowych czynników zdrowych jest wystarczająca do stłumienia
wszystkich czynników niezdrowych.
Niektóre
zdrowe czynniki, aby się pojawić, wymagają pewnych okoliczności. Skromność
(hiri), która hamuje bezwstyd, i roztropność (ottappa), przeciwieństwo
lekkomyślności, pojawiają się w umyśle tylko wtedy, kiedy istnieje zamysł złego
działania. Skromność i roztropność są zawsze połączone z prawością (cittujjukata),
postawą poprawnego osądu. Innym zdrowym czynnikiem jest ufność (saddha),
pewność oparta na poprawnym postrzeganiu. Ta grupa czynników mentalnych
Abhidhamma: psychologia Wschodu 175
-
skromność, roztropność, prawość i ufność - współdziała, aby stworzyć prawe
zachowanie, rozumiane tak zarówno pod kątem osobistych, jak i społecznych
standardów.
Grupce
niezdrowych czynników, uformowanej przez chciwość, skąpstwo, zawiść i niechęć
przeciwstawiane są czynniki zdrowe: nieprzywiązywanie się (alobha), brak
niechęci (ado-sa), bezstronność (tatramajdżhata) i opanowanie (passadhi), które
odbijają fizyczny i umysłowy spokój, jaki pojawia się w obecności
zmniejszających się uczuć przywiązania. Powyższe cztery czynniki zastępują
zachłanną czy odrzucającą postawę uczuciem spokoju wobec jakiegokolwiek
przedmiotu, jaki pojawia się w świadomości osoby.
Niezdrowe
czynniki chciwości, egoizmu, zawiści i niechęci mogłyby na przykład spowodować
tęsknotę za pracą o wyższej pensji i prestiżu, wywołać zazdrość wobec kogoś,
kto ma taką pracę, a nawet stworzyć uczucie pogardy wobec własnej osoby i
zajmowanej pozycji. Przeciwne, zdrowe czynniki opanowania, nieprzywiązywania
się, bezstronności i braku niechęci doprowadziłyby z kolei daną osobę do
rozważenia korzyści wynikających z większej pensji i prestiżu, ale uzyskanych
kosztem presji i stresu - a także sprawiedliwego oszacowania sił, które
pozwalają innym na taką pracę i słabości, które sprawiają, że dana osoba robi
mniej, niż by mogła. Ostatecznie te cztery zdrowe czynniki pozwoliłyby rozważyć
korzyści, jakie niesie dotychczasowa praca, a także odpowiedzieć na pytanie,
dlaczego wydaje się ona nieodpowiednia, a w związku z tym, jakich użyć
zdolności do zdobycia lepszej pozycji w granicach swoich możliwości.
Bezstronność mogłaby nawet doprowadzić osobę do uznania całej sytuacji za
opanowaną i stworzyć stan, w którym nie byłaby ona ani nieszczęśliwa, że nie ma
lepszej pracy, ani też nie pogardzałaby własną pozycją, z rozpaczą akceptując
to, czego nie lubi. Te cztery zdrowe czynniki mentalne pozwalają zarówno
przyDaniel Goleman jąć rzeczy, jakimi są, ale także poczynić zmiany takie,
które wydają się właściwe.
Ciało
i umysł widziane są w Abhidhammie jako połączona całość. Podczas gdy każdy
czynnik wpływa zarówno na ciało, jak i umysł, ostateczny zestaw zdrowych
czynników opisany jest wyraźnie jako wywierający zarówno fizyczne, jak i
psychologiczne efekty. Są to: pogoda ducha (ahuta), podatność (muduta),
umiejętność przystosowywania się (kammannata) i biegłość (pagunnata). Kiedy pojawiają
się te czynniki, osoba myśli i działa z naturalnym rozluźnieniem i spokojem,
osiągając szczyt zręczności. Tłumią one niezdrowe czynniki ściągnięcia i
odrętwienia, które opanowują umysł w stanach takich, jak depresja. Zdrowe
czynniki czynią daną osobę zdolną do przystosowania się fizycznie i umysłowo do
zmiany warunków, kiedy napotyka ona jakiekolwiek wyzwania.
Tablica
4 wymienia kolejno czynniki zdrowe i niezdrowe. W Abhidhammie zdrowe i
niezdrowe psychodynamiczne czynniki mentalne wpływają na siebie hamująco;
obecność jednego tłumi jego przeciwieństwo. Ale nie zawsze jest to zgodność
„jeden-na-jeden” pomiędzy parą zdrowych i niezdrowych czynników - na przykład
sam czynnik nieprzywią-zywania się hamuje chciwość, skąpstwo, zawiść i niechęć.
Pewne kluczowe czynniki hamują całą serię przeciwieństw; kiedy na przykład
obecne jest złudzenie, ani jeden pozytywny czynnik nie może pojawić się w jego
obecności.
To
kamma osoby określa, czy doświadczy ona w przeważającym stopniu zdrowych czy
niezdrowych stanów. Szczególna kombinacja czynników jest rezultatem zarówno
biologicznych i sytuacyjnych wpływów, jak i przeniesienia z poprzednich stanów
umysłu. Czynniki zwykle występują w grupie; albo jest to grupa pozytywna, albo
negatywna. W jakimkolwiek stanie umysłowym tworzące go czynniki pojawiają się z
różnym natężeniem; to, który z nich jest najsilniejszy, determinuje charakter
doświadczenia i działania danej osoby w określonej chwili.
Abhidhamma:
psychologia Wschodu Tablica 4 Zdrowe i niezdrowe czynniki mentalne Czynniki
niezdrowe Czynniki zdrowe postrzeganie/poznawanie złudzenie fałszywy obraz
bezwstyd lekkomyślność egoizm wgląd uwaga skromność roztropność ufność
odczuwanie niepokój chciwość niechęć zawiść skąpstwo zmartwienie ściągnięcie
odrętwienie zakłopotanie opanowanie nieprzywiązywanie się brak niechęci
bezstronność pogoda ducha podatność umiejętność przystosowania biegłość prawość
Chociaż obecne mogą być wszystkie negatywne czynniki, doznawany stan za każdym
razem może być inny, a zależy to od czynnika, który aktualnie panuje nad
umysłem - czy jest to chciwość, odrętwienie czy też na przykład zawiść.
Hierarchia siły czynników determinuje następnie to, czy określony stan będzie
negatywny, czy pozytywny. Kiedy dany czynnik bądź grupa czynników występuje
często w stanach umysłu określonej osoby, wówczas staje się cechą postawy
(osobowości). Całkowita suma zwykłych czynników mentalnych determinuje typ
osobowości.
Daniel
Goleman Typy osobowości W Abhidhammie modele osobowości zależą od siły
czynników mentalnych. Jeżeli umysł osoby opanowany jest przez określony czynnik
czy serię czynników, determinują one osobowość, motywy i zachowanie.
Wyjątkowość wzoru każdej osoby daje indywidualne różnice w osobowości poza
szerokimi kategoriami głównych typów. Osoba, w której umyśle przeważa
złudzenie, jest jednym z typów powszechnych; u osoby nienawistnej przeważa
niechęć, u pożądliwej silna jest chciwość.
Bardziej
pozytywnym typem jest osoba inteligentna, u której silne są uwaga i wgląd.
Pogląd
Abhidhammy na motywację jednostki wywodzi się z analizy mentalnych czynników i
ich wpływu na zachowanie. To stany umysłu określonej osoby nakazują jej
poszukiwać jednej rzeczy, a unikać innej. To stany umysłu kierują każdym
działaniem. Jeśli umysł zdominowany jest przez chciwość, wtedy dana osoba
zachowuje się stosownie do tego, starając się za wszelką cenę zdobyć przedmiot
swego pożądania. Jeżeli dominującym czynnikiem jest egoizm, wtedy dana osoba
postępować będzie egoistycznie. Każdy typ osobowości jest w tym sensie także
typem motywacyjnym.
Część
Yisuddhimaggi poświęcona jest rozpoznawaniu głównych typów osobowości, ponieważ
każda osoba musi być traktowana w sposób, który odpowiada jej skłonnościom.
Jedną z metod, jaką Yisuddhimagga zaleca dla oceny typu osobowości, jest uważna
obserwacja tego, w jaki sposób dana osoba stoi i jak się porusza. O osobie
pożądliwej lub zmysłowej mówi się na przykład, że jej sposób chodzenia jest
pełen wdzięku; osoba nienawistna wlecze za sobą stopy; osoba oszukująca innych
stawia swe kroki szybko. Typowa praktyczna zasada dla tej analizy brzmi
następująco (Yajirana, 1962, str. 99):
Ślad
osoby nienawistnej jest w środku przerwany. Człowiek nieprzyjazny zostawia
ślad, jak gdyby wlókł swoje stopy. Odcisk oszusta jest odbiciem uczynionym
szybko...
Abhidhamma:
psychologia Wschodu 179
Dalej
tekst informuje, że Budda pozostawia doskonale równe ślady, ponieważ jego umysł
jest cichy, a ciało zrównoważone.
Autor
Yisuddhimaggi uznaje, że każdy szczegół życia jest wskaźnikiem cech charakteru;
ten podręcznik z piątego wieku daje w dużym stopniu całkowity profil zachowania
dla każdego typu osobowości. Osoba uczuciowa jest urocza, uprzej-i odpowiada
grzecznie, kiedy się do niej zwracać.
Osoby
jtakie ścielą swoje łóżka skrupulatnie, leżą cicho i niewiele się poruszają,
kiedy śpią. Spełniają swoje obowiązki z artyzmem; ^zamiatają podłogę równo i
sumiennie wykonują swoją pracę. Są zwykle zręcznymi, starannymi i rozważnymi
pracownikami. Ubierają się czysto i w dobrym guście. Kiedy jedzą, , preferują
delikatny, słodki pokarm, znakomicie przyrządzony li podany w wystawnym stylu;
jedzą
wolno, odgryzają małe Ikęsy i rozkoszują się smakiem. Spoglądając na ładny
przed-Imiot, zatrzymują się, by go podziwiać. Przyciągani są przez jjego
zalety, ale nie zauważają jego wad.
Pozostawiają
taki przedmiot z żalem. Mają także negatywne cechy: są często j pretensjonalne,
podstępne, próżne, chciwe, niezadowolone, (lubieżne i lekkomyślne.
Osoby
nienawistne stoją dla kontrastu bardzo sztywno. Ścielą swoje łóżka niechlujnie
i w pośpiechu, śpiąc mają [napięte mięśnie i odpowiadają gniewem, kiedy się je
budzi. l W pracy są grubiańskie i niedbałe, zamiatają podłogę nierówno i z
hałasem. Ich ubrania są jak gdyby zbyt ciasne i niedopracowane. Preferują
pożywienie ostre i kwaśne; jedzą pospiesznie bez zwracania uwagi na smak. Nie
dostrzegają piękna przedmiotów, zauważają natomiast najdrobniejsze ich wady. Są
często zagniewane, pełne złośliwości, niewdzięczne, l zawistne i nikczemne.
Trzeci
typ jest odmienny od dwóch powyższych. Osoby, l które oszukują, stoją w sposób
niechlujny.
Ich
łóżka są zawsze w nieładzie, a one same śpią na całej ich powierzchni, wstają
leniwie i narzekają.
Jako
pracownicy są niezręczne i ubrudzol l l, Daniel Goleman ne; zamiatają podłogę
niezdarnie i na ślepo, pozostawiając część śmieci. Ich ubrania są luźne i
zaniedbane. Osoby te nie dbają o to, co jedzą; wkładają do ust wielkie kęsy
pożywienia i często brudzą sobie twarz jedzeniem. Nie mają żadnego konceptu,
czy dany przedmiot jest piękny, czy nie;
wierzą
w to, co mówią inni, tak więc podziwiają go lub potępiają. Okazują często
lenistwo i obojętność, mają wyrzuty sumienia, są roztargnione i zakłopotane,
ale mogą też być uparte i wytrwałe.
Yisuddhimagga
wymienia dalej optymalne warunki, jakie powinny spełniać osoby zaczynające
medytację. Pierwszym celem ich praktyki jest przeciwdziałanie dominującym
psychologicznym skłonnościom i w ten sposób równoważenie swoich umysłów. Z tej
przyczyny warunki określone dla każdego typu nie są tymi, jakie wybierają z
natury. Dla przykładu dom osoby zmysłowej powinien być chatą, do której
prowadzi „wyboista ścieżka, a wokół rośnie nie przystrzyżona zniszczona trawa,
[chatą] w niegościnnym otoczeniu, zagrożoną przez lwy i tygrysy, gdzie nawet
łóżko i krzesło są pełne robactwa. Powinna ona być brzydka, wzbudzająca wstręt
w każdym, kto na nią spojrzy” (str. 109).
Yisuddhimagga
wyszczególnia też warunki, które odpowiadają osobie uczuciowej (Buddhaghosa,
1976, str. 109-110):
Jej
odzież ma poszarpane krawędzie z wiszącymi nićmi, jest przykra w dotyku, jak
juta, poplamiona, ciężka i bardzo trudna w noszeniu. Odpowiednim rodzajem
naczynia na pożywienie jest szpetna gliniana miska lub ciężka miska żelazna,
tak nieapetyczna jak czaszka. Właściwym rodzajem drogi, po której ma wędrować
za jałmużną, jest trudny wyboisty szlak, przy którym nie ma żadnej wioski.
Odpowiednim
rodzajem osady dla zdobywania jałmużny jest wieś, gdzie ludzie przechodzą obok
i nie zwracają uwagi na żebrzącą osobę. Ci, którzy są w pobliżu, powinni być
szpetni, mieć złe nastawienie i brudne ubrania, powinni cuchnąć i być
odrażający, a podając kleik czy ryż, powinni zachowywać się tak, jak gdyby
robili to Abhidhamma: psychologia Wschodu 181
z
niechęcią. Właściwym rodzajem pożywienia są połamane ziarna ryżu, nieświeża
maślanka, skwaśniały kleik, curry ze starych warzyw lub cokolwiek, co jedynie
wypełnia żołądek.
Odpowiednie
warunki, w których powinna medytować oso-[ba nienawistna, są natomiast tak
doskonałe i przyjemne, jak | tylko można to sobie wyobrazić. Dla osoby, która
oszukuje, [również wszystko powinno być proste i jasne, tak miłe i przyjemne
jak dla osoby nienawistnej. W każdym przypadku stoczenie ma służyć zahamowaniu
mentalnego czynnika, któ-zwykle dominuje w tych typach osobowości, a wówczas
osoba pożądliwa odkrywa, że tylko w nieznacznym stopniu pożąda, osoba
nienawistna gardzi tylko trochę, a dla osoby [oszukującej wszystko jest czyste.
Ten program właściwego otoczenia, przeznaczony do doskonalenia zdrowia
umysłowe-Igo, jest starożytnym odpowiednikiem tego, co współcześni (nazywają
„terapią środowiskową”. Budda również widział, że Iróżni ludzie biorą się za
różne rodzaje medytacji, obmyślił lwięc szeroką rozmaitość metod, które
pasowałyby do różnych (typów osobowości.
Zdrowie
umysłowe [Czynniki, które z chwili na chwilę tworzą umysłowe stany l danej
osoby, określają zdrowie jej umysłu.
Definicja
zaburze-Inia umysłowego w Abhidhammie jest dość prosta: brak czyn-Iników
zdrowych przy jednoczesnej obecności czynników niezdrowych. Każda odmiana
umysłowego zaburzenia wywodzi się z dłuższego utrzymywania w umyśle określonych
niezdrowych czynników. Wyjątkowa charakterystyczna cecha j każdego niezdrowego
czynnika prowadzi do określonego za-I burzenia - egoizm na przykład leży u
podstaw działań, jakie j my w zachodniej psychologii nazywamy zachowaniami „so-cjopatycznymi”;
niepokój i smutek są w centrum nerwic; niechęć związana z określonym
przedmiotem czy sytuacją, to fobia.
Daniel
Goleman Powtórzmy więc, iż definicja zdrowia umysłowego jest dość prosta:
obecność w psychologicznej ekonomii danej osoby czynników zdrowych i brak
niezdrowych. Czynniki zdrowe oprócz zajmowania miejsc czynników niezdrowych,
stanowią także niezbędne umysłowe środowisko dla grupy pozytywnych stanów,
które nie mogą powstawać w obecności czynników niezdrowych. Obejmują one czułe
przywiązanie (karuna) i „altruistyczną radość” (mudita) - a więc czerpanie
przyjemności ze szczęścia innych.
Osoba
„normalna” ma w przepływie umysłowych stanów mieszaninę czynników zdrowych i
niezdrowych. Każdy z nas w chwili przepływu strumienia świadomości doświadcza
okresów w całości zdrowych lub niezdrowych stanów umysłu. Niewiele osób jednak
doznaje wyłącznie zdrowych stanów, a więc w pewnym sensie wszyscy jesteśmy
„niezdrowi”. I rzeczywiście, święte teksty cytują słowa Buddy, które głoszą, iż
„wszyscy ludzie normalni są obłąkani”. Celem rozwoju psychologicznego, jaki
zaleca Abhidhamma, jest zwiększanie w umyśle danej osoby liczby stanów zdrowych
i odpowiednie zmniejszanie niezdrowych. U szczytu zdrowia umysłowego w umyśle
osoby nie pojawiają się żadne niezdrowe czynniki. Chociaż jest to ideał, do
którego poszukiwania ponaglana jest każda jednostka, stan ten rzadko bywa
urzeczywistniany.
Jednym
z powodów, dla których niewielu ludzi osiąga idealne umysłowe zdrowie, są
anusaja, utajone skłonności umysłu do niezdrowych stanów mentalnych. Anusaja
drzemią w umyśle osoby, aż nadchodzi dla nich odpowiednia chwila, kiedy mogą
wypłynąć na powierzchnię. Siedem z niezdrowych czynników to szczególnie silne
anusaja: chciwość, fałszywy obraz, złudzenie, niechęć, powątpiewanie, duma i
niepokój. W chwili, gdy osoba doświadcza zdrowego stanu umysłu, anusaja zostają
zawieszone, ale są one zawsze na tyle blisko, aby przejąć inicjatywę, kiedy
wydarza się odpowiednia sytuacja. Ostatecznym kryterium dla pełnego umysłowego
Abhidhamma: psychologia Wschodu 183
zdrowia
jest wykorzenienie z umysłu anusaja, co prowadzi do wyeliminowania tendencji do
niezdrowych stanów umysłu. Reguła anusaja jest pokrewna zachodniej koncepcji
podświadomości.
Jako
katalog umysłowych właściwości, jakich doświadczamy z chwili na chwilę, spis
mentalnych czynników, zamieszczony w Abhidhammie, nie jest w żaden sposób
wyczerpujący. Możliwości klasyfikowania umysłowych stanów są niezliczone;
teoretycy Abhidhammy nie aspirują do oferowania całkowitego kompendium. Jest to
jednak dość znacząca analiza; kategorie służą temu, aby pomóc określonej osobie
poznać - a więc również kontrolować - kluczowe stany umysłu, aby mogła ona
ostatecznie uwolnić się od stanów niezdrowych. Praktykujący buddysta rozpoczyna
skoordynowany program kontroli środowiska, zachowania i uwagi, aby osiągnąć
swój ostateczny cel, jakim jest płaszczyzna zdrowych stanów umysłu. Osoba
zmierzająca klasyczną ścieżką buddyjską i poszukująca owej płaszczyzny zdrowia
powinna wejść w otoczenie klasztoru, uporządkować swoje działania poprzez śluby
zakonne i - co najważniejsze - medytować.
Medytacja:
Ścieżka do umysłowego zdrowia. Kiedy ludzie są już obeznani z kategoriami
zdrowych i niezdrowych czynników mentalnych, tak że mogą widzieć je w działaniu
w swoich własnych umysłach, odkrywają, iż zwykła znajomość faktu, że dany stan
jest niezdrowy, to zbyt mało, aby go zakończyć.
Na
przykład, jeżeli dana osoba czuje się dotknięta przewagą niezdrowych czynników
lub chce je wyeliminować, do psychologicznej mieszaniny dodaje jedynie niechęć
i pragnienie. Strategią, jaką Abhidhamma oferuje dla osiągania zdrowych stanów,
nie jest ani ich zwykłe szukanie, ani też sprzeciwianie się niezdrowym stanom.
Zalecanym podejściem jest medytacja.
W
Abhidhammie osiąganie zdrowego stanu umysłu oznacza zamianę niezdrowych
czynników na ich biegunowe przeDaniel Goleman ciwieństwa. Zasada, dzięki której
zachodzi ta wymiana, jest pokrewna „wzajemnemu hamowaniu”, a jej przykładem
może być stosowane w medycynie znieczulanie, w którym relaksacja mięśni hamuje
swoje fizjologiczne przeciwieństwo, jakim jest ich napięcie. Każdemu
negatywnemu czynnikowi mentalnemu odpowiada czynnik pozytywny. Kiedy obecny
jest określony czynnik zdrowy, tłumi on swoje przeciwieństwo, dlatego też nie
ma w tym stanie czynnika niezdrowego.
W
Abhidhammie zdrowe i niezdrowe psychodynamiczne czynniki mentalne wpływają na
siebie hamująco; obecność jednego tłumi jego przeciwieństwo. Ale nie zawsze
jest to zgodność „jeden-najeden” pomiędzy parą zdrowych i niezdrowych czynników
- na przykład, sam czynnik nieprzywiązywania się hamuje chciwość, skąpstwo,
zawiść i niechęć. Pewne kluczowe czynniki hamują całą serię przeciwieństw;
kiedy na przykład obecne jest złudzenie, ani jeden pozytywny czynik nie może
pojawić się w jego obecności.
Dla
każdego niezdrowego czynnika istnieje co najmniej jeden czynnik zdrowy, który
skutecznie blokuje wejście jego negatywnego odpowiednika do świadomości. W
przypadkach, gdzie określone niezdrowe czynniki są szczególnie silne, ich
przeciwieństwa muszą być wzywane wielokrotnie, aby je wykorzenić.
Kiedy
wpływ niezdrowych czynników maleje, siła odpowiadających im wpływów zdrowych
wzrasta.
Postęp
w medytacji może być opisany wyłącznie jako kultywowanie zdrowych cech kosztem
niezdrowych, a proces ten celuje w wytępienie wszystkich niezdrowych czynników
z czyjegoś umysłu.
Dynamika
dwoistości, podziału na zdrowe i niezdrowe, rozjaśnia sposób oczyszczania
umysłu z czynników niezdrowych. Abhidhamma zakłada, że zdrowe czynniki nie mogą
istnieć w umyśle w tym samym momencie, co czynniki niezdrowe, z powodu
określonych antagonistycznych wzajemnych związków pomiędzy nimi. Umysł nie może
być jednocześnie odczuwany jako zarówno ciężki, jak i lekki, zarówno
Abhidhanuna: psychologia Wschodu 185
czysty,
jak i mglisty. Istnienie jednego w danej chwili unieważnia drugie. Normalna
świadomość czuwania dotyczy fluktuacji pomiędzy dwoma wpływami, ale całkowita
nieobecność wszystkich niezdrowych czynników w jakimkolwiek okresie jest rzadko
znajdowana w normalnej świadomości.
Abhidhamma
zaleca dwie odmienne metody reorganizacji świadomości, przeznaczone do
zmniejszenia i ostatecznego wyrwania niezdrowych czynników mentalnych. Pierwsza
posługuje się medytacyjną strategią koncentracji, druga strategią uwagi. Postęp
w takiej czy innej formie medytacji może być rozumiany i wyjaśniony jedynie w
terminologii przebudowywania ról granych przez różne mentalne czynniki.
Abhidhamma
przyjmuje za punkt wyjścia osobę, której umysł ograniczony jest przez czynniki
niezdrowe. Kiedy siła zdrowych czynników jest słaba, psychiczne zdrowie danej
osoby jest w złym stanie; taki stan umysłu, widziany przez szkła Abhidhammy,
jest raczej surowy (Nyanaponika, 1949, str. 67):
Ogólna
ociężałość i niezdarność umysłowych procesów dają w rezultacie dużą siłę
przyzwyczajenia do aktualnego stanu. Wszelkie zmiany podejmowane są powoli,
niechętnie i w najmniejszym możliwym stopniu; myśl jest sztywna i skłania się w
stronę dogmatu. Wiele czasu zajmuje nauka, biorąca swój początek od doznania
czy rady; uczucia i niechęci są stałe i stronnicze; zwykle charakter okazuje
się bardziej lub mniej niedostępny.
Kiedy
zarówno uwaga, jak i koncentracja danej osoby są słabe, oczekiwać należy od
niej z początku bardzo małej kontroli nad percepcyjnymi zdolnościami. Kroki
początkowe celują w tym, aby uczynić umysł medytującego podatnym i wrażliwym na
wpływ właściwości zdrowych, rozluźniając jednocześnie wrodzoną kontrolę
niezdrowych czynników. Początkowa praktyka jest często trudna, a nawet bolesna,
ponieważ umysł medytującego nie jest przyzwyczajony do wymaganej umysłowej
dyscypliny.
Daniel
Goleman Medytacja jest, mówiąc technicznie, stalą próbą utrzymania określonej
uważnej postawy. Na przykład, w wysiłku utrzymywania swojej uwagi na doznaniach
związanych z oddychaniem, medytujący próbuje trzymać swój umysł w koncentracji.
Faktycznie jednak jego umysł nie pozostanie skoncentrowany, ale będzie wędrował
do innych myśli i odczuć. W praktyce spędzi on większość swojego czasu próbując
pamiętać o zawracaniu swojego wędrującego umysłu do przedmiotu koncentracji,
jakim jest oddychanie. W sytuacji takiej ważną rzeczą jest po prostu sama próba
koncentrowania się na oddechu.
W
kolejnym typie medytacji, tzw. uwadze, medytujący przybiera neutralną pozycję
wobec wszystkiego, co wpływa w jego strumień świadomości i z niego wypływa,
nadając równą wartość wszystkiemu, co pojawia się w umyśle. Treść tego, co
przebiega przez jego umysł, nie jest istotna - medytujący stale próbuje
utrzymać swoją uwagę. Jego wysiłki nie są skierowane ku serii zdrowych czynników
per se.
Ponieważ
czynniki zdrowe są właściwościami mentalnymi, które utrzymują uwagę umysłu w
stanie stałym, ich panowanie nad umysłem będzie produktem ubocznym postępu
danej osoby w medytacji.
Poprzez
uczenie się medytowania z większą sprawnością, medytujący zwiększa ilość
zdrowych czynników w swoich umysłowych stanach.
Ostateczna
zdobycz na ścieżce medytacji - nibbana lub nirwana - jest możliwa tylko wtedy,
gdy praktykant rozwinął siedem czynników oświecenia do wyższego stopnia. Tymi
czynnikami są: uwaga, mądrość, energia, zachwyt, opanowanie, koncentracja i
spokój. Tych siedem czynników pozostaje w równowadze, aby przyspieszyć drogę,
jaką umysł medytującego zmierza ku nibbanie (Goldstein, 1976, str. 147):
Oto
jest siedem przymiotów oświecenia, które muszą być w naszej praktyce
doprowadzone do dojrzałości. Trzy z nich to czynniki pobudzające, a trzy
uspokajające. Mądrość, enerAbhidhamma: psychologia Wschodu 187
gia
i zachwyt, wszystkie pobudzają umysł; czynią go czuwającym i czujnym.
Opanowanie, koncentracja i spokój uspokajają umysł i czynią go nieruchomym.
Wszystkie one muszą być w harmonii: jeśli jest zbyt wiele pobudzenia, umysł
staje się niespokojny; jeśli zbyt wiele spokoju, zasypia. Czynnik uwagi jest
tak silny, ponieważ nie tylko służy do wzbudzenia i wzmocnienia wszystkich
pozostałych czynników, ale także trzyma je we właściwej im równowadze.
Abhidhamma
mówi, że nibbana przynosi zasadniczą i trwałą przemianę mentalnych stanów.
Największe
znaczenie mają jednak dla osobowości następstwa nibbany. W przeciwieństwie do
dżhany, która wywiera krótkotrwały efekt na osobowość medytującego, o
osobowości postnibbanicznej mówi się, że jest nieodwołalnie zmieniona. Pierwsze
doznanie nibbany zapoczątkowuje progresję zmian, jakie mogą w końcu doprowadzić
do punktu, w którym nie ma już czynników niezdrowych. Nie tylko nie istnieją
żadne niezdrowe czynniki w stanach danej osoby, ale wykorzeniła ona także
wszelkie ukryte skłonności, które mogłyby potencjalnie doprowadzić do
pojawienia się w jej umyśle czynnika niezdrowego.
Ta
przemiana świadomości jest stopniowa. Chociaż doznanie nibbany jest zawsze
takie samo, kiedy wgląd medytującego się wzmaga, może on osiągać coraz głębszą
nibbane. Na każdym kolejnym poziomie grupy niezdrowych czynników są coraz
silniej hamowane. Ostatecznie żaden niezdrowy czynnik nie pojawia się już w
żadnym z umysłowych stanów danej osoby. Medytujący, który osiąga ten punkt,
nazywany jest arhatem. Zatrzymuje on jednak ślady wyjątkowych cech swojej
osobowości, jak jest to widoczne na historycznych przykładach osobistej postaw
oświeconych istot.
Arhat:
Idealny typ zdrowej osobowości. Arhat uosabia w Abhidhammie kwintesencję
umysłowego zdrowia. Cechy jego osobowości są trwale zmienione; wszystkie jego
pobudDaniel Goleman ki, cale postrzeganie i wszelkie działania, w jakie
angażował się uprzednio pod wpływem niezdrowych czynników, znikają. Runę
Johansson w książce The Psychology ofNirvana (1970), sięgnął do Abhidhammy w
celu określenia w punktach cech osobowości arhata. Jego lista obejmuje:
O
nieobecność: sensorycznych pragnień, niepokoju, urazy, jakiegokolwiek strachu
bądź dogmatycznego myślenia, jak przekonanie, że to czy tamto jest „Prawdą”,
niechęci do stanów wynikających z utraty, niełaski, bólu czy winy, uczuć żądzy
i gniewu, doznawania umysłowego cierpienia, potrzeby aprobaty, przyjemności
bądź pochwały, pragnienia czegokolwiek poza niezbędnymi i koniecznymi
przedmiotami oraz O przewagę: bezstronności wobec innych i spokoju we
wszystkich okolicznościach, trwałej czujności i cichego zachwytu w doznaniach
najzwyklejszych czy nawet na pozór nudnych, silnego współczucia i czułego
przywiązania, szybkiego i dokładnego postrzegania, opanowania i wprawy w
podejmowaniu działań, otwartości wobec innych i wrażliwości na ich potrzeby.
Jedna
z niewielu w Abhidhammie uwag o snach sugeruje inną niezwykłą cechę arhata. O
snach ludzi mówi się, że występują w czterech typach. Pierwszy spowodowany jest
jakimś organicznym zaburzeniem i dotyczy silnego fizycznego doznania, takiego
jak spadanie, latanie czy ucieczka.
Koszmary
nocne należą do tej kategorii. Drugi typ snu jest wynikiem działań, jakie
podejmowaliśmy w ciągu dnia i jest odbiciem tych doświadczeń. Takie sny
występują najczęściej. Trzeci rodzaj snu odpowiada rzeczywistemu wydarzeniu,
które ma aktualnie miejsce i pokrewny jest zasadzie synchroniczności Junga.
Ostatnim typem snu jest jasnowidzenie, dokładne proroctwo wydarzeń, które
nastąpią. Kiedy śni arhat, jest to zawsze sen jasnowidzący (Van Aung, 1972).
Budda był biegłym w interpretowaniu swoich snów, chociaż w Abhidhammie nie
istnieje żaden formalny system analizy symboli. Przed Abhidhamma: psychologia
Wschodu 189
swoim
oświeceniem Budda miał serię jasnych snów, które przepowiedziały jego
oświecenie, nauczanie, zebranie grupy uczniów i dalszy rozwój buddyzmu po jego
śmierci.
Z
perspektywy zachodniej psychologii arhat może wydawać się osobą prawą
niezależnie od przekonań; uosabia on zwykłe cechy idealnego typu w każdej z
azjatyckich psychologii. Arhat jest istotą oświeconą, prototypem godnym uwagi
głównie przez swoją nieobecność w zachodniej teorii osobowości. Ale arhat jest
również typem idealnym, końcowym punktem stopniowej przemiany, jaką może podjąć
każdy i w jakiej każdy może osiągnąć cel. W ten sposób medytujący nie staje się
nagle świętym; może on doświadczać siebie na drodze przemiany, ma więc większy
udział zdrowych stanów umysłu.
Psychologia
Wschodu i Zachodu Święci istnieją w niemal wszystkich wielkich religiach
świata. Ich osobowość jest zawsze taka sama i jest osobowością arhata. Chociaż
zachodnie religie dopuszczają możliwość istnienia osób świętych, zachodnia
psychologia nie uczyniła tego nigdy.
Polityka
świadomości Arhat stanowi wyzwanie dla paradygmatu psychologii Zachodu. W
naszej kulturze i w naszej psychologii nie mamy żadnego modelu tak radykalnej
przemiany świadomości. Ten poziom ludzkiego rozwoju wykracza poza wizję i cele
zachodniej psychologii. Arhat nie posiada wielu cech, które psychologia Zachodu
uznaje za integralną część ludzkiej natury. Jest on postacią tak prawą, że jego
istnienie wydaje się wręcz niemożliwe.
Gdzie
i kiedy poglądy religii i psychologii Zachodu, odnoszące się do ludzkich
możliwości, zaczęły rozchodzić się w dwie różne strony? Faktycznie od początków
istnienia współczesnej psychologii.
Psychologia
to w pewnym stopniu autobiografia: osobista historia teoretyków ma bezpośredni
wpływ na ich teorie. Freud, dla przykładu, w swoim wprowadzeniu do Cywilizacji
i jej rozgoryczeń, mówi o liście, jaki otrzymał od poety Romaina Rollanda,
który stał się uczniem wielkiego indyjskiego świętego Śri Ramakrishny. Rolland
Daniel Goleman opisał uczucie czegoś „bezgranicznego”, co postrzegał jako
„fizjologiczną podstawę mądrości mistycyzmu”. Freud nadał temu doznaniu nazwę
„oceaniczne” i starając się odkryć je w sobie, zaczął je objaśniać w sposób
zgodny ze swoim własnym punktem widzenia, zakładając, że genezą tego typu
doświadczeń jest dziecięca bezradność, którą uznawał również za źródło doznań
religijnych.
Czyniąc
tak Freud zastosował szablon, jaki stworzył dla zrozumienia doznań innego rodzaju,
niż to, które opisał Rol-land, ale który wydawał się tłumaczyć doświadczenie w
sposób wygodniejszy dla psychologii Zachodu. Jak napisał: „Idea odbierania
przez ludzi informacji o ich związku ze światem wokół nich, poprzez uczucie,
które jest od początku ukierunkowane na ten cel, brzmi tak obco i tak źle
wpasowuje się w gmach naszej psychologii, że jest się usprawiedliwionym
próbując odkryć psychoanalityczne (...) wyjaśnienie takiego odczucia”.
W
ostatnich słowach tego samego wprowadzenia Freud określił postawę wobec tego i
innych aspektów odmiennych stanów świadomości, która od tamtych czasów stała
się domniemanym przypuszczeniem wielu, jeśli nie większości, tych którzy
przyjęli jego psychoanalityczne wyjaśnienie:
„Znalezienie
związków z wielką liczbą nieokreślonych modyfikacji umysłowego życia, takich
jak transy i ekstazy, nie byłoby trudne. Ja jednak pragnę zawołać słowami
Schillera: ‘Pozwól cieszyć się temu, kto wzdycha w różowym świetle’ (co oznacza
zwykły stan świadomości czuwania).”
William
James miał natychmiastową odpowiedź na postawę, w oparciu o którą Freud zbywał
duchowe stany. Chociaż nie miał on na myśli samego Freuda, mówił o identycznej
intelektualnej skłonności (1961, str. 29):
Z
całą pewnością w ogólnych zarysach znamy wszyscy ów sposób dyskredytowania
stanów umysłu, dla których mamy antypatię. „Medyczny materializm” wydaje się
najlepszym Psychologia Wschodu i Zachodu określeniem naiwnego systemu myślenia,
jaki tu rozważamy. To właśnie materializm odarł ze świętości św. Pawła, nazywając
jego wizję na drodze do Damaszku uszkodzeniem kory potylicznej i określając go
jako epileptyka. To materializm uznał św. Teresę za histeryczkę, a św.
Franciszka z Asyżu za genetycznego degenerata, a także podważył duchową
prawdomówność George’a Foxa, traktując jego postępowanie jako objaw
rozstrojenia okrężnicy. Te wszystkie umysłowe napięcia, jak głosi ów
materializm, spowodowane są wypaczonym działaniem różnych gruczołów, których
fizjologia nie jest jeszcze poznana.
Rozważmy,
jak psychologia Zachodu postrzega duchową stronę życia. Żyjemy w kulturze,
która trzyma się naukowego punktu widzenia. Próbując stać się nauką,
psychologia dopasowała się do tego poglądu, osiągając pewne korzyści, ale i
ponosząc ogromne koszty. Być psychologiem oznacza mieć, podobnie jak większość
społeczeństwa, negatywną postawę wobec duchowej ewolucji lub też być niepomnym
na tę możliwość.
Rezultat
jest taki, że jednym z głównych tematów tabu - tematów, które nie wpasowują się
łatwo w naszą zbiorową świadomość - jest religijne doznanie. W połowie lat
siedemdziesiątych w badaniu przeprowadzonym na społeczeństwie amerykańskim pod
kątem „zalet życia”, jedno z pytań brzmiało:
„Czy
kiedykolwiek miałeś uczucie przebywania bardzo blisko potężnej duchowej siły,
która wydawała się wynosić cię poza granice twojego ja?” Czterdzieści procent
ankietowanych odpowiedziało, że zdarzyło się to co najmniej raz, dwadzieścia
procent oświadczyło, że kilka razy, a pięć procent przyznało, że zdarzało się
to często. Prawie każda z tych osób podkreśliła, że nigdy nie rozmawiała o tych
doznaniach z terapeutą, pastorem, kapłanem czy rabinem. „Pomyśleliby, że
oszalałem” - taka była z reguły przyczyna ich decyzji. Doznania te nie pasują
do zachodniego punktu widzenia;
pozostaje
tylko ich ocena psychologiczna. Tworząc Daniel Goleman swego rodzaju
„gabinetowy mistycyzm” nasze teorie ludzkich możliwości są jako całość bardzo
ograniczone. Mamy wszyscy wspólną ślepą plamkę.
Spojrzenie
na rzeczywistość Jednostki każdej społeczności kodyfikują doznanie w
kategoriach swojego własnego językowego systemu, pojmując rzeczywistość tylko
wówczas, kiedy przedstawiana jest w ich własnym kodzie.
Każda
kultura akcentuje i kategoryzuje doznanie inaczej. Antropolog uznaje, że studia
nad kodem innym od naszego własnego mogą doprowadzić nas do pojęć i aspektów
rzeczywistości, w oparciu o które nasz własny sposób patrzenia na świat będzie
się wydawał nieodpowiedni.
Każda
kultura ma wyspecjalizowane słownictwo w tych obszarach, które są najbardziej
uderzające dla jej własnego trybu doznawania świata. W tym świetle intrygujące
jest to, że kultura Zachodu ma jako swój podstawowy techniczny słownik,
opisujący wewnętrzne doznania, wysoce wyspecjalizowaną naukową klasyfikację
chorób z dziedziny psychopatologii, podczas gdy kultury azjatyckie, takie jak
indyjska, mają równie szczegółowe słowniki dla odmiennych stanów świadomości i
etapów rozwoju duchowego.
Kultura
modeluje świadomość, aby dostosowywała się do pewnych norm, ogranicza typy
doznania czy kategorie doznań dostępnych dla jednostki i określa możliwości
zaakceptowania danego stanu świadomości lub informowania o nim w danej sytuacji
społecznej. Jak wykazał Goffman (1962), zasady te stosują się do
psychopatologii w naszej własnej kulturze, przy czym odmienne stany świadomości
mogą im również podlegać. Zachodnia kultura była historycznie represyjna wobec
niektórych odmiennych stanów świadomości, takich jak na przykład gnostyckie
herezje Wieków Średnich, które doprowadziły do powstania Inkwizycji. W innych
kontekstach odmienne stany cieszyły się poparciem, jak chociażPsychologia
Wschodu i Zachodu by Ćwiczenia duchowe Ignacego Loyoli w katolickim
monas-tycyzmie.
Nasza
normatywna „rzeczywistość” jest właściwa dla naszej kultury. Ponieważ została
zatwierdzona zgodnie, odmienny stan świadomości wyobraża antyspołeczny i
niezdyscyplinowany tryb istnienia. Jak widzi to Ramanujan (1973), taka odmienna
świadomość ustanawia coś, co jest przeciwne bezwzględnemu kulturowemu
porządkowi, jest wiec to „świadomość demaskująca, niwecząca, szalona. Jest to
akt gwałtu przeciw powszechnym oczekiwaniom, wyłom w tym, co możliwe do
przepowiedzenia i pewne”. Jest to ten sam element nieprzewidywalności, który
był jednym z czynników formułowania publicznej polityki przymusowej
hospitalizacji psycho-tyków. Ponieważ odmienne stany również mogą obalić
społeczny porządek, w naszej własnej kulturze ten sam strach przed
nieprzewidywalnym stał się przyczyną potępienia używania środków dających
odmienne stany - psychodelików rozszerzających zakres świadomości - czy też
stworzył ogólną niechęć do takich „podejrzanych” technik, jak medytacja.
Podczas
gdy system kulturowych wartości, który doprowadził do gloryfikacji stanu
czuwania i wykluczenia odmiennych stanów (oprócz upojenia alkoholowego) z norm
społecznych, udowodnił, że jest sprawny w kategoriach masy narodowego produktu
i ekonomicznego wzrostu, uczynił nas jednocześnie, jako kulturę, względnie
ubogą w płaszczyźnie odmiennych stanów świadomości. Kultury „prymitywne” i
tradycyjne, mimo wytwarzania mniejszej ilości dóbr materialnych, są daleko
bardziej wyuczone w zawiłościach świadomości. Niektóre społeczności kształcą
swoich członków w dziedzinie przemiany świadomości, a wiele z nich rozwinęło
odpowiednie „technologie” dla tego celu. Buszmeni uczą się wchodzić w trans
poprzez taniec i używać stanu transu do uzdrawiania (Katz, 1973). Indyjski
„wojownik” Yaąui szkoli swoją percepcję tak, aby zrozumieć płynące informacje i
naturalne moce środowiska, nie wyczuwane zwykle przez „szaDaniel Goleman rych”
obywateli. Malajscy Senoi systematycznie wykorzystują treść snów do
podtrzymania harmonijnych międzyosobowych wzajemnych związków w życiu
społeczeństwa (Stewart, 1969).
Kultury
azjatyckie rozwinęły wyspecjalizowane słownictwo dla opisania i oznaczenia
odmiennych stopni, poziomów i typów właściwych dla medytacji odmiennych stanów,
które nasz własny język niewyraźnie i niezdarnie próbuje nam przybliżać.
Buddyjska psychologia wylicza osiem różnych poziomów dżhany, podczas gdy
angielska „koncentracja”, „pochłonięcie” i „trans” - będące ich przybliżeniem -
nie oddają pełnego znaczenia; osiemnaście etapów świadomości, prowadzących do
nirwany, opisanych w tym samym systemie, nie ma żadnych angielskich
odpowiedników. Chociaż język angielski zapożyczył słowo „nirwana”, jego zwyczajne
potraktowanie jest wypaczeniem tego, co pierwotnie ono oznaczało; przejęliśmy
pojęcie, ale całkowicie zlekceważyliśmy doznanie, do jakiego się ono odnosi.
Oparta na doświadczeniu podstawa wschodniego nauczania może okazać się dużo
ważniejsza dla naszej psychologii i kultury, niż pojęcia, jakie ono oferuje.
Chociaż
wschodnie i zachodnie psychologie mogą się częściowo pokrywać - w płaszczyźnie
zwykłego zainteresowania procesami uwagi czy rozumienia natury ludzkiego
cierpienia - każda z nich gruntownie bada terytorium i techniki, jakie druga
ignoruje czy też zaledwie dotyka. Psychologiczna myśl sporządziła na przykład
wykres aspektów tego, co na Wschodzie nazywane jest „karmą”, w daleko większych
szczegółach, niż wschodnia szkoła psychologii. Podobnie, szkoły wschodnie
rozwinęły szereg metod dla dobrowolnej przemiany świadomości, przez co
stworzyły technologię dla zajęcia się rzeczywistościami poza umysłem, które
powoli znajdują swoje miejsce we współczesnej psychologii czy też doznawane są
w naszym zwykłym stanie świadomości.
Psychologia
Wschodu i Zachodu 197
Psychologie
Wschodu i Zachodu Opisawszy widzenie, cel i środki buddyjskiej psychologii,
spójrzmy na nią z zachodniego punktu widzenia. Kto spośród psychologów Zachodu
mógłby uznać wartość radykalnej przemiany świadomości? Jednym z prawdopodobnych
kandydatów jest William James. W swej Principles of Psychology pisze on (1950,
str. 424):
Zdolność
samorzutnego przenoszenia z powrotem wędrującej uwagi jest <damem osądu,
charakteru i woli. Nikt nie jest compos sui, jeśli tego nie posiada.
Wykształcenie, które rozwijałoby tę zdolność, byłoby wykształceniem par
excellence.
James
widział wiele zalet szkolenia w zakresie stawania się uważnym - co jest istotą
medytacji - ale dodaje on: „Łatwiej jest zdefiniować ten ideał, niż udzielić
praktycznych wskazówek dla jego spełnienia.”
Chociaż
„samorzutne przenoszenie z powrotem wędrującej uwagi” jest podstawowym krokiem
w medytacji, James najwidoczniej nie wiedział, że szkolenie, jakie zaleca,
istnieje w psychologiach Wschodu. Chociaż znał on niektóre aspekty wschodniej
filozofii, nie ma nic dziwnego w tym, że był nieświadomy istnienia wschodnich
psychologii. Większość amerykańskich psychologów była, ogólnie mówiąc,
ignorantami w zakresie psychologii Wschodu. Jest to zrozumiałe w świetle
niedostępności tekstów, które aż do niedawna istniały wyłącznie w pali,
sanskrycie czy innych językach, w jakich psychologie te zostały sformułowane.
Na dodatek, od chwili kiedy przetłumaczono je na angielski, psychologie te
traktowano jak religijne doktryny. Kiedy w końcu zwróciły uwagę wczesnych
teoretyków, takich jak Freud, zostały z miejsca odrzucone.
Większość
zachodnich teoretyków osobowości nie wiedziała jednak, że wschodnie
psychologie, takie jak Abhidhamma, Daniel Goleman w ogóle istnieją. Nawet
jeżeli zwracano na nie uwagę, istniało duże prawdopodobieństwo, że ich
doniosłość z wielu różnych powodów zostanie zlekceważona. Przez behawiorystów,
na przykład, psychologia Wschodu byłaby odrzucona na mocy swojej
introspektywnej natury. Stanowisko behawiorysty opiera się na przekonaniu, że
doznanie wewnętrzne nie może być studiowane naukowo, tak więc żadna
psychologia, która oparta jest na introspekcji, nie ma prawa istnieć.
Behawioryzm
w swym dzieciństwie toczył wielkie boje z introspekcjonistami Titchenera,
którzy mieli poglądy zbliżone do podstaw Abhidhammy. Uważali oni, że świadomość
jest dostrzegalna bezpośrednio, złożona z możliwych do opisania elementów i że
zadaniem psychologa jest analizowanie jej w jej składnikach. Wyrażając opinię behawiorysty
Watson (1913) był stanowczy w swej krytyce introspekcjonistów, którzy - jak
twierdził - zastąpili „świadomością” to, co przedtem nazywane było duszą:
„Wydaje się, że nadszedł czas, kiedy psychologia powinna odrzucić wszelkie
odwoływanie się do świadomości, ponieważ nie musi ona już dłużej wmawiać sobie,
że należy czynić z umysłowych stanów przedmiot obserwacji.”
Większość
zachodnich psychologów reagowała więc negatywnie na psychologie Wschodu;
ogólnie rzecz biorąc nie były one w ogóle postrzegane jako psychologie. Zamiast
tego, widzieli oni wschodnie tradycje jako coś więcej niż zagmatwane i
niewyraźne systemy religijne, całkowicie pozbawione treści, którą mogliby
zajmować się „prawdziwi psycholodzy”.
Podobieństwa
między systemami. Spojrzenie na modele głównego strumienia normalnego stanu
psychicznego w zachodniej psychologii ujawnia szereg godnych uwagi podobieństw
do psychologii Wschodu. Na przykład, opis Gordona Allporta (1968) dojrzałości
czy też umysłowego zdrowia podaje takie cechy, jak realistyczna percepcja,
samoakceptacja bądź zadowolenie z siebie, współczucie i serdeczność. Nie ma
Psychologia Wschodu i Zachodu tu żadnej kwestii spornej - oba systemy mogą być
ze sobą łatwo pogodzone. System buddyjski różni się jednak od psychologii Allporta
naciskiem, jaki psycholog ten kładzie na silne ego. Zasady buddyzmu utrzymują z
kolei, że nie istnieje żadna trwała jaźń - że ego to iluzja. Ten pogląd określa
główną różnice pomiędzy tymi dwoma systemami.
Weźmy
też pod uwagę opis ostatniego etapu dojrzałości w cyklu życia człowieka,
dokonany przez Erika Eriksona (1963). Cechami tego stanu są: akceptowanie
okoliczności, jakie daje życie, brak urazy i nieobecność strachu (szczególnie
przed śmiercią). I znów nie ma tu żadnej sprzeczności z buddyzmem - dopóki
Erikson nie doda do powyższych cech integralności ego oraz stawania w obronie
stylu życia i jaźni. Ale skoro trwała i niezmienna jaźń nie istnieje, to czego
bronić?
Jedną
z najbliższych arhatowi postaci w zachodniej psychologii jest „samorealizująca
się” osoba, której charakterystykę podał Abraham Maslow (1971). Ma ona czystą
percepcję rzeczywistości, jest spontaniczna, manifestuje oderwanie (jej
wzajemne związki nie są przywierające, natrętne i nie roszczą sobie prawa
własności), jest niezależna od pochlebstwa, krytycyzmu i współczucia.
Kolejne
podobieństwo wynika z opisu tzw. „opancerzenia” autorstwa Ernesta Beckera
(1969, str. 8384):
Jak
zauważył Reich (...) ludzie stają się w znacznym stopniu usztywnieni, jak gdyby
faktycznie osłaniał ich pancerz. To on sprawia, że nie wykazują żadnego
zrozumienia dla punktów widzenia, które uznali za niewarte rozważania czy też
zbyt zagrażające. Taka postawa odizolowuje ich od innych. Nie chcą ryzykować
wkroczenia w ich świat nowej myśli i wywrócenie go, nawet jeżeli dzieje się to
za sprawą dobra i miłości. Miłość łamie bariery i umiejscawia ludzkie związki
na wspólnych płaszczyznach i w oparciu o wspólne warunki. Miłość usuwa ze
wzajemnego związku kontrolę, jaką osoba Daniel Goleman opancerzona ma nad
drugą. A wówczas ma ona siłę do życia, jest w stanie rozbić pancerz i stać się
otwartą na potrzeby innych.
Taka
jest oczywiście postawa arhata: brak izolacji i obrony oraz otwartość na
potrzeby innych. W kategoriach idealnego typu „normalnego stanu psychicznego”
pokrywa się to oczywiście z buddyzmem.
Bardzo
szczególne podobieństwo ukazane zostało w opracowaniu napisanym przez Franza
Alexandra (1941). Ma ono nieszczęśliwy tytuł: Buddyjskie szkolenie jako
symulowana katatonia. Alexander, który szkolił się w Berlińskim Instytucie
Psychoanalityk! w latach trzydziestych, zanim przybył do Ameryki, miał dostęp
do buddyjskich tekstów przetłumaczonych z jeżyka pali na niemiecki. W
przeciwieństwie do Freuda on rzeczywiście studiował te teksty i w odróżnieniu
od większości zachodnich psychologów, był zachwycony tym, co znalazł.
Zauważając, że pierwsze etapy medytacji dotyczą ascetycznego wyrzeczenia się
czy też odwrócenia się od świata, Alexander kończy swoje opracowanie używając
terminologii psychoanalitycznej: „To znamienne tłumienie emocjonalnego życia
jest faktycznie wycofaniem libido ze świata i skierowaniem go w stronę ciała w
‘sadystycznym szale’, jaki klinicznie wszyscy uznajemy za melancholię”.
Pierwszy
etap wglądu uznał on więc za melancholię. Rozpatrując następnie medytacyjne
pochłonięcie zauważa, iż „całe ciało osoby staje się jedynym obiektem. Uczucie
radości, doskonałej zmysłowości wszystkich narządów, tkanek i komórek,
przyjemności całkowicie uwolnionej z genitaliów, a będącej orgazmem
rozprzestrzeniającym się na całe ciało, to opisywany już stan schizofreniczny w
swej katatonicznej ekstazie.”
Według
Alexandra, medytujący posuwa się tu od melancholii do katatonii. Dalszy krok,
jaki on proponuje, sprowadza się do stałego zmniejszania uczucia przyjemności
razem ze Psychologia Wschodu i Zachodu stopniowym przechodzeniem w apatię, co
sugeruje etap obojętności. Ostatni poziom widzi on jako stan całkowitej
umysłowej pustki i jednolitości. Odwołując się do nirwany, wnioskuje: „Nie
sprawia nam trudności rozpoznanie w tym stanie ostatniego etapu schizofrenii -
tzw. schizophrenia dementia.”
Pomimo
analitycznego tonu, opracowanie Alexandra wydaje się dość wrogie. Dostrzega on
nadzwyczajne podobieństwo między techniką wglądu a psychoanalizą, a także widzi
końcowy cel buddyjskiego pochłonięcia jako próbę psychologicznej regresji do
stanu wewnątrzmacicznego. Droga do nirwany, jak pisze, może być porównana do
filmu, który wyświetlany jest od tyłu. Postrzega on poszczególne poziomy wglądu
jako zrzucanie „kolejnych warstw” i docieranie do etapów rozwoju poznawczego w
dzieciństwie - tę ideę rozwinął później Daniel Brown (1977). Ukazuje też
uderzające podobieństwo pomiędzy metodą psychoanalizy a doktryną buddyzmu w
zakresie przezwyciężania rzeczywistego oporu i narcyzmu tak, że jest się
zdolnym do przypomnienia sobie przeszłości zamiast powtarzania jej w procesie
regresji.
Alexander
dojrzał również podobieństwa we freudowskim j i buddyjskim podejściu do kwestii
uwagi. W swoich dziełach Freud opisał postawę uważnego analityka określając ją
„podtrzymywaniem uwagi”.
Jego
opis uważnego analityka brzmi bardzo podobnie do opisu osoby, która praktykuje
medytację l uwagi czy też wglądu. Freud pisze, że polega to po prostu na
„niewykonywaniu żadnego wysiłku w celu koncentrowania uwagi na czymkolwiek, ale
zważaniu na wszystko, co się słyszy z tym samym natężeniem spokojnej i cichej
uwagi”. W tym sensie psychoanaliza jest interpersonalną medytacją wglądu:
klient oferuje strumień świadomości, zaś analityk | dostarcza świadka -
wnikliwą, podtrzymywaną uwagę.
Ale
tu kończy się podobieństwo w technice. W psychoanalizie dana osoba nie
przechodzi przez kolejne etapy wglądu, jak jest to opisane w Abhidhammie. I
chociaż psychoanaliza i psychoterapia obracają się zwykle na najniższym Daniel
Goleman poziomie wglądu w modelu buddyjskim, nigdy nie posunęły się do etapu
wymaganego przez buddyjską tradycję do przemiany świadomości w sposób trwały.
Zachód
spotyka Wschód: nieco historii. Azjatycka psychologia udowodniła swoją trwałość
przeżywając ponad dwa tysiące lat; zachodnie teorie osobowości są o wiele
młodsze. W istocie każdy wschodni system medytacji, jaki przeszczepiono na
Zachód - TM, zeń i tym podobne - wywodzi się ze wschodniej psychologii. Te
niedawne przeszczepy nie są jednak pierwszym przykładem przenikania wschodnich
teorii na Zachód.
Zachodni
myśliciele już od czasów starożytnych pozostają pod wpływem filozofii Wschodu.
Zanim Aleksander Wielki (356-323 po Chr.) i jego armie podbiły azjatyckie
królestwa, rozciągające się aż do północnych Indii, technologie i idee
podróżowały już poprzez Eurazję, wzdłuż jedwabnych szlaków i działo się to od
wielu wieków. Jednym z filozofów, których myśl była bardzo bliska
psychologiczym poglądom filozofów Wschodu, był Plotyn (205-270). Jako
Egipcjanin pochodzenia rzymskiego wyruszył on w 242 roku do Persji i Indii, aby
tam studiować. Jego idee stały się wyznacznikiem chrześcijańskiej mistyki na
następne wieki. Plotyn nakreślił świat doznania poza granicami odczuwanej
rzeczywistości, w porównaniu do którego normalny świat jest ułudą. Według tej
teorii osoba mogłaby rozwinąć się do doskonałości przez oddzielenie „duszy” (to
jest świadomości, która postrzega poprzez zmysły, ale nie zawiera samych
zmysłów) od ciała. Dokonując tego, osoba przekroczyłaby samoświadomość, czas i
miejsce, aby doznawać niewypowiedzianego Jedynego w stanie ekstazy. Opis
ekstazy Plotyna odpowiada takim klasycznym tekstom indyjskim, jak Jogasutry
Patańdżalego, które głoszą, że osoba, która jest w stanie przekroczyć zwykłe
granice ciała, zmysłów i umysłu, wchodzi w odmienny stan ekstatycznej jedności
z Bogiem. Ta sama doktryna stała się Psychologia Wschodu i Zachodu częścią
psychologii chrześcijańskiej, wypływającej w tej czy innej formie w pismach
egipskiego św.
Antoniego
(Waddel, 1957), św. Jana od Krzyża (1958) i Mistrza Eckharta.
Wraz
ze wrostem naturalnych nauk dominować zaczął w zachodniej nauce i filozofii
pozytywistyczny sposób podejścia. Dla postępowych myślicieli mistyczne aspekty
religii - jeśli nie sama religia - przestały być modne. Zachodnia psychologia
ma swoje korzenie w pozytywistycznej tradycji; ogólnie mówiąc dawni
psychologowie zwracali się ku sprawom innym, niż te, które dotyczą religijnej
mistyki.
W
wieku dziewiętnastym wschodnia myśl miała więc mniejszy wpływ na świeżo zrodzone
na Zachodzie psychologie, niż na filozofów i poetów; pisma Transcendentalistów,
takich jak Emerson i Thoreau, i poezje Walta Whitmana, są przeniknięte myślą i
koncepcjami Wschodu. A jednak William James, najwybitniejszy
dziewiętnastowieczy psycholog Ameryki, był żywo zainteresowany religią, zarówno
Wschodu, jak i Zachodu. Służył on pomocą Vivekanandzie, indyjskiemu śwamiemu,
który podróżował przez Amerykę po wygłoszeniu wykładu na Pierwszym Światowym
Kongresie Religii w 1893 roku. Religia i okultyzm fascynowały Jamesa; jego
książka The Yarie-ties of Religious Experience (1961) do dziś pozostaje klasyką
z zakresu psychologii religii. Ponieważ jednak wschodnia myśl jest w dużym
stopniu przesiąknięta religią, naukowe tendencje współczesnej psychologii zmuszały
większość zachodnich teoretyków do lekceważenia wschodnich teorii
psychologicznych.
Jednym
z powodów, dla których zachodni psychologowie. ostatecznie zainteresowali się
teoriami Wschodu, jest fakt, że dotyczą one po części doznań, jakie nasi
teoretycy przeważnie ignorują.
Dobrze
udokumentowanym przykładem jest przypadek kanadyjskiego psychiatry, R. M.
Bucke’a. W czasie wizyty w Anglii w 1872 roku miał on niezwykłe doznanie
(Bucke, 1969, str. 111):
Psychologia
Wschodu i Zachodu Pośród współczesnych teoretyków osobowości Carl Jung jest
postacią prawdopodobnie najbardziej kształconą w psychologiach Wschodu. Jung
był bliskim przyjacielem indologa Heinricha Zimmera, sam zaś był autorytetem w
kwestiach mandali - centralnym motywie większości świętej sztuki Wschodu. Jung
napisał przedmowy do książek o zeń D. T. Suzukiego (1974) i Richarda Wilhelma,
tłumacza / Ching oraz do innych chińskich taoistycznych tekstów. Napisał też
komentarze do tłumaczeń Evans-Wentza Tybetańskiej księgi wielkiego wyzwolenia
(1969) i Tybetańskiej księgi zmarłych (1969), dwóch ważnych dzieł z
psychologicznego kompendium buddyzmu tybetańskiego.
Przyjaciel
i sąsiad Junga, Herman Hesse, rozpowszechnił wschodnią myśl w swoich
powieściach Siddhartha (1970) i Journey to the East (1971). Obracając się w
takim towarzystwie Jung dotarł w sprawy obce pozytywistycznej nauce dzięki
swojej obszernej analizie wschodnich religii. Chociaż ostrzegał on również
przed niebezpieczeństwami czyhającymi na człowieka Zachodu, a polegającymi na
całkowitym oddaniu się wschodnim tradycjom, pisma Junga tworzą główny pomost
między psychologami Wschodu i Zachodu.
Prace
Carla Junga pokazały, że jest on dużo bardziej otwarty na psychologie Wschodu
niż Freud. A jednak pomimo swojego dla nich uznania, Jung był bardzo krytyczny
wobec Europejczyków, którzy próbowali stosować wschodnie nauki na sobie. Uczył,
że zbyt łatwo jest popaść w fascynację egzotycznymi formami Wschodu i unikać w
ten sposób rozwiązywania własnych problemów (1968, str.
99-101):
Ludzie
zrobią cokolwiek, nieważne jak absurdalnego, aby uniknąć stawania twarzą w
twarz z ich własnymi duszami. Będą praktykować jogę i wszystkie jej zalecenia,
przestrzegać ścisłego regulaminu diety, uczyć się teozofii czy mechanicznie
powtarzać mistyczne teksty z literatury całego świata - ponieważ nie mogą
współżyć ze sobą i nie mają najmniejszej wiary - w to, że cokolwiek
pożytecznego kiedykolwiek będzie mogło wyjść z ich własnych dusz.
204
Daniel Goleman On i dwóch jego przyjaciół spędziło wieczór czytając teksty
Wordswortha, Shelley, Keatsa, Browninga, a szczególnie Whitmana. Rozstali się o
północy; Bucke wracał do domu dwukołówką. Jego umysł, pozostając głęboko pod
wpływem idei, wyobrażeń i uczuć, wywołanych czytaniem i atmosferą wieczoru, był
cichy i spokojny. Pozostawał on w stanie prawie biernej przyjemności.
Nagle,
bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, odkrył, że spowity jest chmurą o płomiennym
kolorze.
Natychmiast
pomyślał o ogniu - o nagłym pożarze w wielkim mieście, ale wkrótce wiedział
już, że światło pochodzi z jego wnętrza.
Bezpośrednio
potem spłynęło na niego uczucie bezgranicznej radości, za którym podążała
intelektualna iluminacja, całkiem niemożliwa do opisania.
Potem
Bucke miał mówić o swoim doznaniu jako mignięciu „kosmicznej świadomości” -
używając zwrotu Walta Whitmana, dziewiętnastowiecznego amerykańskiego poety,
który zapożyczył go z indyjskiej filozofii Wedanty. Używając wschodniej
koncepcji do zinterpretowania niezwykłego psychologicznego stanu, Bucke był
jednym z pierwszych, którzy zwrócili się na Wschód, aby zrozumieć aspekty
umysłu, na temat których zachodnie psychologie mają niewiele do powiedzenia.
Psychologia
czasów Bucke’a nie dostarczała żadnych określeń, dla stanów takich, w jaki
wszedł on tamtej nocy, dopuszczając wyłącznie wyjaśnienia na płaszczyźnie psychopatologii.
Powodem współczesnego zainteresowania psychologiami Wschodu może być rosnąca
ilość doznań odmiennych stanów, takich jakie miał Bucke, a których zachodnie
teorie nadal nie są w stanie rozwiązać. Nasza obecna psychologia ma niewiele do
powiedzenia o takich stanach - czy to wywołanych przez drągi, medytacje czy też
inne środki - są wiec one uznawane ogólnie za patologię. Z kolei psychologie
Wschodu oferują sposoby rozumienia tych odmiennych stanów, co może nadać pewien
sens tym, często zagmatwanym doznaniom.
Psychologia
Wschodu i Zachodu 207
indywiduacji
prowadzi do tego samego celu: odsunięcia się od ego. W swoim opracowaniu Joga a
Zachód Jung ukazuje swój szacunek dla wschodniej psychologii; jednocześnie nie
popiera jej jako metody dla Zachodu: „Mówię to każdemu: Studiuj jogę - nauczysz
się od niej wiele - ale nie próbuj jej stosować, ponieważ my, Europejczycy, nie
jesteśmy tak ukonstytuowani, aby używać tych metod w sposób poprawny” (1958,
str. 534). Zamiast pożyczać nieodpowiednią technikę jogi od Wschodu, mówił
Jung, powinniśmy znaleźć naszą własną ścieżkę (1958, str. 483):
Zamiast
uczyć się duchowych technik Wschodu i naśladować je w sposób chrześcijański -
imitatio Christi! - z odpowiednio wymuszoną postawą, powinniśmy kreować swój
teren własnymi metodami i szukać odpowiedzi, czy istnieje w naszej
podświadomości możliwość podobna do tej, jaka stała się przewodnią zasadą
Wschodu.
Poza
Jungiem wschodnie psychologie dokonały największego najazdu na Zachód przez
swój wpływ na holistyczne poglądy takich teoretyków, jak Angyal i Maslow, na
humanistów Bubera i Fromma, egzystencjalisty Bossa, a także falę „psychologów
transpersonalnych” (Tart, 1976). Maslow czytał wschodnie teksty, a Buber, Fromm
i Boss, mieli wszyscy osobiste kontakty ze wschodnimi nauczycielami. Buber znał
dzieła mistrzów chasydzkich, mistyków judaizmu, a Fromm prowadził dialog z
mistrzami buddyjskimi; jego Buddyjski zeń a psychoanaliza (1970) powstawał przy
współudziale D. T. Suzukiego, doświadczonego praktyka medytacji zeń i uczonego,
oraz Richarda DeMartino, profesora religioznawstwa.
Medard
Boss, wpływowy szwajcarski egzystencjalista, został zaproszony na wykłady o
psychiatrii do Indii, gdzie miał okazję spotkać indyjskich świętych. Czując, że
w zachodnich terapiach brak zdolności do iluminacyjnego wglądu, porównywalnego
z metodami wschodnimi, studiował on tradycje 206 Daniel Goleman Jung pilnie
studiował wschodnie psychologie, krytykując tych, którzy ulegali im z większym,
niż naukowe zainteresowaniem. W ten sposób mógł również odpowiadać na krytykę
swoich własnych teorii i metod. Eksploracja ludzkiej psyche, używanie mandal, I
Ching i innych narzędzi uczyniło Junga badaczem, który w opinii współczesnych
mu psychologów sprawiał wrażenie szaleńca. Jung bronił się przed tym (1968, str.
101-102):
Nie
jest moim życzeniem wstrząsanie takimi ludźmi w ich ulubionych dążeniach, ale
kiedy ktoś, kto oczekuje, że będzie brany poważnie, zostaje wprowadzony w błąd
i myśli, że ja sam używam metod jogi i jej doktryn czy też zmuszam moich
pacjentów, kiedy to możliwe, aby tworzyli mandale w celu przeniesienia się do
„właściwego punktu” - wtedy w istocie muszę zaprotestować i zarzucić temu
komuś, że przeczytał moje teksty pobieżnie i z nieuwagą.
Jung
miał również wiele do powiedzenia na temat funkcji religii. Według niego
rozwinęły się one jako środki do poznawania archetypów - tych możliwości do
działania i myśli, które tkwią w strukturze ludzkiej psyche. Wschodnie religie,
jak przeczuwał, reprezentują wyższy poziom rozwoju, który odbija dojrzałość starożytnych
cywilizacji Azji. Europa i jej miejscowe wierzenia są młodsze i w ten sposób
mniej do - l świadczone. Tak jak osoba musi iść poprzez każdy etap rozwoju, aby
osiągnąć pełną dojrzałość, tak dzieje się ł z każdą rasą. Nienaturalne jest
więc dla Europejczyków zwracanie się w stronę dyscyplin takich jak joga, gdy
metody te są odbiciem wschodniej historii i szczególnego doświadczenia.
A
jednak Jung nie odrzucał celu wschodnich psychologii; był on po prostu
przeciwny ich metodzie jako niewłaściwej dla zachodniego umysłu. Identyfikował
odmienny stan, jakiego jogin szuka w transie (czy samadhi), jako pochłonięcie w
zbiorową nieświadomość, najgłębszą warstwę psyche, królestwo archetypów. Jung
wierzył, że jego własna metoda 1
z
‘
-
Op UlKuZDAjSlOB}” - U9JS9.D[O qD/(UUI ppJSOd - 7 IU09JL 9IUI - OlZOd BU
9in9dBJ9} pBJ5[Azjd BU OBfBMKzBU ‘lUIBpd90UO>| IU1IU UO 9ldAS 9lUpOqOMS ‘ppl
IpIOMS Bjp BJP9JZ O5[Bf ‘B§OJ o§9iupoqosM oSgupgf iire sfnjAo 9tu MOISBJ^
znpoq3 q3Ei§o|oqo/(sd M izpnj qoXMoapz lujsd M sp^jsod f Siuąopod ‘UJSIMOJpZ
UI/({BU05[SOp 9IS feZS9p - nsido o§9j §n|p9M - 9joj>[‘lui^ąoso
fes.josi^jugpugosuBjj Sis yCofefnzqB9aouiBS” 13 ‘Ajod foj op oj {BM^sido
5[9iMjo>[O}5[ziu M” ndB}9 ‘oS9UZOiqoXsd BIMOJpZ UO 9IS {B§BU10p UI/(JO}^ M
‘U2
jAą
n^isAM oSgj MOOOMO z - psoA\oqoso tuo9i 9is fgofezjoMj M n^Bizpn o§9f - OMS
BiuBMOpnq9Zjd i BiU9|sXui9Zjd oSguMouod i?(Siiq {Xq BTM - ojpz niire^s^zpo
ui^MOpsSzo o<j „BOJ9S JBMBZ ^TUI Bioagiuis pgzad >foj BU MO{S^pv ‘fol^P
5[OJ>[o Bsne^ gonad o^9uqodod ompgjsod 9JOj?i ‘(U6l) ^MOISBJAI BtUBqBjqv
opizp guygiuisod ouupA/A ‘9TdBJ9j 9iupoqoBZ T AuqdAosAp 9iupoqDSM foofefnu -
Moaod ‘ESEJEM!^?feisjj 9is niuBZB>jn od yz\ o5iS9izp sapjBf - BJ9{pv
fepsoA\oqoso fezoaoMj i Byodj[v feujBuop>{un.f feiiuou - OJHB ‘BMO|S
-19§9zozs M - BJ9J Z 3UpO§Z BS BIU9|OMZXM §OJp 9|90 9Z ‘{Xz o§9j ounuiOfj
iiuAuBMOSOjsop 9iuzo9jods ‘i iuizpn|
Z
SOU luizpnj Sis fefnuifez „fempoqosM qoi ZBJO izpnj luiBpnzopo Sis
iuiAofefeiu9imz 9is z/(p§ ‘fempoqDBz 9idBa9joqoAsd BUiuiodXzjd ‘
oo
‘oj 9? ‘{Buzn AV qosods - feu A\ - 5j9ZBis>{ IU9S M 9z?{B; B
‘qoAuzo/OjBiqD/(sd - ui i qoBi - KM qoAuupso§ BU oj S op 9iqo ‘(l 95 1)
pizpJBq!MO§o|oqoXsd qDiupoqoBZ psoiu s9iu9zad KqE ‘gpiM {iu/(zon 9iu UIBS
zBpoqo ‘s 60Z i npoqosyv\.
208
Daniel Goleman Indii, aby uzyskać przewodnictwo. Boss krytykował ludzi z
Zachodu, którzy wdziali strój indyjskich świętych, odkrył bowiem, że ich ego
nadęte jest indyjskimi formułami, ale poza tym nie włączają ich oni w swoją
własną egzystencję, przez co nie dokonuje się w nich żadna istotna przemiana.
Indyjscy mędrcy wywarli jednak na nim ogromne wrażenie (1965, str. 187-188):
Były
tam też egzaltowane postacie mędrców i świętych; każdy z nich stanowił żywy
przykład możliwości ludzkiej ewolucji i dojrzałości, osiągnięcia niewzruszonego
wewnętrznego pokoju, radosnej wolności od winy oraz bezinteresownej dobroci i
ciszy (...) Nieważne, jak długo obserwowałbym życie świętych (...) w najlepszym
z nich nie mógłbym znaleźć śladu egoistycznego działania czy też świadomie
skrywanego cienia ich egzystencji.
Boss
wyszedł z tych spotkań z przekonaniem, że w świetle nauk i zachowania
wschodnich mistrzów metody i cele zachodniej psychoterapii są niedostateczne.
Zestawiona ze stopniem samooczyszczenia, jakiego wymaga wschodnia dyscyplina,
„nawet najlepsza zachodnia praktyka analizy nie jest czymś więcej, niż kurs
wstępny”. Tym niemniej, według poglądu Bossa, zachodni „jogini”, którymi był on
tak rozczarowany, mogli wszyscy odnieść wielką korzyść dzięki psychoanalizie
jako przygotowaniu do ich dalszej praktyki we wschodnich dyscyplinach. Włoski
psychiatra Alberto Assagioli zgodziłby się z oceną związku między zachodnimi
terapiami i dyscyplinami Wschodu.
„Psychosynteza”
Assa-gioli’ego (1971) oferuje szeroką serię metod terapeutycznych, które
rozpoczynają się od pokonania fizycznych problemów osoby - szczególnie
dolegliwości psychosomatycznych - przejścia przez jej psychologiczne zaburzenia
i ostatecznie osiągnięcia szczytu w duchowych ćwiczeniach.
Psychologia
Wschodu i Zachodu Rady Wydawców. Skupiona wokół periodyku grupa psychologów
jest otwarta na badanie wschodnich psychologii i wszelkie zapożyczenia.
Wypowiedź Suticha (1960), wydrukowana w pierwszym numerze Journala ukazuje jego
daleko idące zainteresowania psychologią transpersonalną (str. 1):
Psychologia
Transpersonalną, to nazwa nadana wyłaniającej się gałęzi psychologii,
reprezentowanej przez grupę (...) która zainteresowana jest tymi najdalszymi
ludzkimi zdolnościami i możliwościami, które nie mają swojego miejsca w (...)
teorii behawiorystyczej („pierwsza siła”), klasycznej teorii psychoanalitycznej
(„druga siła”) oraz psychologii humanistycznej („trzecia siła”). Wyłaniająca
się Psychologia Transpersonalną („czwarta siła”) jest zainteresowana
szczególnie (...) najwyższymi wartościami, jednoczącą świadomością, doznaniami
szczytowymi, ekstazą, doświadczeniem mistycznym, lękiem, istnieniem,
samorealizacją, treścią, szczęściem, cudem, ostatecznym znaczeniem,
przekraczaniem jaźni, duchem, jednością, kosmiczną świadomością (...) oraz
pokrewnymi koncepcjami, doznaniami i działaniami.
Ponieważ
psycholodzy z transpersonalną orientacją zajmują się zjawiskami takimi, jak
„lęk” i „jednocząca świadomość”, często zwracają się do wschodnich psychologii
o kierownictwo, tak jak zrobił to R. M. Bucke przed stu laty. Jednym z obszarów,
na którym zachodnie psychologie uznaje się za niekompletne w porównaniu z tymi
ze Wschodu, są aspiracje duchowe i życie religijne. Charles Tart, czołowy
badacz odmiennych stanów świadomości (1969), opracował pionierski zbiór tych
wschodnich teorii i zamieścił go w Transpersonal Psychologies (1976). Tart
spostrzegł, że wschodnie psychologie nie podzielają założeń zachodnich teorii,
tak więc nie cierpią z powodu tych samych ograniczeń (1976, str. 5):
Ortodoksyjna
zachodnia psychologia bardzo rzadko odnosiła się do duchowej strony natury
człowieka, wybierając albo ignorowanie jej istnienia, albo też nadawanie jej
cech pato210 Daniel Goleman wszystkie te nazwy odnoszą się we wschodnich
tradycjach do mędrca lub świętego. Jest prawie pewne, że Maslow odkrył swoją
nową koncepcję dobrego zdrowia niezależnie, asy-milując fragmenty wschodnich
psychologii, które przystawały do jego własnego rozumowania. Wydaje się jednak
mało prawdopodobne, że studiował on wschodnie szkoły z zamiarem zapożyczania
ich koncepcji.
To
samo pośmiertne wydanie zawiera też opracowanie, w którym Maslow prezentuje
nowe spojrzenie na swoją wcześniejszą książkę Religions, Yalues, and
Peak-experiences (1964). W opracowaniu tym przestrzega on tych, którzy mogliby
uznać „doznanie szczytowe” za koniec sam w sobie lub też odwrócić się od świata
w romantycznych poszukiwaniach: „Wielka lekcja prawdziwej mistyki (...)
głosząca,
że sacrum jest wewnątrz codzienności, że odkrywane ma być w życiu codziennym, w
osobach sąsiadów i przyjaciół, w rodzinie, i że podróżą ma być droga
rozpoczynająca się od konfrontacji z tym, co święte - ta wielka lekcja może być
dość łatwo zagubiona.” Tu znowu przywołuje on wschodnie psychologie, które
doceniają wartość ciężkiej pracy, niezbędnej do tego, co nazywa on „doznaniem plateau”
(1971, str. 348-349):
Doznanie
plateau może być wyuczone i zdobyte poprzez długą, ciężką pracę (...) Jego
chwilowy błysk jest z pewnością możliwy w doznaniu szczytowym, które może się
czasami przydarzyć. Aby jednak rezydować stale na najwyższym plateau (...) to
całkiem inna rzecz. Wymaga ona długotrwałego wysiłku.
Bliski
współpracownik Masłowa, Anthony Sutich, stworzył w 1969 roku periodyk
poświęcony zagadnieniom zbliżonym do koncepcji Masłowa. Journal of
Transpersonal Psychology stał się od tej chwili forum dla psychologów z
podobnymi zainteresowaniami; to tu opublikowana została po raz pierwszy „Teoria
Z”, a sam Maslow był członkiem założycielem Psychologia Wschodu i Zachodu
Epsteina. Dzieło to łączy główne zachodnie kliniczne rozumienie psychologicznego
rozwoju z teoriami Wschodu, ukazując jak dopasowują się one w dopełniającej się
wizji ludzkich możliwości. Ta praca wyznacza nową epokę w dialogu między
psychologiami, epokę, w której dwa strumienie myśli spotykają się we wzajemnym
poszanowaniu i zrozumieniu.
fe.
212
Daniel Golernan logii. A jednak większość udręki naszych czasów wywodzi się z
duchowej pustki. Nasza kultura i nasza psychologia wykluczyły duchową naturę
człowieka, ale koszty tego stłumienia są ogromne. Jeśli chcemy odnaleźć siebie
- naszą duchową stronę, musimy spojrzeć na psychologie, które mówią o tym
otwarcie.
Tart
sugeruje, że obszar duchowego doznania jest połączony z obszarem odmiennych
stanów świadomości. Wschodnie psychologie pomagają nam przepowiadać czy też
kontrolować odmienne stany, są więc same teoriami, które powstały w określonych
stanach świadomości i się do nich stosują. Dokonując przeglądu
transpersonalnych psychologii Wschodu, Tart nie proponuje, aby zostały one w
całości przejęte przez zachodnią psychologię, ale by rozważyła ona pewne ich
aspekty.
Pragnie
on, abyśmy użyli wschodniej myśli do zbudowania na gruncie współczesnej nauki
teorii, która pozwoliłaby nam w pełni zrozumieć duchowe obszary i odmienną
świadomość, jaką przynoszą. Tart przestrzega: „Nie mam żadnych wątpliwości, że
wiele świętych pism zawiera sporo cennych informacji i mądrości, i jestem
pewien, że wielu duchowych nauczycieli może przekazać nam ogromne wartości, ale
nawet najgłębsze duchowe nauki muszą być dopasowane do kultury, jakiej są
prezentowane, jeśli mają być rzeczywiście złączone z jej psyche” (1976, str.
58). Tart wyobraża sobie „rozwój naukowej tradycji z rozległym, nie badanym
dotąd [przez naukę] morzem ludzkich potencjałów, które nazwać możemy duchowymi
możliwościami człowieka.”
Być
może najbardziej wyszukana integracja psychologii Wschodu i Zachodu wyłania się
z pracy zachodnich uczonych, którzy sami zagłębili się we wschodnie dyscypliny
i połączyli ich wgląd z podejściem głównego strumienia psychologii. Pionierskim
wysiłkiem jest tu praca pt. Transfor-mations of Consciousness (1986), powstała
we współpracy Kena Wilbera, Jacka Englera, Daniela P. Browna i Marka Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania Medytacja i stres Kiedy byłem w Indiach, w
roku 1971, spotkałem tam wielu hinduskich joginów, tybetańskich łamów i
buddyjskich mnichów. Uderzyła mnie wówczas ich wielka serdeczność, otwartość i
życzliwość, chociaż warunki, w jakich egzystowali, pozostawiały wiele do
życzenia. Każda z tych postaci miała w sobie ogromną siłę; przebywając w ich obecności
odczuwałem wielką radość, zaś kiedy odchodziłem, czułem się „naładowany”.
Istniało
między nimi wiele różnic na płaszczyźnie przekonań i religii. Jedyną wartością,
jaką podzielali, była medytacja. Spotkałem wówczas S. N. Goenkę, nauczyciela
który n<e był mnichem, ale przemysłowcem, i uchodził za jednego z
najbogatszych ludzi w Birmie. Chociaż uważał się za człowieka szczęśliwego,
odkrył, że zawrotne tempo życia, jakie było jego udziałem, znalazło swoje
ujście w codziennych migrenowych bólach głowy. Leczenie w europejskich i
amerykańskich klinikach nie przynosiło żadnego efektu, Goenka zwrócił się więc
w stronę medytacji, uznając ją za ostatnią deskę ratunku. W ciągu trzech dni,
od chwili rozpoczęcia ćwiczeń, bóle głowy zniknęły bezpowrotnie.
W
latach sześćdziesiątych miał w Birmie miejsce wojskowy zamach stanu. Nowy
socjalistyczny rząd przejął cały
Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 217
nią
stresu podczas badań laboratoryjnych, ponieważ każdy, kto go ogląda,
zaszokowany jest jego treścią.
Medytujący
prezentowali wyjątkowy wzór reakcji na film. Kiedy wypadek miał się właśnie
wydarzyć, ich tętno wzrastało i zaczynali pocić się bardziej niż ci, którzy nie
medytowali. Aby przygotować się na spotkanie przerażającego obrazu, ich serca
przyspieszały swoje tempo, a ciała mobilizowały się do tego, co fizjolodzy
nazywają reakcją walki lub ucieczki. Ale kiedy było już po wypadku, powracali
do normy, a ich sygnały cielesnego pobudzenia opadały szybciej, niż u tych,
którzy nie medytowali. Po filmie byli oni bardziej rozluźnieni, podczas gdy
osoby nie medytujące nadal wykazywały oznaki napięcia.
Wzór
większego początkowego pobudzenia i szybszego powrotu do stanu normalnego
wystąpił u doświadczonych medytujących bez względu na to, czy medytowali oni, czy
też nie, zanim zobaczyli film. W istocie, ci którzy praktykowali medytację,
czuli się bardziej rozluźnieni przez cały czas pobytu w laboratorium. Szybki
powrót do stanu normalnego ze stresu jest typową cechą osób medytujących.
Nawet
nowicjusze, którzy medytowali tego dnia w laboratorium po raz pierwszy, byli
mniej niespokojni po filmie i powracali do stanu normalnego szybciej, niż nie
medytujący.
Sama
medytacja wydaje się najbardziej prawdopodobną przyczyną szybkiego wyjścia ze
stresu.
Gdyby
natychmiastowy powrót do stanu normalnego wśród doświadczonych medytujących był
wynikiem jakiejś cechy osobowości, wspólnej dla osób, które praktykują
medytację, nowicjusze powracaliby do stanu normalnego tak samo wolno, jak
osoby, które były jedynie zrelaksowane.
Moje
badania mogą wyjaśnić niższy zakres niepokoju i psychosomatycznych dolegliwości
wśród osób medytujących. Ludzie, którzy są chronicznie niespokojni, czy też ci,
którzy mają psychosomatyczne dolegliwości, dzielą określony wzór reakcji na
stres: ich ciała mobilizują się, aby sprostać wy216 Daniel Goleman majątek
Goenki i pozostawił jednego z najbogatszych ludzi bez środków do życia. Goenka
wyemigrował do Indii i skorzystał tam ze starych powiązań rodzinnych, by
założyć nowy interes.
Podczas
gdy jego nowe przedsięwzięcie zdobywało rynek, podróżował on przez Indie, dając
dziesięciodniowe kursy medytacji. Wielki zapas energii pozwolił mu być zarówno
nauczycielem medytacji, jak i biznesmenem. Jego przykład pomógł mi dostrzec, że
nie trzeba być mnichem, aby medytować. Można bowiem oddzielić fizyczne aspekty
medytacji od jej religijnego kontekstu.
Kiedy
wróciłem do Harvardu, dowiedziałem się że psycholog Gary Schwartz rozpoczął
badania nad medytacją. Odkrył on, że osoby medytujące donoszą o dużo niższym
poziomie niepokoju, niż ci, którzy nie medytują. Mają też dużo mniej
psychologicznych i psychosomatycznych problemów, takich jak przeziębienia, bóle
głowy i bezsenność.
Moje
osobiste doświadczenie i naukowe poszukiwania podsunęły mi myśl, że medytujący
są w stanie radzić sobie z przeciwnościami życia, pokonując codzienne stresy i
nie ponosząc w związku z nimi dużych konsekwencji. Mając Schwartza, jako mojego
doradcę, zaplanowałem badania, które miały wykazać, jak praktyka medytacji
pomaga borykać się ze stresem.
Miałem
dwie grupy ochotników. Jedna składała się z nauczycieli medytacji, z których
wszyscy medytowali od co najmniej dwóch lat, a druga zainteresowana była
medytacją, ale jeszcze nie zaczęła medytować. Kiedy ochotnicy znaleźli się już
w laboratorium, podzielono ich losowo na dwie grupy;
członkowie
jednej mieli się rozluźnić, a drugiej medytować. Jeżeli osoby, które dotąd nie
medytowały, znalazły się w grupie medytacyjnej, w krótkich słowach wyjaśniłem
im, jak mają medytować. Po 20
minutach
relaksu bądź medytacji ochotnicy obejrzeli krótki film, przestawiający serię
krwawych wypadków wśród pracowników firmy produkującej wyroby z drewna. Film
jest standardowym sposobem indukowaMedytacja: badania i praktyczne zastosowania
219
nikom
czas na przerwę medytacyjną, otrzymał wiele listów z protestami, które
sugerowały że stres i napięcie są wręcz konieczne dla zarządzania dobrym
interesem. Przyjaciel mój, kiedy powiedziałem mu, aby medytował, by obniżyć
ciśnienie swojej krwi, odpowiedział: „Muszę podejść do tego ze spokojem, ale
nie chciałbym stać się zombie.”
Medytacja
na szczęście nie tworzy istoty o cechach zombie. Eksperci od medytacji, jakich
spotkałem w Indiach i Ameryce, byli najbardziej pełnymi życia ludźmi, jakich w
ogóle spotkałem w życiu. Badanie wpływu medytacji na mózg może wyjaśnić ten
stan.
Medytacja
wykształca zdolność podtrzymywania uwagi. Oddziela ona ją od innych sposobów
relaksowania się, z których większość pozwala umysłowi wędrować tam, gdzie
chce. To wyostrzenie uwagi trwa poza samą sesję medytacji; ujawnia się na wiele
sposobów w całej reszcie dnia osoby medytującej. Odkryto na przykład, że
medytacja udoskonala zdolność do wyławiania ze środowiska subtelnych
percepcyjnych znaków i przykładania uwagi raczej do tego, co się dzieje, niż
pozwalania umysłowi na wędrówki. Te umiejętności oznaczają, że w rozmowie z
drugą osobą medytujący jest bardziej empatyczny. Ponieważ może on przykładać
większą uwagę do tego, co mną osoba robi i mówi, jest w stanie wyławiać więcej
ukrytych informacji, jakie ta osoba przesyła.
TM
a techniki Gurdżijewa. Wszystkie techniki medytacji wydają się być na równi
skutecznymi sposobami obniżania poziomu niepokoju i niesienia pomocy w radzeniu
sobie ze stresem. Ale różne typy medytacji szkolą uwagę na różne sposoby.
Niektórzy
z moich kolegów na Harvardzie - Gary Schwartz, Richard Davidson i Richard
Margolin - porównali ludzi praktykujących Medytację Transcendentalną (TM) z
grupą, która zajmowała się techniką Gurdżijewa. Tę drugą stworzył żyjący na
przełomie wieków Rosjanin, dostarczając 218 Daniel Goleman zwaniu, a następnie
nie zaprzestają reagować, kiedy jest już po sprawie. Początkowe napięcie jest
niezbędne, gdyż pozwala im ono uporządkować energię i świadomość, by uporać się
z potencjalną groźbą. Ich ciała, kiedy powinny już być rozluźnione, pozostają
jednak pobudzone w dalszym ciągu, zatrzymując zużyte energie i zbierając zapasy
na następną potyczkę ze stresem.
Osoba
niespokojna reaguje na codzienne wydarzenia tak, jak gdyby miały one spowodować
kryzys.
Każde
drobne wydarzenie wzmaga napięcie takiej osoby, a napięcie to potęguje z kolei
następne zwykłe wydarzenie - jakiś nieprzekraczalny termin, spotkanie, wizytę u
lekarza - czyniąc z niego zagrożenie. Ponieważ ciało osoby niespokojnej
pozostaje nadal zmobilizowane po tym, kiedy wydarzenie już minęło, w
przyszłości będzie ona miała niższy próg wrażliwości na stres. Gdyby była w
stanie rozluźnionym, wzięłaby następne wydarzenie „z marszu”.
Medytujący
dotyka stresu w sposób, który przełamuje spiralę
zagrożenie-pobudzenie-zagrożenie.
Medytujący
rozluźnia się, kiedy wyzwanie mija, znacznie szybciej, niż osoba, która nie
medytuje. Mało prawdopodobne jest więc to, iż uzna on niewinne zjawiska za
szkodliwe. Dokładniej postrzega on groźbę i reaguje z pobudzeniem tylko
wówczas, gdy jest to konieczne. Kiedy jest już pobudzony, jego szybki powrót do
stanu normalnego sprawia, że mniej prawdopodobne, niż u osoby niespokojnej,
jest to, że ujrzy on na przykład następny nieprzekraczalny termin jako
zagrożenie.
Działanie
medytacji na mózg. Wielkim urokiem medytacji, który cieszy się niebywałą
popularnością, jest obietnica bycia rozluźnionym przez większość czasu.
Niektórzy działający pod presją członkowie społeczeństwa nie są jednak pewni,
czy rozluźnienie to dobry stan. Kiedy Herbert Benson z Harvard Medical School
napisał artykuł w Harvard Business Review, przekonujący przedsiębiorstwa, aby
dawały pracowMedytacja: badania i praktyczne zastosowania 221
niamy
swoje zadanie. Jeśli aktywnych obszarów jest zbyt mało, jesteśmy chwiejni w
działaniu.
Maszyneria
mózgu i ciała pracuje najlepiej wówczas, kiedy aktywowane są wyłącznie te
obszary, jakie konieczne są do bieżącego zadania. Ćwiczenia Gurdżijewa
rozwinęły tę zdolność, podczas gdy TM nie.
I
TM, i technika Gurdżijewa, sprawiają, że osoba medytująca ma podwyższoną uwagę
i rozluźnione ciało. Ale tylko ćwiczenie Gurdżijewa stosuje tę relaksacyjną
czujność do polepszenia umiejętności sensorycznego odczuwania i kontroli
mięśniowej. Ta sama kombinacja ćwiczeń obecna jest w wielu sztukach walki
Wschodu. Gdyby jego umysł wędrował, mistrz karate złamałby swoją rękę, a nie
cegłę.
Silna
koncentracja poszerza skuteczność jakiegokolwiek rodzaju aktywności.
Wyniki
badań pokazują, że jedna technika medytacji jest prawie tak dobra jak druga dla
udoskonalenia sposobu uporania się ze stresem. Im dłużej dana osoba je
praktykuje, tym bardziej staje się rozluźniona. Jednocześnie zaś staje się
bardziej czujna.
Uzdrawiające
właściwości medytacji W roku 1984 Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) opublikował
raport, w którym zalecano medytację (łącznie z ograniczonym spożyciem soli i
dietą) jako pierwsze postępowanie w łagodnym nadciśnieniu, jeszcze przed
zastosowaniem środków farmakologicznych. To oficjalne uznanie medytacji stało
się katalizą w rozpowszechnieniu tej i innych technik relaksowania się, jako
sposobu leczenia zarówno w medycynie, jak i w psychoterapii.
We
wczesnych latach siedemdziesiątych, kiedy napisałem moją pierwszą rozprawę o
medytacji i relaksacji jako technikach będących antidotum na nieprawidłowe
reakcje na stres (Goleman and Schwartz, 1976), ta idea była czymś nowym.
220
Daniel Goleman na Zachód zlepek ezoterycznych technik medytacyjnych, jakie
poznał w czasie swoich azjatyckich podróży.
W
TM medytujący słucha w swoim umyśle sanskryckiego dźwięku, wciąż na nowo
rozpoczynając mentalne jego powtarzanie za każdym razem, kiedy jego umysł
wędruje. Ćwiczenie Gurdżijewa, podobnie jak TM, zawiera techniki, które
udoskonalają zdolność utrzymywania w umyśle jednej subtelnej myśli. Ale
studenci Gurdżijewa stosują także tę usprawnioną siłę uwagi do uczenia się
zawiłej serii podobnych do tańca ruchów i odczuwania poprzez ciało określonych
obszarów.
Grupa
z Harvardu testowała osoby praktykujące TM i medytujące techniką Gurdżijewa.
Badano wzory fal mózgowych, kiedy medytujący koncentrował się na doznaniach w
swej własnej prawej ręce, a następnie na obrazie kogoś siedzącego na krześle w
laboratorium. Psycholodzy zarejestrowali sygnały z części mózgu, która
kontroluje widzenie i z części, która kontroluje ruchy mięśni. Odkryli oni, że
kiedy praktykujący technikę Gurdżijewa zajmował się swoją ręką, ośrodek ruchu
mięśni w jego mózgu stawał się aktywny, jak gdyby przygotowując się do ruchu.
Jednocześnie obszar wzrokowy mózgu stawał się mniej aktywny. Kiedy student
Gurdżijewa spoglądał na obraz, działo się coś przeciwnego; obszar wzrokowy
stawał się bardziej aktywny, natomiast obszar ruchowy uspokajał się.
Żadne
takie różnice nie pojawiały się wśród grupy osób ćwiczących TM ani też w grupie
ludzi, którzy nigdy nie mieli ćwiczeń z medytacji jakiegokolwiek rodzaju.
Mózgi
medytujących techniką Gurdżijewa wykazały korową specyfikę - zdolność
pobudzenia z marszu tych obszarów mózgu, które są niezbędne do określonego
zadania i jednoczesnego pozostawienia obszarów z tym nie związanych.
Oto
sposób w jaki pracuje mózg, kiedy jesteśmy najbardziej sprawni i czujni. Jeśli
zbyt wiele obszarów jest za bardzo pobudzonych, jesteśmy nadmiernie podnieceni
i słabo spełMedytacja: badania i praktyczne zastosowania 223
od
innych technik relaksowania się sposobami pogłębiania uwagi, jak wykazał to
Herbert Benson (1975) w swoim bestsellerze The Relaxation Response, ale jej
wartość terapeutyczna zależy od skuteczności wprowadzania medytującego w stan
głębokiej relaksacji.
W
miarę rozwoju badań nad technikami relaksacyjnymi i ich zastosowaniem w
leczeniu zaburzeń, spowodowanych stresem, oznaki jej skuteczności stawały się
coraz bardziej oczywiste. Zmiany neurohormonalne, wywołane poprzez stan
głębokiego rozluźnienia, okazały się dużo głębsze niż sądzono z początku;
badacze postrzegali techniki relaksacji w większości w kategoriach obniżania
napięcia mięśniowego i umysłowego niepokoju. Bardziej biologicznie wyszukane
badania ujawniły głęboki wpływ na funkcje immunologiczne organizmu, co znalazło
określone kliniczne zastosowania.
Janice
Kiecolt-Glaser (1984, 1985) odkryła na przykład, że pensjonariusze domu
spokojnej starości, którzy stosowali ćwiczenia relaksacji, wykazywali znaczący
wzrost siły swej immunologicznej obrony, skierowanej przeciw nowotworom i
infekcjom wirusowym. Studenci medycyny, którzy używali tych technik w czasie
stresu egzaminacyjnego, wykazywali zwiększony poziom tzw. komórek helper, które
chronią organizm przed infekcjami. Odkrycia te potwierdziły wcześniejsze
doniesienia, iż medytacja zwiększa odporność na przeziębienia i grypę.
Dość
duże zainteresowanie relaksacją na oddziałach kardiologicznych przyczyniło się
z pewnością do walki z chorobami serca. Badacze pracujący z dr. Bensonem
donieśli, że medytacja obniża odpowiedź organizmu na noradrenalinę, hormon
uwalniany w reakcji na stres. Chociaż noradrenalina zwykle stymuluje system
sercowo-naczyniowy, zwiększając ciśnienie krwi, taki efekt nie występował u
medytujących. Zamiast tego wykazywali oni znaczne obniżenie ciśnienia krwi.
Taka odpowiedź naśladuje działanie betablokerów, leków kontrolujących
ciśnienie.
Daniel
Goleman Odkryłem, że medytacja obniża niepokój i przyspiesza powrót ze stanu
pobudzenia stresowego do stanu normalnego. Kliniczne zastosowania w
zaburzeniach związanych ze stresem wydawały się oczywiste.
Nie
byłem odosobniony w swoich odkryciach. W połowie lat siedemdziesiątych
prowadzono wiele badań nad medytacją, a skupiały się one głównie nad jej
wpływem na zdrowie człowieka (dla szerszego przeglądu patrz: Shapiro and
Wa-alsh, 1984). Metodologiczny schemat tych badań był, szczerze mówiąc,
nierówny. Ich wynik był jednak oczywisty: medytacja wydawała się pomocna na
wiele różnych sposobów. Dla przykładu, regularnie praktykowana medytacja
zmniejszała ilość przeziębień i bólów głowy oraz redukowała dotkliwe skutki
nadciśnienia. Chociaż zastosowania medyczne skupiły na sobie nieco uwagi,
bardziej otwarte podejście do medytacji wykazali psychoterapeuci, którzy
ujrzeli w niej metodę, w oparciu o którą pacjenci mogliby radzić sobie z
niepokojem, otrzymywać dostęp do zablokowanych wspomnień i uczuć, a także
spokojniej reagować na codzienne stresy. Medytacja stanowiła narzędzie
umiejętnego postępowania ze stresem par excellence i jako taka dobrze
sprzedawała się do szkół, szpitali i przedsiębiorstw, łącznie z wieloma innymi
technikami relaksacji.
Medytacja
i relaksacja nie są jednym i tym samym; medytacja jest w istocie wysiłkiem
prowadzącym do stawania się uważnym. Właśnie to daje medytacji jej wyjątkowe
efekty, takie jak wzrost koncentracji i empatii. Najbardziej powszechnym
zastosowaniem medytacji jest jednak szybka-i-łatwa technika relaksowania się.
Chociaż
korzenie medytacji były dość egzotyczne, stało się oczywiste, że w zakresie
metabolicznych efektów ma ona wiele wspólnego z amerykańskimi technikami
relaksacji, takimi jak progresywna relaksacja Edmunda Jacobsena czy
biofe-edback napięcia mięśniowego, a także z importem europejskim, takim jak
ćwiczenie autogeniczne. Medytacja różni się Medytacja: badania i praktyczne
zastosowania 225
obiecujące
zastosowania odnoszą się do ubocznych efektów dializy nerek i chemioterapii
raka, zaburzeń żołądkowo-jeli-towych, bezsenności, rozedmy i dolegliwości
skórnych.
Relaksacja
jest też szeroko stosowana w psychoterapii, gdzie spotkała się z gorącym
przyjęciem dużo wcześniej, niż w medycynie. Są jednak pewne problemy w
stosowaniu tych technik. Sporo osób reaguje na relaksację z rosnącym napięciem,
a nawet paniką (Cohen, 1985). W tych przypadkach relaksacja może potrzebować
odpowiedniego przygotowania.
Istnieją
też sytuacje, w których medytacja może nie być odpowiednią metodą dla
pacjentów. Pacjent schizoidalny może na przykład pogorszyć swój sposób
testowania rzeczywistości i jeszcze głębiej wejść w swój świat wewnętrzny;
chorzy z ostrymi stanami emocjonalnymi mogliby być zbyt wstrząśnięci, aby
rozpoczynać medytację, zaś ci z przymusowymi natręctwami mogliby być albo zbyt
zamknięci na nowe doświadczenie, albo też zbyt gorliwi w swoich wysiłkach.
Jedno
zadanie wysuwa się na czoło: należy uporządkować istotne różnice pomiędzy
technikami relaksacji i medytacji w odniesieniu do ludzi i problemów, dla
których będą one najbardziej skuteczne.
Wynik
badań jest jasny: metody te oferują sposób wykorzystania wewnętrznej zdolności
pacjentów do uczestniczenia w ich własnej drodze do zdrowia.
Medytacja
a psychoterapia Hans Selye (1978) wskazuje na potrzebę „terapii stresowej”, nie
jako środka przeciw czynnikom wywołującym chorobę czy metody niwelującej
określony objaw, ale jako techniki zapobiegawczej, działającej w sposób pomyślny
dla organizmu jako całości. Wzór odpowiedzi na stres, jaki odkryłem wśród
medytujących, jest wzorem, w którym praktykant reaguje na zagrożenie w sposób
bardziej czujny i złożony, i powraca szybciej do stanu normalnego. Ponieważ
faza powrotu do stanu normalnego ze stresu jest kluczem do zmniejszania 224
Daniel Goleman Kliniczne użycie technik relaksacji do opanowania wysokiego
ciśnienia krwi, szczególnie jego łagodnych przypadków, znalazło już swoje
miejsce w medycynie, jak odzwierciedla to raport NIH; jeśli są one praktykowane
sumiennie, mogą zastąpić medytację lub zmniejszyć zużycie leków. W badaniach
brytyjskich, jak ustalono, pacjenci leczeni tymi metodami mieli niższe
ciśnienie krwi nawet w cztery lata po zakończeniu ćwiczeń (Patel i inni, 1985).
Korzyści
dla pacjentów z chorobami serca są dużo większe niż zwykłe kontrolowanie
ciśnienia krwi.
Relaksacja
pomaga zmniejszyć ból wynikający z dusznicy bolesnej i arytmii, a także obniżyć
poziom cholesterolu we krwi. Dean Ornish (1983) wykazał, że ćwiczenia relaksacyjne
wzmagają przepływ krwi przez tętnice wieńcowe, przez co zmniejszają
niebezpieczeństwo cichego niedokrwienia.
Diabetycy
również mogą osiągać pewne korzyści ze stosowania relaksacji. Richard Surwit
(1983)
odkrył,
że ćwiczenia relaksacyjne poprawiają regulowanie poziomu glukozy u pac-,]
jentów z cukrzycą, typu dorosłych. Stosując progresywną relaksację Jacobsena u
astmatyków Paul Lehrer (1986) odkrył, że praktyka ta zmniejsza emocjonalne
reakcje, które często poprzedzają ataki i polepsza przepływ w zaciśniętych
drogach powietrznych.
Dla
pacjentów z bólem niektóre formy relaksacji oferują szczególną obietnicę. Jon
Kabat-Zinn (1985)
odkrył,
że medytacja uwagi, połączona z jogą, obniża próg wrażliwości na środki
przeciwbólowe oraz zmniejsza natężenie bólów przewlekłych. Przyczyny bólu
uszeregowane były od bólów pleców i głowy (migrena i napięcie) do różnych
przypadków obserwowanych w klinikach bólu. Cztery lata po zakończeniu ćwiczeń
wynikające z nich korzyści utrzymywały się nadal.
Techniki
relaksacji wszystkich rodzajów stosowane są przez różnych pacjentów,
szczególnie tam, gdzie stres gra przyczynową rolę czy też nasila problem - a
jest niewiele przypadków, w których byłoby inaczej. Niektóre, bardziej
Medytacja: badania i praktyczne zastosowania 227
Psychodynamiczna
terapia od czasów Freuda pracuje nad zawartością uwięzionej świadomości, aby
zmienić wpływ przeszłości, której efekty są obecne teraz. Psychologie
azjatyckie ignorują w dużym stopniu treść świadomości, poszukując za to zmiany
kontekstu, w jakim jest ona w świadomości zapisywana.
Konwencjonalne
psychoterapie przyjmując, że mechanizmy leżące u podstaw umysłowych procesów są
stałe, szukają sposobów, aby zmienić je na płaszczyźnie społecznie
uwarunkowanych wzorów.
Systemy
azjatyckie pomijają te wzory, kierują natomiast uwagę na kontrolę i
samoregulację, które leżą u podstaw samych mechanizmów.
Terapie
zachodnie zrywają łączność pomiędzy przeszłym warunkowaniem a obecnym
zachowaniem;
medytacja
celuje w zmianie procesu warunkowania per se tak, że już dłużej nie będzie on
głównym czynnikiem determinującym przyszłe działania. W azjatyckim podejściu,
zmiana behawioralna i osobowościowa są drugorzędnym epifenomenem zmian,
wynikającym z samoregulacji umysłowych stanów w podstawowych procesach, które
definiują naszą rzeczywistość.
Świadomość
jest środkiem, który niesie informacje, jakie tworzą doświadczenie.
Psychoterapie zainteresowane są tymi informacjami i ich znaczeniem; medytacja
natomiast kieruje się ku naturze środka, ku świadomości. Te dwa podejścia w
żaden sposób wzajemnie się nie wykluczają; raczej jedno uzupełnia drugie.
Terapia przyszłości może połączyć w jedną całość obie te techniki, tworząc w
osobie bardziej radykalną i potężniejszą przemianę, niż każda z nich osobno.
Medytacja
a badania świadomości: niektóre propozycje Jak omówiono to wcześniej, są w
procesie medytacji dwie podstawowe strategie stawania się uważnym: koncentracja
i uwaga. Stan osiągany przez medytującego zależy od zaDaniel Goleman objawów
przewlekłego niepokoju i zaburzeń psychosomatycznych, medytacja może
funkcjonować jako terapia stresowa, zarówno na psychologicznym, jak i czysto
somatycznym poziomie. Jako taka może okazać się użytecznym dodatkiem do
psychoterapii.
Inne
etapy medytacji mogą również zbiegać się z określonymi aspektami terapii. Na
przykład, kiedy medytujący zwraca swoją uwagę do wewnątrz, staje się
przenikliwie świadomy swoich myśli, uczuć i stanów pochodzących z magazynu
całkowitego doświadczenia - pojawiają się one spontanicznie.
Ponieważ
medytujący jest w tym samym czasie głęboko zrelaksowany, cała zawartość jego
umysłu może być widziana jako „hierarchia odczulania”. Ta hierarchia nie jest
ograniczona do tych punktów, które terapeuta i pacjenci zidentyfikowali jako
problematyczne, chociaż są one na pewno istotne, ale rozciąga się na całe życie
danej osoby, na wszystko co jest w jej umyśle. W tym sensie medytacja może być
naturalnym i ogólnym samoodczulaniem.
Właśnie
to może być przyczyną zmniejszonego napięcia w chwili, gdy medytacja pozwala
stłumionej treści wypłynąć na powierzchnię świadomości. Po sesji wolne
skojarzenia pacjenta są szczególnie bogate, a jednocześnie jest on w stanie
tolerować wydobytą treść. Tym sposobem medytacja wydaje się udoskonalać dostęp
do podświadomości.
Wiele
współczesnych terapii zaczyna się od zrozumienia ludzkiego stanu, co pod
pewnymi względami podobne jest do podejścia Abhidhammy. Freud, dla przykładu,
widział w człowieku „powszechną nerwicę”, Budda postrzegał „wszystkie światy
jako zepsute”. Wgląd jest podobny, ale odpowiedź różna. Poszukiwania Freuda
skupiały się na wykorzystywaniu analizy, która miała pomóc pacjentowi stanąć ze
sobą twarzą w twarz, zrozumieć i pogodzić się z „tragicznym” stanem życia.
Poszukiwania Buddy skupiały się na medytacji, która miała wyrwać korzenie
cierpienia w procesie radykalnej reorientacji świadomości.
Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 229
wpływu
czynników ubocznych, jak i w wyniku innych metodologicznych problemów (zajrzyj
do J. M.
Davidson,
1976; Shapiro, 1980; Schuman, 1980), a także dlatego, ponieważ decydujące
pomiary nigdy nie zostały wykonane.
Zmiany
stanu w czasie medytacji były jednym z głównych tematów badań. Klasyczna
literatura podkreśla wyraźnie, że stan wywołany przez medytację zależy od
określonych czynników postawy bycia uważnym. Na przykład techniki
jedno-punktowości powinny stworzyć zawężenie świadomości, jakie w swoim
najbardziej zogniskowanym punkcie da odmienny stan, w którym medytujący będzie
niewrażliwy na wszelkie bodźce zewnętrzne. Techniki uwagi powinny wytworzyć
stan trwającej świadomości bodźców bez żadnej zwyczajowej i zorientowanej na
nie odpowiedzi.
Dwa
z najwcześniejszych badań nad medytacją wydają się potwierdzać te klasyczne
hipotezy. Anand i współpracownicy (Anand i inni, 1961) przywieźli do Indii
przenośny aparat EEG i poddali badaniom pewnego jogina, który twierdził, że
może wejść w stan samadhi. W czasie medytacji jego EEG wykazywało silny i stały
rytm alfa. Kiedy badacze wzniecili hałas i dotykali ręki jogina gorącą rurką, rytm
alfa nie uległ załamaniu. Brak zablokowania rytmu alfa w obecności silnego
zewnętrznego bodźca sugeruje, że rzeczywiście był on w stanie samadhi.
Kasamatsu
i Hirai (1969) przeprowadzili w Japonii podobny test na osobach praktykujących
zeń.
Zabrali
oni swój aparat EEG do zendo i badali mnichów w stanie intensywnej medytacji.
To, że mnisi zeń praktykują uwagę, było hipotezą, jaką zamierzali udowodnić.
Medytujący techniką zeń byli wystawieni na powtarzający się regularny bodziec,
serię 40 dźwięków. Jeśli ich medytacja była istotnie rozwijaniem uwagi, wtedy
powinni oni być w pełni wrażliwi na całą sekwencję odgłosów. Jeśli byli po
prostu w normalnym stanie czuwania, wówczas rytm alfa ich mózgów powinien
załamywać się w chwili każdego odgłosu (zwykła reakcja zorientowana na Daniel
Goleman stosowanej metody. Koncentracja prowadzi medytującego do
jednopunktowości i ostatecznie łączy jego uważny stan z przedmiotem
koncentracji. Uwaga prowadzi medytującego do stanu, w którym jest on świadkiem
działania swojego własnego umysłu i postrzega z bezstronnością subtełniejsze
segmenty strumienia myśli. Odmienne stany, stworzone przez każdą z tych metod,
są zasadniczo różne.
Podczas
gdy te dwie drogi do odmiennych stanów reprezentują prototypy, nie wyczerpują
one wszystkich możliwych zmian w świadomości, jakie przynieść może medytacja.
Manipulacja uwagą może być połączona z innymi praktykami, takimi jak ruch,
kontrolowane oddychanie czy głodówka.
Dodatek
innych praktyk tworzy ostateczny kształt zmian, jakie zachodzą w świadomości.
Klasyczna
literatura o fenomenologii medytacji wyławia różnice pomiędzy odmiennymi
stanami i odmiennymi cechami świadomości. Odmienne stany są chwilowe i zdarzają
się w płaszczyźnie działania medytującego - to transy, w sansk-rycie zwane
samadhi, a w pali dzhana. Odmienne cechy są przemianami w naturze świadomości
medytującego i istnieją, bez względu na działanie, w jakie jest on
zaangażowany. Medytacyjne odmienne stany trwają tak długo, jak wykonywany jest
określony manewr bycia uważnym (taki jak jedno-punktowość) i zanikają szybko,
kiedy wysiłek ustaje.
Odmienne
cechy są zmianami w świadomości, które stały się powszechne i łatwe do
rozpoznania; tak wiec stanowią one automatyczną charakterystykę podstawowej
linii stanów świadomości danej osoby.
Pozostają
również po tym, kiedy początkowy wysiłek ustaje.
Badania
nad medytacją i świadomością. Chociaż badania nad medytacją są w dużym stopniu
fragmentaryczne, potwierdzają one ogólne zarysy zmiany stanu i cech
świadomości, opisanych w źródłach klasycznych. Żadne z tych badań nie jest
jednak badaniem rozstrzygającym, zarówno z powodu Medytacja: badania i
praktyczne zastosowania 231
procesów
mózgu i mogłoby być czynnikiem rozstrzygającym w powtarzanych badaniach.
Pełna
analiza spektrum EEG byłaby także pomocnym pomiarem, szczególnie w śledzeniu
kartografii różniących się między sobą odmiennych stanów. I znowu wymagana jest
tu ostrożność w doborze uczestników eksperymentu. Ponieważ stany, które mają
być badane, są dość kruche, a niewielu praktykujących jest na tyle
wykwalifikowanych, aby wywołać je na żądanie, porównanie miedzy uczestnikami
eksperymentu może dać owocne wyniki tylko wówczas, gdy medytujący są fachowcami
w swoich dziedzinach.
Odmienne
cechy i stany medytacyjne. Pomimo iż cele różnych ścieżek medytacyjnych mają
odmienne nazewnictwo, są one właściwie identyczne i sprowadzają się do ponownej
„obróbki” świadomości.
Chociaż
każda tradycja opisuje drogę w swoim własnym języku oraz zgodnie ze swoją
własną kosmologią i systemem przekonań, podobieństwo między nimi jest ogromne.
Cechy osobowości buddyjskiego arhata są też cechami idealnego typu „skończonej”
istoty.
Wzorcowe
badania nad medytującymi na różnych poziomach ścieżki wykonane zostały przez
Browna i Englera (1980). Zarządzili oni serię testów na buddyjskich mistrzach
medytacji wglądu w Ameryce i Azji. Jedno z odkryć, będących wynikiem owych
badań, jest szczególnie brzemienne w skutki.
Medytujący,
którzy przeszli trzy miesiące intensywnych ćwiczeń w medytacji wglądu,
otrzymali do wypełnienia testy Rorschacha przed i po ćwiczeniach. Każdego
oceniał nauczyciel, pod kątem tego, czy dobrze rozwinął jednopunk-towość bądź
uwagę. Następnie porównano odpowiedzi na testy Rorschacha osób, które w każdym
badaniu zostały zaliczone do najwyższej kategorii. Ci, którzy znakomicie
opanowali jednopunktowość, dawali odpowiedzi krótkie i prozaiczne; ci, którzy
doskonale opanowali praktykę uwagi, udzielali odpowiedzi długich i dających
wiele skojarzeń. Wzór odM 230 Daniel Goleman bodziec), aż do około dziesiątego
dźwięku; później nie wykazywaliby żadnego blokowania rytmu alfa, co oznaczałoby
przyzwyczajenie się do bodźca.
Kasamatsu
i Hirai donoszą, że większość medytujących techniką zeń przyzwyczaiła się do
odgłosów, co wskazuje, że nie weszli oni
w odmienny stan świadomości. A jednak trzech mnichów, którzy zostali ocenieni
przez swojego nauczyciela jako najbardziej zaawansowani, odpowiedziała równie
silnie na ostatni odgłos, jak na pierwszy - co stanowi wzór stanu uwagi,
trwającą czujność poza normalny schemat stanów czuwania.
Konieczność
powtórzeń. Dwa opisane tu badania są często cytowane, ale nigdy nie zostały
powtórzone w sposób zadowalający. Oba wykonano w czasach, kiedy badanie EEG
pozbawione było komputerowej analizy czy też innych powszechnie używanych
technik interpretacji zapisu. Każde badanie powinno być skopiowane dla
ustalenia, czy techniki ćwiczenia uwagi mogą dać w rezultacie odmienne stany
świadomości, jak opisuje to literatura klasyczna. Takie powtórzenia wymagałyby
bardzo dokładnego doboru urządzeń pomiarowych i osób biorących udział w
eksperymencie. Stan, jakiego wymaga się od uczestników badań, nie jest bowiem
czymś powszechnym. Możliwe byłoby również uzyskanie fałszywych wniosków z
powodu badania osób nieodpowiednich. Uczestnicy eksperymentu muszą istotnie
praktykować uwagę, co w rezultacie powinno dać hipotetyczną zmianę.
Na
przykład wielu tych, którzy praktykują zeń, stosuje techniki inne niż uwaga.
Najbardziej prawdopodobni kandydaci do powtórzenia badań nad rozwijaniem uwagi
są wśród zaawansowanych praktyków medytacji wglądu stylu therawadinów (Brown,
1984). A najbardziej odpowiednim pomiarem aktywności mózgu w tych badaniach
byłoby monitorowanie wzbudzonego potencjału w połączeniu z pomiarami rytmu
alfa. Badanie wzbudzonego potencjału jest pomiarem centralnych Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 233
miały
na celu udowodnienia sformułowań Abhidhammy o wpływie medytacji na osobowość,
ich wyniki przyczyniają się do potwierdzenia jej głównej przesłanki, iż
medytacja redukuje negatywne stany, podczas gdy jednocześnie wzmacnia
pozytywne.
Literatura
badawcza sugeruje w niewyszukany sposób, że istnieją efekty medytacyjnych
ćwiczeń, dotyczące zarówno stanu świadomości, jak i jej cech. Tak jak ze
stanem, również efekty będące zmianą cech wymagają powtórzenia badań i ich
rozszerzenia. Są dwa główne kierunki badań, które mogłyby się przydać w
uwydatnieniu długofalowych efektów: profile podstawowej linii i wskaźnik
wydajności w odpowiedzi na wyzwanie.
Jak
dotąd nie istnieją żadne metodologiczne zwarte badania długofalowych efektów
medytacji (Shapiro, 1980). Takie badania doskonale kontrolowałyby początkowe
różnice osobników biorących udział w eksperymencie (także w motywacji), losowo
przydzielałyby im ćwiczenia oraz interpretowałyby pomiar zarówno przed, jak i
po badaniu. Rozstrzygające badania wzięłyby te czynniki pod uwagę, a następnie
mierzyłyby uczestników eksperymentu w rzędach wielkości związanych z wywołanymi
przez medytację zmianami. Standardowe osobowości, behawioralne pomiary a w
szczególności oparte o mózg miary bycia uważnym są podstawowymi kryteriami.
Własne doniesienia medytujących i klasyczna literatura powinny być brane pod
uwagę w formułowaniu określonych hipotez na równi ze współczesnymi wynikami
badań.
Wiele
cech manifestuje się tylko w określonych warunkach. Na przykład, badania
podwyższonego ciśnienia wykazują, że ciśnienie krwi mierzone u osoby w stanie
odpoczynku, może wskazywać poziom normalny, podczas gdy mierzone u osoby w
stanie stresu, wskazuje nadciśnienie. W stanie spoczynku niektóre cechy
medytujących mogą być utajone; stres i inne stany mogą być jednak impulsem do
ich wystąpienia. Seria testów na wydajność mogłaby oszacować takie ukryte
zdolności.
I
Daniel Goleman powiedzi Rorschacha wydaje się być odbiciem następstw
medytacyjnych ćwiczeń; silna jednopunktowość oznacza, że medytujący nie zważa
na szereg mentalnych skojarzeń, podczas gdy silna uwaga oznacza, że medytujący
zauważa wszystkie elementy w swoim strumieniu świadomości.
Z
badań tych nie wynika, jak długo utrzymują się owe cechy świadomości po tym,
gdy medytujący powróci już do swojego normalnego życia.
Inne
badania udokumentowały serię trwałych efektów medytacji, chociaż nie określają
one, czy długofalowe efekty są produktami ubocznymi medytacji w ogóle, czy też
cechami przypisanymi do jednej ze strategii stanu bycia uważnym. Efekty te
obejmują: wyostrzenie percepcji i mniejsze roztargnienie (Pelletier, 1974; Van
Nuys, 1971), autonomiczną stałość i przyspieszony powrót do stanu normalnego z
pobudzenia stresowego (Orme-Johnson, 1973; Goleman and Schwartz, 1976), a także
obniżony ogólny poziom niepokoju (Davidson, Goleman and Schwartz, 1976).
Abhidhamma
sugeruje, że medytacja może wytworzyć pewne trwałe zmiany w osobowości.
Ostatnie badania nad osobowością osób medytujących skupiają się na głównej
zmianie, jaka w niej zachodzi, a mianowicie zmniejszeniu negatywnych i
zwiększeniu pozytywnych stanów psychologicznych. Odkryto, dla przykładu, iż
medytujący, porównani z tymi, którzy nie medytują, są znacznie mniej
niespokojni (Ferguson and Gowan, 1976; Goleman and Schwartz, 1976; Nidich i
inni, 1973), rzadziej donoszą o dolegliwościach psychosomatycznych, mają
bardziej pozytywne nastroje i są mniej neurotyczni w skali Eysencka (Schwartz,
1973). Medytujący wykazują też zwiększoną niezależność od sytuacji, co oznacza
posiadanie wewnętrznej kontroli (Pelletier, 1974), są bardziej spontaniczni,
mają większą zdolność do bliskiego kontaktu, bardziej akceptują jaźń, mają
większy szacunek wobec siebie (Seeman i inni, 1972; Leung, 1973) i wykazują
mniejszy strach przed śmiercią (Garfield, 1974).
Chociaż
badania te nie Medytacja: badania i praktyczne zastosowania 235
Kluczowymi
elementami przepływu są: (a) łączenie działania i świadomości w natychmiastowej
koncentracji na bieżącym zadaniu, (b) ogniskowanie uwagi w czystym włączeniu
się w proces bez względu na wynik, (c) podwyższona świadomość działania z
jednoczesną utratą samoświadomości, (d) umiejętności niezbędne do radzenia
sobie z wymogami zewnętrznymi oraz (e) jasno określony cel i natychmiastowa
informacja zwrotna. Przepływ narasta, kiedy istnieje optymalne dopasowanie się
czyichś zdolności do wymagań chwili. Zakres przepływu jest ograniczony z jednej
strony przez sytuacje indukowane niepokojem, gdzie żądania przewyższają
umiejętności, a z drugiej przez nudę, gdzie umiejętności daleko przewyższają
żądania.
Hartmann
w pokrewnej pracy (1973) proponuje wzór „hamującego wyostrzenia” w odniesieniu
do pobudzenia korowego, które reprezentuje optymalną swoistość odpowiedzi mózgu
na środowiskowe żądanie. Zogniskowana uwaga wymaga wyraźnie odgraniczonego
małego obszaru korowego pobudzenia, które otoczone jest przez rejony
zahamowania.
Kiedy
granica pomiędzy pobudzeniem i zahamowaniem jest rozmazana, pojawia się objaw
„przelewania się”, co oznacza pobudzenie obszarów mózgu nie mających nic
wspólnego z zadaniem, jakie nas czeka. Hartmann zakłada, że taki proces
charakteryzuje działalność korową o mniejszym dostrojeniu i zrównoważeniu -
taką jak w chwili zmęczenia. Stan „przelewania się” może też zaistnieć w
okresie nagłego niepokoju; jest on wówczas przyczyną zmniejszenia zdolności do
odpowiedniego postrzegania i reagowania. Świetnie dostrojona korowa swoistość
charakteryzuje się z drugiej strony doskonałym funkcjonowaniem w stanie
czuwania, co pozwala na dużą elastycznoć w reagowaniu na środowiskowe żądania i
udzielanie wykwalifikowanej odpowiedzi. Jest to jeden z aspektów
neurofizjologicznego podłoża przepływu.
Podczas
gdy ja interpretuję model przepływu, używając terminów neurofizjologicznych,
sformułowanie Hartmanna Daniel Goleman Jakiekolwiek są określone czynniki wzoru
i miary, najbardziej owocne badania będą sterowane mądrością, jaka płynie ze
wchodnich psychologii. Te psychologie mogą oferować teoretyczną perspektywę na
kurs zmian w medytacji, co może znacznie ożywić badania. Niewiele badań nad
medytacją poczynionych było w kontekście przerzucającego pomost teoretycznego
punktu widzenia.
Większość
studiów okazywała się fragmentaryczna, niektóre skupiały się na mierzeniu fal
mózgowych, inne przyglądały się zmianom metabolicznym, jeszcze inne szacowały
efekty psychologiczne. Doniesienia z naukowych laboratoriów brzmią po trosze
jak opowieść o sześciu ślepcach i słoniu.
Wschodnie
psychologie oferują jednak wiele teorii i zdolnych do przetestowania hipotez na
temat tego, czym medytacja jest i jak działa. Ich drobiazgowa analiza pokryłaby
się z zachodnim rozumieniem medytacji, które jest dobrze zakotwiczone zarówno w
teorii, jak i w danych. Jednym ze wspaniałych przykładów tego, jak zadanie to
mogłoby być wykonane, są badania Daniela Browna (1984) na temat percepcyj-nych
zmian u osób praktykujących wipassanę.
Istnieje
wiele hipotez, które mogą potwierdzić psychologie Wschodu. Z takim założeniem,
badania nad medytacją mogłyby się rozrastać, aby stać się cennym wkładem do
naszego rozumienia ludzkiej świadomości.
Medytacja
a przepływ: żyjąc w Tao Uważa się, że arhat przez cały czas i bez względu na
okoliczności zewnętrzne doświadcza wewnętrznego stanu cichego zachwytu, jest
zadziwiająco uważny wobec wszystkich istotnych aspektów sytuacji i dysponuje
„zręcznymi środkami” w odpowiedzi na żądania chwili. Podobny stan opisany
został we współczesnej psychologii przez Csikzentmihalyi’ego (1978), który
badał szeroki zakres wewnętrznej satysfakcji, wynikającej z działania i odkrył
podobne doznanie, jakie nazwał „przepływem”.
Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 237
-
a więc pobudzenie korowego obszaru związanego z danym zadaniem i odpowiednie
zahamowanie nie mających z tym nic wspólnego innych stref korowych (wzór leżący
u podstaw fachowej odpowiedzi), (c) wzmocnioną, specyficzną dla sytuacji korową
zdolność pobudzenia wraz z zahamowaniem lim-bicznym, (d) autonomiczną stałość i
obniżenie poziomu niepokoju oraz (e) spokój i jednostajność w odpowiadaniu na
bodźce ładowane emocjonalnie i zagrażające.
Teorie
Csikzentmihalyi’ego i Hartmanna znajdują swoje odbicie w ćwiczeniach
medytacyjnych.
Praktykant
powinien postępować tak, aby obniżać próg wchodzenia w przepływ poprzez
wykluczanie cech takich, jak błędne postrzeganie, roztargnienie, pobudzenie
nieodpowiednie do określonych wymagań czy też osłabiający działanie niepokój.
Kiedy zasięg przepływu i poczucie wewnętrznej satysfakcji rozszerza się,
obserwowany jest jednocześnie brak sytuacji zarówno indukujących niepokój, jak
i nudnych. Rzeczywiście, dopasowywanie wewnętrznego stanu do wymagań
określonego działania, jak w stanie przepływu, było ideałem wielu azjatyckich
systemów samorozwoju.
Według
słów mistrza zeń Unmona: „Jeśli idziesz, po prostu idź. Jeśli siedzisz, po
prostu siedź. Ale cokolwiek robisz, nie wahaj się.”
Fenomenologia
przepływu podziela wiele właściwości umysłowego stanu adepta medytacji, jakie
opisuje Abhidham-ma - jasność postrzegania, czujność, spokój, podatność,
wydajność i umiejętność działania. Stan przepływu może być więc widziany jako
jedna z korzyści medytacji.
W
tym sensie cel ćwiczeń medytacji zgadza się w części z charakterystyką
fachowego zachowania, a bardziej ogólnie z przepływem: działanie nie hamowane
przez niepokój, czystość postrzegania i informacji zwrotnej, przyjemność i
satysfakcja, wynikające z działania. Natura tego doznania jest trafnie
streszczona w tłumaczonym przez Mertona wierszu taoistycznego mistrza
Czuang-tsy:
Daniel
Goleman wskazuje na ważną cechę przepływu: wymaga on zarówno precyzji, jak i
płynności w neurologicznym wzorowaniu, tak aby aktywacja mogła się zmieniać,
gdy gotowe sytuacyjne wymagania zaczynają ulegać wahaniom. Stan przepływu nie
jest ustalonym wzorem trwającego pobudzenia; wymaga on wielkiej elastyczności.
Po osobie, która jest chronicznie niespokojna czy też zwykle zamknięta w
jakiejkolwiek danej konfiguracji pobudzenia, należy oczekiwać, że stając w
obliczu bardziej rozbudowanej sytuacji nie będzie w stanie w sposób optymalny
dopasować się do zewnętrznych żądań, ponieważ jej wewnętrzny stan będzie
nieodpowiedni - nie będzie to więc przepływ.
Zmieniające
się okoliczności wymagają zmieniających się wewnętrznych stanów.
Są
dwa sposoby zwiększania prawdopodobieństwa doznania przepływu: regulowanie
środowiskowego wyzwania w celu dopasowania do niego wewnętrznych umiejętności
czy też samoregulacja umiejętności i dostosowywanie ich do zmieniających się
zewnętrznych żądań.
Proponuję,
aby medytacja była czynnościowym ekwiwalentem tej drugiej strategii, tworzącym
zmianę w wewnętrznym stanie; w ten sposób mogłaby ona znacznie poszerzyć
możliwości przepływu.
„Niektórzy
ludzie - zauważa Csikzentmihalyi - wchodzą w przepływ przez takie sterowanie
swoją świadomością, które ogranicza pole bodźca w sposób, jaki pozwala na
złączenie się działania i świadomości” - a więc tworzą ognisko uwagi z
wykluczeniem rozpraszających bodźców. Proces ten jest identyczny z podstawową
zręcznością praktykowaną w medytacji - oto zasadnicze jądro każdej dyscypliny
medytacyjnej (chociaż techniki mogą różnić się w zależności od stopnia wysiłku,
jaki podejmowany jest w celu podtrzymywania uwagi).
Seria
trwałych efektów medytacji obejmuje: (a) wyostrzenie percepcji i większą
zdolność do zajmowania się bodźcem-celem przy jednoczesnym ignorowaniu nie
związanych z tym innych bodźców, (b) podwyższoną swoistość korową Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 239
powinieneś
im się oprzeć. Nastaw zegar lub spoglądaj na swój zegarek od czasu do czasu,
aby widzieć, czy sesja dobiega końca.
Medytacja
na oddechu. Jedną z najprostszych praktyk jest medytacja na oddechu. Rozwija
ona zarówno koncentrację, jak i uwagę. Chociaż jest to metoda, która - jak
sądzono - doprowadziła Buddę do oświecenia, znajduje ona również bardziej
światowe zastosowanie w psychoterapii i medycynach behawioralnych, jako
technika relaksowania się.
Kiedy
już siedzisz wygodnie, przenieś swoją uwagę na oddech, zauważając każdy wdech i
każdy wydech. Możesz zwracać uwagę na oddech albo poprzez odczuwanie wrażeń w
nozdrzach, albo też przez obserwację wznoszącego się i opadającego brzucha.
Staraj
się być świadomy każdego oddechu w jego pełnym czasie trwania: całego wdechu i
całego wydechu. Nie staraj się go kontrolować - po prostu obserwuj go. Jeśli
twój oddech staje się bardziej płytki, niech taki będzie. Jeśli staje się
szybszy lub wolniejszy, niech taki będzie. Oddech reguluje się sam. Kiedy
medytujesz, twoje zadanie polega na byciu tego świadomym.
Ilekroć
zauważasz, że umysł wędruje, przenoś go łagodnie z powrotem na swój oddech.
Podczas medytacji zawrzyj ze sobą umowę, iż wszystko inne poza twoim oddechem -
myśli, plany, wspomnienia, dźwięki, wrażenia - są czymś, co rozprasza uwagę.
Pozwól odejść innym myślom.
Cokolwiek
znajduje się w twoim umyśle poza oddechem, stanowi od teraz czynnik
rozpraszający uwagę.
Jeśli
masz kłopot z utrzymywaniem swojego umysłu na oddechu, możesz pomóc podtrzymać
ognisko przez powtarzanie z każdym wdechem i wydechem określonego słowa. Jeśli
twoja uwaga skupiona jest w nozdrzach, powtarzaj mentalnie „do wewnątrz” z
każdym wdechem i „na zewnątrz” z każdym wydechem. Jeśli twoja uwaga skupia się
na wznoszeniu 238 Daniel Goleman Cz’ui, rysownik Kreślić mógł doskonalsze koła
odręcznie Niż cyrklem.
Jego
palce wytwarzały Samoistne formy z niczego. Jego umysł Był wolny i nie brał w
tym udziału.
Żadnych
napędów, żadnych przymusów.
Żadnych
potrzeb, żadnych powabów:
A
jednak twoje sprawy Są pod kontrolą.
Jesteś
wolnym człowiekiem.
Jak
medytować A oto kilka prostych praktyk dla czytelnika, który chciałby spróbować
ćwiczeń medytacyjnych. Możesz wypróbować wszystkie techniki, ale jeśli
zamierzasz kontynuować praktykę, powinieneś trzymać się jednej, tej która jest
dla ciebie najlepsza.
Znajdź
wygodne krzesło z prostym oparciem w cichym pokoju, gdzie nikt nie będzie cię
niepokoił.
Usiądź
prosto, ale rozluźnij się. Trzymaj głowę, szyję i kręgosłup w linii prostej,
jak gdyby wielki balon wypełniony helem unosił twoją głowę do góry. Trzymanie
głowy w pozycji pionowej pomoże umysłowi pozostać w stanie dużej czujności - co
jest niezbędne w medytacji.
Opuść
powieki i miej zamknięte oczy, aż sesja dobiegnie końca. Najlepiej jest
zaczynać od co najmniej 15 minut; następnie możesz wydłużyć ten okres do 20 lub
30 minut, a nawet godziny, jeśli to możliwe. Powinieneś zdecydować, ile czasu
planujesz spędzić na medytacji, jeszcze zanim zaczniesz.
W
ten sposób nie ustąpisz tak łatwo pokusie, aby wstać i zrobić coś
„pilniejszego” czy „bardziej użytecznego”. Natrętne myśli, aby przerwać sesję,
pojawią się już po chwili;
Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 241
I
znowu użyj oddechu jako swojego podstawowego przedmiotu medytacji. Ale teraz,
gdziekolwiek wędruje twój umysł, bądź świadomy natury jego wędrowania. Innymi
słowy użyj swego rozproszenia uwagi jako przedmiotu medytacji.
Na
przykład, jeśli twój umysł wędruje do dźwięku, jaki słyszysz, nadaj temu
rozproszeniu uwagi nazwę „słyszenie”. Jeśli twój umysł wędruje do myśli, nazwij
to „myśleniem”, jeżeli do wspomnienia, nazwij to „pamiętaniem”, jeżeli do
wrażenia w twoim ciele, nazwij je „odczuwaniem”. Za każdym razem, gdy nadałeś
jakieś określenie rozproszeniu uwagi, odciągnij swój umysł z powrotem do
oddechu.
Uważne
jedzenie. Każda czynność może być działaniem medytacyjnym, jeśli tylko zwracasz
pełną uwagę na to, co robisz. Weź dla przykładu czynność jedzenia. Uważne
jedzenie jest przykładaniem pełnej uwagi do każdego aspektu doznania.
Zacznij
od siedzenia i przenoszenia uwagi na swój oddech, uważając na każdy swój wdech
i wydech.
Kiedy
czujesz się opanowany i nieruchomy, zacznij jeść.
Pomoże
ci bardzo wolne spożywanie posiłku, takie że możesz „obsługiwać” każdy niuans
wrażenia, dźwięku, smaku i ruchu. Na przykład, kiedy sięgasz po kęs jedzenia,
rób to z szybkością, w której możesz zauważyć napinanie i rozciąganie mięśni w
twojej ręce i dłoni, i czuć dotyk widelca na skórze twoich palców. Unikaj
skłonności do robienia tego „automatycznie” i sięgania po następny kęs, zanim
skończysz ten, który zacząłeś.
Powiedzmy,
że zamierzasz jeść migdały. Weź jeden i trzymaj go między palcami. Odczuwaj
strukturę jego łupiny między końcami palców oraz kształt i napięcie. Spójrz na
niego. Zauważ kolor i wielkość oraz wyżłobienia wzdłuż jego ścian.
Powoli
unoś migdał do ust. Zanotuj chwilę, kiedy możesz go po raz pierwszy powąchać.
Jeśli jesteś uważny, możesz dostrzec, że zacząłeś się ślinić, zanim migdał
osiągnął twoje Daniel Goleman i opadaniu brzucha, z każdym wdechem powtarzaj
mentalnie „wznoszenie się”, a z każdym wydechem „opadanie”. Upewnij się, że
jesteś w kontakcie z faktycznym doznaniem oddychania, a nie jedynie z
czynnością powtarzania słów.
Mantra.
Niektóre z najczęściej praktykowanych medytacji koncentracyjnych, jako obiekty
ogniska stosują mantry. Techniki te, jak widzieliśmy, odkryto faktycznie w
każdej większej duchowej tradycji, od chrześcijaństwa, judaizmu i islamu po
buddyzm i hinduizm. W czasach współczesnych technika ta znalazła swoje
zastosowanie jako tzw. „odpowiedź relaksacyjna”, która ma pomóc ludziom
wchodzić w stan rozluźnienia.
Wybierz
proste słowo czy dźwięk, które ma dla ciebie pozytywne znaczenie. Wielu ludzi
wybiera zwrot, który jest dla nich duchowym symbolem, taki jak „Adonaj”, „Kyrie
eleison” czy „Jedyny”. W hinduizmie powszechne są imiona Boga, takie jak „Ram”;
w buddyzmie tybetańskim często używa się mantry „Om Mane Padme Hum”.
Kiedy
już zdecydujesz się na wybór mantry, dalsze wskazówki są podobne do tych, które
odnoszą się do medytacji na oddechu. Siedź w ciszy i powtarzaj swoją mantrę
mentalnie bez wypowiadania jakiegokolwiek faktycznego dźwięku. Ilekroć twój
umysł gdzieś wędruje, przenieś go z powrotem na mantrę. Pozwól odjeść wszystkim
innym myślom, zezwalając mantrze wypełnić twoją świadomość.
Uważne
oddychanie. Aby rozwijać uwagę zacznij od prostej medytacji na oddechu,
opisanej powyżej.
Kiedy
już całkowicie pojmiesz metodę medytowania na oddechu, możesz rozszerzyć swoją
praktykę w bardziej ogólną uwagę - medytację na samym umyśle. W technice uwagi
wszystko, co przechodzi przez twój umysł, staje się przedmiotem medytacji.
Medytacja:
badania i praktyczne zastosowania 243
stopy
na drugą. Później możesz uprościć proces poprzez wyeliminowanie słów.
Skoncentruj się na wrażeniu.
Aby
obserwować proces, jaki zachodzi w twoim umyśle, dojrzyj zamiar, który
poprzedza każdy ruch, a także same wrażenia. Tak więc: zamierzenie uniesienia i
uniesienie, zamierzenie ruchu do przodu i ruch do przodu, zamierzenie
umiejscowienia stopy i jej umiejscowienie, zamierzenie przeniesienia stopy i
jej przeniesienie.
W
końcu możesz rozwinąć bezpośrednie postrzeganie całego działania - zamiaru,
ruchu i wrażenia - bez określania czegokolwiek.
Daniel
Goleman usta. Bądź świadom pierwszego dotknięcia migdała swoimi wargami.
Następnie
umieść go w ustach i zacznij żuć powoli i rozważnie. Zauważ sygnały płynące z
zębów przegryzających migdał i pracę języka, jak porusza kawałkami migdała
wewnątrz twoich ust. Zauważ smak. Słuchaj dźwięków żucia. Nastaw się na
wrażenia tworzone przez każdy kęs.
Zauważ,
jak kawałki przeżuwanego migdała mieszają się ze śliną, i jak je przełykasz.
Upewnij się, że żujesz wszystkie kawałki całkowicie i połykasz je, zanim
weźmiesz do ust następny migdał. Jedz pozostałe migdały z takim samym uważnym
rozmysłem. Pozostań spokojny i zogniskowany przez cały czas.
Uważne
chodzenie. Zdejmij buty. Stań w jednym miejscu i poczuj wrażenia płynące z
twoich stóp, kiedy dotykają one podłoża. Stój czując każdą chwilę. Jeśli jesteś
bliski zrobienia kroku do przodu, zaobserwuj swój umysłowy zamiar, aby to
zrobić. Powoli unoś swoją stopę, odbierając każde wrażenie - lekkość,
zawieszenie, napięcie, ruch - jakiekolwiek uczucia są tam obecne.
Najlepiej
jest rozpocząć od wolnego kroku, tak że możesz przykładać uwagę do wrażeń.
Ostatecznie będziesz w stanie iść szybciej, a także podtrzymywać świadomość.
Przesuń swoją stopę do przodu, umieść ją znowu na podłożu i przenieś na nią
swój ciężar. Cały czas bądź świadom wrażeń płynących z ruchu. Kiedy pojawią się
myśli, niech nie niepokoi cię ich treść. Przenieś swój umysł z powrotem na
odczucia z twojej stopy i pozostań z prostym doznaniem chodzenia. Kontynuuj to
doświadczenie tak długo, jak chcesz - pięć minut do pół godziny, albo i dłużej.
Z
początku, aby utrzymać swój umysł zogniskowanym, pomocne jest nadanie
określenia działaniu.
Możesz
na przykład mentalnie powiedzieć „w górę - do przodu - w dół”, zauważając
uczucie ciężaru, kiedy przenosi się on z jednej Bibliografia Abu Al-Najib A
Sufi Rule for Novices. (tłum. M. Milson)
Cambridge,
Mass.: Harvard University Press, 1975. Alexander, F. The Scope of
Psychoanalysis. New York: Basic Books, 1941. Allport, Gordon. The Person in
Psychology. Boston: Beacon, 1968. Amma. Dhyan-yoga and Kundalini Yoga.
Ganeshpuri, India:
Shree
Gurudev Ashram, 1969. Anand, B. K.; China, G. S.; Singh, B. „Some Aspects of
EEG Studies in Yogis.” EEG and Clinical Neurophysiology, 13
(1961):
452-456. Ananda Mayee Ma. Matń Vam. Wydana przez Gurupriya Devi. Yaranasi,
India: Shree Anandashram, 1972. Arberry, A. J. Sufism: Ań Account of the
Mystics of Islam.
London:
Allen & Unwin, 1972.
Assagioli,
A. Psychosynthesis. New York: Yiking, 1971. Babbitt, I. (tłum.) Dhammapada. New
York:
New
Directions, 1965.
Becker,
E. Angel in Armor. New York: Free Press, 1969. Bennett, J. G. Gurdjieff: Making
a New World. London:
Turnstone
Books, 1973. Benson, Herbert. The Relaxation Response. New York: William Morrow,
1975. Berger, P. L.; Luckmann, T. The Social Construction of Reality. New York:
Doubleday, 1967. Bharati, Agehananda. The Tantric Tradition. Garden City, N.
Y.:
Anchor Books, Doubleday, 1970. Bhikku Soma. The Way of Mindfulness. Colombo,
Ceylon:
Yajirama,
1949.
Bibliografia
Csikzentmihalyi, M. Between Boredom and Anxiety. San Francisco: Josey-Bass,
1978. (Na rynku polskim dostępna jest inna książka tego autora, opisująca
dokładniej zjawisko przepływu: Przepływ.
Jak
poprawić jakość życia, przeł. M. Wajda. Wydawnictwo Studio Emka. Warszawa
1996.)
Dalaj
Lama Czternasty. Ań Introduction to Buddhism. New Delhi, India: Tibet House,
1965. (Wyd.
polskie:
Wprowadzenie do buddyzmu, przeł. I. Kania. Athanor. Kraków 1985.)
Davidson,
J. M. „The Physiology of Meditation and Mystical States of Consciousness”.
Perspectives in Biology and Me-dicine, 19 (1976): 345-379.
Davidson,
R. J.; Goleman, D.; and Schwartz, G. E. „Atten-tional and Affective
Concomitants of Meditation: A Cross-Sectional Study”. Journal of Abnormal Psycho-logy,
85 (1976): 235-238.
Dogen.
A Primer o/Soło Zeń. Honolulu: University of Hawaii Press, 1971.
Doyle,
L. J. (tłum.). St. Benedicfs Rule for Monasteries. Collegeville, Minn.: The
Liturgical Press, 1948.
Eliade,
M. Yoga: Immortality and Freedom. Princeton: Princeton University Press, 1970.
(Wyd.
polskie:
Joga. Nieśmiertelność i wolność, przeł. B. Baranowski, PWN, Warszawa 1984.)
Erikson,
Erik. Childhood and Society. New York: Norton, 1963.
Evans-Wentz,
W. Y. Tibetan Yoga and Secret Doctrines. London: Oxford University Press, 1968.
Evans-Wentz,
W. Y. The Tibetan Book of the Dead. New York: Oxford University Press, 1969.
(Wyd.
polskie:
Tybetańska księga umarłych, przeł. I. Kania. Oficyna Literacka. Kraków 1991.)
Evans-Wentz,
W. Y. The Tibetan Book of the Great Liberation. London: Oxford University
Press, 1969.
Daniel
Goleman Blofeld, J. The Zeń Teaching of Hui Hai. London: Rider, 1962. Boss,
Medard. A Psychiatrist Discovers India. London:
Oswald
Wolff, 1965. Brown, Daniel P. „A Model for the Levels of Concentrative
Meditation.” International Journal of Clinical and Experimental Hypnosis, 25
(1977): 236-273. Brown, Daniel P., and Engler, Jack. „The Stages of Mindfulness
Meditation: A Yalidation Study.” Journal ofTranspersonal Psychology, 12 (1980):
143-192. Brown, D. P.; Forte, M.; and Dysart, M. „Differences in Yisual
Sensitivity Among Mindfulness Meditators and Non-Meditators.” Perceptual and
Motor Skills, 58 (1984):
227-233.
Bucke, R. M. Cosmic Consciousness. New York: Dutton, 1969. Buddhaghosa.
Yisuddhimagga: The Path of Purification.
W
tłumaczeniu B. Nyanamoli. Berkeley: Shambhala, 1976, Butler, D. C. Western
Mysticism. New York: Harper, 1966. Chadwick, A. W. A Sadhu’s Reminiscences
ofRamana Maharshi. Tiruvannamalai, India: Sri Ramanasram, 1966. Chang, G. C. C.
The Hundred Thousand Songs of Milarepa.
New
York: Harper Colophon Books, 1970. (Wyd. polskie:
Sto
tysięcy pieśni [fragmenty] przeł. L Kania, „Przegląd Orientalistyczny” nr l
[1976], „Wierchy” r. 52 [1983]). Chogyam Trungpa. Cutting Through Spiritual
Materialism.
Berkeley:
Shambhala, 1975.
Chogyam
Trungpa. The Myth of Freedom. Berkeley: Shambhala, 1976. Cohen, Alan,
„Psychophysiology of Relaxation-Associated Panie Attacs.” Journal ofAbnormal
Psychology, 94 (1985):
96-100.
Coleman,
J. E. The Quiet Mind. London: Rider & Co., 1971. Conze, E. Buddhist
Meditation. London:
Allen
& Unwin, 1956.
Bibliografia
Jung, C. G. „Psychology and Religion: West and East”.
W
Collected Works, vol. 11. Princeton: Princeton University Press, 1958. (Wyd.
polskie: Psychologia a religia, wybór i przekład J. Prokopiuk. KiW. Warszawa
1970.) Jung, C. G. „Psychology and Alchemy”. W Collected Works, vol. 12.
Princeton: Princeton University Press, 1968. Kabat-Zinn, Jon, et al. „The
Clinical Use of Mindfulness Meditation for the Self-Regulation of Chronić
Pain”. Journal of Behavioral Medicine, 8 (1985): 163-189. Kabir. Poems of
Kabir. Tłumaczenie R. Tagore. Calcutta:
Macmillan,
1970. KadlouboYsky, E., and Palmer, G. E. H. Early Fathers from the Philokalia.
London: Faber & Faber, 1969. Kadloubovsky, E. Writings from the Philokalia
on Prayer of the Heart. London: Faber & Faber, 1971. Kału Rimpoche. The
Foundation of Buddhist Meditation.
Dharamsala,
India: Library of Tibetan Works and Archives, 1974. Kapleau, P. The Three
Pillars of Zeń. Boston: Beacon Press, 1967. (Wyd. polskie: Trzy filary zeń,
przeł. J. Dobrowolski.
Wydawnictwo
„Pusty Obłok”. Warszawa 1988). Kasamatsu, A., and Hirai, T. „Ań EEG Study on
the Zeń Meditation”. W Altered States of Consciousness, edited by C. Tart. New
York: Wiley, 1969. Kashyap, J. The Abhidamma Philosophy. Vol. 1. Nalanda,
India: Buddha Yihara, 1954. Katz, R. „Education for Transcendence: Lessons from
the IKung Zhu/twasi”. Journal of Transpersonal Psychology, 5, 2 (1973): 136-155.
Kiecolt-Glaser, Janice K. i inni. „Psychosocial Enhancement of Immunocompetence
in a Geriatrie Population”. Health Psychology, 4, l (1985): 25-41.
Kiecolt-Glaser, Janice K. i inni. „Modulation of Cellular Immunity in Medical
Students”. Journal of Behavioral Medicine, May 1986.
Daniel
Goleman Ferguson, P., and Gowan, J. „TM: Some Preliminary Findings”. Journal of
Humanistic Psychology, 16 (1976):
51-60.
French, R. M. (tłum.) The Way of the Pilgrim. New York:
Seabury
Press, 1970. Garfield, C. „Consciousness Alteration and Fear of Death”.
Journal
of Transpersonal Psychology, l (1974): 147-175. Goffman, E. Asylums. New York:
Doubleday, 1962. Goleman, D., and Schwartz, G. E. „Meditation As an
Intervention in Stress Reactivity”. Journal of Clinical and Consulting
Psychology, 44 (1976): 456-466.
Govinda,
Lama Anagarika. The Psychological Attitude of Early Buddhist Philosophy.
London: Rider, 1969. Guenther, H. V. Philosophy and Psychology in the
Abhidhamma. Berkeley: Shambhala, 1976. Guenther, H. V., and Chogyam Trungpa.
TheDawn ofTantra.
Berkeley:
Shambhala, 1975. Gurdjieff, G. I. The Herold of Corning Good. New York:
Samuel
Weiser, 1971. Halevi, Z’ev ben Shimon. The Way of Kabbalah. New York:
Samuel
Weiser, 1976. Hartmann, E. The Functions of Sleep. New Haven: Yale University
Press, 1973.
Hesse,
H. Siddhartha. New York: Bantam, 1970. (Wyd. polskie: Siddhartha. Poemat
indyjski, przeł. M.
Łukasiewicz.
Wydawnictwo
Poznańskie. Poznań 1988.) Hesse, H. Joumey to the East. New York: Bantam, 1971.
(Wyd.
polskie: Podróż na Wschód, przeł. J. Prokopiuk.
Wydawnictwo
Wodnika. Warszawa 1991.) James, W. The Principles of Psychology. 1910. Reprint.
New
York: Dover, 1950. James, W. The Yarieties ofReligious Experience. New York:
Crowell-Collier,
1961. Johansson, R. E. A. The Psychology of Nirvana. New York:
Anchor,
1970.
Bibliografia
Maslow, A. „Theory Z”. Journal of Transpersonal Psychology, 2, l (1970): 31-47.
Maslow, A. The Farther Reaches of Human Naturę. New York: Yiking Press, 1971.
Meher Baba. Discourses I, II, III. San Francisco: Sufism Reoriented, 1967.
Merton, T. The Wisdom of the Deseń. New York: New Directions, 1960. Merton, T.
The Way of Chuang Tzu. London: Allen & Unwin, 1965. Miura, L, and Sasaki,
R. F. The Zeń Koan. New York:
Harcourt,
Brace & World, 1965. Muktananda Paramahansa, S wami. Soham-japa. New Delhi,
India: Siddha Yoga Dham, 1969. Muktananda Paramahansa, S wami. Gurukripa.
Ganeshpuri, India: Shree Gurudev Ashram, 1970.
Muktananda
Paramahansa, Swami. Guruvani Magazine. Ganeshpuri, India: Shree Gurudev Ashram,
1971. Muktananda Paramahansa, Swami. Guru, New York: Harper & Rów, 1972.
Nanamoli Thera. Mindfulness of Breathing. Kandy, Ceylon:
Buddhist
Publication Society, 1964. Nanamoli Thera. Visuddhimagga: The Path of
Purification.
Berkeley:
Shambhala, 1976. Narada, M. A Manual of Abhidhamma. Kandy, Sri Lanka:
Buddhist
Publication Society, 1968. Narada Thera. A Manual of Abhidhamma, I & II.
Colombo, Ceylon: Yajirarama, 1956. Nicholson, R. A. Studies in Islamie
Mysticism. Cambridge:
Cambridge
University Press, 1929. Nidich, S.; Seeman, W.; and Dreskin, T. „Influence of
Transcendental Meditation: A Replication”. Journal of Counseling Psychology, 20
(1973): 565-566. Nyanaponika, T. (tłum.) Anguttara nikaya. Kandy, Sri Lanka:
Buddhist
Publication Society, 1974.
Daniel
Goleman Krishnamurti, J. Commentaries on Living. Edited by D. Rajagopal. 3d
series. London: Yictor Gollancz, 1962. Lao Tzu. Tao Te Ching. Tłumaczenie: D.
C. Lau.
Baltimore:
Penguin,
1963. (Wyd. polskie: Tao-te-king [fragmenty]
[w:]
Antologia literatury chińskiej. Warszawa 1956.) Ledi Sayadaw. Gospel of Sri
Ramakrishna.
Mylapore,
India:
Sri
Ramakrishna Mat, 1928. Ledi Sayadaw. The Manuals od Buddhism. Rangoon, Burma:
Union
Buddha Sasana Council, 1965. Lehrer, Paul, and Hochron, Stuart. „Relaxation
Decreases Asthma in Asthmatic Subjects With Large-Airway Constriction”. Journal
of Psychosomatic Research, February 1986. Lesh, T. V. „Zeń Meditation and the
Development of Empathy in Counselors”. Journal of Humanistic Psychology, 10
(1970):
39-54. Leung, P. „Comparative Effects of Training in External and Internal
Concentration on Two Counseling Behaviors”.
Journal
of Counseling Psychology, 20 (1973): 227-234. M. The Gospel ofSri Ramakrishna.
New York:
Rama
Vivekananda Center, 1952. Maharishi Mahesh Yogi. The Science of Being and Art
of Living. Los Angeles: SRM Publications, 1966. Maharishi Mahesh Yogi. On the
Bhagavad Gita.
Baltimore:
Penguin,
1969. Mahasi Sayadaw. The Process oflnsight. Tłumaczenie Nyanaponika Thera.
Kandy, Ceylon: The Forest Hermitage, 1965. Mahasi Sayadaw. Buddhist Meditation
and Its Forty Subjects.
Buddha-gaya,
India: International Meditation Center, 1970. Mahathera, P. V. Buddhist
Meditation in Theory and Practice.
Colombo,
Ceylon: Gunaseca, 1962. Marmion, Rev. D. Columba. Christ the Ideal ofthe Monk.
St.
Louis:
Herder, 1926. Maslow, A. Religions, Yalues, and Peak~expeńences. New York:
Harper & Rów, 1964.
Bibliografia
Ramanujan, C. K. Speaking of Shiva. Baltimore: Penguin, 1973.
Rice,
C. The Persian Sufis. London: Allen & Unwin, 1964.
Rudi.
Spińtual Cannibalism. New York: Quick Fox, 1973.
St.
John of the Cross. Ascent of Mount Carmel. Tłum. E Alli-son Peers. Garden City,
N. Y.: Image Books, 1958. (Wyd. polskie: Wejście na Górę Karmel [w:] Dzieła,
przeł. B. Smyrak. Wydawnictwo o.o.
Karmelitów
Bosych. Kraków 1986.)
Samyutta-Nikaya
a. Scripture. London: Pali Text Society, 1972.
Saradananda,
Swami. Ramakrishna the Great Master. Myla-pore, India: Sri Ramakrishna Math,
1963.
Satprem.
Sri Aurobindo: The Adventure of Consciousness. Tłum. Tehmi. Pondicherry, India:
Sri Aurobindo Society, 1970.
Scholem,
G. Kabbalah. New York: Quadrangle/The New York Times Book Co., 1974. (Wyd.
polskie:
Kabata
i jej symbolika, przeł. R. Wojnakowski. ZNAK. Kraków 1996.)
Schuman,
Marjorie. „The Psychophysological Model of Meditation and Altered States of
Consciousness: A Critical Review.” W The Psychobiology of Consciousness, edited
by J. M. Davidson and R. J. Davidson. New York: Plenum, 1980.
Schwartz,
G. E. „Pros and Cons of Meditation: Current Fin-dings on Physiology and
Anxiety, SelfControl, Drug Abu-se, and Creativity.” Dokument zaprezentowany na
spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego w Montrealu we wrześniu
1973 roku.
Seeman,
W.; Nidch, S.; and Banta, T. „A Study of the Influence of Transcendental
Meditation on a Measure of Self-Actualization.” Journal of Counseling
Psychology, 19 (1972): 184-187.
Selye,
Hans. The Stress of Life. New York: McGraw-Hill, 1978. (Wyd. polskie: Stres życia.
PIW.
Warszawa
1960.)
Shan,
L Wisdom of the Idiots. New York: Dutton, 1971.
Daniel
Goleman Nyanaponika Thera. Abhidhamma Studies. Colombo, Ceylon: Frewin, 1949.
Nyanaponika
Thera. The Heart of Buddhist Meditation. Lon-don: Rider, 1962.
Nyanaponika
Thera. The Power of Mindfulness. Kandy, Ceylon: Buddhist Publication Society,
1968.
Nyanaponika
Thera. Pathways of Buddhist Thought. London: George Allen and Unwin, 1971.
Nyanatiloka
Mahathera. The Word of the Buddha. Colombo, Ceylon: Buddha Publishing Committee,
1952a.
Nyanatiloka
Mahathera. Path to Deliverance. Colombo, Ceylon: Buddha Sahitya Sabha, 1952b.
Nyanatiloka
Mahathera. Buddhist Dictionary: Manual of Buddhist Terms and Doctrines.
Colombo, Ceylon: Frewin & Co., 1972.
Orme-Johnson,
D. W. „Autonomie Stability and Transcen-dental Meditation.” Psychosomatic
Medicine, 35, 4 (1973): 341-349.
Ornish,
Dean i inni „Effects of Stress Management Training and Dietary Changes in
Treating Ischemic Heart Disease.” Journal of the American Medical Association,
247 (1983): 54-59.
Ouspensky,
P. D. The Fourth Way. New York: Yintage, 1971.
Patel,
Chandra i inni „Trial of Relaxation in Reducing Coro-nary Risk: Four-Year
Follow-Up.” British Medical Journal, 290 (1985): 1103-1106.
Pelletier,
K. „Influence of TM Upon Autokinetic Perception.” Perceptual and Motor Skills,
30 (1974):
1031-1034.
Poddar,
H. P. The Divine Name and Its Practice. Gorakhpur, India: Gita Press, 1965.
Prabhavananda,
Swami, and Isherwood, C. How to Know God: Yoga Aphorisms of Patanjali. New
York: Signet, 1969.
Ramana
Maharshi, Maharshfs Gospel I & H. Tiruvannamalai, India: Sri Ramanasram,
1962.
Bibliografia
Vivekananda, Swami. Bhakti-yoga. Calcutta: Advaita Ashrama, 1964.
Vivekananda,
Swami. Raja-yoga. Calcutta: Advaita Ashrama, 1970.
Vyas
Dev, Swami. First Steps to Higher Yoga. Gangotri, India: Yoga Niketan Trust,
1970.
Waddell,
E. The Desert Fathers. Ann Arbor, Mich.: Univer-sity of Michigan Press, 1957.
Walker,
K. A Study of Gurdjieffs Teaching. London: Jona-than Cape, 1969.
Watson,
J. B. „Psychology as a Behaviorist Yiews It.” Psy-chology Review, 20 (1913):
158-177.
Watts,
A. Psychotherapy East and West. New York: Pantheon, 1961.
Wei
Wu Wei. Posthumous Pieces. Hong Kong: Hong Kong University Press, 1968.
Wilber,
K.; Engler, J.; and Brown, D. P. Transformations of Consciousness. Boston and
London: New Science Library, 1986.
Wilhelm,
R.; (tłum.) The Secret ofthe Golden Flower. London: Routledge and Kegan Paul,
1969.
Daniel
Goleman Shan, I. The Sufis. New York: Doubleday, 1972.
Shapiro,
Deane. Meditation: A Scientific and Personal Exploration. New York: Aldine,
1980. Shapiro, D., and Walsh, R. Meditation: Classical and Contemporary Yiews.
New York: Aldine, 1984. Srimad Bhagavatam. Gorakhpur, India: Gita Press, 1969.
Stewart,
K. „Dream Theory in Malaya.” W Altered States of Consciousness, edited by C.
Tart. New York: Wiley, 1969. Surwit, R., and Feinglos, M. „Effects of
Relaxation on Glucose Tolerance.” Diabetes Care, 6 (1983). Sutich, A.
„Statement of Purpose.” Journal of Transpersonal Psychology, l (1969): 1.
Suzuki, D. T. The Zeń Doctrine of No-Mind. London: Rider, 1949. Suzuki, D. T.
Essays in Zeń Buddhism. 2d series. London:
Rider,
1958. Suzuki, D. T. The Field of Zeń. New York: Harper & Rów, 1970. Suzuki,
D. T. Ań Introduction to Zeń Buddhism. New York:
Causeway,
1974. (Wyd. polskie: Wprowadzenie do buddyzmu zeń, wstęp C. G. Jung, przeł. M.
i A. Grabowscy.
Przedświt.
Warszawa 1992.) Tart, C. „Scientific Foundations for the Study of Altered
States of Consciousness.” Journal of Transpersonal Psychology, 3 (1971):
93-124. Tart, C.
Transpersonal
Psychologies. New York: Harper & Rów, 1976. Tart, C. (red.) Altered States
of Consciousness. New York:
Wiley,
1969. Yajiranana, P. Buddhist Meditation in Theory and Practice.
Colombo,
Sri Lanka: Gunasena, 1962. Van Aung, Z., (tłum.) Compendium of Philosophy.
London:
Pali
Text Society, 1972. Van Nuys, D. „A Novel Techniąue for Studying Attention
During Meditation.” Journal of Transpersonal Psychology, 3, 3 (1971): 125-134.
Polecane
lektury O praktyce medytacji Dass, Ram. Journey ofAwakening. New York: Bantam
Books, 1978. Fields, Rick i inni Chop Wood, Carry Water. Los Angeles:
Jeremy
P. Tarcher, 1984. Goldstein, Joseph. The Experience ofinsight. Boston:
Shambhala, 1976. Kornfield, Jack, and Goldstein, Joseph. Seeking the Heart of
Wisdom. Boston: Shambhala, 1987. LeShan, Larry. How to Meditate. New York:
Bantam Books, 1975. Levine, Stephen. A Gradual Awakening. New York: Doubleday,
1979. Roshi, Suzuki. Zeń Mind, Beginner’s Mind. New York: Weatherhill, 1970.
O
wschodnich psychologiach, medytacji i psychoterapii oraz medytacji i zdrowiu
Benson, Herbert. The Relamtion Response. New York: Wil-liam Morrow, 1975.
Borysenko,
Joan. Minding the Body, Mending the Mind, Re-ading, Mass.: Adison-Wesley, 1987.
(Na polskim rynku dostępne są dwie inne książki tej autorki: Ogień w duszy oraz
Wina jest nauczycielką, milość - lekcją, obie wydane przez LIMBUS w latach 1995
i 1997.)
O
autorze DANIEL GOLEMAN, doktor nauk humanistycznych, jest psychologiem i
nagradzanym dziennikarzem, piszącym do The New York Times’a na temat nauk o
społecznym zachowaniu człowieka. W obszarze jego badań i refleksji znajdują się
azjatyckie metody psychologiczne i techniki relaksacyjne, medytacja i metody
zmniejszania stresu. Spędził dwa lata na Dalekim Wschodzie studiując u mistrzów
medytacji.
Jest
członkiem Scientific Advisory Board of the Mind/Body Medical Institute oraz
członkiem komitetu Domu Tybetańskiego w Nowym Jorku i członkiem-założycielem
Mind and Life Research Network. Jest autorem książek The Creative Spirit; Yital
Lies, Simple Truth. Światową renomę przyniosła mu, wydana również w Polsce
(Media Rodzina of Poznań) Inteligencja emocjonalna. Polski czytelnik poznał
Golemana również jako rozmówcę czternastego Dalaj Lamy w książce Harmonia
światów (LIMBUS, 1997).
258
Daniel Goleman Shapiro, Deane, and Walsh, Roger. Meditation: Classic and
Contemporary Perspectives. Hawthorne, N. Y.: De Gruyter Aldine, 1984.
Tart,
Charles (red.) Transpersonal Psychologies. New York: Harper & Rów, 1976.
Walsh,
Roger, and Shapiro, Deane (red.) Beyond Health and Normality. New York: Van
Nostrand Reinhold, 1983.
Wilber,
Ken; Engler, Jack; and Brown, Daniel. Transforma-tions of Consciousness. Boston
and London: New Science Library, 1986. (Na rynku polskim dostępne są dwie
książki Kena Wilbera, nazywanego dziś niekoronowanym królem psychologii
transpersonalnej: Niepodzielone. Wschodnie i zachodnie teorie rozwoju
osobowości, przeł. T. Bieroń. Wydawnictwo Zysk i S-ka. Poznań 1996 oraz Eksplozja
świadomości, przeł. K. Przechrzta i E. Kluz. Abraxas. Zabrze 1997.)
l
HARMONIA ŚWIATÓW Rozmowy z Daląj Lamą O naturze cierpienia i drodze mądrego,
pełnego współczucia działania Pokolenia żyjące obecnie na Ziemi, jako pierwsze
w historii ludzkości, dostrzegają prawdopodobieństwo zagłady życia i końca
naszego świata. Wcześniej powodem było zagrożenie jądrowe, teraz ekologiczne -
poszerzanie się obszarów pustynnych, skażenie powietrza i wody, ocieplenie
planety, szaleńcze wycinanie lasów. Nasze postępowanie wobec planety nie różni
się od postępowania wobec ludzi...
Daląj
Lama jest reprezentantem wielkiej kultury, której jądro stanowi mądrość
przetrwania we współczesności w stanie nietkniętym. A to, że owa kultura może
przetrwać jedynie na obczyźnie, jest dowodem ułomności naszego świata.
W
serii NIRYANA ukazały się: Harish Johari CZAKRY oraz SIŁA ŻYCIA Elaine St.
James ZATRZYMAJ ŚWIAT I WYSIĄDŹ Yictor Sanchez NAUKI DON CARLOSA Phyllis
Krystal JAK POSKROMIĆ MAŁPI UMYSŁ oraz DOŚWIADCZAĆ BOGA HARMONIA ŚWIATÓW Rozmowy
z Dalaj Lamą Sandy Johnson TYBETAŃSKA KSIĘGA MĘDRCÓW Rajinder Singh
UZDRAWIAJĄCA MEDYTACJA oraz MOC DUSZY Neale Donald Walsch ROZMOWY Z BOGIEM
księga pierwsza i druga David Fontana LOTOS I MIASTO MOC DUSZY Rajinder Singh
Skarby wiedzy i mądrości przekazane przez mistrza medytacji Dusza nasza jest
nie z tego świata. Dusza pochodzi od Boga i nie ma nic wspólnego z tym, z czym
stykamy się w naszym świecie. Właśnie dlatego dusza istnieje poza czasem. Aby
naprawdę to pojąć, musimy wznieść się ponad przestrzeń i czas zagłębiając się w
swoje wnętrze.
W
tej książce nauczyciel medytacji Rajinder Singh porusza najistotniejsze
zagadnienia ludzkiej egzystencji. Dzieli się z nami bezcennymi skarbami wiedzy
i mądrości, które posiadł dzięki przygotowaniu duchowemu, uwadze jaką zwykł
okazywać ludziom, z którymi stykał się podczas swej pracy.
UZDRAWIAJĄCA
MEDYTACJA Rajinder Singh JaK poprzez medytację i wewnętrzne poznanie osiągnąć
spokój i wyzwolić się z więzów lęku Wyobraź sobie, że nosisz wewnątrz swój
prywatny azyl - sanktuarium, które możesz odwiedzać, kiedy masz już dość
codzienności. Wyobraź sobie spokój ciała, umysłu i duszy, jaki może dać ci
medytacja.
Ten
wybitny poradnik medytacji jest dziełem jednego z największych współczesnych
nauczycieli duchowych.
„Czytelnicy
tej książki poprzez medytacje odnajdą spokój w sobie i w ten sposób wspierać
będą pokój na świecie.”
J.
ś. Dalaj Lama NAUKI DON CARLOSA Yictor Sanchez Błyskotliwy poradnik dla tych,
Którzy chcą poznać magiczną stronę życia Carlos Castaneda pod koniec lat 60.
był studentem antropologii i wtedy poznał starego in-dianina z plemienia Yaąui.
Indianin okazał się być potężnym czarownikiem i przyjął Carlosa na swego
ucznia.
Młody
antropolog stał się adeptem tajemnej wiedzy i w ośmiu opublikowanych dotąd
książkach opisał kolejne etapy swego terminowania u don Juana - wywołując
zainteresowanie milionów czytelników na świecie.
„Czarownicy
powiadają, iż nie trzeba nikogo przekonywać o tym, że świat jest nieskończenie
bardziej złożony, niż to dopuszczamy w swych najśmielszych marzeniach...”
Carlos
Castaneda TYBETAŃSKA Sandy Johnson Opowieści o życiu oraz mądrości wielkich
duchowych mistrzów Tybetu Ta pełna mocy książka jest wynikiem podróży na Daleki
Wschód w poszukiwaniu wiedzy wielkich mistrzów duchowych Tybetu. Sandy Johnson
udało się nakłonić wielu nauczycieli duchowych do mówienia - często po raz
pierwszy - o ich życiu. Tybetańscy uzdrowiciele i lekarze podzielili się z nią
sekretami tradycyjnej medycyny swego kraju. Niektórzy rozmówcy autorki
koncentrowali się na życiowych celach i wartościach, niektórzy mówili po prostu
o cudzie życia i przetrwania.
„Mam
nadzieje, że Czytelnicy niniejszej książki odnajdą w niej inspirację oraz
nadzieję na wniesienie spokoju do swego życia.”
Dalaj
Lama Neale Donald Walsch Przesianie dla odważnych, flie uciekaj, czytaj, nawet
jeśli będzie tobą rzucało.
„Rad
jestem, że postanowiłeś dołączyć do mnie w tej wyprawie. Z tobą raźniej i
przyjemniej.
Przejdźmy
więc wspólnie przez te stronice. Czekają nas tu i ówdzie wyboje. Nie tak jak w księdze
pierwszej - Księga pierwsza była czułym uściskiem Boga. Druga część równie
promieniejąca miłością, raz po raz lekko tobą potrząsa. Jest jak pobudka,
wyzwanie, abyś nie ustawał w drodze.”
Pewne
rzeczy tu zapisane mogą nie być w smak wielu ludziom, zachwiać ich zadowoleniem
z siebie.
My
ludzie, przecież obwołaliśmy się wspaniałą rasą, przodującym gatunkiem,
oświeconą wspólnotą.
Dzięki
tej książce dotrzesz na sarn kraniec naszego rozumienia, doświadczenia,
wierzeń.
księga
pUt Neale Donald Walsch Przekrocz wrota ignorancji, wejrzyj w światło Prawdy
„Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym do kogo się
zwracam, ale kto mnie słucha. Przemawiam na różne sposoby. Nasłuchuj mego głosu
w prawdzie swojej duszy. W uczuciach serca. W wyciszonym umyśle. Słuchaj mnie
na każdym kroku. Ilekroć zechcesz Mnie zapytać, wiedz że Ja już odpowiedziałem.
Otwórz szeroko oczy i spójrz na świat...”
Ta
książka to prawdziwy nauczyciel duchowy.
Wymogi
współczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego stwarzają przerażający konflikt
nacisków materialnych oraz obowiązków społecznych, rodzinnych i zawodowych Jak
pośród takiego zamętu możemy doświadczyć wzbogaconej rzeczywistości duchowej i
psychicznej9 W jaki sposób odnaleźć „kwiat lotosu” w kurzu Miasta9
W
swym przełomowym dziele David Fontana zgłębia dylemat, przed którym stoimy
wszyscy, próbujący iść przez życie bez wycofywania się ze świata.
Książka,
dzięki której rozkwitnie twój kwiat lotosu.
Buddyzm
i bezsenność nasunęły Susan Trott pomysł alternatywny wobec liczenia owiec,
liczyła ludzi czekających w kolejce na spotkanie ze świętym Ta umysłowa zabawa,
którą co noc przerywał nadchodzący sen, stanowiła inspirację ŚWIĘTEGO Każda
przypowieść tej zachwycającej książki to historia jednego tylko pielgrzyma i
jego problemu To np przypowieść o mężczyźnie nieuleczalnie zazdrosnym o swą
żonę, o weteranie wojny, który nie może sobie wybaczyć, ze zabijał itd
Klasztorne życie ukazane w tej książce także me jest doskonałe, widzimy jak
święty obchodzi się ze swą zbieraniną, acz utalentowaną zbieraniną mnichów
David Fontana Jak połączyć praktykę duchową z codziennym życiem Susan Trott Jak
być szczęśliwym dostrzegając w każdym osobę świętą BIBLIOTEKA Domu Wydawniczego
LIMBUS OFERTA SPRZEDAŻY WYSYŁKOWEJ Pragnąc ułatwić Państwu zakup naszych
książek, wprowadzamy atrakcyjną formę sprzedaży wysyłkowej.
OFERUJEMY:
O
wysyłanie nowości równocześnie z ukazaniem się ich na rynku D nieosiągalne już
często w księgarniach pozycje z lat ubiegłych po starych cenach D pełne
informacje o wydanych dotąd seriach, tytułach i cenach O pokrywanie kosztów
przesyłki D zapłatę za zaliczeniem pocztowym przy odbiorze książek a DLA
KAŻDEGO ZNIŻKI DO 20% CENY DETALICZNEJ W ZALEŻNOŚCI OD WARTOŚCI ZAKUPU.
Proponujemy
przesłanie zamówienia na kartce pocztowej lub w liście. Książki zostaną
dostarczone do domu.
ZAMÓWIENIA
PROSIMY WYSYŁAĆ:
Dom
Wydawniczy LIMBUS Spółka z o.o. ul. Garbary 2, 85-959 Bydgoszcz 2
skr.
poczt. 21 tel./fax (0-52)328-79-74
J
S I WYSIĄDŹ Elaine St. James najkrótsza droga do uproszczenia swojego życia i
uzyskania prawdziwej wolności ZATRZYMAJ ŚWIAT I WYSIĄDŹ, to najlepsza
propozycja dla każdego na odnalezienie się w chaosie współczesności. To sposób
na odzyskanie naturalnej wewnętrznej prostoty i odkrycie, co świat ma nam do
zaoferowania - od miłości do przyjaciół i rodziny, po cuda natury, oraz spokój
i światło pochodzące z ciszy. Oznacza to stwarzanie radości w życiu i
utrzymywanie łączności z tą radością o każdej porze dnia.
Upraszczając
swoje życie jednocześnie je uzdrowisz.
Bernie
S. Siegeł, autor książki MIŁOŚĆ, MEDYCYNA I CUDA
ZGŁOSZENIE
1) Proszę o przysłanie pełnej informacji, wraz z cenami, o wydanych książkach
oraz warunkach sprzedaży wysyłkowej............................... o*
2)
Proszę o przysłanie za zaliczeniem pocztowym następujących tytułów z
oferty................ n*
T
tuł Ilość y egzemplarzy D........................... D
2)........................... n 3)........................... n
4)........................... n s>........................... D 6)...........................
D ADRES imię i nazwisko ulica, nr domu, mieszkanie kod, miejscowość LJ Prosimy
zakreślić MEDYTUJĄCY UMYSŁ@